Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Listopada 02, 2024, 02:23:39 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
232625 wiadomości w 6640 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Nowa Wiosna Kościoła (post-)soborowego
« poprzedni następny »
Strony: 1 ... 236 237 [238] Drukuj
Autor Wątek: Nowa Wiosna Kościoła (post-)soborowego  (Przeczytany 795280 razy)
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 678


dawniej Bambin

« Odpowiedz #3555 dnia: Października 11, 2024, 11:57:46 am »



Ksiądz w Luboniu podczas mszy nawoływał do modlitwy o więzienie dla "towarzysza" Palikota

Jest nagranie:

https://www.dailymotion.com/video/x96zhoy


Co czeka Janusza Palikota za kratami?

– Zostanie skierowany na "zamek", pod kamerę, tym bardziej że wiadomo, kto jest jego adwokatem. Więc warunki będą takie, żeby nie było się do czego przyczepić.

Taki więzień ma specjalny status?

– Tak. To emka.

Co to oznacza?

– Medialny. Znany. Celebryta. To nieformalny status.

Czy w więzieniu ktoś taki jest przyjmowany chętnie przez władze zakładu?

– A skąd. To sól w oku.

Dlaczego?

– To same problemy. Nikt nie lubi jak się robi za głośno. Media interesują się zakładem, piszą artykuły: najgorzej jak może być.

Z kim osadza się taką osobę?

– Z kimś na odpowiednim poziomie. Tyle że mi jest czasem ciężko znaleźć osobę po maturze. Mógłbym takiego więźnia skierować np. do celi z księdzem.

– A jak nie ma księdza?

– Są. Ale tu wszystko jest płynne i indywidualne. Jak ktoś się wywyższa z racji swojej wiedzy, to też nie każdy go "przepali" (zniesie – red.), trudno tu generalizować.

https://www.fakt.pl/polityka/co-czeka-janusza-palikota-w-wiezieniu-dostanie-emke-to-sol-w-oku/3e4dqsk
Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 4038


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #3556 dnia: Października 11, 2024, 12:27:31 pm »

Przypomnę że ten czlowiek zajmował się sprawami ostatecznymi:

2017: Nic-nic Ontologia na marginesach Leśmiana, ISBN 978-83-939-7997-4.
 studiował na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego[10]. Jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, na którym obronił pracę magisterską dotyczącą Krytyki czystego rozumu Immanuela Kanta[11], której promotorem był Marek Siemek[12]. W okresie studiów zajął się handlem, a na początku lat 90. prowadzeniem działalności gospodarczej.
W latach 1987–1989 był pracownikiem naukowym Instytutu Filozofii Polskiej Akademii Nauk[13].

W 1989 utworzył zakład produkujący palety, które eksportował do krajów Europy Zachodniej.
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 678


dawniej Bambin

« Odpowiedz #3557 dnia: Października 20, 2024, 12:02:33 pm »



Tak niedługo może być w Polsce. Misjonarze XXI wieku w Europie, u nich kościoły pękają w szwach

Ratują parafie w Wielkiej Brytanii, Belgii i Francji, kiedyś mogą ratować też w Polsce. Już dziś służą u nas księża z Togo czy z Republiki Środkowoafrykańskiej i kto wie, czy lada moment również u nas nie będzie ich więcej. Wszyscy wiemy, że Kościół zmaga się z potężnym kryzysem powołań, a odpływ wiernych jest ogromny. A tam, w niektórych krajach Afryki, nie mają z tym najmniejszego problemu. Spójrzmy na Nigerię. Wiecie, że tam najwięcej ludzi na świecie chodzi do kościoła?

Niesamowite jest to, jak odwróciły się role. Kiedyś misjonarze z Europy jeździli do Afryki, by krzewić chrześcijaństwo, a teraz Afryka przyjeżdża tu, by ratować zachodni Kościół.

– Ponad 90 proc. w mojej diecezji to są księża czarnoskórzy. W moim dekanacie jestem jedyny biały. Tak jak mówi się, że kiedyś Belgia kolonizowała – inni mówią, że ewangelizowała – tak dzisiaj duchowni z Konga ewangelizują naród belgijski – mówił niedawno w podcaście Tomasza Terlikowskiego jego gość, ks. Andrzej Stefański z wiejskiej parafii w Belgii.

Kiedyś Belgia też była bardzo katolickim krajem. A dziś kościoły tam świecą pustkami.

Podobnie Irlandia – jeszcze niedawno silnie religijny, katolicki kraj.

