Niezupełnie. Podobnie zrobił Benedykt XVI. Na swoim ostatnim konsystorzu mianował zaledwie sześciu kardynałów. Można przypuszczać, że chciał uzupełnić grono przed zamierzaną rezygnacją. Szczerze mówiąc pierwsza myśl, która mi przyszła po przeczytaniu wiadomości to: "Czyżby Franciszek zamierzał rezygnację"?
Ciekawe czy pojawią się w okołogazetowyborczych mediach artykuły w stylu "Papież niezadowolony z abpa Jędraszewskiego., arcybiskup krakowski pominięty na konsysotrzu"
Biskup pomocniczy może pierwszy, ale ogólnie ograniczenie kardynałów do biskupów to na swój sposób nowa praktyka, z XX wieku. Nie spodziewam się, żeby papież tym się kierował, jednak praktycznie to tak samo jak dawniej mianować kardynałem księdza, który należąc do danej diecezji czy zakonu miał dalej swojego ordynariusza. Myślę, że w praktyce będzie tak to wyglądało.
Dla mnie to wyglada jako (doslownie) "zapychanie" kazdego wolnego miejsca w kolegium kardynalskim, zeby nie stracic jakiejkolwiek okazji, zeby mianowac swojego czlowieka i zeby w przypadku czysto potencjalnego wakatu nie stracic zadnego glosu - przypomina mi to neurotyczne wrecz paranoiczne zachowanie czlowieka, ktory boi sie o swoja pozycje, czuje sie ze wszystkich stron osaczony i musi pokazac swoja sile (naprawde nei sadze, ze taki jest obecny papiez - jesli chodzi o paranoje i neurotycznosc, bo pokazac, kto tu rzadzi, to on lubi - ale mojego wrazenia to nie zmienia).
Zgadzam sie, ze papiez Franciszek lubi mianowac kardynalow na tradycyjnych stolicach kardynalskich pod warunkiem, ze sa to jego ludzie
Mianowanie biskupa pomocniczego w San Salvador jest uhonorowaniem czlowieka, ktory byl bliskim wspolpracownikiem abpa Romero, wiec rowniez to o czyms swiadczy. Przeczytalem na jakichs meksykanskich stronach opinie, ze wprawdzie papiez moze mianowac kogo chce, ale jest to upokorzenie dla obecnego arcybiskupa (ciekawe, jaki on jest, bo sam tego jeszcze nie sprawdzalem - gdyby byl choc troche konserwatywny, o ile mozna takim byc w Ameryce Lacinskiej, to nadaloby to calej sprawie jeszcze wiekszego smaczku) a papiez, ktory mowi o tolerancji, walce z wykluczeniem, szacunku i wrazliwosci, w wyjatkowo niewrazliwy sposob odnosi sie do ludzi wewnatrz swojej "instytucji" - wazniejszy jest dla niego cel a ludzie, ktorzy moga sie poczuc dotknieci, nie sa dla niego wazni. Przypomina to slynne haslo "Nie ma milosierdzia dla wrogow milosierdzia" albo slynne plakaty z Rzymu z zapytaniem do papieza odnosnie franciszkanow Niepokalanej "Gdzie sie podzialo twoje milosierdzie?".
może dziekan w końcu przejdzie na emeryturę?
Ja też aż do wczoraj w żadną abdykację nie wierzyłem, wiązanie jej z wyborem Trumpa jest dla mnie argumentem kuriozalnym.
Jak na dłoni widać to po Hiszpanii, gdzie nie został nominowany jakiś biskup Albacete czy Tarragony, tylko jak Bóg przykazał Madryt i Barcelona.
pochodzący z jak najbardziej "kardynalskich" diecezji arcybiskupi Bolonii i Palermo. Teraz ich nominować nie ma jeszcze jak, bo do 2018 roku uprawnienia elektorskie mają odpowiednio kardynałowie Caffarra i Romeo.
Cytujmoże dziekan w końcu przejdzie na emeryturę?Bardziej prawdopodobne jest to, że jutro wystrzelimy człowieka na Marsa.
Swoją drogą znowu dużo Hiszpanów - Madryt, Walencja, Valladolid i Barcelona, plus kard. Lacunza Maestrojuán z Panamy, też Hiszpan.
Pomijana natomiast od dłuższego czasu jest Indonezja i Australia (jeśli nie liczyć kard. Pella w kurii rzymskiej), choć są inni z regionu (Nowa Gwinea i Tonga).
Niejako "w zastępstwie" zostali mianowani wcześniej kardynałowie z okolic - Mennicchelli z Ankony (w miarę blisko Bolonii) i Montenegro z Agrygentu, też na Sycylii.
To może wicedziekan .Swoją drogą to wszyscy kardynałowie-biskupi to nie-elektorzy, więc jakby mianować nowego dziekana albo wicedziekana - też wypadałoby kogoś z tego grona, chyba żeby odstąpiono od zwyczaju i jakiemuś młodszemu dano tytuł kardynała Ostii - co tradycyjnie się wiąże właściwie z urzędem dziekana (dlatego dziekan ma dwa tytuły kardynalsko-biskupie: Ostię i swój wcześniejszy tytuł), albo zostawic dziekanowi samą Ostię, a drugi tytuł dać komuś kto mógłby wtedy wejść w grono kardynałów-biskupów i zostać wicedziekanem.
