Seminarium dla kandydatów 35-60

- Bardzo ważne jest przegłosowanie utworzenia w Polsce Seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń. Otrzymaliśmy zgodę papieża na erygowanie tego seminarium i po tej ostatecznej zgodzie Stolicy Apostolskiej koniecznym jest przegłosowanie tego faktu przez wszystkich biskupów – powiedział sekretarz episkopatu.

Celem Ogólnopolskiego Seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń jest przygotowanie do sakramentu święceń kandydatów, którzy ze względu na wiek (zasadniczo: 35-60 rok życia) wymagają odrębnego toku formacji. Obejmuje ona, jak w każdym przypadku, formację ludzką, duchową, intelektualną i pastoralną. Po ukończeniu formacji seminaryjnej i przyjęciu święceń, diakoni i prezbiterzy będą kierowani do pracy we własnych diecezjach.

Siedzibą Seminarium będzie budynek przy parafii p. w. Matki Boskiej Częstochowskiej w Krakowie-Nowej Hucie/Szklanych Domach. Studia teologiczne kandydaci będą odbywać na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Kandydatem do seminarium może być każdy mężczyzna (od 35 roku życia wzwyż) stanu wolnego (tak kawaler, jak i wdowiec). Kandydatów do seminarium kierują poszczególni biskupi diecezji. Ostateczną decyzję o ich przyjęciu podejmuje rektor, którym został mianowany ks. dr Józef Morawa.

http://www.niedziela.pl/artykul/12736/Rozpoczelo-sie-Nadzwyczajne-Zebranie

Czy był ten pomysł już dyskutowany na forum?

No to mam pecha. Nie klasyfikuję się. 

Kolejny sposób na rozwalenie Kościoła?
"Co będę się spieszył do tego seminarium? Pożyję trochę, wyszaleję, wstąpię za 15 lat."

Wpierw trzeba żonę pochować. Zazwyczaj bywa odwrotnie. Mojej, jak na złość, nic nie dolega. 

Kolejny sposób na rozwalenie Kościoła?

Nie. Podniesienie statystyk.

Wpierw trzeba żonę pochować. Zazwyczaj bywa odwrotnie. Mojej, jak na złość, nic nie dolega. 

Każdy problem da się rozwiązać.
https://www.youtube.com/watch?v=3rQuRLERl6A

Pomysłodawcą takiego rozwiązania jest ks.bp Grzegorz Ryś. Juz w 2011 r. rektorzy seminariów nad tym debatowali czy to jest potrzebne. W ciągu dziesięciu lat spadła w Polsce liczba powołań. W 2013 r. rozpoczęły się już prace nad utworzeniem seminarium duchownego dla starszych wiekiem kandydatów do kapłaństwa, a w 2014 r. juz przyklepano, że takie seminarium będzie. Już są pierwsi kandydaci -  9 kandydatów w seminarium 35+. Pierwsi alumni seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń są w wieku od 35 do 57 lat. Czterech z nich ma już za sobą ukończone studia, w tym gronie jest m.in. teolog, psycholog i historyk, dwóch jest ponadto w trakcie studiów doktoranckich. Pochodzą z archidiecezji krakowskiej, katowickiej, wrocławskiej oraz diecezji elbląskiej i zielonogórsko-gorzowskiej.

Jeden z przyjętych jest po stwierdzonej nieważności małżeństwa. - Takich kandydatów było w sumie pięciu, ale w ich wypadku wymagane jest głębsze rozeznanie i na ten moment nie zostali oni przyjęci.

http://gosc.pl/doc/2191668.9-kandydatow-w-seminarium-35

To "znaki czasu" ogromnej degrengolady w Kościele, spadku i braku powołań kapłańskich.

Swego czasu prowadził Misję w mojej parafii pewien ksiądz - to oczywiście w XIX stuleciu. Był dziwnym człowiekiem - po śmierci żony wstąpił do seminarium - uprzedni podzielił majątek pomiędzy sześcioro odchowanych dzieci.

