Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Grudnia 10, 2024, 03:42:15 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
232706 wiadomości w 6640 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Kiedyś było więcej doświadczeń mistycznych?
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 Drukuj
Autor Wątek: Kiedyś było więcej doświadczeń mistycznych?  (Przeczytany 3544 razy)
Darek
rezydent
****
Wiadomości: 353


Deus caritas est

« dnia: Sierpnia 22, 2016, 12:59:09 pm »

Czy zauważyli państwo że kiedyś (w sumie nie tak dawno temu) przed latami sześćdziesiątym XX wieku Naszej Ery, choć nie było takiego parcia na charyzmatyków a urząd nauczycielski Kościoła Świętego o wiele dokładniej i roztropniej badał wszystkie tego typu sprawy pod kątem teologicznym, filozoficznym, zgodności z świętą wiarą Katolicką oraz zdrowia psychicznego i poczytalności a także prawdomówności to mistycy i doświadczenia mistyczne były znacznie powszechniejsze? Nie chodzi tylko o osoby tego głównie znane jak np. Św. Bernadetta Soubirous, Św. Ojciec Pio czy Sb. Łucja dos Santos ale także Ci znani głownie z innej działalności jak np. Św. Jan Maria Vianney, Św. Jan Bosko czy Św. Maksymilian Kolbe. Jak myślicie cym było to spowodowane? Zapraszam do dyskusji.
Zapisane
Pamiętajcie, nowa Polska nie może być Polską bez dzieci Bożych! Polską niepłodnych lub mordujących nowe życie matek! Polską pijaków! Polską ludzi niewiary, bez miłości Bożej!
Prymas Stafan Kard. Wyszyński
Bartek
Administrator
aktywista
*****
Wiadomości: 3694

« Odpowiedz #1 dnia: Sierpnia 22, 2016, 13:51:11 pm »

A to się w ogóle da policzyć?
Zapisane
Hoc pulchrum est hominis munus et officium: ut oret ac diligat.
Darek
rezydent
****
Wiadomości: 353


Deus caritas est

« Odpowiedz #2 dnia: Sierpnia 22, 2016, 15:37:57 pm »

A to się w ogóle da policzyć?
Ciężko ale jak czytam o czasach naszych dziadków i wcześniejszych to mam wrażenie że spotkanie Świętego który miał potężną siłę modlitwy i dary łaski a jednocześnie dbali o godność świątyni i liturgii Świętej oraz żyli skromnie, cicho i pobożnie a także z zgodą z Św. wiarą Katolicką a nie jak dzisiejsi "charyzmatycy" którzy lubią występować na scenie i stadionach oraz zachęcają do klaskania w rączki i tańce "uwielbienia".Oczywiście i wtedy zdarzały się fałszywe "objawienia" np. Marii Franciszki Kozłowskiej. Kiedyś widziałem obraz księdza odprawiającego Tridentine a przed nim wizerunek "Matki Boskiej" z rogami oraz takim atrybutem "dzieciątko" zastanawiałem się co to miało oznaczać? Myślałem może że to wynik jakiegoś błędu w tłumaczeniu jak np. z rogami Św. Mojżesza albo jakiś protestancki obraza krytykujący Ofiarę Mszy Świętej oraz kult NMP. Okazało się że pochodzi z fresku z kościoła Katolickiego przedstawia następującą historie: kiedyś w jakiejś miejscowości miało miejsce rzekome "objawienie" "Matki Bożej" nie było jakiś wielkich zastrzeżeń doktrynalnych ale Kościół w Swojej Mądrości postanowił dokładnie rozpatrzeć sprawę polecono aby odprawić tam Przenajświętszą ofiarę Mszy Św. a aby "wizjoner" polecił "Matce Bożej" uklęknąć przed Panem Jezusem Eucharystycznym w czasie podniesienia zjawa nie uczyniła tego więc było od razu wiadome kto się tam ukazywał-Szatan. Ciekawe co jak by przeprowadzić taki test w Međugorje?
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 22, 2016, 15:39:42 pm wysłana przez Darek » Zapisane
Pamiętajcie, nowa Polska nie może być Polską bez dzieci Bożych! Polską niepłodnych lub mordujących nowe życie matek! Polską pijaków! Polską ludzi niewiary, bez miłości Bożej!
Prymas Stafan Kard. Wyszyński
Darek
rezydent
****
Wiadomości: 353


Deus caritas est

« Odpowiedz #3 dnia: Sierpnia 22, 2016, 15:39:47 pm »

