Tak zostali wychowani, to chyba jest ignorancja zgoła nie do końca zawiniona, bo wynikająca z naprawdę poważnych "wkrętów" psychologicznych.
Moja hipoteza jest taka, że liberalno-lewicowo-świecka ideologia
gdzie rozwód był praktycznie całkowicie nieznanym zjawiskiem.
Jasne, ale może wynikało to w dużej mierze z "co ludzie powiedzą"? A jak już nic nie mówią, to i o co kruszyć kopie... czyż nie?
Od dawna uważam, że Moralność pani Dulskiej to jedna z najbardziej szkodliwych utworów XX wieku.
Cytat: Tadeusz w Października 26, 2014, 01:26:20 amNiekoniecznie, rozmawiałem kilka dni temu z bratem, który ma solidne zasady moralne, ale raczej nie czuje potrzeby do powrotu do Mszy Trydenckiej, w świetle ostatnich wydarzeń synodalnych, stwierdził jasno i konkretnie, że z Kościołem, który zaczynają mu proponować, nie chce mieć nic wspólnego. Dla wielu to może być poważny problem.Ale czy to nie jest wymowka? Nie twierdze, ze w przypadku Panskiego brata, ale w niektorych przypadkach to moze byc piekne uzasadnienie swojego lenistwa czy argument za tym, ze Pana Boga trzeba miec w sercu, nie trzeba zadnego Kosciola (ktory jest taki albo inny - i kazdy sobie wybiera, co chce: chroni pedofilow, dopuszcza przekrety finansowe, jest zbyt konserwatywny, zbyt liberalny etc.), wiec mozna zyc po swojemu.[...]
Niekoniecznie, rozmawiałem kilka dni temu z bratem, który ma solidne zasady moralne, ale raczej nie czuje potrzeby do powrotu do Mszy Trydenckiej, w świetle ostatnich wydarzeń synodalnych, stwierdził jasno i konkretnie, że z Kościołem, który zaczynają mu proponować, nie chce mieć nic wspólnego. Dla wielu to może być poważny problem.
Cytat: ATW w Października 28, 2014, 18:46:53 pmJasne, ale może wynikało to w dużej mierze z "co ludzie powiedzą"? A jak już nic nie mówią, to i o co kruszyć kopie... czyż nie?Z pewnością wyniakało to z presji społecznej, ale dlaczego ta znikła? Ja nie jestem pewien, co jest przyczyną, a co skutkiem:A) Ludzie zaczęli akceptowac rozwody i związki na "na kocią łapę", bo znikła presja społeczna.B) Znikła presja społeczna, bo ludzie zaczęli akceptowac rozwody i związki na "na kocią łapę".Które z tych dwóch zdań jest prawdziwe?
Panowie, nie koniecznie o treść chodzi a o interpretacje i wnioski. Tak, jestem apologetą mieszczańskiej hipokryzji i stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie jeden krytyk mieszczańskich zwyczajów, narzeka na "parady równości" i inne przełamywania hipokryzji "brudów w czterech ścianach" czy innych coming out'ów - fuj!
Jak widać wszystko można sobie i wiernym wytłumaczyć, nawet w srodowiskach dusztradłaciowych. Nycz juz dawno antycypowal: nikt nas katolików nie zmusi do homoślubów więc problem nie istnieje, kto jest bez grzechu...itd...Myślę, że wielu księży dokona teraz homo-kamingautu: materialnego i poglądowego.
Kard. Nycz wyjaśnia ponadto, dlaczego z dokumentu końcowego wykreślono zdanie o darach, jakie mają do zaoferowania wspólnocie chrześcijańskiej osoby homoseksualne. To, w ocenie hierarchy, za bardzo otwierało furtkę do uznania związku homoseksualistów jako podobnego do małżeństwa. Metropolita dodaje jednak, że osobiście nie miałby problemu z wypowiedzeniem takiego zdania. „Nie można oceniać innych z pozycji własnej świętości, bo też jesteśmy grzesznikami” - podkreśla w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym”.