Mitoraj jest wtórny, nudny i powtarzalny.
Zagadnienie "kopii", "imitacji" było dawniej -jeszcze w XIX w.- inaczej postrzegane i wartościowane. Obecnie należy w każdym dziele być "niepowtarzalnym" i "oryginalnym".
Powtarzalność, kopiowanie samego siebie zarzuca się Mozartowi ale nie jest to coś złego.
W ogóle dawniej malarze malowali ten sam temat po kilka razy i takie "powtórki" są w kilku muzeach. Artysta cyzelował, doskonalił temat. Nikt nie zarzucał mu, tak jak obecnie: "powtarzasz się !".
Nawet "wtórność" dzieł artysty nie była tragedią.
Powiedziałbym raczej, że niektórzy artyści, w pewnym wieku tworzą swój prywatny język wypowiedzi, składnię, alfabet. Przestają poszukiwać środków wyrazu bo je już znaleźli po latach poszukiwań np.Lutosławski.
Są tacy, którzy szukają do śmierci.
Michał Anioł, Bernini, Bramante... owszem każdy jest wybitny i każdy coś wniósł do środków wyrazu w swojej epoce. Ale rewolucji nie zrobili. M Anioła pomimo geniuszu kwalifikuje się do Manieryzmu i kropka. Był pokorny?
Mitoraj też szukał i znalazł swój język. Ile w tym geniuszu marketingowego, PR-u (był obsługiwany przez agencję PR-owską) ... nie wiem. Rubens też miał PR-owców, Rodin był ustosunkowany w sferach rządowych, Ricardo Bofill ożenił się z córką min. budownictwa

taki lajf na tym łez padole.
Latające postacie na drzwiach nie podobają mi się. Kompozycja trochę przypadkowa...czyli nie ma kompozycji.