P.S. Tu cytat o S.B. Alojzym Kosibie "Nie wiem, czy dałoby się policzyć te wszystkie jego koronki, wyszeptane podczas długich wędrówek kwestarza, te z płaczem odmawiane Litanie do Pana Jezusa Miłosiernego w kaplicy, te wszystkie akty strzeliste: „O mój Jezu, miłosierdzia!”– powtarzane przy każdej okazji. A miał niemały wpływ na Serce Jezusa Miłosiernego, skoro tyle łask wyprosił już za życia. Jego modlitwom polecano przeróżne sprawy i troski, tak klasztorne, jak i dobrodziejów klasztoru, stroskanych, cierpiących i chorych. On gromadził to wszystko, szedł przed Cudowny wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego, znajdującego się w krużganku klasztornym, klękał, prosił i jęczał. Nieraz do tej modlitwy wciągał i nas nowicjuszy, te świeże latorośle zakonu, ufając, że tylu głosów musi Pan Bóg wysłuchać. I Pan Bóg wysłuchiwał. Wdzięczni wierni wychwalali Miłosierdzie Boże i serdecznie dziękowali Bratu Alojzemu."
Zapisane
Pamiętajcie, nowa Polska nie może być Polską bez dzieci Bożych! Polską niepłodnych lub mordujących nowe życie matek! Polską pijaków! Polską ludzi niewiary, bez miłości Bożej!
Prymas Stafan Kard. Wyszyński
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3726

« Odpowiedz #4 dnia: Sierpnia 22, 2016, 22:08:23 pm »

Sprawa br. Kosiby OFM utknęła chyba w martwym punkcie. Wg mnie jest to efekt dawniejszego traktowania braci zakonnych jak zakonników 2 kategorii, półksięży, którzy byli za biedni lub za głupi by iść do seminarium. Sam spotkałem się z takim traktowaniem braci w latach 80tych gdy byłem w oblackim niższym seminarium. We wyższym było już w zasadzie normalnie.
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1337

« Odpowiedz #5 dnia: Września 15, 2017, 18:46:11 pm »

No cóż, były nawet podręczniki 'teologii mistycznej' (ks. Semenenko, choćby) i cała masa ludzi, zwanych 'mistykami', niedawno widziałem opasłe tomiszcze dotyczące samych tylko 'polskich mistyków'. W tym kontekście można zadać pytanie: czy integralną częścią bycia 'mistykiem' jest doświadczenie objawień / wizji o charakterze 'nadprzyrodzonym'; a więc czy z definicji jeśli ktoś czegoś takiego nie doświadczył, nie rozlało się w nim światło, nie zszedł do niego święty z obrazu itd., to nie jest mistykiem, nawet jeśli od 50 lat żyje w ascezie, medytuje itd.?

Z drugiej strony, w dawnych czasach było też sporo historii o nadprzyrodzonych (ale czy 'mistycznych'?) przeżycia, które to historie brzmią, ekhm, trochę mało legitnie. Mam tu pod ręką zbiorek opowieści jezuickich z czasów baroku, gdzie np. są historie tego rodzaju, że jakiś szlachcic urągał jezuitom i św. Ignacemu Loyoli, to św. Ignacy wszedł mu przez okno na kwadrat i wypłacił mu świętą ręką takiego liścia, że chłopu ślad na gębie pozostał przez tydzień. Zresztą, nie nawrócił się i potem umarł podle.
Zapisane
Bartek
Administrator
aktywista
*****
Wiadomości: 3694

« Odpowiedz #6 dnia: Września 16, 2017, 09:16:14 am »

Mistyka (życie mistyczne) - głębokie życie duchowe, prowadzące do zjednoczenia z Bogiem, doświadczenia obecności Boga we własnym wnętrzu. (...)
Prawdziwa mistyka nie jest niczym innym jak tylko pełnym rozwojem życia w łasce uświęcającej, cnotach teologalnych i darach Ducha Świętego. Czysta wiara udoskonalona darami Ducha Świętego prowadzi nie tylko do głębszego poznania prawd wiary, ale jest doświadczeniem bezpośrednim obecności Boga we wnętrzu osoby ludzkiej. Mistyka nie oznacza zjawisk nadzwyczajnych (np. wizje, ekstazy, objawienia), których szukanie jest "złudzeniem" autentycznego życia duchowego.

Ks. Stanisław Urbański, Mistyczny świat ducha, Warszawa 2000, s. 182
« Ostatnia zmiana: Września 16, 2017, 09:19:00 am wysłana przez Bartek » Zapisane
Hoc pulchrum est hominis munus et officium: ut oret ac diligat.
_Michał_
rezydent
****
Wiadomości: 373

« Odpowiedz #7 dnia: Września 16, 2017, 09:22:44 am »

Mam tu pod ręką zbiorek opowieści jezuickich z czasów baroku, gdzie np. są historie tego rodzaju, że jakiś szlachcic urągał jezuitom i św. Ignacemu Loyoli, to św. Ignacy wszedł mu przez okno na kwadrat i wypłacił mu świętą ręką takiego liścia, że chłopu ślad na gębie pozostał przez tydzień. Zresztą, nie nawrócił się i potem umarł podle.