Walencja nie. Kardynał Canizares Llovera kapelusz dostał od Benedykta XVI, za pontyfikatu Franciszka został jedynie przeniesiony z pracy w kurii do Walencji. Natomiast rzeczywiście ten kierunek jest ostatnio promowany. Mimo wszystko lepiej Hiszpania niż Niemcy.
W Indonezji kapelusz wypadałoby dać arcybiskupowi Jakarty tylko, że jest mocno konserwatywny, więc trzeba byłoby szukać kogoś innego. W Australii abp Sydney to też człowiek Ratzingera, więc średnio. Kapelusz dostał też abp Wellingtonu w Nowej Zelandii. To zresztą jeden z największych szkodników w gronie nominatów Franciszka.
Nie znam czlowieka . Chce odniesc sie do okolicznosci: zyciorys nowego pomocniczego biskupa w Czestochowie jest typowym zyciorysem kuriokraty, ktoremu trzeba bylo poprawic (i wyduszpasteryzowac) zyciorys, wiec zostal mianowany na krotko przed nominacja proboszczem wielkiej parafii. Oczywiscie to nie biskup diecezjalny decyduje o nominacji pomocniczego biskupa , nie, nie, w zadnym wypadku , ale nominacja pewnych ksiezy jest zawsze bardziej prawdopodobna albo oczekiwana, wiec trzeba dmuchac na zimne i odpowiednio udoskonalic sciezke kariery, zeby zapobiec odrzuceniu np. z powodu malego doswiadczenia duszpasterskiego. Mianowanie rektora seminarium by moglo nie przejsc w dzisiejszym Kosciele, wiec na wszelki wypadek go trzeba mianowac na pare lat przed oczekiwana nominacja biskupa pomocniczego proboszczem.
Wiem, miałem na myśli samych czynnych kardynałów w Hiszpanii. Kard. Canizares jest konserwatywny, ale lubi neokatechumenat (Sandro Magister zarzucał mu nawet nieuczciwe wpływanie na Benedykta XVI, nie wiem na ile to autentyczne, miałbym wątpliwości), kard. Blazquez Perez też jest powiązany z DN, nie wiem jak pozostali.
Arcybiskup Sydney jest z nominacji Franciszka. W gronie kardynałów nominowanych przez Franciszka też można znaleźć bardziej konserwatywnych, jak kard. Suarez Inda w Meksyku, chociaż to pewnie mniejszość.Sam stąd przypuszczam, że to może być kwestia jakiś stronnictw, wpływów. Może działa gdzieś jeszcze jakaś konserwatywna część "ukałdu bertonowego" (który miał poprzeć na konklawe kard. Bergoglio w zgodzie z "układem sodanowym"), która co jakiś czas wpłynie na nominację kard. Saraha w KKBiDS albo kapelusz dla kard. Indy... Z kolei marginalizowanie poprzedniego prymasa Belgii - przypuszczałbym, że to jakiś wpływ stronnictwa kard. Daneelsa, który podobnież ma dużo do powiedzenia. Jak to wygląda naprawdę - dowiemy się po śmierci...
Zgodnie z przewidywaniami nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Włoch został kard. Gulatiero Bassetti - arcybiskup Perugii.Co do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch - w odróżnieniu od innych przewodniczących nie jest wybierany, ale mianowany przez papieża. Spekulowano, że papież odstąpi od swojego uprawnienia i da wybrać biskupom, zdaje się, że tak się nie stało. Z uwagi jednak na to kto został owym przewodniczącym to chyba dobrze (a przynajmniej mogło być gorzej).Uchodzi za przychylnego Mszy Trydenckiej, sam odprawiał (przy czym przy jego urzędzie to chyba nie ma zbytniego znaczenia), nie wiem natomiast jak wyglądają u niego pozostałe ważne kwestie (sprawy wiary i moralności itd. ...).
Do tego dochodzi jeszcze pewna elastyczność tych pojęć - kard. Nichols kiedy zostawał abpem Westminsteru uchodził za konserwatywnego. Kiedy został kardynałem za Franciszka uchodził za liberalnego. A tak naprawdę "konserwatyzm" odnosił się do liturgii i do kwestii ordynariatów anglikańskich, a "liberalizm" odnosi się np. do podejścia do spraw rodziny. Nie wszystko się z dokładnością pokrywa.
Bardzo krytycznie odniósł się kard. Müller do zwolnienia pod koniec 2016 roku – wbrew jego woli – trzech pracowników kierowanej przez niego kongregacji. Potwierdził, że ten fakt miał miejsce. Jednocześnie oświadczył, że życzyłby sobie „lepszego traktowania pracowników zatrudnionych w Stolicy Apostolskiej”, gdyż – jak podkreślił – o katolickiej nauce społecznej nie można tylko mówić, ale należy ją też respektować.
Zna ktoś szczegóły?