Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Marca 29, 2024, 02:24:41 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231859 wiadomości w 6626 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: NOM - chodzić czy nie chodzić?
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 3 ... 5 Drukuj
Autor Wątek: NOM - chodzić czy nie chodzić?  (Przeczytany 12322 razy)
DNR
uczestnik
***
Wiadomości: 153

« dnia: Listopada 23, 2014, 00:55:36 am »

Witam moi drodzy,

Od pewnego czasu stoję przed pewnym dylematem. Chodziłem swego czasu do FSSPX przez parę lat. W jakiś sposób ukształtowały się moje poglądy na Kościół. Jednak od około 2 lat stoję przed pewnym dylematem i co chwila zmieniam poglądy i trwam w błędnym kole z jednej strony pod wpływem jakiś starych tekstów z Zawsze Wierni i rad kapłanów FSSPX a z drugiej po prostu od tego że mam dość tych wszystkich wielce mądrych dewotów z Tradycji gdzie każdy wytycza mi jedyną prawdziwą drogę. Od 5 lat byłem może z 10 razy na NOMie z okazji jakiś Komunii, pogrzebów itd w rodzinie. Uczestniczyłem w nich jak mi kazano "biernie". Niby byłem ciałem, ale myślałem o czymś innym.  Reszta to KRR. Byłem pod pewną indoktrynacją FSSPX. Na pytania czy mogę chodzić na indult albo do lokalnego księdza birytualisty (odprawia NOM i Liturgie grekokatolicką) albo do Grekokatolików odpowiedzi były stanowcze, że nie bo nie wiadomo czy ważne święcenia, to novusowiec itd (zawsze sie znalazło jakieś "ale"). Podkreślam: nie mówili to dewociarscy wierni tylko kapłani (nie będę wymieniał bo po co). I w sumie tak kilka ładnych latek trwałem pod tą indoktrynacją sądząc, że Extra FSSPX nulla salus.

Do pewnego czasu. Bractwo szanuję całym sercem, bo przekazało mi wiele skarbów Tradycji katolickiej o których z NOMowej parafii bym sie nie dowiedział i raczej z półki zdjęcia Abp Lefebvre nawet jak będę chodził na NOM nie ściągnę. Z drugiej zaczęło się dorosłe życie, człowiek ma mniej czasu na klepanie różańca, litanijek i po nocnej służbie zamiast jeździć ponad godzinę do Radości w końcu wolałoby się iść gdzie indziej. Gdzie najbliżej? No Novus. No ale nie - nie idę bo to protestanckie, wątpliwie ważne jak mówili itd itd.
Widzę jak oddalam się od wiary. Kilka miesięcy bez Mszy Św, później może ze 2 razy sobie pojadę do Radości bo akurat jakoś mi się uda znaleźć czas. I jeszcze widzę, jak obecnie Bractwo nie ma takiego radykalizmu jak kiedyś, a kazania i przekaz przełożonych nie różnią się tymi z Novusowej parafii. To wszystko bardziej oddala mnie od wiary, bo nie przyjmuję tak często sakramentów, nie wypełniam obowiązku niedzielnego i dalszej chęci poświęcania się aby jeździć ponad godzinę na KRR aby słuchać podobnych rzeczy jak na NOMie. Nie czuję się z tym dobrze, bo jestem przecięty na pół. Do NOMu jestem nadal negatywnie nastawiony. Może mniej niż kiedyś, ale jednak. W miejscowej kaplicy nie dzieje się tak źle jak to widać na jakichś Kronikach Novus Ordo. Są koncelebry, które są tak złe w opinii Tradycjonalistów. Mimo to nie ma pokazywanych przez nich gitarek, Msza Św. wydaje mi się całkiem wporządku odprawiana, bez tańców i innych bluźnierstw. A człowieka coś ciągnie jednak i do Radości i do miejscowej kaplicy...

