Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 24, 2024, 03:04:19 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231955 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Chrześcijaństwo i buddyzm wobec siebie i świata
« poprzedni następny »
Strony: 1 [2] Drukuj
Autor Wątek: Chrześcijaństwo i buddyzm wobec siebie i świata  (Przeczytany 2510 razy)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #15 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:10:25 pm »

Porywczy polemiści i apologeci katoliccy nierzadko zarzucają buddyzmowi "demoniczność" lub nawet "satanizm', czego dowodem (czy raczej – przykładem) mają być magiczne obrządki tybetańskiej wadżrajany tudzież inne przejawy buddyjsko-pogańskiego synkretyzmu. Ale jeśli coś w buddyzmie jest rzeczywiście "lucyferiańskie", to nie politeistyczne rytuały, jakich pełno na świecie, wynikające z ubóstwienia przyrody czy personifikacji abstrakcyjnych pojęć, lecz właśnie owa koncepcja samozbawienia. Masao Abe szczerze przyznaje – afirmatywnie zresztą – że buddyzm nie zadowala się dłonią wyciągniętą ku nam przez Boga. Cioran napisał kiedyś: Istnieją dusze, których sam Bóg nie mógłby zbawić, nawet gdyby ukląkł i modlił się za nie. Wzięty literalnie, aforyzm ten zdaje się być bluźnierczy, ale w pewnym sensie oddaje to, o czym wyżej pisał japoński mistrz zen. Niewykluczone, że on sam mógłby się poczuć taką właśnie duszą, ze spokojem i zadumą kiwając przy tym głową. "Bóg to za mało", moglibyśmy rzec, parafrazując tytuł jednego z filmów "bondowskich".

Ale to nie jest chrześcijaństwo. Jeśli rzeczywiście buddyzm wygląda w ten sposób, to może on co najwyżej oczyścić pole dla późniejszego wprowadzenia mistyki chrześcijańskiej. Buddyzm nie otwiera człowieka na Boga, bo i nie chce tego czynić, jak to widzieliśmy wyżej. Z tego powodu bardzo prawdziwe są znane słowa Karola Wojtyły: "Trzeba jednakże zaraz dodać, że soteriologia buddyzmu stanowi poniekąd odwrotność tego, co jest istotne dla chrześcijaństwa. (...) Soteriologia buddyzmu stanowi punkt centralny i w pewnym sensie punkt jedyny tego systemu. Jednakże zarówno tradycja buddyjska, jak i metody z niej wynikające, znają prawie wyłącznie 'soteriologię negatywną'.

'Oświecenie' ,jakiego doznał Budda, sprowadza się do przeświadczenia, że świat jest zły. Jest on też źródłem zła i cierpienia dla człowieka. Ażeby wyzwolić się od tego zła, trzeba wyzwolić się od świata. Trzeba zerwać te więzy, jakie łączą nas z zewnętrzną rzeczywistością - więzy istniejące w naszej ludzkiej konstytucji, w naszej psychice i somatyce. Im bardziej uwalniamy się od tych więzów, im bardziej wszystko, co światowe, staje się nam obojętne, tym bardziej wyzwalamy się od cierpienia, czyli od zła, które pochodzi ze świata.

Czy w ten sposób przybliżamy się do Boga? W 'oświeceniu' przekazanym przez Buddę nie ma o tym mowy. Buddyzm jest w znacznej mierze systemem 'ateistycznym'. Nie wyzwalamy się od zła poprzez dobro, które pochodzi od Boga, wyzwalamy się tylko poprzez zerwanie ze światem, który jest zły. Pełnia tego zerwania, to nie zjednoczenie z Bogiem, ale tak zwana nirwana, czyli wejście w stan doskonałej obojętności wobec świata. Zbawić się, to znaczy przede wszystkim uwolnić się od zła, zobojętnieć na świat, który jest źródłem zła. Na tym cały proces duchowy się kończy"
.7

Dalej Jan Paweł II przedstawia myśl, którą zasugerowaliśmy wyżej: iż tam, gdzie mistyka buddyjska się kończy, tam mistyka chrystianizmu dopiero się zaczyna:

