Zgadzam się w zupełności. Mam szczerą nadzieję, że obecny synod wytoczy jasną granicę między tymi, którzy służą diabłu, a tymi, którzy służą Chrystusowi i Kościołowi.
Najlepszy komentarzjak ja mam używając nieubłaganych zasad logiki nawracać swoich bliźnich do Kościoła i się jednocześnie nie ośmieszać?
Najlepsze jest to "oświadczenie" O. Lombardiego ( nomen omen...):"mimo szacunku na jaki zasługują wydarzenia i sytuacje osobiste oraz refleksje na ten temat – decyzja, by dokonać tak głośniej manifestacji w przeddzień otwarcia Synodu wygląda bardzo poważne i nieodpowiedzialnie, ponieważ zmierza do narzucenia zgromadzeniu synodalnemu nieuzasadnionego nacisku mediów.... " - to jest po prostu kpina jakaś ...
Bardzo mało nt. homoseksualizmu wie ten, kto mniema, że osoba ze skłonnościami homoseksualnymi nie może/potrafi swoich skłonności ukryć przed otoczeniem. Przypuszczam, że w seminarium, czy w klasztorze ukrycie tego rodzaju skłonności raczej nie jest trudne. A przecież nawet żyjącym w świecie osobom ze skłonnościami h. udaje się to całkiem nieźle. Znam takie osoby.Księży Dobrodziejów pokornie proszę, aby zechcieli przeczytać n/w książki. Gdyby przyszła jakaś osoba homoseksualna do konfesjonału i Księżom o swoim problemie powiedziała, to co by Księża zrobili??? Proszę, aby zechcieli Księża zadać sobie ten trud, nabyć te publikacje i przeczytać uważnie. Ufam, że nie tylko łatwiej będzie Księżom połapać się o co chodzi takim nieszczęśnikom, jak ks. Chamrasa, ale po prostu pomóc udręczonym duszom.Przeczytałem te książki (i jeszcze kilka innych). Dało mi to jakiś pogląd na naturę problemu i uświadomiło, jak delikatny jest to problem dla osób zmagających się ze swoim pociągiem do tej samej płci, a nie akceptujących tego u siebie. Ks. Chamrasa raczej akceptuje to u siebie do tego stopnia, że przejdzie otwarcie na stronę wojujących gejów (chyba już przeszedł). Ale są katolicy, którzy chcą być dobrymi katolikami, założyć katolickie rodziny, ale nie mogą, bo jest w nich coś, co nie pozwala zbliżyć się do osób przeciwnej płci, a ciągnie ich do osób tej samej płci. Na początek: Wojciech Eichelberger: "Zdradzony przez ojca" - książka nie traktuje o homoseksualizmie, ale jest dobra jako wstęp do zagadnienia.Następnie cztery dzieła trzech autorów: problem widziany z trzech perspektyw, żaden z nich nie wyczerpuje tematu, za ich perspektywy wzajemnie się uzupełniają. Po lekturze ich dzieł widzę, jak złożony i trudny do ujęcia jest problem homoseksualizmu. Gerard van den Aardweg: "Homoseksualizm i nadzieja", oraz tego samego autora: "Walka o normalność" - holenderski katolik, dr psychologii, psychoterapeuta, ponad stu osobom pomógł wyjść z homoseksualizmuRichard Cohen: "Wyjść na prostą" - amerykański psycholog i psychoterapeuta, sam był raczej biseksualny, pociąg do mężczyzn niemal zrujnował jego rodzinę, wyszedł z tego i pomaga innymAlan Medinger: "Podróż ku pełni męskości" - katolik, sam wyszedł z homoseksualizmu, założył rodzinę.PSjeśli ktoś musi koniecznie obdarzyć ks. Chamrasę epitetami i pisze "zdrajca", lub - co gorsza - "członek" - i to słowo celowo używa w niejednoznaczny sposób, to sam sobie wystawia świadectwo. PPSSłowa o. Lombardiego nie są żadną kpiną. Osobiste wydarzenia, sytuacje i refleksje ks. Chamrasy na ten temat należy szanować, ale to nie oznacza, że należy się z nimi zgadzać i je akceptować.
Dodam do tego blog http://www.stevegershom.com/about/ amerykańskiego katolika o skłonnościach homoerotycznych walczącego o zachowanie czystości i spokoju ducha.
Sprawa xiędza prałata profesora doktora habilitowanego jest okropna(...)
Wywiad lewicowej watykanistki z ex-klerykiem (homo) też można dołożyć do lektur w tym temacie:http://wcieniusanpietro.blogspot.com/2015/10/152-ilu-ksiezy-gejow-jest-w-kosciele.html... i odmówić za niego Ave Maria bo chociaż żyje w grzechu to nie jest hipokrytą.
Ja bym jednak powstrzymał się od oceniania i obdarzania epitetami. Nie stawajmy do zawodów w dyscyplinie "mowy nienawiści" ramię w ramię z lewakami. Okażmy ks. Charamsie szacunek jako kapłanowi i właściwie pojęte współczucie jako nieszczęśnikowi.
Co do ogolnej sytuacji w Kosciele mam wrazenie, ze nie tylko sie cos zmienia, ale wychodzi na zewnatrz to, co bylo ukrywane albo bardziej czego wiekszosc nie chciala widziec albo udawala, ze nie widzi. I nie chodzi tylko o homoseksualizm ksiezy przy jednoczesnym oficjalnym braku akceptacji dla jakiegokolwiek przejawu homoseksualizmu. Chodzi bardziej o ogolne zaklamanie, brak wiary, robienie rzeczy pod publike, robienie z siebie swietych a i swiat jest inny niz kiedys, i ludzie bardziej krytyczni i w ogole chyba nawet nie chodzi o zajmowanie sie seksualnoscia pewnych ludzi, ale o przerazajacy brak wiary samych duchownych w to co robia, brak zaangazowania, brak gorliwosci duszpasterskiej i normalnego zycia religijnego, zycie ponad stan (zasygnalizowane w poscie o perfumach i mieszkaniach - ale dotyczy to nie tylko Rzymu). A to jest niezalezne od orientacji, ktora - powiedzmy sobie szczerze - kazdy ma taka czy inna. [/i]