Taki dylemat ludzki. Nie wiem co robić.
Chodzić na ten NOM czy nie? Zachciało się człowiekowi FSSPXów jakiś...
Czego bym nie zrobił teraz to będę miał wyrzuty sumienia i ze strony oponentów będę słyszał argumenty, że pójdę na wieczne potępienie.
A może odpuścić sobie NOM i KRR i chodzić do lokalnego birytualisty na Liturgie bizantyjską w dni powszednie (w niedziele nie odprawia) który serwuje przekaz antyFSSPX w swoich tekstach (ale co to ma do Mszy św.)?  Czasem wydaje mi się, że to będzie najrozsądniejsze wyjście bo i blisko, lokalnie i w miare godnie. Tylko jaki tam ze mnie grekokatolik i nadal pozostaje kwestia spełnienia obowiązku niedzielnego.... Nie wiem, głupi człek za mnie że w te bagno wdepłem.
« Ostatnia zmiana: Listopada 23, 2014, 01:37:05 am wysłana przez DNR » Zapisane
Co za ty? gówniarzu! Mijaj mnie szerokim  łukiem, bo czkawką ci sie odbije to tykanie mnie tu. - p.AM
Pobożne życzenia, często diabelską treść niosą.
Fons Blaudi
aktywista
*****
Wiadomości: 4275

« Odpowiedz #1 dnia: Listopada 23, 2014, 01:30:38 am »

Dobrze Panu radze: niech Pan robi jak Pan chce.
Zapisane
Dio ci guardi dalla tentazione dei pasticci ibridi
DNR
uczestnik
***
Wiadomości: 153

« Odpowiedz #2 dnia: Listopada 23, 2014, 01:32:47 am »

Mógłby się Pan powstrzymać od takich rad. Tyle to i ja wiem. Chcę tylko aby ktoś nie omamiony żadną grupą w Tradycji przekonał mnie na słuszną drogę.
Zapisane
Co za ty? gówniarzu! Mijaj mnie szerokim  łukiem, bo czkawką ci sie odbije to tykanie mnie tu. - p.AM
Pobożne życzenia, często diabelską treść niosą.
Tadeusz
uczestnik
***
Wiadomości: 212

« Odpowiedz #3 dnia: Listopada 23, 2014, 01:35:08 am »

Powinien Pan jednak zaznaczyć jakich rad Pan nie chce,
Zapisane
DNR
uczestnik
***
Wiadomości: 153

« Odpowiedz #4 dnia: Listopada 23, 2014, 01:38:21 am »

Nie chce rad "róbta co chceta". Resztę z chęcią posłucham.
Zapisane
Co za ty? gówniarzu! Mijaj mnie szerokim  łukiem, bo czkawką ci sie odbije to tykanie mnie tu. - p.AM
Pobożne życzenia, często diabelską treść niosą.
Tadeusz
uczestnik
***
Wiadomości: 212

« Odpowiedz #5 dnia: Listopada 23, 2014, 02:04:23 am »

Opowiem Panu o pewnym zdarzeniu. Relacja znajomego, wg mojej oceny, nic nie zmyślał i jest to prawda, trochę tego człowieka znam, jakieś 45 lat :).

Opiekował się pewną staruszką (oj charakterna staruszka, oj charakterna, panie w opiece społecznej robiły losowanie, która będzie nią się opiekowała), która miała już ponad 90 lat, nikt nie pamiętał kiedy ostatni raz była u spowiedzi. Na propozycję, że może chciałaby kapłana, odpowiadała z oburzeniem, wszyscy chcecie mnie uśmiercić, czekacie mojej śmierci, a ja będę jeszcze żyła do stu lat. A poza tym, kapłan, który byłby na tyle inteligentny i mógł mnie wyspowiadać już nie żyje. Cała sytuacja trwała miesiącami, jej stan zdrowia nie wskazywał, na to, że pożyje do zapowiadanej setki. Pewnego dnia, znajomy poprosił zaprzyjaźnionego kapłana o Msze w intencji: o dobrą spowiedź przed śmiercią dla Wandy (imię zmienione, dla wiadomości redakcji). Kapłan pobożny, jednak to był NOM. Po odprawieniu Mszy sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Następnego dnia, o piątej nad ranem potknęła się upadła, uderzyła głową o podłogę, miała udar, w kałuży krwi przeleżała do siódmej rano, do przyjścia opiekunki z opieki społecznej. Oczywiście wezwano pogotowie i nieprzytomną przewiezioną do najbliższego szpitala.

