Od siebie - Gdyby dzieci abortowane automatycznie szły do Nieba,aborcja byłaby czymś DOBRYM. Byłaby czymś doskonale dobrym,bez domieszki zła,dokonana w okresie gdy dziecko nie odczuwa bólu nawet bez domieszki bólu.
Cytat: marcin w Maja 22, 2009, 00:33:16 amzatem moim zdaniem powinno się wszystkie nienarodzone dzieci rodziców wierzących uznać za katechumentów, a to że nie dane im było obmyć się w wodzie chrztu nie jest ich winą. Zatem jest to chrzest pragnienia. A dzieci rodziców niewierzących?
zatem moim zdaniem powinno się wszystkie nienarodzone dzieci rodziców wierzących uznać za katechumentów, a to że nie dane im było obmyć się w wodzie chrztu nie jest ich winą. Zatem jest to chrzest pragnienia.
czy do chrztu konieczna jest wiara dziecka? Niewiara rodziców? Takzatem moim zdaniem powinno się wszystkie nienarodzone dzieci rodziców wierzących uznać za katechumentów, a to że nie dane im było obmyć się w wodzie chrztu nie jest ich winą. Zatem jest to chrzest pragnienia.
Teoretycznie rzecz biorąc, tak na prawdę to nic nie wiemy.Przesłanką do mojego rozważania jest to, że każdy człowiek żyjący i myślący, a co za tym idzie, dokonuje swoim życiem wyboru swojej przyszłości: piekło lub niebo. Mamy taką łaskę od Boga, że możemy tego wyboru dokonywać w taki, a nie inny sposób. A teraz zobaczmy dwie grupy, które nie dokonywały wyboru w taki sposób, jak my.Pierwsza: Aniołowie - ich wybór był jednorazowy - mieli pełną świadomość, doskonałość, więc wybór był na tak/nie. Koniec.Druga: Nieochrzczeni ludzie żyjący za krótko aby móc używać świadomego wyboru.I teraz pytanie: Kto stwierdził, że Bóg nie daje możliwości wyboru tym, którzy nie mieli możliwości wybrania świadomego poprzez własne życie? Bo jeżeli zakładamy istnienie limbusa, odpowiedź na to pytanie jest milcząco zakładająca brak możliwości wyboru. Oznaczałoby to dziwne implikacje:- ofiara Pana Jezusa na Krzyżu dla tych ludzi jest jakby "nieistniejąca". (bo przyjmujący Ją idą do nieba a odrzucający do piekła)- są to ludzie przeznaczeni "na stratę" już w momencie ich stworzenia.Nie wiem w jakim stopniu moje rozważania są przesiąknięte personalizmem. Co rozumie św. Tomasz z Akwenu pod pojęciem "szczęście naturalne" - wiemy, że szczęście pochodzi wyłącznie od Boga.Ludzie zakładający limbus lub piekło dla dzieci nieochrzczonych, wydaje mi się, są przykładem ograniczania Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości. Chodzi o to, że to nie my zbawiamy ludzi poprzez naszą naukę. Zbawia Sam Bóg poprzez Swoje Miłosierdzie. I też tutaj mamy kwestię zaufania do Boga. Pamiętajmy, że my nigdy nie prześcigniemy Boga w Miłosierdziu - co Bóg urządził - nigdy nikogo nie skrzywdził i nie skrzywdzi! Obraz bezlitosnego Boga jest sprzeczny ze wszystkim.
Myli się pan dziecko nie może przyjąć takiej łaski bo nie może jej przyjąć nie używa rozumu i nie ma takiej możliwości wykonania takiego aktu przyjęcia, to jest pana twierdzenie więc jeśli ma pełny i jasny umysł to i przyjmuje łaskę pragnienie chrztu (to już będą 2 łaski) bo Pan Bóg mu jej udzielił i ma jasny umysł i używa go,(więc wszystkie dzieci nie-ochrzczone będą zbawione)
Tak możemy gdybać na 1 000 000 sposobów dla mnie wystarczy to co naucza kościół
Łatwa odpowiedź, która się nasuwa, że te dzieci nie są bezwinne, ponieważ mają grzech pierworodny, nie jest wystarczająca, widzieliśmy bowiem, że powszechna zbawcza wola Boża trwa nawet po grzechu Adamowym, że Odkupienie Chrystusowe rozciąga się na cały rodzaj ludzki. Grzech pierworodny nie może zatem być brany w rachubę, jako powód uchylający zbawczą wolę Bożą odnośnie do dzieci przedwcześnie ginących. Nie wystarczy też powiedzieć, że te dzieci, jakkolwiek bez chrztu umierają, zażywają jednak po śmierci pewnego szczęścia naturalnego, bo to tłumaczy wprawdzie, dlaczego nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości, że te dzieci nie posiadły środka dostąpienia szczęścia nadprzyrodzonego, ale nie tłumaczy tego, o co właściwie tu chodzi, mianowicie, że Pan Bóg także te dusze chce zbawić, czyli doprowadzić je do szczęścia nadprzyrodzonego.