Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Marca 29, 2024, 07:08:43 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231859 wiadomości w 6626 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Cauchy - matematyk ultras
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: Cauchy - matematyk ultras  (Przeczytany 2754 razy)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« dnia: Marca 26, 2015, 07:20:11 am »

Augustyn Ludwik Cauchy. Matematyk - ultras (ATW)

http://www.legitymizm.org/matematyk-ultras
http://prawica.net/40888

Francja zrodziła w wiekach XVIII i XIX wielu matematyków, podobnie jak np. Niemcy. Wśród nich były niekwestionowane gwiazdy, przy czym za nierozpoznanego geniusza i zarazem enfant terrible francuskiej matematyki pierwszej połowy XIX stulecia uchodzi oczywiście Ewaryst Galois. Człowiek, który zginął, nim zdążył dojrzeć i na dobre się rozwinąć – choć przecież samo to, co osiągnął w ciągu 20 lat życia (w tym raptem kilku spędzonych nad dociekaniami algebraicznymi), robi wielkie wrażenie. Trudno orzec, czy postąpiłby jak Rimbaud, który rzucił poezję. Pozostaje wierzyć, że nie.

Tak czy inaczej, Galois to „czerwone”, by użyć nomenklatury Stendhala z jego powieści Czerwone i czarne. To Francja rewolucji, Napoleona, dążeń republikańskich w dobie Restauracji (po śmierci Korsykańczyka), Francja antyklerykalna, liberalna i nacjonalistyczna.

Po zupełnie przeciwnej stronie stał dużo starszy od Galois – a jednak u progu Restauracji wciąż jeszcze młody – Augustyn Ludwik Cauchy. To była Francja „czarna”, od czarnego koloru księżowskiej sutanny, a może od czarnych serc zapiekłych ultrarojalistów, którzy „widzieli Marata za każdymi drzwiami”, by przywołać określenie ze znanej książki Cabanisa. Francja, której osią była nostalgia za epoką przedrewolucyjną, za społeczeństwem sprzed epoki rozpędzonego kapitalizmu i liberalnej, napoleońskiej biurokracji. To był klerykalizm i nie do końca świadomy legitymizm.

Albo inaczej: już świadomy jako podążanie za właściwą dynastią, nie zawsze jednak wykształcony jako spójna teoria kontrrewolucyjnego ustroju, skażony jeszcze błędami absolutyzmu czy banalnej chęci odegrania się na sankiulotach, bankierach i les philosophes.

Po tej stronie stał Cauchy, urodzony w roku 1789, a więc w roku szczególnym. Znamy go choćby dzięki takim pojęciom jak ciągi Cauchy’ego, definicja granicy funkcji i jej ciągłości. Dał nam jedno z kryteriów zbieżności szeregów, wzór całkowy z analizy zespolonej – i całą masę innych odkryć, przede wszystkim w obszarze analizy.

Ale uwaga: Cauchy, choć w swoim rodzie był bodaj najbardziej bezkompromisowym „klerykalnym” i „ultrasem”, w nauce – jakże paradoksalnie – był postępowy. Ucząc w sławetnej École Polytechnique, spierał się ustawicznie z uczelnianą administracją i innymi profesorami. Powód? Oczywiście, pewne znaczenie miały tu podziały polityczne, albowiem tak wśród profesorów, jak i studentów żywe były jeszcze sympatie napoleońskie czy republikańskie, choć nastała Restauracja, co dawało Cauchy’emu pewien parasol ochronny.

Ale szło też o coś zupełnie innego. Oni tkwili w wizji analizy matematycznej (czy ogólnie matematyki) jako praktycznego narzędzia pomocnego przy realizacji przedsięwzięć inżynieryjnych, zwłaszcza w wojskowości. Oczywiście Cauchy też był inżynierem i to z dużym doświadczeniem, ale interesowało go co innego – nie samo tylko znajdowanie „użytecznych formuł” i wykonywanie obliczeń, ale podstawy teoretyczne analizy. Uczynił wiele, bardzo wiele, może najwięcej ze wszystkich matematyków, w dziele budowy fundamentów logicznych analizy.