"Nieraz poróbuje się tu nawiązać do mistyków chrześcijańskich: czy to z Europy Północnej (Eckhart, Tauler, Suzo, Ruysbroeck), czy też późniejszej mistyki hiszpańskiej (św. Teresa z Avila i św. Jan od Krzyża). Jeżeli jednak św. Jan od Krzyża w swojej 'Drodze na Górze Karmel' oraz w 'Ciemnej Nocy' mówi o potrzebie oczyszczenia, oderwania się od świata zmysłowego, to jednak to oderwanie nie jest celem samym w sobie. (...) Doktor Kościoła nie proponuje samego tylko oderwania się od świata. Proponuje oderwanie się od świata dla zjednoczenia się z tym, co jest poza-światowe, a to, co jest poza-światowe nie jest 'nirwaną', ale jest Osobą, jest Bogiem. (...) Mistyka karmelitańska zaczyna się w tym miejscu, w którym kończą się rozważania Buddy i jego wskazówki dla życia duchowego. (...)

Zauważmy, że właściwie zbiega się to z refleksjami Masao Abe, tyle że dla tamtego właśnie te cechy były zaletami buddyzmu, zgoła przejawami jego pełni czy doskonałości.
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #16 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:11:35 pm »

Nawiasem mówiąc, przypomnijmy, że według nauczania Kościoła człowiek jest w stanie – dzięki zmysłowej obserwacji świata, rozumowej analizie i pewnego rodzaju dobrej woli – dojść do podstawowych prawd metafizycznych i teologicznych na temat istnienia i cech Jedynego Boga. Katoliccy tradycjonaliści często pochopnie deprecjonują efekty takich dociekań, jeśli mają one swe źródło w religiach niechrześcijańskich – jak hinduizm, islam, zoroastryzm czy kulty ludów pierwotnych. Jest to paradoksalne, gdy z jednej strony ogłasza się możność poznania zasadniczych prawd, a z drugiej – w napotkanych poglądach widzi się głównie ich błędy, zaś wątpliwości rozstrzyga zasadniczo na niekorzyść drugiej strony, czyniąc to tak, aby dowieść wyjątkowości chrześcijaństwa. Ale siła chrystianizmu nie leży, co do zasady, w jego oryginalności, tylko w jego prawdziwości. Jeśli ktoś jest relatywnie blisko chrześcijaństwa, będąc mędrcem taoistycznym czy rdzennym Indianinem, to tym lepiej dla niego i dla nas, zwłaszcza w kontekście ewentualnego przyszłego nawrócenia. Naturalnie ów odruch nieufności u tradycjonalistów jesteśmy w stanie zrozumieć: to po prostu nadgorliwa samoobrona, będąca reakcją na wiadome trendy i zmiany po II Soborze Watykańskim. Tym niemniej w punkcie wyjścia myśl filozoficzna taoizmu, buddyzmu czy hinduizmu nie powinna budzić większych emocji niż myśl autorów greckich, rzymskich lub arabskich. Niektóre wątki platonizmu, stoicyzmu czy arystotelizmu włączono w filozofię chrześcijańską, inne nie; takiej samej procedurze można poddawać myśl wschodnią czy jakąkolwiek inną.

Zmierzamy jednak do czego innego, a to była tylko dygresja. Otóż rzeczą ciekawą jest to, że  mędrcy hinduistyczni w jakiejś mierze dochodzili – przed Buddą i po nim – do wielu sensownych wniosków na temat Boga, człowieka i wszechświata. Nie twierdzimy, że były one ściśle zgodne z religią Patriarchów, mozaizmem i następnie Nowym Przymierzem; ale jednak akcentowały istnienie Boga i liczne jego cechy. Dość powiedzieć, że dziewięć dowodów njaji na istnienie Boga zdradza sposób myślenia bliski tomistycznemu8. W tym więc sensie myśl księcia Gautamy jawi się jako regresywna pod pewnymi względami. Porzucił spekulację na temat Boga i stworzenia, porzucił zainteresowanie Bogiem (nawet jeśli wierzył, jak większość Hindusów w jego czasach, w istnienie rozmaitych devas), a za ostateczną rzeczywistość uznał introspektywne doświadczenie samozbawienia. Widzimy tu przy okazji, że także owo buddyjskie współczucie, tak opiewane przez dzisiejszych zachodnich apologetów buddyzmu, jest czymś dalece innym niż miłość chrześcijańska. Ta druga dzieje się ze względu na Boga i na to, że nasi bliźni są Bożymi stworzeniami, obdarzonymi duszą; w buddyzmie to raczej smutne i naturalne współczucie (znamienne zresztą, że to tego terminu się używa; ang. compassion) wynikające ze wzruszenia faktem, iż wszyscy tkwimy w tej samej marności, tyle że część naszych bliźnich ma jeszcze jakieś niepotrzebne złudzenia9. I znów – to właśnie buddyści zdają się uważać za przewagę czy zaletę swej drogi.

