Bez reformy liturgii Soboru Watykańskiego II, dechrystianizacja mogłaby iść naprzód o wiele szybciej - powiedział abp Müller
Lawina od tego bieg swój zmienia, po jakich toczy się kamieniach. Zapewne byłby jakiś spadek ilości katolików, ale szybko nastąpiłaby właściwa reakcja, jak podczas każdego kryzysu Kościoła. A tak mamy spadek bez reakcji.
Czasami się zastanawiam: może arcybiskup ma rację?
Załóżmy, że jakieś 10% ludzi traktuje wiarę i przykazania poważnie. Reszta praktykuje z powodów nazwijmy to "środowiskowych" (bo tak wypada, bo wszyscy tak robią, itd.). Zmiany społeczne, które nastąpiły w latach 60-tych w dużej mierze zdjęły presję środowiskową.
- bez reformy liturgii zostaje 10%, reszta odpada na skutek powyższych zmian środowiskowych- z reformą liturgii powyższe 10% też zostaje, ale dodatkowo zostają ci, którym podobają się gitarki, ci, którzy chcą sobie podziałać jako lektorzy/lektorki, rozdający Komunię, zapowiadacze, itd., as także ci, którzy nie lubią, jak się im zbyt często przypomina o grzechach, piekle, i innych nieprzyjemnych rzeczach - powiedzmy następne 10%.
Na jakiej podstawie takie założenie? Fakt, że DZIŚ W POLSCE 10% traktuje wiarę poważni, nie znaczy, ze w latach 60 na świecie było analogicznie.
Na podstawie "reflekcji historycznej".We Francji w czasie rewolucji tzw. "lud", który jeszcze niedawno klęczał na kolanach przed ołtarzem, z lubością rzucił się do plądrowania i bezczeszczenia kościołów. Skąd się nagle wzięli ci ludzie?
Albo weźmy reformację w Anglii: jak tylko pojawiła się szansa na zagrabienie majątków kościelnych i klasztornych, większość arystokratów, jeszcze do niedawna pobożnych katolików, porzuciła rzymską wiarę bez najmniejszego oporu. Nawet i król, niezłomny fidei defensor, okazał się zdrajcą.
Bez Henryka VIII nie było by reformacji w Anglii...
Bardzo mnie cieszy, że jestem schizmatykiem i zamierzam być nim nadal uczestnicząc w katolickiej mszy w Przeoracie FSSPX.