Kościół się starzeje, cierpi na brak powołań

Dziś wierni nie chodzą w Irlandii do kościoła. Uczestnictwo we mszy św. spadło z ponad 90 proc. w latach 70. do ok. 30 paru. Brakuje księży. Według sondażu sprzed roku, który może stracił już aktualność, ale pokazuje pewien stan irlandzkiego Kościoła – 15 proc. duchownych ma ponad 75 lat, ponad 25 proc. jest w wieku 60-75 lat. A tylko 2,5 proc. księży to mężczyźni w wieku poniżej 40 lat.

Czyli, jak w Polsce, Kościół się starzeje. I bardzo cierpi na brak nowych powołań.

Do Irlandii docierają więc księża z Afryki. Z Kenii, Malawi, Nigerii... A tamtejsze media co jakiś czas donoszą:

"Przez wiele dziesięcioleci irlandzcy księża wyjeżdżali z kraju, by służyć w Afryce. Teraz sprawy zatoczyły koło i wielu księży z afrykańskiego kontynentu ma objąć swoje stanowiska w całej diecezji Clogher".

Albo: "Nowo wyświęceni księża i duchowni z Nigerii obejmą nowe role w diecezji Armagh"

Ilu ich jest w Europie? Trudno powiedzieć. W 2023 roku francuski dziennik katolicki La Croix informował na przykład, że tylko we Francji w katolickich parafiach pracuje 2,5 tys. księży z Afryki.

Patrząc na obecną sytuację w polskim Kościele, prędzej czy później jego też pewnie to czeka.

"Sprowadzają księży z Afryki, u nas brakuje ludzi"

W maju 2023 roku krok milowy wykonał już biskup diecezji ełckiej, który – informując wiernych o brakach kadrowych i o tym, że z tego powodu trzeba będzie łączyć parafie – ogłosił też zapowiedź dotyczącą kandydatów na duchownych z Afryki.

"Mając doświadczenie misyjne i znając wielu biskupów z Afryki, którzy mają dużo powołań w swoich diecezjach, rozważam, by każdego roku zapraszać alumnów, którzy ukończyli tam filozofię, aby kontynuowali formację do kapłaństwa w naszym seminarium. Po otrzymaniu święceń kapłańskich przez przynajmniej dziesięć lat, pełniliby posługę kapłańską w naszej diecezji" – ogłosił wtedy bp Jerzy Mazur.

Niektóre polskie media grzmiały: "Dramat w polskim Kościele! Sprowadzają księży z Afryki, u nas brakuje ludzi". Przyjechało wówczas dwóch duchownych – z Togo.

Nigeria – tu kościoły pękają w szwach

Kenia, Kongo, Uganda, Tanzania, Angola – z wielu krajów docierają duchowni. Afryka przeżywa boom powołań i dobrze tam o tym wiedzą.

"To prawda, że dziś ​​Kościół doświadcza spadku liczby powołań i życia zakonnego w Europie i niektórych częściach Ameryki, podczas gdy w Afryce następuje rozkwit powołań" – mówił właśnie w rozmowie z portalem ACI Africa ks. Peter Okonkwo, szef Instytuty Życia Konsekrowanego w Afryce.

Ale za granicą w kontekście Kościoła katolickiego ostatnio szczególnie wybrzmiewa Nigeria. To ją podaje się jako przykład kraju, gdzie kościoły pękają w szwach, a kryzys powołań kompletnie nie istnieje.

Tylko w jednej diecezji – Nsukka – w ciągu dziesięciu lat wręcz podwoiła się liczba księży. W 2013 roku było ich 195, teraz ponad 400.

Nigeria to również jeden z krajów, w którym – mimo prześladowań chrześcijan i faktu, że katolicy stanowią ok. 15 proc. społeczeństwa – jest najwięcej praktykujących katolików na świecie. Jak wynika z danych Georgetown University, ok. 94 proc. wiernych chodzi tu na niedzielne msze.

I nie zatrzymała tego nawet masakra w kościele w Owie w 2022 roku – gdy w wyniku strzelaniny i zamachu bombowego zginęło co najmniej 40 osób.

Kolejne państwa są daleko w tyle. "Drugi kraj, Kenia, odnotowuje wskaźnik na poziomie 73 proc. Trzeci jest Liban – 69 proc. W Europie jedynie Polska pozostaje blisko 50 proc." – tak podsumował News, jeden z serwisów poświęconych informacjom na temat życia Kościoła.

