Wątpię. Aż mi się chce powtórzyć to co powtarzam od początku: ks. Międlar z Tradycją miał bardzo mało wspólnego, albo nawet nic. O tyle, że niektórzy wierni na podstawie silnej fascynacji po prawej stronie sceny politycznej próbowali jego problemy w Tradycję zmieścić, ale on po prostu się tym nie zajmował (jak się mylę to proszę mnie poprawić).
Nie rozumiem tego pastwienia sie nad ob. Międlarem. Mogę to tłumaczyć tylko mechanizmem kompensacji: brak nam odwagi by upomnieć biskupa z Episkopatu to skatujemy leżącego Międlara.Mozna i tak...
Tu nie chodzi o pastwienie się nad Międlarem, bo ten gnojek to zero intelektualne i moralne. Ale Międlar czy Kowalski mogą dość łatwo trafić do całkiem licznej grupy zdezorientowanych katolików i wyprowadzić ich z kościołów.
Raczej moralne, bo był w seminarium w gronie najlepszych. Miał tak dobre wyniki, że dało mu to specjalne przywileje i po prostu chody u przełożonych. Prawdopodobnie to go rozbestwiło.
Polskie posoborowie ma jedną zasadniczą przewagę nad takimi "poszukiwaczami prawdy"
Międlar dawno pogubił sens kapłaństwa (o ile go kiedykolwiek znał, w co wątpię, biorąc pod uwagę jego wypowiedzi po decyzji o odejściu z CM). Robi sporo złego, mieszając w głowach katolikom.Nie warto wszędzie widzieć kwestii politycznych, czyt. PiS/KEP kontra narodowcy/tradsi (?) wyklęci. Nie warto bronić sprawy przegranej. Międlar w tej chwili dryfuje gdzieś w stronę wolnych/reformowanych chrześcijan. Jeżeli był prymusem w nowusowym seminarium, to pokazuje, jaki jest tam poziom najczęściej. Gość posługuje się sofizmatami i bieda-erystyką.
Obserwuję i zauważam jedynie niewspółmierne zaangażowanie emocjonalno-medialne (niewspółmierne do innych zjawisk jakie nas otaczają) dotyczące ob. Międlara.
Ksiądz lefebrysta robi, co do niego należy.
Toż "poszukiwanie prawdy" to zawołanie bojowe post-soboru (patrz Romano Amerio - Iota Unum) Słowem, "poszukiwanie" jest już wartością; a nią nie jest. Bycie i trwanie w Prawdzie jest dopiero wartością. Ale mniejsza o to. Kto by się przejmował takimi duperelami jak Prawda
Będę nudny:"Lefebvrysci" - tak określają hierarchowie posoborowi, o szeregowych księżach nie wspomnę, czlonkow Bractwa. Tak mawiają KEPscy, tak mowil kard. Glemp. "Lefebvriani" - mowili rzecznicy SA, a moze i sam Jorge Bergoglio. Tak tez wychowali Międlara.Nie rozumiem tego pastwienia sie nad ob. Międlarem. Mogę to tłumaczyć tylko mechanizmem kompensacji: brak nam odwagi by upomnieć biskupa z Episkopatu to skatujemy leżącego Międlara.Mozna i tak...
Nie jest tajemnicą, ze osoba Międlar w tamtych dniach cieszyła się sympatią wśród wiernych FSSPX.
Czy Ten "debil vel "gnojek" pozostaje dala szan. Panów nadal CZŁOWIEKIEM, BLIŹNIM?Czy ten wysyp epitetów to po prostu jakaś... ogórkowa przypadłość :-)
I czy na serio "lefevrysta" robi na tym forum i samym Bractwie jeszcze negatywne wrażenie?