Ktoś powiedział na facebooku, ze nie należy bać się niemieckich czołgów. nalezy bac się niemieckiego Kościoła.
Jeśli zmiany będą postępować w takim tempie i w takim kierunku to Kościoła niemieckiego nie trzeba się będzie obawiać, bo praktycznie przestanie on istnieć (przynajmniej w obecnej formie), a nie wydaje mi się, aby ich hierarchowie byli w stanie przeforsować postulowane liberalne zmiany (chociaż, przed Vaticanum II nikt nie przewidywał NOM-u). Liberalne eksperymenty u Anglikanów i szwedzkich Luteranów pokazują najlepiej, że tymi metodami (liberalizowanie i rozwadnianie doktryny, konformizm, kompromisy ze światem) nie przyciągnie się wiernych - jeśli społeczeństwo nie pragnie Boga to dostosowywanie nauczania do panującego wokół neopogaństwa nie zmieni niczyjego nastawienia. Nie bez powodu szwedzki protestantyzm i niemiecki katolicyzm są w rozsypce, a ewangelikalni protestanci w USA załamują ręce nad kryzysem amerykańskiego chrześcijaństwa. Megakościoły w USA z chrześcijaństwem nie mają już wiele wspólnego, dość powiedzieć, że w największym z nich - Lakewood Church - pastorem jest nauczający "Ewangelii sukcesu" Joel Osteen, uznawany powszechnie za heretyka wśród samych protestantów (co ciekawe, tegoż Osteena Franciszek podjął w Watykanie). "Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie(...)" (Ga 6:7-8).
A film, no cóż, trudno byłoby się spodziewać obiektywnego przedstawienia ruchów Tradycji katolickiej w popkulturze, trzeba się modlić, żeby jak najmniej osób to obejrzało i aby nie utwierdziły się fałszywe i szkodliwe stereotypy.