Z tego też wynika różnica pomiędzy medytacją chrześcijańską a buddyjską. Ta pierwsza zawsze pozostaje w jakimś stopniu "dyskursywna" i polega na rozważaniu tajemnic wiary, w tym np. wydarzeń dotyczących życia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jest to w gruncie rzeczy proces myślowy, być może nawet dający się zwerbalizować (w tym sensie, że medytujący chrześcijanin czyni pewną refleksję, którą moglibyśmy zapisać, dysponując urządzeniem do czytania myśli). W buddyzmie, co jest zresztą charakterystyczne także dla metod jogi, medytacja to raczej wyzbycie się myśli, refleksji, wrażeń i odczuć. W jodze zresztą kaivalya oznacza właśnie stan "wyłączenia" jednostkowej świadomości z różnymi jej cechami; przypomina to śmierć ego – nic więc dziwnego, że właśnie taka kaivalya ma być przerwaniem kołowrotu sansary, skoro nie jest nią "zwykła" śmierć.

Japoński mistrz Dogen, żyjący w XIII stuleciu, pisał o tym następująco: "Odkładając wszystko na bok, nie myśl o niczym dobrym ani złym, słusznym, czy też niewłaściwym. W ten sposób, poprzez zatrzymanie różnych funkcji twego umysłu, porzuć nawet ideę stania się Buddą". 10 Znów widzimy to zadziwiające pragnienia przekroczenia "wszystkiego". Naturalnie przypomina to niektóre fragmenty z Eckharta, ale o tym, dlaczego to jednak nie to samo, już pisaliśmy; wyłuszczył nam to nawet Masao Abe 11.

Buddysta wraca zatem na ten sam brzeg, z którego odbił, tyle że teraz nie ma już złudzeń co do cech tego brzegu i jego wartości; dlatego też odczuwa spokój. Zdaje mu się, że osiągnął wszystko, co dlań możliwe. Nie nam oceniać czyjeś "odczucia" czy "świadomość". A jednak, jeśli pominąć te subiektywne wątki, narzuca się wrażenie, iż buddysta nadal tkwi w półmroku; zmienił się jedynie jego stosunek do tego faktu. Czy w takim razie nie powinien wtedy zadać sobie pytania o spełnienie ostateczne – takie, które nie ograniczy się jedynie do cioranowskiej ulgi po kapitulacji? Z perspektywy chrześcijańskiej taki krok naszego bliźniego byłby pożądany. Musiałby on jednak wpierw przyjąć, że praktyka zen doprowadziła go nie do pełni, a jedynie do wspomnianego wyżej oczyszczenia przedpola. Bóg nadal czeka na drugim brzegu, tym razem nie warto zawracać łodzi.
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #17 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:11:59 pm »

PRZYPISY:

