Prędzej bym się po nim spodziewała bezmięsnych poniedziałków.
Bezmięsny poniedziałek – 30 lipca 1959 r. minister handlu wewnętrznego Mieczysław Lesz wydał zarządzenie, zgodnie z którym poniedziałek stał się „dniem bezmięsnym”, powodem był deficyt mięsa w handlu[1] (dostęp do świeżego mięsa w poniedziałki jest tradycyjnie utrudniony, wynika to z jego łatwego psucia się[2])[3]. Dniem bezmięsnym był poniedziałek, później środa – w żadnym zakładzie gastronomicznym, sklepie mięsnym nie można było wtedy dostać mięsa do posiłków[3].
Zabawne. Moda wracahttp://bezmiesneponiedzialki.pl/
W wielu polskich restauracjach w piątek nie za bardzo jest co zjeść. No i co gorsza nikt się tym nie przejmuje, wszyscy w piątek zamawiają schabowego.
W Licheniu w piątek jak najbardziej królowała ryba i inne potrawy postne.
Tymczasem obecnie w Polsce abstynencja od spożywania pokarmów mięsnych w piątki jest całkowicie "nieobserwowalna". W samolotach LOTu w piątki jest zwykle do wyboru wołowina albo kurczak. W wielu polskich restauracjach w piątek nie za bardzo jest co zjeść. No i co gorsza nikt się tym nie przejmuje, wszyscy w piątek zamawiają schabowego. Krewny ma restaurację, to mi powiedział, że nie ma absolutnie żadnej różnicy w ilości mięsa, jaka mu schodzi w piątki w porównaniu z innymi dniami tygodnia. Nawet w piątki więcej mięsa się sprzedaje, bo to początek weekendu.
Miałem okazję bywać na konferencjach organizowanych przez instytucje rządowe i te odbywające się w piątki albo we wielkim poście mają zupełnie taki sam katering jak w dni pozostałe.
Czy lepiej sie umartwic jedzac tluste "golonko", ktorego sie nie lubi, czy przepyszna salatke?