Dla porównania – np. w USA to tylko ok. 17 proc. Nic dziwnego, że amerykański biskup Robert Barron zaapelował ostatnio, by naśladować Kościół w Nigerii.

– Kościół w Niemczech umiera, więc dlaczego mamy go naśladować? – pytał.

Chcą ponownej ewangelizacji Zachodu

Kościół katolicki w Nigerii musi być pewien tej swojej siły. Bo wydźwięk wielu doniesień o nim jest jeden – Nigeria chce ponownej ewangelizacji Zachodu.

"Dziś w Nigerii rośnie liczba katolików i nie ukrywają swoich ambicji, by zostać misjonarzami XXI wieku w obliczu coraz bardziej zsekularyzowanej Północy" – pisze "Le Croix.

Księży z Nigerii widać zwłaszcza w Irlandii, która kiedyś ewangelizowała ten afrykański kraj.

"W ciągu ostatnich kilku lat Nigeryjczycy założyli w Irlandii więcej kościołów i wspólnot niż wszystkie inne narodowości imigrantów. W większości dużych miast Republiki znajduje się co najmniej jeden kościół zorganizowany przez Afrykańczyków, w wielu przypadkach przez Nigeryjczyków" – pisał "Irish Times" już ponad 20 lat temu.

– Apelowałbym do irlandzkich biskupów, by otworzyli drzwi. Oni przybywają, aby pomóc i aby reewangelizować Europę. Sytuacja wygląda tak, że teraz Afryka musi przybyć do Europy, by ją ewangelizować. Teraz nasza kolej – tak o nigeryjskich księżach mówił zaś jeden z biskupów z Nigerii Oliver Doeme.

Pytanie, czy i kiedy Polska, w której seminaria pustoszeją, też może znaleźć się na tej drodze. I drugie pytanie, czy polscy wierni będą gotowi na taką rewolucję.

https://natemat.pl/573577,misjonarze-xxi-w-w-europie
Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 678


dawniej Bambin

« Odpowiedz #3558 dnia: Października 21, 2024, 17:40:04 pm »

Odejścia coraz bardziej masowe [OPINIA]

Odejścia z kapłaństwa stają się coraz poważniejszym problemem Kościoła. Są diecezje, w których - tylko w tym roku - odeszła dwucyfrowa liczba księży. I nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek pracował nad tym, by ten proces zatrzymać - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Odchodzą z różnych powodów. Jedni znaleźli partnerki, pojawiły się w ich związkach kobiety i nie chcą dłużej prowadzić podwójnego życia. Inni odchodzą do partnerów, bo także mają dość hipokryzji i podwójnego życia. Jeszcze inni - i wcale nie jest to grupa niewielka - decydują się na odejście, bo wypalili się, bo przeżyli bolesne rozczarowanie w relacjach z instytucjami, bo doświadczyli, że biskup może opowiadać, że jest ojcem dla swoich księży, ale w prawdziwych relacjach bywa (nie wszędzie i nie zawsze, bo wiele zależy od diecezji i człowieka) bezlitosnym szefem korporacji, która - i to jest bardzo niebezpieczne - uważa się za świętą i nieomylną.

Każda historia jest inna

Nie brakuje też takich, którzy - na pewnym etapie swojego życia - uznają, że się pomylili, że pójście do seminarium, sześć - a przypadku zakonników więcej - lat formacji było efektem pragnień ich matki. Są tacy, którzy rozczarowali się do doktryny, odkryli że to, co mają przekazywać jako prawdę, ich samych nie przekonuje. I wreszcie są tacy, którzy po prostu stracili wiarę, a potem uczciwie odchodzą.

Każda historia jest inna, w niektórych rozmaite wymienione elementy przenikają się, ale wszystkie razem tworzą rosnącą liczbę odchodzących z kapłaństwa.

Ilu ich jest? Oficjalnych danych nie ma, także dlatego, że status kanoniczny odchodzących jest różny. Jedni po prostu się pakują i odchodzą, nie wnosząc o uregulowanie nowego statusu, inni spotykają się z biskupem, czy przełożonym zakonnym i proszą o uregulowania sytuacji, albo przynajmniej się żegnają, jeszcze inni zostają suspendowani, czy wydaleni z zakonu, gdy zawierają związek cywilny. Nie brak też takich, którzy proszą o urlop, a potem przez lata wiszą na stronach diecezji jako urlopowani, choć wiadomo, że prowadzą już inne życie.

To wszystko sprawia, że można udawać, że problem jest mniejszy, niż jest, że można unikać podawania całościowych danych, że można mówić o nieistotnym zjawisku.