Interesowało go to, by obiekty, o których się mówi, były możliwie precyzyjnie definiowane, by twierdzenia były jasno formułowane i dowodzone w logiczny sposób. To wszystko często nie podobało się tak studentom, oczekującym wiedzy prostej do przyswojenia, jak i innym pracownikom Politechniki, traktującym Cauchy’ego jako innowatora cechującego się niesubordynacją i wyłamującego się z programu.

Cauchy był zaangażowany w Kongregację, która w oczach liberałów stanowiła coś mniej więcej takiego jak masoneria w oczach konserwatystów i katolików. Kongregacja z perspektywy Francji „czerwonej” była niczym loża Propaganda Dwa we Włoszech lat ołowiu – przenikającą struktury państwa jezuicką, fanatyczną siatką, realizującą program najpierw obalenia Napoleona (bo powstała za jego rządów), a potem blokowania wszelkich prób liberalizacji życia politycznego i społecznego doby Restauracji.

W 1830 Restauracja jednak dobiegła końca, Cauchy zaś wyruszył na tułaczkę po Europie, docierając m.in. do Turynu. Ale to nie wszystko – oto bowiem w roku 1833 Karol X, również przebywający na emigracji, zaproponował Cauchy’emu, by ten zajął się edukacją matematyczną królewskiego wnuka, którego znamy wszyscy jako hrabiego Chambord, późniejszego Henryka V. Ten, który później wykaże się naprawdę imponującą wiernością pryncypiom, nie chcąc iść na kompromis nawet z trójkolorową flagą, jako dziecko nie był może aż tak porywającą osobą.

Oto bowiem młody Henryk kiepsko reagował na zabiegi swego nauczyciela. Wykpiwał jego dawną pracę w charakterze inżyniera zajmującego się projektowaniem paryskich kanałów (zupełnie jakby miało to cokolwiek wspólnego z babraniem się w nieczystościach), nudził się śmiertelnie matematyką i po prostu nie miał do niej głowy ani chęci.

Cauchy był jednak lojalny – przebywał w Czechach wraz z rodziną Karola i królewskim wnukiem aż do roku 1838, gdy Henryk był już osiemnastolatkiem. O pracę we Francji było ciężko – jako legitymista nie chciał przysięgać na wierność Ludwikowi Filipowi, a tego wymagano w państwowych uczelniach. Zresztą zaangażował się też, po powrocie do Francji, w jezuicką kampanię na rzecz prywatnej edukacji, co w praktyce było oczywiście furtką do aplikowania dzieciom i młodzieży edukacji katolickiej. Ta postawa także nie mogła podobać się czynnikom oficjalnym.

W 1848 roku wrócił na Politechnikę, ponieważ nowy rząd, republikański, nie wymagał przysięgi. Przywrócona została jednak w roku 1851, kiedy nastały rządy Napoleona III. Tym razem jednak naszemu ultrasowi się upiekło. Jego zasługi dla nauki były tak znaczne i oczywiste, że zwolniono go z przykrego obowiązku, któremu z pewnością znów by się przeciwstawił.

Ale nie tylko on, legitymista, został potraktowany w taki sposób. Wyjątkiem był też Franciszek Arago. Ten jednak znajdował się po drugiej stronie barykady i Napoleona III negował z pozycji radykalnie republikańskich.

