Tytuł wątku i newsa jest co najmniej głupi.
Przecież ksiądz porzucjący kapłaństwo jest od razu suspendowany. Jeśli chce później zawrzeć związek małżeński sakramentalny w Kościele to musi poprosić o dyspensę. Decyzję podejmuje tak na prawdę Watykan na prośbę przełożonego np. ordynariusza, ktory bada sprawe. Czytalem ostatnio artykul, ze nawet w Polsce dossc latwo taka dyspense uzyska po roku, dwoch od rzucenia kaplanstwa.
Ksiądz, który porzucił kapłaństwo i żyje w konkubinacie jest i tak "wyrzucony", bo jest supsendowany.
Z tego newsa rozumiem, że teraz sam biskup będzie mógł nie tylko suspendowac ksiedza, ale od razu go przeniesc do stanu swieckiego. Pewnie zamyka mu to droge powrotu do kaplanstwa, ale jednoczesnie ulatwia mu zawarcie malzenstwa.
Oczywiscie w sytuacjach zagrozenia zycia taki ksiadz przeniesiony do stanu swieckiego nadal moze waznie udzielac sakramentow.
Podejrzewam, ze prawdziwym powodem tej decyzji jest.... STATYSTYKA. Ksiadz zyjacy z kobieta jest suspendowany, ale pewnie formalnie nadal pozostaje "na stanie" diecezji. Teraz biskup bedzie mogl go ostatecznie wykreslic ze swojego duchowienstwa.
Oczywiscie to wszystko moje spekulacje domorosłego kanonisty