Tak jak napisałem wcześniej - jeśli ktoś ma wątpliwości, to niech się na pół roku czy choćby na kwartał przeniesie całościowo (na gruncie przepisów kościelnych, na gruncie mody, mentalności, języka, konwenansów itd.) na pozycje, które najwidoczniej miał zajmować prawdziwie pobożny, konserwatywny katolik według opisanych wcześniej norm, sugestii i zaleceń.
Oczywiście Pańska propozyja ma spowodować u czytelnika reakcję "nie, to niemożliwe, tak żyć nie można w dzisiejszych czasach!" Jednakże znam ludzi, kórzy mniej więcej tak właśnie żyją - czytają tylko książki z imprimatur, kobiety ubierają się nie pokazując kolan ani dekoltu, nie chodzą na śluby ani pogrzeby do innowierców i ateistów, nie należą do żadnych świeckich organizacji, itp. itd. I co? I nic, są całkiem zadowoleni z życia i jakoś nie słyszałem, aby mieli zamiar się przeprowadzić do katakumb.
Żeby było jasne: ja sam żadnym rygorystą moralnym nie jestem: czytałem gorsze rzeczy niż książki z indeksu, tańczę, i nie noszę brody

, ale doskonale rozumiem tęsknoty p. Salwowskiego. Aby odtworzyć kulturę chrześcijańską, trzeba będzie podnieść poprzeczkę w sprawach moralnych o wiele wyżej, niż ona jest obecnie. Sztywne i wyraźne nakazy i zakazy są najprostszą, a jednocześnie efektywną metodą pokazania, że jeszcze istniejemy.
Taki przykład: kiedyś w mojej okolicy było sporo katolików, głównie z pochodzenia Włochów i Irlandczyków. I był też zakaz jedzenia mięsa w piątek. W związku z tym okoliczne restauracje miały zwykle "special deal" na dania bezmięsne w piątki (czyli "promocję", jak to się to w Polsce mówi z nieznanej mi przyczyny) , Było to często mocno reklamowane w gazetach i na przydrożnych tablicach reklamowych, a katolicki zwyczaj był przez to obecny w szerszej świadomości. Niektóre włoskie restauracje dalej to mają, niejako z rozpędu, ale zjawisko powoli znika, bo bezmiesne piątki zniesiono tu już dawno temu. Czysta strata, bo oznacza to utratę "darmowej reklamy", jaką mieliśmy my katolicy.
Tak samo jest i z indeksem, z którego Pan tak się śmieje. Oczywiście, nie ma ani sensu ani możliwości wracać do indeksu w formie, w jakiej on istniał, ale sama idea mogłaby być całkiem pożyteczna. Weźmy np. filmy, które mają tak ogromny wpływ na świadomość społeczną. Byłoby bardzo pożyteczne, gdyby np. jakaś watykańska kongregacja do spraw kultury zaczęła wydawać czasopismo czy też portal z recencjami filmów, a może i innych produktów popkultury. I czemu nie, gwiazdki albo czaszki można by dawać - przecież krytycy filmowi tak właśnie robią. I nawet gdyby większość katolików ignorowała opinie takiego portalu, to zaręczam, że media by to zauważyły, i byłoby jasne, że dla katolików jest istotne, co się ogląda i czego sie słucha, i że moralny przekaz dzieła jest ważny. Jak o mnie chodzi, to niektóre recenzje z kulturadobra.pl mogliby tam opublikować bez zmian.
Gdyby istniała taka instytucja, to z biegiem czasu pojawiły by się filmy, może najpierw niszowe i niskobudżetowe, których abmicją byłoby uzyskać dobre oceny takiego "nowoczesnego indeksu" - a to by już był jakiś wymierny wpływ na popkulturę.
Tymczasem na razie poddaliśmy się w tych sprawach na całej linii.