Les extrêmes se touchent?
Zapisane
dernapol
rezydent
****
Wiadomości: 449

GŚTK

Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej
« Odpowiedz #1 dnia: Marca 26, 2015, 10:19:34 am »

IMHO do dziś na kierunkach matematycznych i pokrewnych można znaleźć liberałów i ultrasów. Za to na kierunkach humanistycznych krajobraz jest jednolity. Jednolicie czerwony.
Zapisane
Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej: www.versusdeum.pl, www.facebook.com/versusdeum
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #2 dnia: Marca 26, 2015, 11:22:08 am »

Cytuj
IMHO do dziś na kierunkach matematycznych

Na kierunkach matematycznych to IMHO najlepiej jest, jeśli w tych sprawach (polityczno-ideologicznych) panuje taka atmosfera, jak w tej amerykańskiej orkiestrze z anegdoty (wersje anegdoty są różne, czasami np. orkiestra polska kontra angielska etc.):


dwóch dyrygentów: amerykanin i rosjanin
rosjanin - u nas nie ma antysemityzmu. w mojej orkiestrze gra 15 Żydów
amerykanin - widzi pan, a ja po prostu nie wiem ilu mam Żydów u siebie


Ewentualnie tak jak z pederastami niegdyś w armii USA: Ty nie mówisz, my nie pytamy.
Zapisane
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 3923


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #3 dnia: Marca 26, 2015, 15:19:27 pm »

A czym była ta Kongregacja? chętnie się dowiem czegoś więcej.

IMHO do dziś na kierunkach matematycznych i pokrewnych można znaleźć liberałów i ultrasów. Za to na kierunkach humanistycznych krajobraz jest jednolity. Jednolicie czerwony.

Na jakich humanistycznych?
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
dernapol
rezydent
****
Wiadomości: 449

GŚTK

Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej
« Odpowiedz #4 dnia: Marca 27, 2015, 22:46:59 pm »

Cytuj
IMHO do dziś na kierunkach matematycznych

Na kierunkach matematycznych to IMHO najlepiej jest, jeśli w tych sprawach (polityczno-ideologicznych) panuje taka atmosfera, jak w tej amerykańskiej orkiestrze z anegdoty (wersje anegdoty są różne, czasami np. orkiestra polska kontra angielska etc.):


dwóch dyrygentów: amerykanin i rosjanin
rosjanin - u nas nie ma antysemityzmu. w mojej orkiestrze gra 15 Żydów
amerykanin - widzi pan, a ja po prostu nie wiem ilu mam Żydów u siebie


Ewentualnie tak jak z pederastami niegdyś w armii USA: Ty nie mówisz, my nie pytamy.

Zupełnie się nie zgadzam. Mi się bardzo często zdarza intensywnie dyskutować z ludźmi o skrajnie przeciwnych do moich poglądach, a z którymi współpracuję, zupełnie to nie przeszkadza. Właśnie prędzej matematyk umie te sprawy oddzielić niż tzw. humanista.

IMHO do dziś na kierunkach matematycznych i pokrewnych można znaleźć liberałów i ultrasów. Za to na kierunkach humanistycznych krajobraz jest jednolity. Jednolicie czerwony.

Na jakich humanistycznych?

Stricte humanistyczne to miałem na myśli przede wszystkim wszelkie neofilologie. A w takim potocznym sensie, to np. nauki społeczne, filozofia.
Zapisane
Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej: www.versusdeum.pl, www.facebook.com/versusdeum
prosty_czlowiek
rezydent
****
Wiadomości: 267

« Odpowiedz #5 dnia: Marca 28, 2015, 07:31:40 am »

Ja pracuję w środowisku inżyniersko - ścisłym i nie wiem kto jakie ma poglądy. Po prostu praca to nie kawiarnia i rozmowy na tematy nie związane z pracą uważane są za brak profesjonalizmu. Okazjonalnie rozmawia się o problemach z samochodem, dzieckiem lub  remontem, ale o tym czy jestem z Komorowskim czy Dudą, czy o tym czy jestem katolikiem czy świadkiem to nie.

Są nawet ludzie, któzy twierdzą, że wszelkie zaintersowania poza zawodowe to "zdrada pracodawcy". Po pracy powinno się uprawiać sport (ale taki mało kontuzyjny, by nie iść na zwolnienie) uczyć się języków i rozwijać zawodowo (w branży IT zawsze coś się znajdzie). Oglądanie telewizji, filmów, "siedzenie w necie" czy czytanie książek jest złe, bo skoro pracujemy w "szkodliwych warunkach" to nie powinniśmy sami sobie tych szkodliwych warunków w domu narzucać, no chyba, że w sprawach zawodowych. "Szkoda oczy na kulturę, lepiej w tym czasie poprogramować".

