A to się w ogóle da policzyć?
Mam tu pod ręką zbiorek opowieści jezuickich z czasów baroku, gdzie np. są historie tego rodzaju, że jakiś szlachcic urągał jezuitom i św. Ignacemu Loyoli, to św. Ignacy wszedł mu przez okno na kwadrat i wypłacił mu świętą ręką takiego liścia, że chłopu ślad na gębie pozostał przez tydzień. Zresztą, nie nawrócił się i potem umarł podle.
Mistyka nie oznacza zjawisk nadzwyczajnych (np. wizje, ekstazy, objawienia)
nie godzien innego pogrzebu tylko tak szpetnego, który tak piękny zakon śmiał kalumnijami szpecić.