Należałoby, aby odeprzeć taki zarzut [tj., że w takim razie wolność religijną też można zredefiniować, tak jak pojęcie lichwy], wykazać, że tematyka wolności religijnej jest zasadniczo różna od tematyki odsetek.
Myli pan materię gdzie Kościół może połagodzić określone rzeczy, a które już POTĘPIŁ nieodwracalnie jak pani tego nie rozumie to trudno.
W czasie, kiedy pan pisał, ja też pisałem (edytowałem): Należałoby, aby odeprzeć taki zarzut [tj., że w takim razie wolność religijną też można zredefiniować, tak jak pojęcie lichwy], wykazać, że tematyka wolności religijnej jest zasadniczo różna od tematyki odsetek.
W czasie, kiedy pan pisał, ja też pisałem (edytowałem): CytujNależałoby, aby odeprzeć taki zarzut [tj., że w takim razie wolność religijną też można zredefiniować, tak jak pojęcie lichwy], wykazać, że tematyka wolności religijnej jest zasadniczo różna od tematyki odsetek. ***CytujMyli pan materię gdzie Kościół może połagodzić określone rzeczy, a które już POTĘPIŁ nieodwracalnie jak pani tego nie rozumie to trudno. Pogdybajmy... Gdybyśmy zapytali jakiegoś średniowiecznego papieża: "Ojcze Święty, czy Matka Nasza Kościół POTĘPIŁA NIEODWRACALNIE wszelkie pobieranie procentu od pożyczek konsumpcyjnych?"... W tym rzecz!
Czyli wychodzi na to, że nauczanie na temat lichwy zmieniło się. Albo też: że lichwa jest zakazana 'zawsze, wszędzie i każdemu'... ale w różnych epokach różne rzeczy nazywamy lichwą :-) Jest to jednak kłopotliwe. Bo teraz pan Anawim może napisać: "No właśnie. A może np., parafrazując wklejony tekst, w dawnych wiekach nie-katolickie religie zasadniczo powinny być zawsze zakazane [z takich-owakich przyczyn], przynajmniej na forum publicznym; natomiast w XX wieku prawo kanoniczne pod tym względem zostało złagodzone; mianowicie: zakazane stało się tylko głoszenie religii nadmiernie zdeprawowanych, wyraźnie szkodliwych dla moralności, skrajnie odległych od zdrowego rozsądku [i co tam jeszcze]". Należałoby, aby odeprzeć taki zarzut, wykazać, że tematyka wolności religijnej jest zasadniczo różna od tematyki odsetek. I przypominam, że mimo wszystko ta 'drugo-soborowa' teoria wolności religijnej głosi (tylko i aż), że człowiek jedynie w porządku doczesnym ma to 'prawo do błędu', tzn. że powinno ono funkcjonować w ramach społeczeństwa czy ustroju politycznego; --- nie wynika natomiast z tego, że człowiekowi to prawo przysługuje w sposób absolutny, że Bóg nie będzie go z tego rozliczać, że nawet Bóg nie będzie się w ten wybór wtrącać itd. Oczywiście zapewne oba poglądy są błędne, ale jednak to odrębne przeświadczenia, które w dyskusjach często są mieszane ze sobą.
Oczywiście zapewne oba poglądy są błędne, ale jednak to odrębne przeświadczenia, które w dyskusjach często są
że człowiek jedynie w porządku doczesnym ma to 'prawo do błędu', tzn. że powinno ono funkcjonować w ramach społeczeństwa czy ustroju politycznego;
Zatem żadne nadmierne odsetki. Papież napisał wprost: nie jest argumentem, że zysk nie jest wielki lub nadmierny, lecz raczej umiarkowany lub mały. Jeśli ktoś dostał odsetki, to ma zwrócić, bo tego domaga się sprawiedliwość. Idzie w tym dokładnie za św. Tomaszem.