Z resztą na studiach też nie rozmawiało się na społeczno - humanistyczne tematy. Choć by dlatego, że każdy wolał siedzieć "w komputerach"  a czytanie książek nie było jego ulubioną rozrywką.

Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #6 dnia: Marca 28, 2015, 08:25:58 am »

Cytuj
Właśnie prędzej matematyk umie te sprawy oddzielić niż tzw. humanista.

Jeśli umie, to w porządku. Inna rzecz, że ja nie miałem na myśli prywatnych rozmów np. przy bufecie uczelnianym. Chodziło mi o sytuację, w której ktoś robi(łby) z tych zagadnień oręż i kryterium w czasie wykładów, na egzaminach, w kołach naukowych, przy przyznawaniu grantów itd. Albo np. o wprowadzanie na matematykę, jak to w latach 30-tych było w modzie na wielu uczelniach, bojówek endeckich, piłsudczykowskich, syjonistycznych i komunistycznych :-)

Inna rzecz, że ja ogólnie jestem zdania, iż sensowne rozmowy na tematy z zakresu polityki, ideologii, religii czy ogólnie "weltanszałungu" - to tylko takie, na które jest naprawdę dużo czasu, obie strony są wzajemnie zainteresowane dyskusją itd. Natomiast rozpoczynanie w czasie dziesięciominutowej przerwy na kawę albo pomiędzy parkingiem a biurem debaty w rodzaju "Czy Bóg istnieje?", "Skąd wiemy, że Kościół mówi prawdę?", "Czy Putin naprawdę zagraża Polsce?", "Czy emigranci z krajów Maghrebu to problem i jak sobie z nim poradzić?", "Czy wierzysz w spiski?" etc. - - - to rzecz jałowa, która kończy się tylko pyskówkami i psuciem atmosfery. Albo, co gorsza, finałem w którym obie strony uznają, że ta druga strona nie ma żadnych argumentów (tak jakby przy automacie z kawą dało się przedstawić dowody na słuszność katolicyzmu czy czegokolwiek innego), żyje jakimiś urojeniami itd.

Cytuj
Są nawet ludzie, któzy twierdzą, że wszelkie zaintersowania poza zawodowe to "zdrada pracodawcy".

Ci ludzie to pracodawcy? [co jeszcze bym zrozumiał, choć byłoby to podejście januszowsko-cebulowskie na maxa, by użyć młodzieżowego slangu] Czy też nawet pracownicy? [co z koli zakrawałoby na jakiś sadomasochizm i upodlenie]
« Ostatnia zmiana: Marca 28, 2015, 08:30:21 am wysłana przez ATW » Zapisane
ahmed
aktywista
*****
Wiadomości: 575


wychowany z babcią

« Odpowiedz #7 dnia: Marca 28, 2015, 15:33:52 pm »

"weltanszałungu"
Co Koledze przeszkadza polskie "światopogląd"?
« Ostatnia zmiana: Marca 28, 2015, 23:37:19 pm wysłana przez ahmed » Zapisane
Wojna jeszcze nie jest aż tak daleko.
Ukraina będzie graniczyć z Czerkiesją, Kałmucją i Mordowją.
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #8 dnia: Marca 28, 2015, 19:15:03 pm »

Nic, ale ja to tak ironicznie czy też z dystansem dałem, dlatego też i cudzysłów. Bo w sumie pojęcie to jest dość mętne.
Zapisane
Artur Rumpel
aktywista
*****
Wiadomości: 1183


Prawdziwe Boze Narodzenie
« Odpowiedz #9 dnia: Marca 28, 2015, 19:21:23 pm »


Są nawet ludzie, któzy twierdzą, że wszelkie zaintersowania poza zawodowe to "zdrada pracodawcy". Po pracy powinno się uprawiać sport (ale taki mało kontuzyjny, by nie iść na zwolnienie) uczyć się języków i rozwijać zawodowo (w branży IT zawsze coś się znajdzie). Oglądanie telewizji, filmów, "siedzenie w necie" czy czytanie książek jest złe, bo skoro pracujemy w "szkodliwych warunkach" to nie powinniśmy sami sobie tych szkodliwych warunków w domu narzucać, no chyba, że w sprawach zawodowych. "Szkoda oczy na kulturę, lepiej w tym czasie poprogramować".