A teraz relacja kapłana, który posługuje w szpitalu. Proszę pana (do znajomego), pozałatwiałem wszystkie sprawy w szpitalu, wróciłem na parafię, jednak cały czas nie dawała mi spokoju myśl, że mam wrócić do szpitala. Cóż miałem robić? Około dwunastej pojawiłem się na izbie przyjęć i od razu spotkałem lekarza. Proszę księdza jak dobrze, że księdza widzę, mamy pacjentkę, nieprzytomna, niestety z badań wynika, że nie jesteśmy w stanie jej pomóc. Może jednak ksiądz jej jeszcze pomoże. Gdy podszedłem do łóżka chorej, na chwilę odzyskała świadomość, udzieliłem jej rozgrzeszenia i po chwili odeszła do Pana.
Ksiądz nic nie wiedział o Mszy, która była odprawiona w jej intencji.

Zbieg okoliczności? A może jednak nie, odpowie osoba wierząca.
Jeżeli NOM jest ważny to jest tam Bóg. Może nie w takiej obfitości łask, jednak tam jest.

Jednak, pan Fons Blaudi ma racje, zrobi Pan jak zechce.
Zapisane
DNR
uczestnik
***
Wiadomości: 153

« Odpowiedz #6 dnia: Listopada 23, 2014, 03:23:00 am »

A co w takim razie z "62 powodami" jeżeli sie z nimi zgadzam?
Zapisane
Co za ty? gówniarzu! Mijaj mnie szerokim  łukiem, bo czkawką ci sie odbije to tykanie mnie tu. - p.AM
Pobożne życzenia, często diabelską treść niosą.
Filomena
adept
*
Wiadomości: 26

« Odpowiedz #7 dnia: Listopada 23, 2014, 04:04:39 am »

Radze po odpowiedz udać sie do Sokółki - osobiście lub wirtualnie - miejsca cudu eucharystycznego ostatnich lat. Pan Jezus jest obecny w hostii rowniez w NOM-ie, wiec dobre (bez dziwactw, tancow, jawnych profanacji) NOM-y są ważne. Jezeli mamy transsubstancjacje, to Msza sw jest ważna.
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #8 dnia: Listopada 23, 2014, 08:09:45 am »

Cytuj
do lokalnego birytualisty na Liturgie bizantyjską w dni powszednie (w niedziele nie odprawia) który serwuje przekaz antyFSSPX

Byle nie było przekazu pro-UPA :-) Anyway, ciekawe, że w ogóle coś mówi o FSSPX. Ostatecznie - nieważne co, ważne żeby mówili... :-)

A odpowiedzi typu "zrobi pan, co zechce" są kompletnie od czapy. Toutes proportions gardées i nie urażając nikogo, ale to tak jak w jakichś sondach ulicznych pytają ludzi o seks przed ślubem czy homoseksualizm - i jakieś modne panienki mówią: "Nooo... to jest osobista sprawa, każdy ma prawo jak chce, każdy musi sam rozstrzygnąć...". No, super, odkrycie. Przecież, kurde, pytamy właśnie o kryteria tego rozstrzygnięcia, których najwyraźniej panu DNR brakuje, co jest zapewne jego małą, albo i dużą, osobistą tragedyją. "Musi Pan sam zdecydować", jeszcze napiszcie. No to w oparciu o co? "W oparciu o własne przemyślenia i rozważania", hyhy.

Ja chodzę na NOM, jeśli żyję w mieście, w którym nie ma Mszy Trydenckiej, a od ponad pół roku znów w takim żyję.

Cytuj
A co w takim razie z "62 powodami" jeżeli sie z nimi zgadzam?

Nico. Nie chce mi się teraz zerkać na to znowu, ale już dawno odniosłem wrażenie, że większa część argumentów, które mają NOM przygważdżać frontalnie, fundamentalnie i ostatecznie, to nie są konkrety na zasadzie "albo-albo", tylko mnogość określeń w rodzaju: "niedostatecznie", "niejasno", "w niewystarczającym stopniu", "może budzić wątpliwości", "zdaje się być podobnym do...", "widać inspirację czymś-tam" itd. Zresztą, p. Tadeusz wyżej napisał coś o tym, że może i łaski Boże nie są na NOM tak obfite, jak na KRR... To w czym mierzyć "obfitość łask"? Jest jakaś jednostka, miernik?

