Napisałem "jedności kapłańskiej", a nie "jedności Kościoła". Proszę czytać ze zrozumieniem!
Kapłani, którzy razem pracują dla Bożej owczarni, przy jednym ołtarzu, wspólnie celebrują za tę owczarnię Eucharystię.
Dla niby teologicznego uzasadnienia praktyki koncelebry - czy raczej przymuszania do niej naciskiem zarówno ideowym jak też dyscyplinarnym - przytaczanymi najczęściej argumentami są „wspólnotowość kapłaństwa“ i „jedność“ z biskupem (w przypadku koncelebry z biskupem). Są to pojęcia i zasady poniekąd słuszne i ważne, a zarazem modne i popularne, lecz niestety używane bardzo często w sposób niewłaściwy czy wręcz błędny i wypaczony. Jest to oczywiste zwłaszcza wtedy, gdy ktoś trzymający się sprawdzonej przez długie wieki i potwierdzonej przez aktualne prawodawstwo praktyki celebracji indywidualnej jest postrzegany jako odszczepieniec popełniający wykroczenie przeciw „wspólnotowości“ i „jedności“. Nie trudno zauważyć, że horyzont takiego punktu widzenia ma niewiele wspólnego ze znajomością czy to tradycji liturgicznej czy też nawet głównych zasad teologii sakramentów Eucharystii i Kapłaństwa, a zdradza raczej myślenie kategoriami socjotechnicznymi i psychosocjalnymi. Wymiar jednościowo-wspólnotowy Kościoła, tym samym także sakramentów i liturgii, jest teologicznie wtórny i drugorzędny wobec wymiaru prawdziwościowego, czyli poznania prawdy przez Objawienie (a także drogą naturalną). Mówiąc konkretnie: każdy katolik, również kapłan, jest przede wszystkim zobowiązany trzymania się prawdy objawionej wraz z jej poszczególnymi konsekwencjami, i dopiero na tej podstawie zawiązuje się jedność i wspólnota kościelna, począwszy od samego Chrystusa Pana i Jego Apostołów, aż po ich następców obecnie oraz wszystkich wiernych, oczywiście również trzymających się prawdy objawionej, także co do istoty Mszy św. czy liturgii w ogólności. Pominięcie czy choćby tylko usunięcie na drugi plan tego wymiaru prawdziwościowego, wymiaru duchowej jedności we wierze katolickiej wraz z jej poszczególnymi artykułami dogmatycznymi i konsekwencjami prawno-kanonicznymi, niszczy tę jedność, zastępując ją czymś w rodzaju kolektywizmu o pozorach kościelności, zaś w swej istocie świeckiego. Niemniej ważna, a nawet ważniejsza jest jedność i wspólnotowość z rzerzą pokoleń naszych przodków we wierze, którzy przynajmniej z niesmakiem postrzegaliby tego typu praktykę, sprzeczną nie tylko z tradycyjnym zwyczajem, lecz także nie pasującą do zasad wiary katolickiej, a opartą przede wszystkim na zwykłym poczuciu przynależności grupowej, właściwym jakiekolwiej grupie, niezależnie od tego, co ją łaczy. Innymi słowy: nie może być prawdziwej jedności i wspólnotowości kościelnej wbrew zasadom wiary katolickiej wyrażonym także w ciągłych, odwiecznych normach liturgii Kościoła, również odnośnie koncelebry.
Cytat: Vir w Maja 01, 2013, 16:16:35 pmNapisałem "jedności kapłańskiej", a nie "jedności Kościoła". Proszę czytać ze zrozumieniem!Czytam ze zrozumieniem, przez co zaczynam się zastanawiać, czy Szanowny Pan (sprawdzić czy nie ksiądz!)
@Vir - dla kilku moich znajomych kapłanów koncelebra to raczej tortura i znam przynajmniej 2 kapłanów, którzy z tego powodu zdecydowali się przyłączyć do zgromadzeń tradycjonalistycznych.
Dzięki mądrości Kościoła mamy więc koncelebrę.
Cytat: Vir w Maja 01, 2013, 13:02:39 pmDzięki mądrości Kościoła mamy więc koncelebrę.Jak Kosciol juz orzeknie oficjalnie, ze msza koncelebrowana, to jedna msza, a nie tyle mszy ilu celebransow, to dolozy sie pan do tego gigantywznego funduszu, z ktorego trzeba bedzie zwrocic wg sprawiedliwosci miliony stypendiow mszalnych oszukanym wiernym?
Kapłani, uczestniczący w koncelebrowaniu, wszyscy sprawują prawdziwie przenajświętszą ofiarę i mogą ją składać na swoją intencję lub na intencję tych, którzy o nią proszą. Papież Benedykt XIV pochwalił ten zwyczaj, co więcej, orzekł, iż każdy z kapłanów koncelebransów może przyjąć stypendium tak, jak je przyjął celebrans główny.
Dla mnie koncelebra to tak naprawdę "marnowanie okazji do Mszy" - jest (co najmniej) 2 kapłanów - mogą odprawić bez binowania (co najmniej) 2 Msze. W imię "znaku jedności kapłańskiej" (co jest kosmicznym nieporozumieniem) - odprawia się tylko jedną.