Cytat: Marc w Lipca 18, 2017, 19:55:33 pmDziś w Radio Maryja w rozmowach niedokończonych ważny temat: "Religijność neurotyczna a duchowość katolicka".Cieszy mnie, że poruszają ten temat. Pewno część charyzmatyków otrzeźwieje, a część się oburzy.Można wysłuchać:Rozmowy niedokończone: Religijność neurotyczna a katolicka duchowość(...)https://www.youtube.com/watch?v=i8NNGih0JdQ
Dziś w Radio Maryja w rozmowach niedokończonych ważny temat: "Religijność neurotyczna a duchowość katolicka".Cieszy mnie, że poruszają ten temat. Pewno część charyzmatyków otrzeźwieje, a część się oburzy.
Prowadzą Wspólnotę Miłości Ukrzyżowanej. To jest to:http://www.wmu.pl/zarys_duchowosci.htmlModernizm pierwszego sortu!
jak zwykle sprowadza pan rzecz do dualizmu "teraz (w czasach strasznego modernizmu)" vs "kiedyś (kiedy wszystko było dobrze)"
Panie Adimad, co to za święty od tej statystyki?
Dobrze że pana komentarz jest profesjonalny.
Poza tym, odnoszę wrażenie, że ma pan fałszywą i obiegową wiedzę o Kościele w Polsce przed Soborem - ja wolę mówić o Kościele w Polsce przed II Wojną Św.
CytujPanie Adimad, co to za święty od tej statystyki? św. Leonard z Porto Mauriziohttp://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/2445Acz historia jest z drugiej, a nawet i trzeciej czy czwartej ręki:Następne opowiadanie, które pochodzi od św. Wincentego Ferreriusza, pokaże wam, co możecie myśleć na ten temat. Relacjonuje on, że pewien archidiakon z Lyonu we Francji zrezygnował ze swoich obowiązków i wycofał się w odludne miejsce, aby czynić pokutę. Człowiek ten zmarł tego samego dnia i tej samej godziny, co św. Bernard z Clairvaux. Po śmierci ukazał się on swojemu biskupowi i rzekł do niego: „Wiedz, Wasza Ekscelencjo, że w tej samej godzinie, w której odszedłem z tego świata, zmarły również trzydzieści trzy tysiące ludzi. Z całej tej liczby Bernard i ja poszliśmy do nieba bez zwłoki, trzech innych poszło do czyśćca, a wszyscy pozostali poszli do piekła”.Czyli 5 do 33 tys., nawet gorzej niż myślałem.CytujDobrze że pana komentarz jest profesjonalny. No, niech się Pani nie obraża. Ostatecznie to było nie o Pani własnym 'contencie' (jak to teraz mówią ludzie modni i młodzi), ale o cytatach. Mój komentarz jest pewnie nikczemny, jak i cały ja, ale przynajmniej starałem się go jakoś uargumentować. Uważam, że to, co Pani wkleiła, oparte jest na rozumowaniu mniej więcej takim: "Jacyś podejrzani psychologowie [na pewno podejrzani, skoro psychologowie...], w dodatku związani z zielonoświątkizmem czy czymś podobnym [o, sami widzicie...] mówią coś o neurozach religijnych, skrupułach, paranojach, wizji groźnego Boga i rytualizacji życia ----------> ergo: na pewno chcą w ten sposób dojechać tradycyjnych katolików, wyśmiać ludzi traktujących poważnie rachunek sumienia i żywiących bojaźń Bożą, zbagatelizować różańce i litanie etc."Tyle że w tym wywiadzie po prostu nic takiego nie ma. CytujPoza tym, odnoszę wrażenie, że ma pan fałszywą i obiegową wiedzę o Kościele w Polsce przed Soborem - ja wolę mówić o Kościele w Polsce przed II Wojną Św.Każdy ma swoją 'wizję', na to nic nie poradzimy. Ja z kolei bazuję nie tyle na 'historiach mamy, babci, dziadka i pradziadka' z pierwszej czy drugiej ręki, ile na dostępnych materiałach, takich jak np. rozmaite książeczki pobożnościowe dla ludu albo poradniki dla spowiedników, którymi to rzeczami zagracone są archiwalia w stylu ultramontes. Tudzież na innych źródłach, jak choćby wspomniana praca Delumeau, nader pouczająca, a po części i wstrząsająca, patrząc na poziom rygoryzmu, rubrycyzmu i pesymizmu w naukach moralistów kilku stuleci.Ma to swoje wady i zalety, jasne; wadą jest np. to, że sama lektura nie pokazuje tego, jak to było aplikowane; a zaletą to, że w ten sposób wiemy, co przynajmniej nominalnie było głoszone. Ja akurat kiedy czytam, że zbawionych będzie 5 na 33 tys., bo tak usłyszał jeden święty od drugiego, który tak raczył zasłyszeć gdzieś tam; albo kiedy wyobrażam sobie, że jakaś wrażliwsza duszyczka czyta wywody ks. Stagraczyńskiego o tym, iż --- Grzech śmiertelny można popełnić każdego czasu, rano i wieczór, we dnie i w nocy, i nie ma ani jednego w całym roku momentu, którego byś był pewien, że nie upadniesz w grzech śmiertelny. Grzech śmiertelny można popełnić przy jakimkolwiek interesie, przy jakim bądź zatrudnieniu, przy pracy i przy zabawie, przy pługu i przy warsztacie, siedząc i stojąc, chodząc i leżąc. Grzech śmiertelny wreszcie można popełnić na każdym miejscu, w izbie i w stodole, w domu i na dworze, na polu i w lesie, na pustyni i na rynku, nawet i w kościele, nawet i przy ołtarzu Pańskim. (...) Z drugiej strony: chociaż tak łatwo grzech śmiertelny popełnić, to przecież nie tak łatwo go zgładzić. --- to po prostu nie czuję się tym zbudowany; i jako żywo nie odczuwam potrzeby wchodzenia w taki rygoryzm. Może to kwestia jakichś osobistych doświadczeń, nie wiem. Są pewnie tacy, na których taka 'narracja' działa uzdrawiająco, ale podejrzewam, że częściej prowadzi(ło) to do skrupułów - o ile ktoś to naprawdę dogłębnie przeżywał. Że już nie wspomnę o gramach mięsa w piątek i 1/30 tomu zakazanej książki.