Współczuję miejsca pracy
Zapisane
dernapol
rezydent
****
Wiadomości: 449

GŚTK

Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej
« Odpowiedz #10 dnia: Marca 28, 2015, 20:16:14 pm »

Cytuj
Właśnie prędzej matematyk umie te sprawy oddzielić niż tzw. humanista.

Jeśli umie, to w porządku. Inna rzecz, że ja nie miałem na myśli prywatnych rozmów np. przy bufecie uczelnianym. Chodziło mi o sytuację, w której ktoś robi(łby) z tych zagadnień oręż i kryterium w czasie wykładów, na egzaminach, w kołach naukowych, przy przyznawaniu grantów itd. Albo np. o wprowadzanie na matematykę, jak to w latach 30-tych było w modzie na wielu uczelniach, bojówek endeckich, piłsudczykowskich, syjonistycznych i komunistycznych :-)

Na wydziałach matematycznych czy wszelkich przyrodniczych nie spotkałem takiego zjawiska. Natomiast problem jest taki, że właśnie na kierunkach "humanistycznych" jest tak, że prelekcja dla koła naukowego o tematyce konserwatywnej może zostać zablokowana, a "gender studies" dostają wysokie granty. Ale oczywiście trudno to porównać z matematyką, gdzie tematyka prelekcji, grantów itp. jest neutralna.

Inna rzecz, że ja ogólnie jestem zdania, iż sensowne rozmowy na tematy z zakresu polityki, ideologii, religii czy ogólnie "weltanszałungu" - to tylko takie, na które jest naprawdę dużo czasu, obie strony są wzajemnie zainteresowane dyskusją itd. Natomiast rozpoczynanie w czasie dziesięciominutowej przerwy na kawę albo pomiędzy parkingiem a biurem debaty w rodzaju "Czy Bóg istnieje?", "Skąd wiemy, że Kościół mówi prawdę?", "Czy Putin naprawdę zagraża Polsce?", "Czy emigranci z krajów Maghrebu to problem i jak sobie z nim poradzić?", "Czy wierzysz w spiski?" etc. - - - to rzecz jałowa, która kończy się tylko pyskówkami i psuciem atmosfery. Albo, co gorsza, finałem w którym obie strony uznają, że ta druga strona nie ma żadnych argumentów (tak jakby przy automacie z kawą dało się przedstawić dowody na słuszność katolicyzmu czy czegokolwiek innego), żyje jakimiś urojeniami itd.

Jak się siedzi w pokoju z tymi samymi ludźmi po kilka godzin, to jest sporo okazji na dłuższe rozmowy.
Zapisane
Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej: www.versusdeum.pl, www.facebook.com/versusdeum
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #11 dnia: Marca 29, 2015, 08:45:13 am »

Cytuj
Jak się siedzi w pokoju z tymi samymi ludźmi po kilka godzin, to jest sporo okazji na dłuższe rozmowy.

A robić ni ma komu  8)
Zapisane
dernapol
rezydent
****
Wiadomości: 449

GŚTK

Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej
« Odpowiedz #12 dnia: Marca 30, 2015, 00:48:35 am »

Cytuj
Jak się siedzi w pokoju z tymi samymi ludźmi po kilka godzin, to jest sporo okazji na dłuższe rozmowy.

A robić ni ma komu  8)

No cóż...  :P
Zapisane
Gdańskie Środowisko Tradycji Katolickiej: www.versusdeum.pl, www.facebook.com/versusdeum
Strony: [1] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Cauchy - matematyk ultras « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!