Tyle że wcale tak nie jest. Regularnie w rozmowach z duchownymi i zaangażowanymi świeckimi przekazywane są informacje, że z diecezji X odeszło dziesięciu księży, z Y - pięciu, a z zakonu Z - ośmiu. Raz na jakiś czas słychać też o ciosie jeszcze poważniejszym, że z jakiegoś regionu odeszło kilkunastu duchownych.

I tak rok w rok, co oznacza, że liczba odchodzących może iść rocznie w setki. I niestety, poza ogólnymi potępieniami tych, którzy odchodzą, nie widać wśród polskich biskupów poważnego namysłu nad tym, co można z tym zjawiskiem zrobić, ani nawet szczegółowych badań nad tym, jakie są realne przyczyny odejść, ile ich w całości jest, i czy istnieją środki na zapobieganie przynajmniej części z nich. To pozostaje jeden z tematów tabu, o którym niechętnie się rozmawia i który niechętnie się bada.

I trudno się nawet temu dziwić, bo tak się składa, że o ile problemy z nowymi powołaniami można zrzucić na rodziny, społeczeństwo, niechętne Kościołowi media, a wreszcie na demografię, o tyle problem z odejściami kapłanów jest o wiele mocniej związany z osobistą odpowiedzialnością biskupów, a bywa spowodowany instytucjonalnymi problemami.

Rachunek sumienia biskupów

Jeśli więc chce się realnie zająć tym problemem, to trzeba zrobić rachunek sumienia samym biskupom, trzeba zastanowić się, czy warunki pracy (tak, bo kapłaństwo jest nie tylko powołaniem, ale także pracą), jakie proponuje się duchownym, są odpowiednie, czy traktuje się ich zgodnie z zasadami prawa państwowego i kanonicznego, czy wreszcie mobbing (często pięknie obudowany sakralnymi motywami) nie jest realnym problemem w części z parafii i diecezji?

Nie sposób też nie zadać pytania, czy biskupi rzeczywiście traktują księży jak synów, czy jednak jak siłę roboczą? I czy zajmujemy się - jako wspólnota - syndromem wypalenia zawodowego wśród duchownych?

Nie sposób też nie zadać pytania, czy model kariery zawodowej obecny w części (nie wszystkich, bo tam, gdzie duchownych brakuje już teraz, proboszczem zostaje się o wiele wcześniej) Kościoła w Polsce nie sprzyja wypaleniu i odejściu.

W Warszawie czy Krakowie proboszczem zostaje się często po pięćdziesiątce, a wcześniej pracuje się u innego, który ma pełną kontrolę nad tym, jak wygląda nasze zaangażowanie. Proboszcz-mobber może naprawdę uprzykrzyć życie wikariuszy, może zniszczyć im psychikę, a odwołanie proboszcza tylko dlatego, że nie dogaduje się z wikariuszami, nie jest najczęstszym wydarzeniem w polskim Kościele. A do tego czterdziestoparoletni ksiądz często z tęsknotą spogląda na swoich równolatków, którzy już osiągnęli poziom stabilizacji zawodowej, są szefami, podczas gdy on sam wciąż jest podwładnym, którego prawa w porównaniu z proboszczem są minimalne.

Potrzebne radykalne działania

Istotnym pytaniem pozostaje także to, na ile biskupi (tu też nie ma reguły) rzeczywiście próbują rozmawiać z odchodzącymi, zatrzymywać ich? Czy potrafią i chcą przeciwdziałać radykalnym decyzjom i czy w ogóle wiedzą, w których przypadkach się ich spodziewać? Jeśli nie wiedzą i nie próbują zatrzymywać, to jasno trzeba powiedzieć, że nie wypełniają także zadania, do którego zostali wyznaczeni, i są zwyczajnie kiepskimi szefami.

Gdyby chcieć na poważnie zmierzyć się z tematem odejść, potrzeba naprawdę radykalnych działań. A zacząć można od poważnych badań dotyczących tych, którzy odeszli.

Socjologowie i psychologowie mogliby przeprowadzić poszerzone badania (oczywiście z tymi, którzy chcą rozmawiać) na temat tego, dlaczego odeszli, co mogłoby ich zatrzymać, jakie rzeczy najbardziej zagrały w momencie, gdy podejmowali decyzje o odejściu? To już byłby materiał do poważnej analizy.