Ja myślę, proszę bardzo, jeśli chce Pan porady, że lepiej chodzić na NOM - niż nie chodzić wcale. Nie mam tu jakiegoś głębokiego uzasadnienia teologicznego, bo - jak pisałem tu już kiedyś - po latach czytania tych wszystkich polemik, dyskusji, w wykonaniu wszystkich stronnictw, doszedłem do wniosku, że nie pozostaje nic innego, jak podążać najprostszą drogą, nie w sensie "łatwizny", ale w sensie założenia, że skrupuły, obsesje, lęki, nieustanne dywagacje, weryfikowanie kolejnych self-made tez teologicznych etc., to nie może być to, o co chodzi dobremu Panu Bogu - w tych czasach chaosu.

Chyba, że dojdzie Pan do autentycznie przekonujących, klarownych dowodów na to, że NOM jest całościowo zły. Ale jeśli to mają być wnioski typu "NOM jest zły, bo ZBYT MAŁO coś wyraża", "bo TRĄCI czymś..." - to tej drogi nie polecam. Bo cóż to znaczy "trącić", "dawać podstawy do podejrzeń", "niedostatecznie wyrażać". Jak to mierzyć, gdzie ustalać granice itd.?

Anyway, FSSPX to po prostu jedna z dróg w Kościele, której, jak wiadomo, też niektórzy wiele zarzucają - i jak się zacznie czytać ataki indultowców na FSSPX, ataki sedeków na FSSPX, obronę FSSPX przed tymi atakami itd., to można zwariować. Były, swoją drogą, czasy, w których Bractwo zniechęcało do chodzenia na msze nawet i indultowe. To dopiero... Yh.

Cytuj
odpowiedzi były stanowcze, że nie bo nie wiadomo czy ważne święcenia, to novusowiec itd

Święcenia? Przecież w FSSPX też są, jak wiadomo, księża po nowych święceniach.

Chyba że Pan pytał w jakimś "ruchu oporu"... :-)

Cytuj
Dobrze Panu radze: niech Pan robi jak Pan chce.

Z Pana to dobry spowiednik by był :-)
« Ostatnia zmiana: Listopada 23, 2014, 08:32:15 am wysłana przez ATW » Zapisane
Filomena
adept
*
Wiadomości: 26

« Odpowiedz #9 dnia: Listopada 23, 2014, 09:32:02 am »

Osobiscie uwazam, ze nie chodzenie w ogole na żadną Mszę sw jest bardzo szkodliwe i prowadzi do utraty wiary. Brak wspolnoty, brak praktyk religijnych, brak poglebiania wiedzy katechizmowej, modlitwy, rachunku sumienia, sakramentow itp prowadzi do zaniku wiary. I koniec. Zly zaraz zagospodaruje te luke. Jezeli Msza sw jeszcze w wielu kosciolach katolickich pozostaje ofiara a nie uczta, zachowuje sie porzadek Mszy sw, jest przemienienie, sa sakramenty, jest krzyż na ołtarzu, jest tabernakulum, sa konfesjonaly, to trzeba sie cieszyc i nie wybrzydzac, ze szaty liturgiczne nie takie, ze Mszal nie w ta strone, ze koncelebra, ze serwetka nie tak przekrecona. W tych czasach nic nie jest takie, za jakie sie podaje. Skoro nie mozna miec 100%, to lepsze 20% niz nic.
Mam wrazenie ze FSSPX tez zostalo "przejete" i "podmienione". Te wszystkie ruchy GRAEC, Metzingen, przejscie na finansowanie przez syjonistow- globalistow - skad wiadomo, ze wszystko jest tak jak powinno, jak bylo kiedys i ile jest bractwa w bractwie.
Jeszcze mozna znalezc w okolicy blizszej lub dalszej w miare ortodoksyjny NOM i wierzacego ksiedza - i to juz jest sukces i z tego trzeba sie cieszyc. Niebawem i tego nie bedzie.
Zapisane
Fideliss
aktywista
*****
Wiadomości: 931

« Odpowiedz #10 dnia: Listopada 23, 2014, 10:50:44 am »

Ciekawa wypowiedź pana DNR. Gratias ago. Jakbym niby echo jakieś podzielał swoje rozterki. Mam podobnie ale trochę inaczej. Zauważę też na wstepie, że pan DNR
bardzo nam się odsłania. Jest wyrazisty. Ja chyba też, jak mniemam jestem dość "odsłonięty". Brakuje tylko żebym podał adres, zamieścił zdjęcia swoje i rodziny i podał numer telefony komórkowego.  :)

Ad rem. Dziwne jak pamięta niektóre epizody z młodości. Miałem może 12 lat. Blisko naszego domu była mała, marniutka kaplica księży Orionistów i tam chodziliśmy w niedzielę na Mszę. Idę raz z ojcem i spotykamy sąsiada.
- A dokąd to panie Antoni? Do kościoła?
-  Tak, tu do kaplicy.
-  O nie! Ja idę do św Mikołaja. (stara gotycka świątynia) Tam jak organy hukną, chór zaśpiewa to człowiek wie, że jest w kościele.