To w końcu to był chłop czy szlachcic? :P
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1337

« Odpowiedz #8 dnia: Września 16, 2017, 10:15:57 am »

Ano,  dokładnie to było tak:

***

Przy dworze książęcia Ostrowskiego Konstantyna był niejaki Przylicki, który po śmierci książęcia wiele kalumnij prawił przeciwko s. Ignacemu i jego zakonowi, ale nie cierpiał mu tego święty długo.

Albowiem nocy jednej, która nadzwyczaj pogodniejsza była, widzi kalumnijator przez okno wchodzącego świętego Ignacego i mówiącego:

- A znasz mnie? Jam jest Ignacy. Pytam cię o racyą, z jakiej zakon mój takiemi obelgami, kalumnijami szpecisz.

Co mówiąc, tak straszny wyciął mu policzek, że wszystkie palce na bluźnierskiej gębie zostały, które przez kilka dni znaczne były, który policzek dawszy, przydał święty:

- Popraw języka i obyczajów, czego jeżeli nie uczynisz, wiedz, że mizerną zginiesz śmiercią.

Ale zły i zajadły człek nie tylko nie ukrócił szarpiącego honor języka, ale go jeszcze bardziej wysforował. Niedługo mu to dysymulowano. Zwadziwszy się bowiem z Władysławem Stadnickiem, gdy się do pojedynku gotował, od chłopca służebnego nożem pchnięty, bez dyspozycji umarł.

Którego gdy do kościoła prowadzono trupa, cudem bożem trumna z zmarłym spadła i w sprośny rynsztok wleciała, gdzie utopionego trupa ledwie naleziono i miasto kościoła w polu pogrzebiono, z urąganiem i pośmiewiskiem ludzi, na taką kaźń bożą patrzących i mówiących, że nie godzien innego pogrzebu tylko tak szpetnego, który tak piękny zakon śmiał kalumnijami szpecić.

***

TAK BYŁO. Przypis wyjaśnia, że nie Przylicki, a Przytycki, ale nie precyzuje, kim on był. Z kontekstu wynika, że chyba jakimś drobnym szlachcicem, skoro mógł pojedynkować się z rotmistrzem Stadnickim.

Źródło: Historie dziwne i straszliwe. Jezuickie opowieści z czasów saskich, Verba, Chotomów 1991.

Cytuj
Mistyka nie oznacza zjawisk nadzwyczajnych (np. wizje, ekstazy, objawienia)

Ot, i właśnie.
Zapisane
Bartek
Administrator
aktywista
*****
Wiadomości: 3694

« Odpowiedz #9 dnia: Września 16, 2017, 10:34:28 am »

nie godzien innego pogrzebu tylko tak szpetnego, który tak piękny zakon śmiał kalumnijami szpecić.

:D
Zapisane
Hoc pulchrum est hominis munus et officium: ut oret ac diligat.
Anawim
bywalec
**
Wiadomości: 96

« Odpowiedz #10 dnia: Października 02, 2017, 20:55:08 pm »

Potoczne łączenie doświadczeń mistycznych z wizjami i objawieniami prywatnymi jest w poprzek faktycznym wymaganiom drogi mistycznej. św. Jan od Krzyża wskazuje na negatywne skutki zajmowania się objawieniami (choćby od Boga pochodzącymi) i zaleca jt odrzucać bez badania (patrz Droga na Górę Karmel, ks. II rozdz. 11).

Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1337

« Odpowiedz #11 dnia: Października 02, 2017, 22:13:22 pm »

W tym kontekście jest ciekawe, czym miałoby być porównywanie 'mistycyzmów' w różnych religiach. Porównywaniem 'teologii mistycznych' czy 'doświadczeń'? Znaczy, można oczywiście badać jedno i drugie. Przeglądałem kiedyś książkę na ten temat i uderzyło mnie, że autorzy tak naprawdę mówili o przeżyciach i doświadczeniach (np. o tym, czy buddyjskie satori pokrywa się z przeżyciami joginów, sufich i mistyków katolickich czy prawosławnych), a nie o doktrynie i metafizyce. Wyglądało to tak, jakby mnich zen, który jeszcze nie osiągnął satori albo katolicki mnich, którzy nigdy nie przeżył ekstazy i świętych widzeń - byli z natury rzeczy poza dyskusją.
Zapisane
Anawim
bywalec
**
Wiadomości: 96

« Odpowiedz #12 dnia: Października 03, 2017, 10:07:31 am »

Ja się nie znam na religiach wschodu. Ale intuicyjnie chwytając podstawową różnicę: cel.
Podobieństwa są obecne w samej drodze, tj. oderwania się od tego, co zmysłowe i umysłowe, w tym rezgynacja z pośrednich celów: chęci oczyszczenia, poznania itd. Ale w katolicyzmie opiera się to na doświadczeniu, że próby samooczyszczenia (samozbawienia) kończą się fiaskiem i człowiek oczekuje wtedy działania Bożego. Wtedy też zostają oczyszczone nie tylko zmysły, ale też pojęcia o Bogu.