1. Fascynacja Mertona zenem jest zresztą dość ciekawa. Wbrew bowiem obiegowym opiniom, popularnym zwłaszcza wśród tzw. tradycjonalistów katolickich, Merton nie był "modernistą" ani w sensie "modernizmu katolickiego", znanego z przełomu XIX i XX wieku, ani w sensie rozumowania kategoriami "współczesnego świata" (niezależnie od tego, czy rozumiemy przez to dziedzictwo oświeceniowe i pozytywistyczne, czy np. irracjonalizm new age). Dla przykładu, jego zbiór esejów nt. mistycyzmu katolickiego (wydany w Polsce przez karmelitów bosych w roku 1988 jako "Szukanie Boga") pełen jest uznania dla tomistycznego racjonalizmu i autorytetu Kościoła przy równoczesnym potępieniu kwietystycznych (a tym bardziej okultystycznych) wynaturzeń pseudomistycznych. Ba, Merton pozwala sobie nawet na jawną krytykę katolickiego modernizmu, wprost używając tego pojęcia. Co prawda, wspomniane eseje pochodzą z okresu nieco wcześniejszego niż międzyreligijne zaangażowanie Mertona, zaś o hinduizmie i buddyzmie autor wspomina w nich jedynie mimochodem, przyznając zresztą zdecydowany prymat religii chrześcijańskiej: "Tylko Chrystus, tylko Wcielenie, przez które Bóg wynurzył się z wieczności, aby wejść w czas i poświęcić go dla siebie, mogło uratować czas od nieskończonego krążenia w błędnym kole rozczarowań. (...) Inne religie mogą wyłamać się z koła czasu jak z więzienia; ale z samym czasem nic nie mogą zrobić".

2. T. Merton, Zen i ptaki żądzy, Warszawa 1988, s. 45

3. Ibid., s. 26

4. T. Lowenstein, Buddyzm, Muza 1999, s. 65. Konsultacja naukowa książki: dr hab. Marek Mejor.

5. Dlatego np. Maria Krzyszof Byrski zwykł licznych wedyjskich devas prezentować w tłumaczeniach jako "niebian", a nie "bogów". Jak zresztą pisał S. Radhakrishnan: "Monoteizm jest nieunikniony przy jakiejkolwiek prawdziwej koncepcji Boga. Najwyższe może być tylko jedno. Nie możemy posiadać dwóch najwyższych i nieograniczonych bytów. (...) Bóstwo stworzone nie może w ogóle być Bogiem" (S. Radhakrishnan, "Filozofia indyjska", Vis-a-Vis Etiuda 2008, s. 105).

6. http://www.worldwisdom.com/uploads/pdfs/117.pdf

7. Przekroczyć próg nadziei, Jan Paweł II odpowiada na pytania Vittoria Messoriego, RW KUL 1994, s. 78.

8. Nie czujemy się natomiast wystarczająco kompetentni, by tu i teraz oceniać podobieństwa pomiędzy wedantą Siankary a nauczaniem Tomasza. W każdym razie jeszcze przed SV II pisał o tym w dominikańskim Blackfriars B. Kelly (http://www.studiesincomparativereligion.com/public/articles/A_Thomist_Approach_to_the_Vedanta-by_Bernard_Kelly.aspx). Z kolei francuski trapista A. Levé (vel Elie Lemoine vel Un moine d'Occident) poświęcił temu zagadnieniu całą książkę (Doctrine de la non-dualité (Advaita-vâda) et christianisme). Publikacja ta posiada odpowiednie "zezwolenia kościelne", ale oczywiście – co dla części naszych czytelników może być istotne – "posoborowe". Na temat chrześcijańskiego i indyjskiego pojmowania "nie-dualizmu" wypowiadał się też katolicki publicysta S. Caldecott, zresztą traktując możliwe analogie w dość sceptyczny sposób, por. http://www.communio-icr.com/files/Caldecott34-4.pdf

9. Por. S. Hanayama, Christian 'Love' and Buddhist 'Compassion', https://www.jstage.jst.go.jp/article/ibk1952/20/1/20_1_464/_pdf

10. T. Lowenstein, Buddyzm, Muza 1999, s. 119.

11. Ktoś mógłby zresztą powiedzieć, że nie musimy się przejmować Eckhartem, bo przecież "został on potępiony". W rzeczywistości jednak tylko niektóre jego tezy zostały uznane przez Magisterium za niekatolickie, wiele innych zaklasyfikowano po prostu jako wyrażone niezbyt dobrym językiem i przez to narażone na mylną interpretację.
Zapisane
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5780


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« Odpowiedz #18 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:12:58 pm »

Ale czy to jest tak ważne, że trzeba to zbierać do nomen omen kupy? Na forum są o wiele ważniejsze tematy i nikt tego nie zbiera.
Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #19 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:13:05 pm »