Ale warto rozmawiać także z księżmi, którzy zostali. Oni także powinni być zapytani, co im przeszkadza, co jest dla nich problemem, jak wyglądają ich relacje z proboszczem? Czy kiedykolwiek zastanawiali się nad odejściem, a jeśli tak, to dlaczego podjęli decyzję o pozostaniu? Listę pytań można ciągnąć dłużej. Odpowiedzi - anonimowe, bo trudno sobie wyobrazić, by przynajmniej w części diecezji duchowni mówili szczerze pod nazwiskiem - także powinny być przeanalizowane i przedyskutowane.

Warto też zatrzymać się - i to zanim dojdzie do takich badań - nad kwestią komunikacji w Kościele. Ta - a na to zwracają uwagę niemal wszyscy byli księża, z którymi rozmawiałem - szwankuje na bardzo wielu poziomach. Biskupi - nie wszędzie, ale w wielu miejscach - nie widzą, co myślą i czują ich księża, nie mają świadomości (albo nie przyjmują do wiadomości) sytuacji na części z parafii, a zamiast towarzyszyć duchownym, często szantażują ich religijnie. To nie może rodzić dobrych relacji i bez wątpienia sprzyja odejściom. I to akurat można zmienić bez wielkich badań. Wystarczy nieco bardziej ludzkie podejście do ludzi, z którymi się pracuje.

Ta jedna zmiana, a potwierdzają to liczni duchowni, którym niedawno zmienił się na nieco bardziej ludzkiego biskup, zmienia prawie wszystko.

https://wiadomosci.wp.pl/odejscia-coraz-bardziej-masowe-opinia-7083721445452352a
Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 4038


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #3559 dnia: Października 23, 2024, 14:31:59 pm »

Sytuacja poprawi się gdy porzucą obligatoryjność celibatu.
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 678


dawniej Bambin

« Odpowiedz #3560 dnia: Października 23, 2024, 15:09:11 pm »

Podczas III Assises de la Tradition, które odbyło się w Paryżu 12 października, uczestnicy byli nieco zaskoczeni, gdy odkryli najnowsze wydarzenia w prześladowaniach tradycyjnych liturgistów przez bpa Touveta w diecezji Fréjus-Toulon.

Nadużycie władzy przez biskupa Touveta

Chociaż niektórzy mogli sądzić, że bp Touvet, mianowany w 2023 r. koadiutorem bpa Reya w diecezji Fréjus-Toulon, zdoła utrzymać jedność diecezji, fakty wydają się przeczyć tym optymistycznym perspektywom. Rzeczywiście, choć już dobrze wiadomo, że bp Touvet nadal blokuje święcenia Misjonarzy Bożego Miłosierdzia (zob. nasz felieton z 20 września 2024 r., Misjonarze Miłosierdzia). Nadal nie ma święceń kapłańskich), inne obciążające fakty zostały przedstawione oburzonej opinii publicznej przez rzecznika związku zawodowego Lex Orandi, Philippe'a Darantière'a.

Na pięć dni przed święceniami przyszłego diakona, biskup Touvet poprosił go o podpisanie 21 września w parafii św. Piusa X w Tulonie dokumentu, w którym kandydat zgodził się na odprawianie Mszy św. tylko według mszału Pawła VI, udzielanie sakramentów tylko według zreformowanego rytu i korzystanie wyłącznie z obowiązującej Liturgii Godzin. Zakazane było także włączanie do liturgii soborowej elementów dawnego rytu, np. dodawanie znaków krzyża czy przyklęknięć czy odmawianie Kanonu w ciszy. Poproszono go również, aby nie odmawiał udzielenia Komunii na rękę. Nie do końca kierujemy się logiką wzajemnego ubogacania się obu obrządków, tak bliskich Benedyktowi XVI...

Tekst ten został następnie zaproponowany dziewięciu przyszłym diakonom diecezji przez biskupa Touveta. Większość z nich zareagowała bardzo negatywnie, potępiając nadużycie władzy. Ks. Touvet, który przyjechał z tekstem do dystrybucji, odszedł, zabierając ze sobą swoje egzemplarze i mówiąc, że temat wymaga przeróbki. Było więcej olśniewających i udanych aktów zarządzania! Uczestnicy seminarium byli słusznie oburzeni, a jeśli, jak głosi klasyczny tekst seminarium menedżerskiego: "Władza jest otrzymywana. Autorytet jest budowany. Legitymizacja jest widziana w oczach innych" – biskup Touvet musiał zaobserwować dziwne i niedowierzające błyski w oczach swoich młodych Lewitów. Czy ktoś mógłby wyjaśnić prałatowi Touvetowi, że seminarium to nie szkoła strzelecka, a kleryk to nie kwatermistrz?

