także nie jestem zwolennikiem takich imprez, w ogóle określenie "taniec religijny" mnie przeraża (pamiętając oczywiście o tym, co było w ST), acz należy pamiętać, że są jakieś inklinacje katolicyzmu do tańca liturgicznego, a to przez pewne powiązania dawnej liturgii z ceremoniałami dworskimi (procesje to też rodzaj tańca sui generis - tak przynajmniej twierdzą historycy liturgii). ale to obok tematu.to z Bachem i Mozartem jest celne. nie można tu popełniać błędu prezentyzmu. to, że dzisiaj Bach, Mozart, Haendel czy Haydn wydają się jak najbardziej ok, nie oznacza, że w XVIIIw. zwykli ludzie też tak to odbierali. nie. też często bili na alarm przed tymi ówczesnymi "nowinkami". dodatkowo, wiadomo, że Mistrz z Lipska oraz Haendel (jego oratorium "Mesjasz", które dziś słyszymy w co drugim kościele na Wielkanoc nie było zbyt popularne, a w Kościele Katolickim ignorowane, zakazywane; jedyne, co tolerowano, to chorały organowe Bacha) byli protestantami.
To nie taniec tutaj jest wykorzystywany do modlitwy, lecz modlitwa do tańca. A raczej "modlitwa", bo nie wyobrażam sobie, by komukolwiek przeszło przez myśl, że robi to dla Boga. Tańczy się dla siebie, dla rozrywki. Tylko pod przykrywką modlitwy.
Podkreślają swoje związki z dziełem ks. Blachnickiego,
Cytat: Michał W. w Kwietnia 03, 2013, 19:32:06 pmTo nie taniec tutaj jest wykorzystywany do modlitwy, lecz modlitwa do tańca. A raczej "modlitwa", bo nie wyobrażam sobie, by komukolwiek przeszło przez myśl, że robi to dla Boga. Tańczy się dla siebie, dla rozrywki. Tylko pod przykrywką modlitwy. Ciekawa teza, ale najpierw trzeba by zdefiniować pojęcie "modlenia się". Np. pewnie spotkał się Pan z takim rozumieniem modlitwy ustawicznej, gdzie modlitwą jest (ma być) każda, choćby najzwyklejsza czynność. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy definicję popularniejszą, węższą, wówczas pokusiłbym się o tezę, że możliwość modlitwy tańcem zależy od: a) predyspozycji duchowych, emocjonalnych i fizycznych tańczącego, b) wprawy w tańcu, c) rodzaju wykonywanego tańca. Tak sobie teoretyzuję, nie jako zaangażowany w modlitwę tańcem, lecz przez analogię do modlitwy śpiewem. W śpiewie, wg mnie, modlitwie sprzyja optymalny stopień zaangażowania na poziomie techniki i emocji – zależny głównie od tego, w jakim miejscu spektrum gatunkowego znajduje się śpiew. Z jednej strony, może to być śpiew tak skomplikowany technicznie, że nie pozostawi wykonawcy przestrzeni na modlitwę, choćby sam akt tego śpiewu równocześnie pobudzał do modlitwy wszystkich obecnych wiernych. Na drugim krańcu skali mamy śpiew o tak pociągającej, zmysłowej formie, że nie pozwoli ona skupić się na wyśpiewywanych treściach, choć znów: może do modlitwy pobudzać odbiorców.I myślę, że podobnie może być z tańcem, tzn. istnieją gesty, ruchy, które modlitwie sprzyjają, a nawet z nią współgrają. Wystarczy popatrzeć, z jaką gracją niektórzy księża "ściągają łaski z nieba" na rozpoczęcie Kanonu, rozłączają i łączą dłonie na "Memento" albo wykonują obrót na "Orate fratres" - i jak te gesty pobudzają nas do modlitwy.Czy zalinkowany taniec pobudza do modlitwy, do dziękczynienia? Osobiście wątpię. Prędzej jest demonstracją wiary.
I myślę, że podobnie może być z tańcem, tzn. istnieją gesty, ruchy, które modlitwie sprzyjają
Prędzej jest demonstracją wiary.
DA Jezuitów zaprasza na „Tańce Paschalne” czyli radosne uwielbienie Boga poprzez taniec.Spotykamy się w niedzielę, 7 kwietnia o godz. 20.00 w dolnym kościele przy ul. Pocztowej 22. Pozwól się ogarnąć przez radość i światło!