Autor powyższego artykułu nie jest dyplomowanym filozofem, teologiem czy choćby religioznawcą. Pracę nad tego rodzaju tekstami traktuje zatem jako działalność samokształceniową oraz jako systematyzację pewnych własnych przemyśleń (które oczywiście nie muszą nikogo interesować, ale też i nikt nie ma obowiązku zapoznawania się z nimi). Stara się nie wykraczać poza to, co napisali mądrzejsi od niego, ograniczając swe wnioski i hipotezy do tych, które wydają mu się oczywiste lub dobrze umotywowane. Stara się również, będąc rzymskim katolikiem, nie naruszać granic narzucanych przez Magisterium, przynajmniej o tyle, o ile je zna i rozumie.

Dla niektórych powyższy esej będzie może dyletancki albo mało odkrywczy. Niektórzy mogą zarzucić mu zbyt negatywny stosunek do buddyzmu czy hinduizmu, inni – wręcz przeciwnie, będą domagać się postawienia wielu spraw ostrzej, żądając ciskania gromami potępienia. Autor nie definiuje się bynajmniej jako perennialista, co nie zmienia faktu, że stoi na generalnym stanowisku, iż podobieństwa między chrześcijaństwem a filozofią, teologią, obrzędowością, strukturą czy estetyką innych religii koniec końców są argumentami za chrześcijaństwem, a nie przeciw niemu. Nie widzi też powodu, by odstępować od zasady domniemania niewinności przy analizie dociekań czynionych przez dobrych ludzi spoza widzialnego Kościoła; i skrycie liczy na to, że niezawiniona niewiedza okaże się największą arką zbawienia, biorąc pod uwagę słowa "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Bądź co bądź, wcielony Logos wstawiał się tam za zabójcami siebie samego, tj. Żywego Boga, cóż więc sądzić o tych, którzy – z powodu niedostatków serca i rozumu czy wychowania w określonych, silnie zakorzenionych przeświadczeniach – mniej lub bardziej zbłądzili na drodze, na którą wstąpili z dobrymi intencjami. Zresztą, Bóg wie najlepiej – w tym chyba możemy się zgodzić nawet z muzułmanami.

I jeszcze jedna uwaga: dla części czytelników kontrowersyjne może się wydać cytowanie Jana Pawła II. Cóż, jeśli ktoś jest sedewakantystą bądź też dopuszcza myśl o "papieżu – heretyku", to nie pozostaje mu nic innego jak po prostu wyabstrahować te konkretne wypowiedzi Karola Wojtyła od całokształtu jego życia, nauczania, działalności czy osoby.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2017, 22:18:29 pm wysłana przez Adimad » Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #20 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:17:59 pm »

Cytuj
Ale czy to jest tak ważne, że trzeba to zbierać do nomen omen kupy? Na forum są o wiele ważniejsze tematy i nikt tego nie zbiera.

Ale to już nie czasy Amigi z dyskiem 20 MB i RAM 1 MB (na przykład) ;D Na serwerach tekst się pomieści. Poza tym różne osoby różne rzeczy ciekawią, mnie akurat takie. Zresztą, ogólnie widać od dłuższego czasu niewiele ruchu na tym forum, na Rebelyi też nudy, a Facebook mnie wygnał na pewien czas (może i dobrze...).

Swoją drogą, to oczywiście nie jest jakaś kompilacja postów, to po prostu artykuł (oparty po części na toczonych dyskusjach). A długi, bo nie jesteśmy przecież gimbazą z gatunku "too long to read"  :P Choć tak naprawdę nie łudzę się, że wygeneruje to jakiś ferment; no ale, kto wie, może gdzieś tam ktoś-coś przypadkiem.