Co więcej, kilku nowych proboszczów w diecezji otrzymało list mianujący na początku nowego roku szkolnego, w którym proszono ich, aby nie odprawiali Mszy "plecami do ludu", nie korzystali z Offertorium Mszy trydenckiej i nie używali wyłącznie Modlitwy Eucharystycznej I (tj. Kanonu Rzymskiego) w Novus Ordo.

Pogarda dla przeszłości

Bp Touvet spotkał się z radą kapłańską, która wyraziła swój sprzeciw i przypomniała mu historię diecezji, a w szczególności przyjęcie, jakie przyjmowano księży o tradycyjnej wrażliwości od czasów bpa Madca, biskupa Fréjus-Toulon w latach 1983-2000 i twórcy seminarium kastylijskiego. To właśnie bp Madec zapoczątkował życzliwość diecezji wobec Tradycji, której postawę bp Rey uczynił prawowitym spadkobiercą. Ksiądz Touvet wydaje się być zupełnie nieświadomy tej najnowszej historii. Przypomina nam się przysłowiowo sztywny "karmelita marynarki wojennej", admirał Thierry d'Argenlieu, który po wojnie wylądował w Indochinach, nie wiedząc nic o tym kraju ani jego historii, i który popełnił liczne gafy, dokuczliwości, niesprawiedliwość i kłótnie, zwłaszcza z generałem Leclercem, który w końcu został wezwany do Paryża.

W rezultacie, bp Touvet wydaje się być bardzo zakłopotany, podejmując tę historię i bardzo skrępowany w swoich odpowiedziach. Oczywiście, podczas gdy bp Touvet poluje na "tradów", nie robi się nic, aby przywołać do porządku księży, którzy wprowadzają innowacje liturgiczne lub już nie przekazują wiary. Przykładem mogą być charyzmatyczne Msze św. z promieniami lasera i atmosfera klubu nocnego w kościele Saint Louis w Tulonie, nędzne uroczystości w szkołach Bon Accueil des Salésien (które zmuszają dzieci do przyjmowania komunii na rękę i na stojąco), godna pożałowania katecheza w instytucji Notre Dame w Tulonie lub równie uboga katecheza marystów w Fénelon. To spostrzeżenie przypomina, że Fréjus-Toulon nie jest w żadnym wypadku diecezją "tradycjonalistyczną", a jedynie taką, w której tradycjonaliści również mają swoje miejsce – co nie jest tym samym.

Arcybiskup Touvet zdecydował się więc wypowiedzieć wojnę nie tylko zwolennikom tradycyjnego rytu Mszy, ale także soborowym konserwatystom. To równoczesne otwarcie dwóch frontów może okazać się fatalnym błędem strategicznym. W ciągu roku biskupowi Touvetowi udało się zrazić do siebie większość seminarzystów i księży w swojej diecezji. Niestety, nie masz dwóch szans na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia! Ponieważ biskup Touvet jest tylko koadiutorem, nie może ustanawiać prawa w sprawach liturgicznych i nie ma prawa zmuszać księży do odprawiania Mszy św. w obecności ludu ani narzucać używania niektórych modlitw eucharystycznych.

Inne priorytety?

Czy w czasach coraz większej liczby doniesień o nadużyciach seksualnych popełnianych przez duchownych i tuszowanych przez hierarchię, powszechnej ignorancji religijnej i spadku praktyk religijnych, bp Touvet nie ma innych, pilniejszych projektów do podjęcia niż niszczenie tego, co funkcjonuje mniej lub bardziej poprawnie? Jeśli nie zmieni się kierunek, seminarium kastylijskie prawdopodobnie zniknie: w tym roku nie było naboru studentów propedeutycznych. Również przyszłość Misjonarzy Bożego Miłosierdzia, którzy oczekują na sześć święceń kapłańskich, jest poważnie zagrożona.

