Zgodnie z tą teorią, jak będzie zero doktryny, to wtedy wszystkich będzie można nazwać katolikami.
Ale po co ktokolwiek miałby się stawać katolikiem? Przecież i tak wszyscy pójdą do nieba
Swoją drogą - zauważyli Państwo, że posoborowie jest strasznie nielogiczne? Z jednej strony mówi się, że wcale nie trzeba się nawracać i wstępować do Kościoła, a z drugiej - że trzeba "uatrakcyjnić" wizerunek Kościoła, aby przyciągnąć do niego jak najwięcej ludzi. Gdzie tutaj logika?
Bardzo prawdziwa uwaga.
Odnoszę wrażenie, ze jednak cały impet przerabiania na katolików idzie na ... katolików, tylko w duchu posoborowym.
Proponowanie niekatolikom dołączenia się to chyba ten słynny "prozelityzm", okropność, która Panu Bogu w czasach nowoczesnych się już nie podoba...
Uświadamiam sobie, ze w powodzi pobożnych, pseudo-pobożnych, dwu- i wieloznacznych, oraz bardzo oryginalnych wypowiedzi Franciszka ANI RAZU NIE SŁYSZAŁEM wezwania do nawrócenia skierowanego do innowierców.
Może za mało sie jeszcze wsłuchuję...
A Państwo słyszeli chociaż jeden raz?