Dopiero w XVIII w., zgodnie ze złagodzeniem przepisów prawa kanonicznego o procentach w całym Kościele, oraz z rozpowszechnieniem się pożyczek bez zastawu i wobec ogólnego zubożenia ludności polskiej, również i w ustawodawstwie kościelnym polskim zakaz lichwy odnosi się tylko do pobierania nadmiernego procentu od pożyczek, nazbyt obciążającego dłużnika (76), a więc zapewne wyższego od tego, jaki został ustalony statutami państwowymi (77).Proszę doczytać całość : http://www.ultramontes.pl/wobec_niebezpieczenstwa_zydowskiego.htmOraz odsetki nie mają nic wspólnego z posoborowymi błędami.
Właśnie nie ma nawet w porządku doczesnym TAKIEGO PRAWA
Jeśli ktoś dostał odsetki, to ma zwrócić, bo tego domaga się sprawiedliwość.
Cytat: LUK w Września 06, 2017, 14:02:49 pmDopiero w XVIII w., zgodnie ze złagodzeniem przepisów prawa kanonicznego o procentach w całym Kościele, oraz z rozpowszechnieniem się pożyczek bez zastawu i wobec ogólnego zubożenia ludności polskiej, również i w ustawodawstwie kościelnym polskim zakaz lichwy odnosi się tylko do pobierania nadmiernego procentu od pożyczek, nazbyt obciążającego dłużnika (76), a więc zapewne wyższego od tego, jaki został ustalony statutami państwowymi (77).Proszę doczytać całość : http://www.ultramontes.pl/wobec_niebezpieczenstwa_zydowskiego.htmOraz odsetki nie mają nic wspólnego z posoborowymi błędami.No czytam, co na tej stronie napisali: Dopiero w XVIII w. (papież Benedykt XIV) prawo kanoniczne pod tym względem zostało złagodzone, mianowicie: zakazane było tylko pobieranie od pożyczek nadmiernych procentów (np. więcej niż 20% rocznie), co się odtąd nazywało lichwą, a dozwolone było pobieranie umiarkowanego procentu, o ile zachodziły tzw. przyczyny zewnętrzne uszlachetniające np.: ryzyko-narażanie się na niebezpieczeństwo przepadnięcia pieniędzy pożyczonych, lub szkoda – wynikająca z tego powodu, że właściciel pożyczając pieniądze pozbawiał się niejako zysków z użycia tych pieniędzy we własnym jakim przedsiębiorstwie czy interesie itp.Może mi Pan łaskawie znaleźć w encyklice Vix pervenit, gdzie to jest napisane? Czytam, czytam i nie widzę. Odnoszę wrażenie, że ks. Morawski stosuje hermeneutykę ciągłości. No nie idzie inaczej.
CytujWłaśnie nie ma nawet w porządku doczesnym TAKIEGO PRAWAA czy ja mówię, że ma? Chodzi mi tylko o to, że to dwie różne rzeczy (prawo w sensie doczesnym, społecznym, politycznym; - i prawo w sensie moralnym). Żeby było zabawniej, Pan zdaje się nie zauważać, że ja tylko - dla potrzeb dyskusji, dla poznania dobrych argumentów, dla wyrobienia sobie lub wycyzelowania własnego zdania itd. - 'wcielam się' w rolę jakiegoś strasznego 'modernisty', czy jak by Pan to określił. Tak więc w większości przypadków potulnie pytam: "No dobrze, a co by Pan powiedział, gdyby ktoś powiedział...". Pan zaś zdaje się uważać, że ja optuję za tymi wszystkimi poglądami, bronię ich zaciekle itd. I przez to niepotrzebnie się Pan denerwuje Już nie mówię o wyważaniu otwartych drzwi, bo przecież ja naprawdę znam zarówno to XIX-wieczne (czy też "odwieczne") nauczanie o wolności religijnej, jak i całą litanię