To wszystko po to, by człowiek mógł przyjąć Boga i Go umiłować. Umiłowanie stworzeń uniemożliwia przyjęcie Boga (kolejność!), choć miłując Boga, wszystko jest nasze. "Kto zostawi ojca... stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy".

Aby dojść do smakowania wszystkiego, nie chciej smakować czegoś w niczym. Aby dojść do poznania wszystkiego, nie chciej poznawać czegoś w niczym. Aby dojść do posiadania wszystkiego, nie chciej posiadać czegoś w niczym. Aby dojść do tego, by być wszystkim, nie chciej być czymś w niczym
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1337

« Odpowiedz #13 dnia: Października 04, 2017, 21:32:24 pm »

Ale chodziło mi nie o same różnice pomiędzy różnymi mistycyzmami, tylko o to, co właściwie porównujemy. 'Przeżycia', 'widzenia', 'ekstazy' i 'stany' --- czy metafizyczną doktrynę? To pierwsze jest, moim zdaniem, zwodnicze i drugorzędne, a jednak często w książkach religioznawczych* (a nawet w tych, które osadzone są w jednej tradycji, np. katolickiej) można spotkać się ze stwierdzeniami w rodzaju: "mistyk to ktoś, kto doświadcza rzeczywistości Boga w taki-a-taki sposób...", "mistyk to ktoś, kto swoje doświadczenie może jedynie przybliżyć słowami..." itd. A to sugeruje (czy słusznie?), że ktoś, kto po prostu pisze o teologii mistycznej, albo nawet praktykuje hezychazm czy inne ćwiczenia, niemniej nie osiągnął na razie nic 'zewnętrznie' szczególnego i nadprzyrodzonego** poza stanem pewnego skupienia i wyciszenia, jest jakimś 'nieprawdziwym' czy 'niepełnym' mistykiem.

* http://www.katechizmy.pl/sites/katecheza/files/48106_skrot_0.pdf - np. tu jest chyba wyrażony ten sposób myślenia, o którym dalej.

** Naturalnie prawidłowe mówienie o tym wymagałoby również doprecyzowania pojęć: gdzie się kończy przyrodzoność itd. Jeśli ktoś zaczyna lewitować, to wszyscy dokoła wiedzą (poza różnymi sceptykami próbującymi na siłę wytłumaczyć, że to zbiorowa halucynacja, oszustwo albo rezultat działania specyficznych, ale zupełnie naturalnych oddziaływań, które na razie nie są zbadane przez naukę, ale może kiedyś będą) - że 'coś jest na rzeczy', jakiś janioł czy dioboł. Kiedy ktoś sam rozmawia z Chrystusem albo przeżywa jakąś podróż szamańską po Valhalli - to również ma prawo tak sądzić (zwłaszcza jeżeli nie wziął żadnych środków psychoaktywnych). Ale jeżeli ktoś nie miał tego rodzaju przeżyć, tym niemniej osiąga np. jakąś niewytłumaczalną, nieprzekazywalną 'pewność' w sensie 'wiedzy' (nie racjonalnej, a bardziej gnostycznej)? Albo jeśli dochodzi do jakiegoś stanu absolutnego wyciszenia i uspokojenia, którego z niczym nie da się porównać, jakkolwiek nie widzi w tym stanie żadnych niezwykłych rzeczy?
« Ostatnia zmiana: Października 04, 2017, 21:34:06 pm wysłana przez Adimad » Zapisane
Bartek
Administrator
aktywista
*****
Wiadomości: 3694

« Odpowiedz #14 dnia: Października 05, 2017, 09:27:27 am »

W paru opracowaniach katolickich spotkałem wyjaśnienie, że owo "doświadczenie Boga" rozumiane jako mistycyzm to nie jakieś duchowe atrakcje tylko zwyczajny rozwój modlitwy. Chyba każdy wierzący miał w życiu modlitwy jakiś kryzys i albo porzucił wtedy modlitwę całkowicie, albo zaczął szukać innych jej form. Taką potrzebę sygnalizuje zresztą Pius XII w "Mediator Dei".
Zapisane
Hoc pulchrum est hominis munus et officium: ut oret ac diligat.
Strony: [1] 2 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Kiedyś było więcej doświadczeń mistycznych? « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!