czyta wywody ks. Stagraczyńskiego o tym, iż --- Grzech śmiertelny można popełnić każdego czasu, rano i wieczór, we dnie i w nocy, i nie ma ani jednego w całym roku momentu, którego byś był pewien, że nie upadniesz w grzech śmiertelny. Grzech śmiertelny można popełnić przy jakimkolwiek interesie, przy jakim bądź zatrudnieniu, przy pracy i przy zabawie, przy pługu i przy warsztacie, siedząc i stojąc, chodząc i leżąc. Grzech śmiertelny wreszcie można popełnić na każdym miejscu, w izbie i w stodole, w domu i na dworze, na polu i w lesie, na pustyni i na rynku, nawet i w kościele, nawet i przy ołtarzu Pańskim. (...) Z drugiej strony: chociaż tak łatwo grzech śmiertelny popełnić, to przecież nie tak łatwo go zgładzić.
http://www.ultramontes.pl/stagraczynski_8.htmKs. Józef Stagraczyński, Wybór kazań niedzielnych i świątecznych. Tom II. Poznań. NAKŁADEM I CZCIONKAMI DRUKARNI I KSIĘGARNI ŚW. WOJCIECHA. 1908, ss. 203-208. (1)(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Pozwolenie Władzy Duchownej:Wolno drukować.P o z n a ń , d. 13-go Maja 1908. (L. S.)Konsystorz Jeneralny Administratorski.X. Echaust. ***Aha, uprzedzając: cytowany fragment jest literalnie rzecz biorąc prawdziwy; przynajmniej w tym sensie, że jak ktoś się uprze, to faktycznie może wszędzie popełnić grzech ciężki, nawet co minutę. Chodzi tylko o wyobrażenie sobie, jak taki fragment działa na co bardziej wrażliwą duszyczkę. Otóż zapewne tak, że czytelnik dostaje kręćka, czy przypadkiem właśnie 'przy jakimkolwiek interesie, przy jakim bądź zatrudnieniu' nie popełnił grzechu.
Czy uważa pan ten cytat za niekatolicki ?
Co do książki to na pewno nie jestdla bojaźliwych dusz czy skrupulantów
CytujCzy uważa pan ten cytat za niekatolicki ?Przecież napisałem. Ale chodzi nie tylko o to, by wyłożyć literalnie wzięte prawdy. Rzecz również w tym, co i Pan raczył zauważyć, co akcentujemy mniej, co bardziej, do kogo kierujemy dane teksty, jak niuansujemy itd. Ostatecznie nie ma sensownej walki ze skrupułami bez poluzowania z moralnym rygoryzmem. Cytuj Co do książki to na pewno nie jestdla bojaźliwych dusz czy skrupulantówNo i tu jest der hund begraben, jak mówią Niemcy. Otóż patrząc na rozmaite archiwalia, trafiałem niemal wyłącznie na takie książki i broszury, przynajmniej jeśli chodzi o literaturę 'dla ludu' czy 'dla wikarych', bo oczywiście jak ktoś bardzo chciał, to mógł sobie znaleźć np. Mistrza Eckharta, który w ogóle nie jest skrupułogenny.Zresztą cytowani przez Delumeau misjonarze (chodzi o misje wewnątrzkrajowe, popularne np. we Francji w XVII czy XIX w.) zgodnie uważali, że nic tak świetnie nie działa, jak straszenie piekłem i wyliczanie grzechów.
Lecz by wskazywać miłosierdzie Boga w sakramencie spowiedzi. Czyż nie?
O, już pojąłem: różnica polega na tym, jak sądzę, że Pan nie dopuszcza myśli, że w czasach 'przedsoborowych' skrupuły i neurozy mogły być dość naturalną pochodną pewnej 'atmosfery' czy też 'narracji' panującej wewnątrz katolicyzmu, przynajmniej w niektórych miejscach i sferach; w praktyce zaś mam na myśli kazania, książeczki pobożnościowe, umoralniające historie, traktaty itd.