I ja tam byłem, w stanie półpłynnym wróciłem i przez własne gapiostwo nieco zamoczyłem mszalik, ale rodzona siostra w akcie miłosierdzia mi go odratowała wzorowo

Widok księdza Śniadocha zaś dla mnie osobiście był niezwykle budujący, zwłaszcza, że tak niewielu księży uczestniczyło w Marszu (ja naliczyłem raptem czterech = 3 sutanny i jeden habit kapucyński). Księdza biskupa Nycza w końcu nie było (albom go nie widział) i z żadnej świątyni na trasie (a było ich w sumie pięć) nie wyszli ku nam kapłani by choć pobłogosławić.