No i oczywiście temat poniekąd jest ważny; bo skoro co jakiś czas na tradi-forach odgrzewa się lamenty nad mnichami katolickimi medytującymi pospołu z mnichami zen, to lepiej zgłębić temat bardziej niż np. p. Cejrowski ze swoimi heheszkami o Dalajlamie, który "modli się codziennie do Lucyfera, aby ten spalił niewiernych" czy jak to szło 8)
Zapisane
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5780


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« Odpowiedz #21 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:30:37 pm »

Tak, zauważyłem, że od dłuższego czasu dryfuje Pan, Panie ATW w dziwne strony, często próbując pogodzić ogień z wodą. Ale coś Panu powiem. Nie uda się to Panu. A na pewno nie tu. Może na rebelce, czy gdzieś indziej. Tu jest to awykonalne. Czasem zastanawiam się dokąd to Pana zaprowadzi. Mam nadzieję, że nie na manowce...
Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #22 dnia: Sierpnia 14, 2017, 22:56:09 pm »

Ale ten tekst jest o "nie-godzeniu" akurat; i wykazuje słabości tudzież błędy buddyzmu. Nie żebym namawiał Pana do zajmowania się moją nikczemną osobą i moimi tekstami, ale to wygląda tak, jakby uważał pan, że sam fakt pisania czy dyskutowania o jakichś rzeczach stanowi apologię czy aprobatę tych rzeczy; albo jeszcze lepiej - że po co się rozwodzić nad jakimiś tam dziwolągami, skoro można bożkom, bałwanom, dalajlamom i modernistom w pysk przywalić i poprawić z drugiej, a nie tam jakieś dywagacje; a w ogóle to mamy ważniejsze sprawy, bo Franciszek znowu coś nabroił itd. Ten sposób myślenia był mi zawsze obcy. Jakoś nigdy nawet w przekornych żartach wymierzonych przeciwko "tej złej stronie barykady" nie korciło mnie, żeby dumnie i z honorem utożsamiać się z określeniami typu "ciemnogród" czy "parafiańszczyzna"  :D
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2017, 23:03:23 pm wysłana przez Adimad » Zapisane
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5780


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« Odpowiedz #23 dnia: Sierpnia 14, 2017, 23:05:09 pm »

Wiem, że jest Panu obcy taki sposób myślenia. Wiedza ponad wszystko, albo inaczej: rozum ważniejszy niż wiara. Tak, znam parę takich osób (Pan z resztą też zna takie osoby), które podobnie jak Pan aspirowały do bycia omnibusami w tematach odległych od siebie i próbujących godzić je ze sobą w swoistym status quo. I powiem Panu jedną rzecz. Wszystkie źle skończyły.
Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #24 dnia: Sierpnia 14, 2017, 23:23:12 pm »

Cytuj
Nie uda się to Panu. A na pewno nie tu.

Zawsze może pan usunąć te wpisy. Ja się nie obrażę, nie jestem do nich przywiązany; zresztą nie sądzę, by to było dla pana kryterium.

Cytuj
Wiedza ponad wszystko, albo inaczej: rozum ważniejszy niż wiara.

Ani nic takiego nie głoszę, ani nie praktykuję.

Cytuj
podobnie jak Pan aspirowały do bycia omnibusami

Nie aspiruję. Nie bardziej niż np. teolodzy-amatorzy prowadzący katolickie blogi z pozycji takich czy owakich odłamów tradycjonalizmu; nie bardziej niż zwykli dyskutanci na forach.

Cytuj
i próbujących godzić je ze sobą w swoistym status quo.

Pan dalej zdaje się nie rozumieć, że jeśli piszę, czytam lub pytam o - rzeczy typu buddyzm, prawosławie czy cokolwiek innego, to ani po to, żeby je godzić, ani po to, żeby nie godzić; prawda leży tam, gdzie leży. Istotnie natomiast nie odczuwam potrzeby szermowania retoryką pewnego rodzaju.

Jedni z jakichś bliżej nieokreślonych powodów od 20 lat interesują się zakamarkami teologii moralnej i kazuistyki (i ja, i Pan znamy takie osoby), inni "aktywizmem tradsowskim", prawem kanonicznym, angelologią czy katolicką nauką społeczną; albo teologią polityczną. Innym wypadło, że interesuje ich (między innymi) stosunek chrześcijaństwa do innych religii itd. Wypada swoje talenty i temperamenty przekuwać w coś dobrego, a nie na siłę zmieniać. Ja się staram, nieudolnie - ale jednak.