tradycjonalistycznych argumentów przeciw SVII, NOM itd. Nie trzeba (mi) za każdym razem pogrubioną, powiększoną i kolorową czcionką obwieszczać np., że "NIE MA ZBAWIENIA POZA KOŚCIOŁEM" albo że "PAPIEŻE POTĘPILI WOLNOŚĆ RELIGIJNĄ" itd. Co do lichwy: http://docplayer.pl/5004528-Pozyczanie-na-procent-i-kosciol-285.htmlW dużym skrócie: autor [jest to chyba jakaś encyklopedia katolicka z XIX wieku] w konkluzji pisze, że słuszne jest pobieranie od pożyczonych pieniędzy opłaty za ryzyko, jest to bowiem odszkodowanie za niebezpieczeństwo strat; tym bardziej jest to słuszne, jeśli dodatkowym potwierdzeniem jest prawo państwowe; --- natomiast nie można pobierać, cytuję, "na mocy samej tylko pożyczki, jedynie za przysługę". Ale, ale: akapit niżej czytamy, że "wierzycielowi zawsze grozi pewne niebezpieczeństwo, strata, niewygoda, ambaras". Przy czym ktoś mógłby powiedzieć (to już moja refleksja), że w takim razie ta opłata powinna być traktowana jako kaucja - jeśli zwracam nienaruszony przedmiot czy pieniądz, to odbieram kaucję. Ale z rozważań autora wynika, że "ambarasem" jest już sama możliwość alternatywnego zainwestowania pieniędzy lub też wydania ich, zamiast pożyczania. A to niemal się zgadza z definicją 'austriacką' (i nie tylko), w myśl której procent to odszkodowanie za rezygnację z możliwości użycia pieniędzy tu i teraz przez pożyczkodawcę. Czyli w zasadzie (to już mój wniosek) zawsze trochę można, byle tylko nie za dużo; i byle tylko mieć intencję zabezpieczenia się na wypadek ambarasu, nawet jeśli zewnętrznie nie będzie widać różnicy w porównaniu z opłatą za pożyczkę. No cóż, autor jakoś wybrnął, ale jednak wygląda to na lekki talmudyzm ;-) Wychodzi na to, że lichwą jest każda opłata za pożyczenie pieniędzy, ale nie każda opłata związana ubocznie z pożyczeniem pieniędzy.CytujJeśli ktoś dostał odsetki, to ma zwrócić, bo tego domaga się sprawiedliwość. Ale jeśli dostał odszkodowanie za "ambaras" związany z pożyczką, to nie musi. Może Pan teraz napisać jakieś wymowne "AHA". :-)Zresztą, w bankowości islamskiej jest to wszystko podobnie rozwiązane: procent niet, ale już współudział w zyskach i stratach (w stratach na niekorzyść klienta banku), upominek od bankiera za powierzenie mu pieniędzy, odszkodowania i prowizje (ale np. ryczałtowe, a nie procentowe) - wszytko to się przewija; i o wiele więcej. W każdym razie nie należy sobie wyobrażać, że prawdziwie chrześcijańska czy muzułmańska bankowość mogłaby wyglądać np. tak pięknie, że pożyczamy z banku 300 tys. zł, budujemy czy kupujemy dom, a po 10, 15 czy 20 latach zwracamy dokładnie 300 tys. zł, niechby i nawet z uwzględnieniem inflacji / deflacji. A bank jest charytatywny i dokładają do niego pobożne zakony. No nie. Tak to nie działa.
dla potrzeb dyskusji, dla poznania dobrych argumentów, dla wyrobienia sobie lub wycyzelowania własnego zdania itd.
całą litanię tradycjonalistycznych argumentów przeciw SVII, NOM itd.
pożyczanie pieniędzy na procent jest złe, ale trzeba badać, na czym konkretnie polega umowa, czy nie ma tam elementów innych, niż pożyczka.
kto kolaborantów jakobińskich, kto dzielnych Waldensów.