Biskup Touvet zgodził się, że święcenia odbędą się w tradycyjnej Mszy świętej, ale z nowym rytem święceń. Jest to dość dziwna formuła liturgiczna, biorąc pod uwagę, że reforma liturgiczna zniosła niższe święcenia kapłańskie i subdiakonat. Jednak to rozwiązanie zostało już wypróbowane w przypadku święceń kapłańskich w opactwie Lagrasse, w regionie Aude, kilka miesięcy temu. Z drugiej strony, arcybiskup Touvet odmawia kapłanom misjonarzy miłosierdzia wyświęconym w ten sposób na odprawianie tradycyjnej Mszy św., mimo że celebracja ta jest zapisana w ich konstytucjach. Tymczasem, niewątpliwym znakiem żywotności Tradycji katolickiej w Var, pierwsza edycja pielgrzymki Nosto Fe do Saint-Maximin-la-Sainte-Baume, która odbyła się w dniach 5 i 6 października, okazała się wielkim sukcesem, w którym wzięło udział 2000 uczestników. Możemy mieć tylko nadzieję, że dla przyszłości diecezji biskup Touvet będzie miał na tyle inteligencji i miłości, by szanować liturgiczną i doktrynalną tożsamość tego pięknego świadka dla młodzieży spragnionej transcendencji, piękna i prawdy.

Gdzie jest troska o dusze?

Ks. Touvet był kiedyś proboszczem. Przypomina zatem, że piękny tytuł proboszcza odnosi się do jego podstawowej odpowiedzialności: "cura animarum" – troska o dusze. Nie jest to głównym problemem w relacjach między wiernymi przywiązanymi do Tradycji Kościoła a niektórymi ich biskupami. Częściej odnosi się wrażenie, że są to urzędnicy kościelni lub "purpurowi prefektowie" niż ojcowie.

Świadkiem jest standardowa odpowiedź arcybiskupa Jordy'ego do uczestników Renesansowej Katoliki UDT latem 2024 r., którzy wyrazili mu zdziwienie koniecznością uczestniczenia we Mszy św. w ratuszu 100 metrów od pustego, ale zakazanego kościoła: "Z Pańskich listów wynika brak informacji na temat reżimu celebracji według tego mszału Jana XXIII... Rzeczywiście, od czasu motu proprio Traditionis custodes z 16 lipca 2022 r. (sic, w rzeczywistości jest to 2021 r.) i reskryptu papieskiego dotyczącego tej liturgii, Msza św. może być odprawiana tylko w określonych miejscach". Wyłania się z tego logika rezerwatu indiańskiego, którego strażnikami byliby biskupi Francji, jeśli nie (w niektórych przypadkach) żandarmi.

W dniu swojej intronizacji bp Touvet przysiągł, że nie będzie instrumentalizowany i nie stanie się człowiekiem partii. Najwyższy czas, by przypomniał sobie o swoich szlachetnych postanowieniach.

https://rorate-caeli.blogspot.com/2024/10/the-deplorable-situation-in-frejus.html
Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 678


dawniej Bambin

« Odpowiedz #3561 dnia: Października 28, 2024, 15:39:28 pm »

Ksiądz spłacił długi kościoła, dorabiając jako didżej.

W Polsce było już głośno o portugalskim księdzu Guilherme Peixoto, który zdobył popularność, prowadząc zabawy muzyczne i transmitując swoje występy w mediach społecznościowych. Okazuje się, że duchowny dzięki swojemu nietypowemu hobby... spłacił długi lokalnego kościoła. Występował na dyskotekach i w klubach.

Ksiądz Guilherme Peixoto ma 49 lat, pochodzi z Portugalii i posługuje w diecezji Viana do Castelo. Za dnia jest proboszczem, a po godzinach przeistacza się w... didżeja, występującego pod pseudonimem DJ Padre Guilherme. To nietypowe połączenie sprawiło, że o portugalskim księdzu zrobiło się głośno już podczas pandemii, kiedy to duchowny zaczął publikować na TikToku swoje nagrania (wcześniej występował w lokalnym klubie).

Charakterystyczne jest to, że ks. Peixoto często przeplata utwory muzyczne przesłaniem świętych i błogosławionych. Tłumaczy, że w ten sposób chce dotrzeć z przesłaniem chrześcijańskim do szerszego grona ludzi. Wygląda na to, że jego strategia popłaca. Zresztą - patrząc na nagrania w sieci, chyba nikogo nie trzeba o tym przekonywać.

Jak informuje portal Bankier.pl, duchowny powiedział, że występy z muzyką techno pozwoliły mu naprawić budżet parafii i spłacić długi. Peixoto podkreślił, że nie zależy mu na sławie, a didżejem został z dwóch powodów: dla potrzeb parafii i w celu nawiązania dialogu z młodzieżą.

Ksiądz został didżejem

Ks. Peixoto rozpoczął karierę didżeja, gdy wrócił z misji kapelana wojskowego w Afganistanie i Kosowie. W muzykę techno wplata przemówienia znanych osób, m.in. św. Jana Pawła II (przemówienie otwierające jego papieski pontyfikat), a także Matki Teresy z Kalkuty na temat aborcji.

