Patriotyzm jest cichy, nie szuka swoich korzyści i potrafi wybaczać innym ich pomyłki – wywiad z prof. Ewą Thompson. Profesor slawistyki i literatury porównawczej na Rice University w Houston. Autorka pięciu książek naukowych (m. in. „Imperial Knowledge: Russian Literature and Colonialism”, przełożonej na język polski, białoruski, ukraiński, chiński) oraz artykułów w periodykach akademickich i w prasie popularnej. Konsultantka National Endowment for the Humanities, United States Department of Education, Fulbright Foundation i innych rządowych i pozarządowych fundacji. Redaktor „Sarmatian Review”. W Polsce publikuje m. in. w „Tekstach Drugich”, „Arcanach”, „Rzeczpospolitej”.Czy takim wspólnym mianownikiem obu tych formacji jest także logocentryzm, który definiuje Pani jako światopogląd, „który zakłada, że wszechświat jest w jakiś sposób uporządkowany i że kategorii takich jak dobro i zło nie da się zrelatywizować”? Logocentryzm tak określony to pewne minimum, bez którego nie da się zbudować dystrybucjonistycznego społeczeństwa, mającego szanse przetrwania dłużej niż dwa-trzy pokolenia. Tu dygresja: w naszych rozważaniach nad historią i wartością różnych systemów społecznych za mało zwracamy uwagi na ich zdolność przetrwania –– patrzymy raczej na to, do jakiego stopnia organizacja danego społeczeństwa odpowiada naszym przekonaniom. A kwestia zdolności przetrwania jest kluczowa. Społeczeństwa mają to do siebie, że wyłamują się z narzuconych im form trwania, a takie wyłamanie się oznacza wojny, rewolucje, powszechne zubożenie –– a więc katastrofę dla zwykłego człowieka. W „Bożym igrzysku” Norman Davies zauważył, że tak często krytykowany świat sarmacki przetrwał prawie cztery wieki –– a więc dał paru dziesiątkom pokoleń możliwość sensownego i godnego życia. Gdy się to porówna np. z systemami takimi jak sowiecki, który obiecywał, że będzie istnieć wiecznie (patrz: hymn Związku Sowieckiego) –– a istniał przez niespełna trzy pokolenia –– widzi się natychmiast słabość i fałszerstwo sowietyzmu i względną siłę sarmatyzmu. Nawet systemy uznawane za nieomal doskonale, takie jak system amerykański wykreowany przez „ojców założycieli” w wieku XVIII –– tylko częściowo logocentryczny –– ujawnia już dziś swoje słabości, a przecież istnieje tylko 200 lat, a więc o połowę krócej, niż polska demokracja szlachecka. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym w aprobowaniu różnych propozycji, które możni danej epoki propagują jako doskonałe, i które mają rzekomo przynieść światu rozwiązanie jego problemów.
całość na :
http://www.dystrybucjonizm.pl/patriotyzm-jest-cichy-nie-szuka-swoich-korzysci-potrafi-wybaczac-innym-ich-pomylki-wywiad-z-prof-ewa-thompson/