Pozostaje kwestia, czy papież oferuje rzetelną lub dokładną definicją libertarianizmu.
Dziś rano oglądałem początek audiencji papieża Franciszka udzielonej uczestnikom zjazdu działaczy samorządowych na rzecz pokoju i praw człowieka.Ludzie krzyczeli, za wszelką cenę chcieli go dotknąć. Zdarzyło się kilka razy, że łapali go za rękę i przez chwilę nie chcieli puścić, aż ochroniarz musiał interweniować.Nagle... papież Franciszek coś zauwazył. Podszedł i poprosił ludzi, którzy wyrywali się do niego z rękami, aby się rozsunęli. Ludzie się zawahali, ale po chwili się rozsunęli. Wtedy odsłoniętych zostało dwoje małych, słodkich, onieśmielonych dzieci, chłopczyk i dziewczynka, po ok. 4 latka. Papież przytulił je po ojcowsku. Dzieci się uśmiechnęły...
Cytat: Marc w Maja 06, 2017, 23:04:55 pmDziś rano oglądałem początek audiencji papieża Franciszka udzielonej uczestnikom zjazdu działaczy samorządowych na rzecz pokoju i praw człowieka.Ludzie krzyczeli, za wszelką cenę chcieli go dotknąć. Zdarzyło się kilka razy, że łapali go za rękę i przez chwilę nie chcieli puścić, aż ochroniarz musiał interweniować.Nagle... papież Franciszek coś zauwazył. Podszedł i poprosił ludzi, którzy wyrywali się do niego z rękami, aby się rozsunęli. Ludzie się zawahali, ale po chwili się rozsunęli. Wtedy odsłoniętych zostało dwoje małych, słodkich, onieśmielonych dzieci, chłopczyk i dziewczynka, po ok. 4 latka. Papież przytulił je po ojcowsku. Dzieci się uśmiechnęły... Tak zapamiętałem Gierka.
Cytat: rysio w Maja 07, 2017, 01:01:28 amCytat: Marc w Maja 06, 2017, 23:04:55 pmDziś rano oglądałem początek audiencji papieża Franciszka udzielonej uczestnikom zjazdu działaczy samorządowych na rzecz pokoju i praw człowieka.Ludzie krzyczeli, za wszelką cenę chcieli go dotknąć. Zdarzyło się kilka razy, że łapali go za rękę i przez chwilę nie chcieli puścić, aż ochroniarz musiał interweniować.Nagle... papież Franciszek coś zauwazył. Podszedł i poprosił ludzi, którzy wyrywali się do niego z rękami, aby się rozsunęli. Ludzie się zawahali, ale po chwili się rozsunęli. Wtedy odsłoniętych zostało dwoje małych, słodkich, onieśmielonych dzieci, chłopczyk i dziewczynka, po ok. 4 latka. Papież przytulił je po ojcowsku. Dzieci się uśmiechnęły... Tak zapamiętałem Gierka.Jak już jesteśmy przy takich skojarzeniach to jest jednak bardziej w stylu Bieruta. Tylko sarenki brakuje.
balem się porównań z członkiem Kpzr.Ale owszem: sarenka - baranek, niewinnosc - pluszaczek, kremóweczka wadowicka; Polacy to "lubiom".Ach te przytulane dzieci...jacy to charyzmatyczni przywódcy ich nie tulili: Ho Chi Minh, Stalin, Hitler. Ten ostatni to tulil i poklepywal HJ-ty na kilka godzin przed zdobyciem Berlina, kochal te dzieci az do śmierci.
Polacy to "lubiom".
Cytat: rysio w Maja 07, 2017, 17:32:55 pm Polacy to "lubiom".Nie wiele jest w stanie bardziej wpienić jak takie uogólnienia o Polakach rodem z masońsko-talmudycznych melin.
Też mnie to kiedyś denerwowało; bo jestesmy różni, należy segmentować etc. Ale gdy tak posegmentujemy to wychodzi na to, ze lwia czesc ludzi wierzacych podatna jest na plytkie slodkie emocjonalne obrazki, przekazy.
X. Stehlin powiedzial czym rozni sie wierny polski od "zachodniego" wiernego. Polak pyta ksiedza czy nie jest glodny, czy nie jest mu zimno, czy jest wyspany. "Zachodniak" pyta co ksiadz czyta obecnie?
Opisując tą audiencję dla młodzieży z Europy zach. (konkretnie chyba Włosi) chciałem zwrócić uwagę na to, że Franciszek cieszy się charyzmą. Jest popularny. I tyle.
Wniosek: żeby dotrzeć z naszymi przekonaniami do przeciętnego wiernego, oczarowanego Franciszkiem, trzeba przyjąć inną drogę.
Polacy są podatni na takie emocjonalne przekazy? Na jakiej podstawie Pan tak stwierdza? Bo z wypowiedzi x. Stehlina to nie wynika. Co do podatności na emocje... skoro Polacy byliby tacy emocjonalni, to kryzys Kościoła byłby w Polsce dużo bardziej posunięty niż na Zachodzie. A jest inaczej.
10:0 dla Polaków. Jest taki uczynek miłosierdzia: "głodnych nakarmić". Nie ma "daj coś do poczytania"
Przypomnę panu, że Polska była w "zamrażarce" komunistycznej od 1944 roku. Proces nadrabiania "postępu teologicznego i duszpasterskiego" na dobre rozpoczął się w latach 80-tych (co do dat można się spierać). Nasi KEPscy już dawno by przycisnęli pedał gazu na drodze postępu ale przeszkadzają różne stare przyzwyczajenia wiernych.
Pójdę teraz dalej: krytyka która często wśród tradi-wiernych przybiera niestety formę głupich żartów, krytykancta, wręcz hejtu, w zderzeniu z jego popularnością i charyzmą, przynosi takie oto owoce, że tradsi są brani za mało poważnych ludzi, delikatnie mówiąc, co może przynieść szkodę tradi-środowiskom. Wniosek: żeby dotrzeć z naszymi przekonaniami do przeciętnego wiernego, oczarowanego Franciszkiem, trzeba przyjąć inną drogę. No chyba, że czyjś "tradsizm" sprowadza się li tylko do nawalanki w papieża.Hm? Głośno myślę. Tyle.