W przeszłości duchowny był m.in. współorganizatorem koncertu muzyki elektronicznej zorganizowanego w ramach pielgrzymki w jego diecezji symboli ŚDM: krzyża Roku Świętego oraz ikony Matki Bożej Wybawicielki Ludu Rzymskiego.

https://www.o2.pl/informacje/ksiadz-splacil-dlugi-kosciola-dorabiajac-jako-didzej-7086523463219904a

Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 4038


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #3562 dnia: Października 28, 2024, 16:17:52 pm »

No tak powiedział, ale czy dowiódł?
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 678


dawniej Bambin

« Odpowiedz #3563 dnia: Listopada 01, 2024, 10:23:54 am »

Na forum krzyż jest ktoś z Warszawy ? Niech pójdzie i spróbuje zjeść w restauracji u księdza. Za zamówione posiłki i napoje będą płacić wedle uznania.

"Ksiądz z osiedla" otwiera całoroczną restaurację. Będzie bez cennika.

"Ksiądz z osiedla", czyli ks. Rafał Główczyński w najbliższą niedzielę otworzy w podwarszawskim Piastowie swoją pierwszą całoroczną restaurację. Nie będzie w niej alkoholu ani telefonów komórkowych. Goście nie znajdą również menu z cenami. Za zamówione posiłki i napoje będą płacić wedle uznania.

Rafał Główczyński, znany w internecie jako "Ksiądz z osiedla", uruchomił w Warszawie, działającą wyłącznie w okresie wakacyjnym restaurację "Cyrk motyli". Zasadą tego miejsca było to, że nie serwuje się tam alkoholu, nie używa w nim telefonów komórkowych i nie ma cennika. Goście płacili tyle, ile uznali za stosowne.

"Podsumowaliśmy wpływy i wydatki. Wyszło nam, że mieliśmy 267 tys. wpływów i 270 tys. kosztów. Brakującą kwotę pokrył sponsor. Po rozliczeniu wszystkiego zostało nam 365 zł. Wniosek z tego taki, że do zarabiania pieniędzy ta knajpa nadaje się średnio, ale do robienia dobrych rzeczy jest rewelacyjna" — mówił w rozmowie z PAP ks. Główczyński.

Teraz duchowny chce otworzyć podobny lokal w podwarszawskim Piastowie. "Klubokawiarnia Cyrk Motyli bez cennika, bez alkoholu i bez używania telefonów komórkowych sprawdziła się nad Wisłą, dlatego teraz chcemy tworzyć lokale całoroczne. Już w niedzielę, 3 listopada, otwieramy knajpę w Piastowie" — napisał na Facebooku ks. Rafał Główczyński

"Ksiądz z osiedla" otwiera restaurację w Piastowie

Jak informuje portal Stacja 7, restauracja "Cyrk motyli" będzie znajdować się na trzech piętrach i będzie zajmować 240 m kw. Na każdym piętrze będzie dziać się coś innego.

Pierwsza kondygnacja będzie strefą rodzinną, druga gastronomiczną, a trzecie piętro będzie miejscem integracyjnym. Mają tam odbywać się m.in. bezpłatne zajęcia taneczne, koncerty, ale też bale dla osób starszych.

Jak zauważa duchowny, restauracja będzie stopniowo remontowana i otwierana. Pieniądze na remont i wyposażenie w całości pochodzą z uruchomionej zbiórki. Duchowny wyliczył, że potrzebuje w sumie ok. 85 tys. zł.

"Zakupy będziemy realizować stopniowo. Zaczniemy od malowania i kuchni. Z góry dziękujemy za każde wsparcie. Odwdzięczymy się modlitwą oraz kawą i poczęstunkiem" — czytamy w opisie zbiórki.

https://businessinsider.com.pl/lifestyle/ksiadz-z-osiedla-otwiera-caloroczna-restauracje-bedzie-bez-cennika/jbp99vl#:~:text=%22Ksi%C4%85dz%20z%20osiedla%22%2C%20czyli%20ks.%20Rafa%C5%82%20G%C5%82%C3%B3wczy%C5%84ski%20w,zam%C3%B3wione%20posi%C5%82ki%20i%20napoje%20b%C4%99d%C4%85%20p%C5%82aci%C4%87%20wedle%20uznania.
Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
Strony: 1 ... 236 237 [238] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Nowa Wiosna Kościoła (post-)soborowego « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!