Jeżeli chodzi o łacinę, to prymas, co warto podkreślić, apelował na soborze o jej zachowanie w modlitwie brewiarzowej. Argumentował, że wiele tekstów po przetłumaczeniu na języki narodowe może zagubić teologiczny sens. Przetłumaczenie brewiarza spowoduje też, że kapłani „zagubią używanie języka łacińskiego, tej potężnej więzi jedności", co jak wiadomo w ogromnej mierze stało się faktem.WOLNOŚĆ BŁĄDZENIA?Bardzo ciekawą dla poznania sylwetki duchowej prymasa jest, dotąd nie znana, pisemna uwaga do projektu dokumentu o wolności religijnej. Złożył ją jesienią 1964 roku w sekretariacie soboru. Wielu ojców soborowych sprzeciwiało się uznaniu i przyznaniu przez sobór wolności religijnej, w tym grupa abp. Marcela Lefebvre'a. Prymas przeciwnie (miał zastrzeżenia do tego dokumentu, ale z innego powodu - braku rozróżnienia, że pojęcia prawo, państwo, wolność co innego znaczą w demokracji zachodniej, a co innego w demokracji socjalistycznej). W uwadze pisemnej poskreślał, że wszyscy ludzie każdemu człowiekowi powinni przyznać „prawo wierzenia i wyznawania wiary według własnej woli każdego. Dzięki bowiem intymnej, wewnętrznej religijnej więzi z bóstwem (lub z osobowym Bogiem), wolno wnioskować, że każda religia pod pewnym względem jest prawdziwa. Wyraża bowiem własną prawdę poszczególnego religijnego człowieka. Z tego powodu schemat deklaracji powinien stwierdzić, że każdej religii - wyłączając jedynie jej postać patologiczną - przysługuje godność i szacunek". Sobór - podkreślał prymas - powinien stwierdzić, że „w pełnym znaczeniu, prawdziwą religią jest jedynie ta, którą Chrystus Pan objawił i swojemu Kościołowi przekazał, by jej strzegł", co - jak wiadomo -sobór uczynił.Kardynał Wyszyński postulował, by wyznawców innych religii traktować jak owce błąkające się bez dobrego Pasterza. I nawet gdyby one tak bardzo zbłądziły, że będą zabijać, sądząc, że oddają cześć Bogu, „nie należy z góry potępiać takich prześladowców", co pokazuje życie św. Pawła. „Dlatego trzeba przestrzegać wolności błądzenia w sprawach religijnych, ponieważ korzeń jej tkwi w naturze ludzkiej" - pisał prymas. Zauważył też, że określenia „błędny" i „prawdziwy" są abstrakcyjne i teoretyczne, gdyż każdy człowiek czyni je podmiotowo swoimi, przyswajając z nich to, „co uważa za prawdziwe, dobre i godne w swoim sumieniu. Błędne jest zatem zdanie, że wolność religijna, przysługująca wszystkim ludziom, oznacza utożsamianie błędu z prawdą. Każdy poważny człowiek uważa, że jego własna religia jest prawdziwa, a wyznających inną za błądzących. Człowiek bowiem powinien postępować zgodnie z własnym sumieniem - nawet wtedy, gdy ono błądzi". Ciekawa jest także konkluzja prymasa: „Jeśli katolicy szczerze uznają wolność religijną dla wszystkich ludzi, wtedy dopiero będą mogli żądać tej wolności dla siebie samych - tak ze strony wszystkich inaczej wierzących, jak również od wszelkiej władzy publicznej".Poglądy kard. Wyszyńskiego na temat wolności religijnej tak jak były dyskusyjne w czasie soboru, tak mogą być dzisiaj. Ale niezależnie od opinii ten dokument pokazuje wyraźnie, że nie można wtłaczać prymasa w ideologiczne schematy. On był po prostu większy od nich wszystkich. Dlatego dobrze, że niebawem będziemy mieli dostęp do źródeł, czyli wystąpień prymasa na soborze. I dobrze, że Instytut Prymasowski niemałym wysiłkiem kontynuuje wydawanie dzieł zebranych prymasa - właśnie ukazał się tom XI, obejmujący rok 1963, czyli drugi rok trwania soboru.