Poza tym skoro jako katolik mam, jak każdy z nas, bronić swojej wiary tudzież wytykać błędy, to chciałbym wiedzieć, co komu wytykać. To naprawdę nie działa tak, że autentyczny katolicyzm czy autentyczny 'tradsizm' rozpoznaje się po zaciekłości, z jaką ktoś atakuje takich czy owakich innowierców; już nie mówiąc o powierzchowności tychże ataków.

Cytuj
I powiem Panu jedną rzecz. Wszystkie źle skończyły.

Przesympatyczny chwyt psychologiczny. Ja znam ludzi, którzy źle skończyli [chociaż jeszcze żyją, to może im się odmieni] w najróżniejszych konstelacjach, w tym 'tradsowskich', 'brawarystycznych', 'lewackich' i jakich tam jeszcze. Z tego nie wynika jakiś ogólny wniosek, iż 'bezpieczniej nam, prostaczkom, nie wyściubiać nosa'.

Anyway, jak już pisałem; może Pan to przecież wszystko wywalić. W sumie tak pewnie będzie lepiej, czyż nie?
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2017, 23:29:09 pm wysłana przez Adimad » Zapisane
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5780


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« Odpowiedz #25 dnia: Sierpnia 14, 2017, 23:37:18 pm »

Nie. Nic wywalał nie będę. Niech zostanie. Dla potomnych.
Każdy ma prawo się zagubić, ale po to jest Wiara i Tradycja, żeby umieć eliminować błędne nauki w zarodku. Wiedza (gnoza, jak to Pan lubi stwierdzać) czasem nie służy niczemu dobremu. Skoro jest Pan Katolikiem z ugruntowanym "kręgosłupem moralnym" i Pewnością to co Panu daje ta "gnoza"? Niewiele w Pańskich wypowiedziach tej Pewności w Boga Trójjedynego... Więcej analiz i dywagacji, które mogą wprowadzić zamęt w głowach letnich katolików.
To tyle na dziś.
Z Panem Bogiem +
Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #26 dnia: Sierpnia 15, 2017, 06:51:31 am »

Och, no dobrze. Jak Pan uważa. Problem polega jedynie na tym, że w moich nieszczęsnych wpisach nie ma nic takiego, co Pan sugeruje. Zdaje się Pan raczej być uczulony na parę  terminów lub tematów, bo kojarzą się one Panu z ekscentrykami, którzy "źle skończyli", z którego to ich "końca" wyprowadza Pan wniosek, że "na wszelki wypadek" lepiej się tymi wątkami nie zajmować. Ależ proszę bardzo: tylko że kiedy imputuje mi Pan "niewiele pewności w Boga Trójjedynego" czy jakąś straszną "gnozę", to nie mogę się czuć inaczej niż Pan, gdyby przyszedł tu ktoś z Deon.pl i upierał się, że "niewiele w Panu miłości" albo że "Robienie wszystkiego po staremu (tradycja, jak to Pan lubi stwierdzać) czasem nie służy niczemu dobremu". Słusznie miałby Pan wtedy wrażenie, że ktoś nie przeczytał tego, co Pan napisał, posłużył się jakąś kliszą (bo mu się 'tradsi' kojarzą tak czy owak, a znał kilku i "źle skończyli"), a Pan ma teraz dowodzić, że nie jest wielbłądem.

Hm, teraz mi się nasunęło, że ta analogia nie jest pełna. Pełna byłaby, gdyby dodatkowo napisał Pan artykuł krytyczny wobec 'tradycjonalizmu katolickiego' (tak jak ja wobec buddyzmu; że już nie wspomnę o tekstach przeciwko neognostycyzmowi, w tym "prawicowemu"), a mimo tego oberwał po głowie, bo ktoś z tego, powiedzmy, Deonu, uznałby, że lepiej o tym w ogóle nie pisać; i że skoro Pan pisze, to pewnie jest Pan krypto-tradsem, bo jakoś tak dziwnie łagodnie Pan szkaluje :D
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 15, 2017, 14:40:54 pm wysłana przez Adimad » Zapisane
Strony: 1 [2] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Chrześcijaństwo i buddyzm wobec siebie i świata « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!