Ojciec coś odpowiedział, że Pan Bóg jest wszędzie, a mi pozostała w pamięci ta uwaga o "huknięciu organów". To sacrum! Ten majestat!
I obawiam się, że mój stosunek do Mszy Trydenckiej jest - w pewnej mierze - taki trochę romantyczno-poetycko-uczuciowo-estetyczno-etycznie - - uwarunkowany.
Ten Asperges me, ta łacina, chorał, dzwonki . . . . miód marmolada. Przeżycie estetyczna. Jak ładnie odprawiona msza! Będąc na  MT słyszę symfonię wieków,
głos katolickich przodków i  pokoleń całych........MT to moja młodość. To przypomnienie innych czasów.

NOM zastał mnie w wieku dojrzałym i od razu odepchnął. Zdarzyło mi się wiele razy wyjść w środku NOMu zdenerwowanym. Ta konferansjerka, ten . . . .
Nie moje to jakieś. Nie chcę.

Chodzić na NOM czy nie chodzić? Nie wiem. Bóg jest wszędzie. Cenię sobie bardzo FSSPX. Na NOM rzadko chadzam.
Coś marnie ostatnio dzieje się z moją religijnością.
(Ciekawym czy i jak rozwinie się dyskusja)
 
Zapisane
neotomista
uczestnik
***
Wiadomości: 109


« Odpowiedz #11 dnia: Listopada 23, 2014, 10:55:25 am »

Powiem Panu jedno. Jak już pan wybierze, to niech pan będzie konsekwentny w tej decyzji. Cokolwiek pan wybierze to i tak będzie pan miał skrupuły. A bycie konsekwentnym to jedyny sposób na pozbycie się ich.

Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #12 dnia: Listopada 23, 2014, 11:32:25 am »

Ot, i właśnie. Rozsądnie rzecze pan neotomista. Walka ze skrupułami siłą rzeczy wymaga działania wbrew "sumieniu" (umyślnie daję tu cudzysłów, bo oczywiście chodzi o zestaw niepokojów i obsesji podszywający się pod sumienie i jego wyrzuty). Jeśli już Pan wybierze - proszę się tego trzymać i niczym nie przejmować, chyba że dojdzie Pan za jakiś czas - być może bardzo długi - do mocno ufundowanego wniosku, iż Pańska kondycja pozwala na ponowne przemyślenie całej sprawy (i to ze spokojem; spokój musi być zawsze, najpierw pełen spokój, dopiero potem wszelki żal, dywagacje, dylematy, zmiany, decyzje etc.).
Zapisane
neotomista
uczestnik
***
Wiadomości: 109


« Odpowiedz #13 dnia: Listopada 23, 2014, 11:40:11 am »

Ot, i właśnie. Rozsądnie rzecze pan neotomista. Walka ze skrupułami siłą rzeczy wymaga działania wbrew "sumieniu" (umyślnie daję tu cudzysłów, bo oczywiście chodzi o zestaw niepokojów i obsesji podszywający się pod sumienie i jego wyrzuty). Jeśli już Pan wybierze - proszę się tego trzymać i niczym nie przejmować, chyba że dojdzie Pan za jakiś czas - być może bardzo długi - do mocno ufundowanego wniosku, iż Pańska kondycja pozwala na ponowne przemyślenie całej sprawy (i to ze spokojem; spokój musi być zawsze, najpierw pełen spokój, dopiero potem wszelki żal, dywagacje, dylematy, zmiany, decyzje etc.).
dokładnie
Zapisane
kamilek
Gość
« Odpowiedz #14 dnia: Listopada 23, 2014, 12:35:02 pm »

.
Zapisane
Strony: [1] 2 3 ... 5 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: NOM - chodzić czy nie chodzić? « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!