Z mojego podwórka: kumpel brał udział w wyborach jako kandydat na jakieś stanowisko w swojej wsi. Zmobilizował rodzinę, znajomych by oddali na niego głos. W konsekwencji okazało się, że nikt na niego nie głosował. Od tamtej pory nie ufam uczciwemu liczeniu głosów.
W wyborach są odpowiednie formy zabezpoieczeń, odpowiednie do ich rangi.
Tia. Jedynym zabezpieczeniem jest uczciwość członków komisji...
Pójście na demokratyczne wybory byłoby postępowaniem wbrew własnemu sumieniu. Oczywiście nie biorę udziału w takich imprezach.
Możemy, bojkotując wybory, pokazać swój stosunek do demokracji.
Czy kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu posłów o odpowiednich poglądach coś zmieni? Napewno nie. Więc szkoda na to czasu.
Jak Pan popatrzy, to największe głupoty odnośnie wychowywania dzieci wymyslaja urzędnicy państwowi, a nie wspólnotowi. Gdyz to oni posiadają takową władze.
Nie jest to wybór mniejszego zła, ale sprzyjanie złu. Nasze głosy legitymizują ich głupoty. Im wyższa frekwencja tym dla nich lepiej i mogą prawić frazesy, o przemawianiu w imieniu ludu.
Odmówić rózaniec. A później stac się monarchistom.
Jako przeciwnik systemu demoliberalnego, aż tak nisko nie upadnę. Musiałbym wstapic do partii. A ja to wykluczam.