Jak należało postąpić wobec sytuacji opisanej z rozbawieniem przez pewnego franciszkanina na Facebooku 30 sierpnia br. Zacytuję cały wpis, bo jego przekaz przyprawił mnie ciarki na skórze.
Treść wpisu:
"grzeszne wspomienia

Niedzielna Msza św. w Kamiannej. Wielu urlopowiczów, a wśród nich spora grupa dzieci w różnym wieku (podstawówka) z opiekunkami.
Po Mszy św. dzieci brykają i hałasują przed barem i oczywiście inwestują w lody i batoniki

Już z daleka widzę wyczekujące spojrzenie opiekunek dzieci, które przywołuje mnie najpierw wzrokiem, a potem wprost: "Proszę księdza, bo była taka sytuacja...czy to jest grzech?", wołają pewnego małego chłopca, stawiają go przede mną - jest zmieszany i trochę przestraszony - "no bo, gdy była komunia i dzieci podchodziły do ołtarza to i on poszedł z nimi, a ma 6 lat i nie był u Pierwszej Komunii...czy to grzech?".
Patrzę na to dziecko, pytam: "a wiesz, że to Pan Jezus, że przyjąłeś go do serca?" - mówi, że tak... "no to mój drogi właśnie miałeś swoją Pierwszą Komunię..., ale na przyszłość poczekaj do czasu Pierwszej Komunii, tej uroczystej"... pogłaskałem po strapionej główce i odesłałem do bawiących się kolegów...
Gdy zostaliśmy sami z opiekunkami pytam: co to za historia z grzechem? kto to wymyślił? Panie przyznały się, że to one powiedziały dziecku, że to grzech, bo tak mówił im ksiądz w kościele...
Ach te nasze teologiczne subtelności..."