Prymas Wyszyński w latach '60 albo '70 mówił, że powinniśmy liczyć 70-90 milionów (jeszcze sprawdzę dokładnie).
Prymas Wyszyński (Gniezno, 6 lutego 1973 r.):
Rzuciłem kiedyś "prowokacyjne" oświadczenie, że Polska na swym obecnym terytorium jest w stanie wyżywić nie 30, ale 80 milionów ludzi. Porównywałem to z sytuacją belgijską i holenderską. Odpowiadano wtedy, że jest to fantazja ekonomiczna. [...] Dzisiaj na szczęście już się wiele zmieniło. Już rozważa się problem, czy rzeczywiście Polska mogłaby wyżywić 80 milionów. Jedna z moich tez była i taka, że jeżeli Polska nie dojdzie do liczby 80 milinów, nie utrzyma się na obecnym obszarze geograficznym. [...] To nie jest rozumowanie "militarystyczne", to nie jest przygotowywanie "mięsa dla armat". Takie określenie problemu już przebrzmiało, straciło swoją sugestywność. Natomiast zastanawia sama relacja, stosunek liczbowy mieszkańców poszczególnych krajów. Tu idzie a "być albo nie być" Narodu i państwa na ziemiach, które obecnie zajmujemy.
A ja pragnę zwrócić uwagę że "przybysze na zalewają" głównie dlatego że wielkie korporacje oraz chciwe "janusze biznesu" chcą mieć w Polsce tanią siłę roboczą tyrającą dla nich za półdarmo, lewaccy politycy z kolei liczą że dzięki cudzoziemcom zyskają nowy elektorat oraz narzędzie do rewolucyjnych zmian kulturowo-cywilizacyjnych. Suma sumarum problem zaczyna się i kończy na chorym systemie jakim jest współczesny kapitalizm liberalny który z jednej strony generuje masową imigrację a z drugiej uderza w tradycyjny model rodziny.
Aborcja to obecnie marginalny powód natomiast prawie wszystkim umykają bardzo ważne czynniki jakimi są uwarunkowania ekonomiczne, feminizm oraz aspiracje społeczne. Trudno mieć więcej niż 2-3 dzieci gdy oboje rodzice muszą od świtu do nocy tyrać w pracy, mama ma ambicję robić wielką karierę a oboje małżonkowie nie wyobrażają sobie życia bez porządnych samochodów, ekskluzywnego domu na przedmieściu czy drogich wakacji na drugim końcu świata. Tego typu problemy jeszcze nie istniały na polskiej wsi w czasach powojennych lub międzywojennej gdzie rodziny wielodzietne były zjawiskiem powszechnym choć z drugiej strony działało w tajemnicy aborcyjne podziemie. Moja babcia opowiadała mi że wiele kobiet nie miało nawet świadomości moralnej niegodziwości aborcji ponieważ był to całkowicie temat tabu, nawet księża o tym nie chcieli mówić. Na YT jest chyba wykład ks. Śniadocha o aborcyjnym podziemiu Polski międzywojennej w którym odczytuje archiwalne wydania "Rycerza Niepokalanej" gdzie opisywano ten problem.
Generalnie się z Panem zgadzam. Działa specjalny "Europejski Fundusz Pomocy Imigrantom", który płaci pracodawcom za zatrudnianie cudzoziemców (pisał kiedyś o tym Cejrowski w "DoRzeczy").
Aborcja vel sztuczne poronienie to realny problem. Mariusz Dzierżawski mówił coś kiedyś o kilkudziesięciu tysiącach aborcji dokonanych za pomocą środków wczesnoporonnych w Polsce (sprawdzę jeszcze). Do tego jeszcze dochodzą te szpitalne aborcje.
Polecam także artykuł Justyna Piskorskiego o ojcostwie:
https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/2373PS Feminizm to ciężka choroba.