Jest to tworzenie zasady tam, gdzie powinno się stosować wyjątki.

A ja mam zupełnie poważne pytanie:
czy kawaler po trzydziestce to dobry kandydat na kapłana?

Czy może powinno się zrobić jakąś granicę np. 25 lat? Jak to jest w Bractwie?

No bo z jednej strony facet, który ma fach w ręku, pracował, zarabiał, lizną trochę świata, może być bliżej ludzi i bardziej rozumieć ich problemy,...

Ale z drugiej strony - że tak powiem tekstem z mojego podwórka  - tester oprogramowania nie musi umieć programować, musi wiedzieć jak program ma działać i się nie przejmować, że jest coś trudno zrobić, ma działać i już. No bo gdyby wiedział jak trudno to zrobić to by powiedział "a może faktycznie szkoda roboty". (chyba rozumiecie Państwo o co mi chodzi)

No i wygląda to tak, że jak sobie żony nie znalazł a praca go nudzi no to poszedł do seminarium. Jak mu będzie źle to rzuci to wszystko i wróci do swojej starej pracy.

Przegięciem jest branie facetów z orzeczeniem nieważności małżeństwa. Jakie mają oni powołanie? Jakie dziś są w ogóle powołania? Po co się zostaje kapłanem? Jeżeli zaciera się istota kapłaństwa to i zacierać się zaczną powołania i będą to powołanie wypaczone, abstrahując od patologi wczoraj i dziś.

Nie widzę nic złego w takim seminarium.

Mnie zastanawia potrzeba "odrębnego toku formacji". Bo seminarium nie powstaje dlatego, że jest takich kandydatów bardzo dużo. Tak naprawdę to jednostki. Gdy byłem w seminarium średnio na każdym roczniku był 1 kleryk starszy. Tyle, że jako "starszy" rozumiem osobę po studiach, czyli ok. 25 lat. Kandydaci 35+ to naprawdę jednostkowe przypadki. Bardzo możliwe, że Pan Bóg i osoby w takim wieku powołuje do kapłaństwa, ale dlaczego nie mogą przebyć normalnej formacji? (tym bardziej, że jeśli są po studiach to czasem czas formacji jest im skracany)

Jeśli chodzi o tych z unieważnionym małżeństwem, to mimo że to dziwne to mi wydaje się sensowne... facet odkrył że nie tędy droga. Choć oczywiście nie popieram.

A jeśli chodzi o tę oddzielną formacje to cóż... mając trzydzieści parę lat, od wielu lat mieszkając sam, nie za bardzo mi się widzi mieszkać przez 6 lat z piątką dwudziestoletnich smarkaczy, którzy nie potrafią zachować porządku dookoła siebie. I jeszcze żeby mi taki smarkacz jako "przełożony pokoju" rozkazywał.

Wiem, że przesadzam, ale może właśnie problemy czysto przyziemne spowodowały, że tacy klerycy potrzebują osobnego seminarium, gdzie się do nich nie mówi per "chłopcy" i tak traktuje.

Nie załapałbym się na seminarium 35+ (i chwała Bogu), bo wstępując do seminarium miałem lat tylko 33.

Ale nie wybrałbym się.

Zero kontaktu z diecezją. A w diecezjalnym: poznałem kilka roczników kapłanów (i przyszłych kapłanów, jak Pan Bóg da). A wspólne mieszkanie z młodymi... odmłodziło mnie trochę. I w moim diecezjalnym nie byłem traktowany jak chłopiec, naprawdę, tak głupich przełożonym nie mieliśmy. Aha, i u nas nie ma "przełożonych pokoju". A że jest "szef od sprzątania gmachu", który był młodszy... no i co z tego? W życiu - i kapłańskim, i świeckim - też się ma młodszych od siebie, którzy mają prawo wydawać polecenia w jakiejś branży...