Byłyby i już. Ludzie idą do diecezji w Polsce bo nie mogą się nauczyć języka a tak to przecież część tych co są w piotrusiach czy pasterzach nie wstępowałaby tam tylko od razu do Polski. Byłoby 10 powołań rocznie. Oczywiście po 2-3 latach
To jakies mity. Czesne, jezyk, miejsca etc. Chyba z 20 lat juz slysze takie wymowki. Glowe daje, ze gdyby jakas niewidzialna reka zmaterializowala tradycyjne seminarium w Polsce, to nie byloby don wcale wiecej powolan niz dzis. Dla chcacego nic trudnego. Jesli ktos wybiera seminarium diecezjalne z powodu jezyka czy braku bigosu i pierogow, to znaczy ze jego poglady sa raczej "tradycyjne" w cudzyslowiu i ze dobrze robi nie zasmiecajac Wigratzbad czy Courtalain.
Petryści raczej celują w seminarium we Francji
Celują, dodajmy, od 1992 r. kiedy to pojawily sie pierwsze nadzieje w diecezji Sens po wizycie bpa Defois w Wigratzbad. Nadzieja zmaterializowala sie w postaci wiejskiej zagrody na pustkowiu, gdzie dzis jest siedziba dystryktu. I tak zapewnie bedzie jeszcze przez nastepne cwierc wieku, znajac bojowosc i sile przebicia FSP.
Rozmawialem z księdzem Markiem Grabowskim kilka lat temu o liczbie powolan wśród petrystow z Polski. Powiedział mi, że jest 7 chłopaków, którzy są w kontakcie z księżmi i chcą iść do seminarium -- jednakże, fizycznie nie ma tylu wolnych dla nich miejsc i nie można wszystkich przyjąć.