Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Marca 28, 2024, 14:34:50 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231859 wiadomości w 6626 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: OAS oczami tradycjonalisty katolickiego
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: OAS oczami tradycjonalisty katolickiego  (Przeczytany 1954 razy)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« dnia: Stycznia 19, 2013, 22:44:23 pm »

brat Bruno od Jezusa z organizacji "La Contre-Reforme Catholique" (środowisko ks. Georgesa de Nantes vel Abbe de Nantes); fragment dłuższego opracowania (właściwie książki) nt. wojny w Algierii, która była (nie wiem, czy jeszcze jest) dostępna na stronach CRC:

********************

ORGANIZACJA TAJNEJ ARMII

Po porażce puczu generał Salan zszedł do podziemia. 28 maja ogłosił proklamację:

Z bardzo drogiego mi zakątka tej francuskiej ziemi, gdzie znalazłem się z łaski Boga, po bolesnych wydarzeniach kwietnia, po wezwaniu ze strony nacjonalistycznych ruchów w Algierii – zdecydowałem się przejąć dowodzenie oporem przeciwko polityce porzucenia Algierii. Ja, generał armii Raul Salan, były cywilny i wojskowy naczelny wódz w Algierii, obejmuję najwyższe dowodzenie wielkim ruchem odrodzenia narodowego. Zdecydowałem się zjednoczyć ponownie wszystkich patriotów na froncie walki – pod hasłem „Algieria albo śmierć”.

„Gdy przekonałem się, że 13 maja 1958 roku zostałem otumaniony przerażającą i świętokradczą komedią” – oświadczył Salan podczas swego procesu – „poczułem się zobowiązany w sumieniu – przed moimi rówieśnikami, moim krajem i Bogiem. W żadnym wypadku nie mogłem dopuścić do tego, by wraz z de Gaullem stać się współwinowajcą męczeństwa Algerii i oddania jej wrogowi. Jeśli oszukałem lud Algerii i armię, krzycząc „Niech żyje de Gaulle”, to dlatego, że sam zostałem oszukany. Ale na tym, kto był naczelnym dowódcą, ciąży obowiązek – nawet za cenę życia, które złożył w ofierze, wstępując do Saint-Cyr (szkoły oficerskiej). Przede wszystkim należało więc pozostać wśród tych ludzi”. To język godzien marszałka Petaina!

Salan, któremu doradzał Robert Martel, miał zamiar wzniecić u początku lata 1961 roku powstanie z żołnierzami z Południowej Afryki i kolonistami z Mitidja. Wciąż miał nadzieję przeciągnąć armię na stronę przeciwną de Gaulle’owi. Prócz tego jednak musiał brać pod uwagę OAS, Organizację Tajnej Armii, która została w lutym 1961 roku założona w Madrycie przez Piotra Lagaillarde i Jana Jakuba Susini, byłych przywódców studenckich w Algierii. W Algierze komitet OAS powstał w ostatnich dniach kwietnia. Prowadzony był przez burzliwego Susiniego i przedsiębiorczego Godarda.

Były członek Ruchu Oporu, walczący na płaskowyżu Glicres, pułkownik Yves Godard uczestniczył w bitwie o Algier jako szef sztabu generała Massu. Człowiek przebiegły i zimnej krwi, wytrenowany w szkole wywiadu, chciał rozwinąć OAS nadając jej struktury będą dokładną kopią struktur FLN. 4 czerwca 1961 roku zaprezentował generałowi Salanowi całkowicie teoretyczny schemat organizacyjny, który miałby posłużyć do przejęcia kontroli nad Algierem. Jego planem było przejąć dowodzenie ludnością i prowadzić rewolucyjną wojnę, np. akcje terrorystyczne przeciwko FLN i władzom gaullistowskim.

W rzeczywistości członkowie OAS już podejmowali ataki za pomocą plastikowych materiałów wybuchowych. Była to kwestia zastraszenia przeciwników: agentów rządowych, rebeliantów z FLN, europejskich komunistów lub liberałów. Ostatecznie na początku to ich lokale brano na celownik: domy, pojazdy, sklepy, warsztaty.

Na swoim odcinku sierżant, były członek 1 REP, zorganizował w Algerii Komando Delta. Degueldre, który dołączył do ruchu oporu (do FTP - Francs-Tireurs et Partisans) jako siedemnastolatek, wstąpił do Legii Cudzoziemskiej w roku 1945. Jego odwaga w Indochinach i Algerii pozwoliła mu awansować ze stopnia szeregowca, co w Legii jest wyjątkiem. Po porażce Challe’a, wyznał kapitanowi Sergent: „FLN wybił się poprzez przemoc. Dzięki temu stał się dla francuskiego rządu partnerem do rozmów. Teraz przemoc pozwoli nam wypowiedzieć swoje zdanie”. Nieprawda! FLN stał się stroną negocjacji ponieważ de Gaulle, a przed nim politycy IV Republiki, były całkowicie pogodzeni z niepodległością Algerii i ponieważ otrzymywali wyraźne wsparcie na arenie międzynarodowej.

24 czerwca 1961 roku kapitan Ferrandi, adiutant generała Salana, odnotował: „Sztab OAS w Algierze zdecydował się nasilić sporadyczne działania: powinni za główny cel mieć represyjny aparat wymierzony przeciw nam, tych, którzy nim kierują i tych, którzy z nim współdziałają. Działamy na stromym zboczu. Któż określi jego granice i punkty, w których należy się zatrzymać? Czy będziemy zdolni oprzeć się nieuchronnej pokusie zaufania przemocy? Czy powiedzie się nam jej kontrolowanie, prowadzenie, ograniczenie barierami, które dziś ustawiliśmy?”.

De Gaulle, FLN – ta sama walka

Gdy komitywa rządu z fellachami stała się oczywistością, zwłaszcza podczas jednostronnego rozejmu, który sprowokował przypływ żądań i ataków FLN, OAS musiała walczyć na dwóch frontach. Represje państwa dotykały wszystkich tych, którzy byli podejrzewani o sympatyzowanie z Organizacją. Gdy tacy podejrzani wpadali w ręce policjantów z Misji C w Tagarin albo policji przeciw-zamieszkowej ze szkoły policyjnej w Hussein-Dey lub w ręce tajnych rządowych agentów policyjnych, cierpieli z powodu przesłuchań i tortur, które, według Salana, przekraczały granice okrucieństwa.

W tych okolicznościach zrozumiałe jest, że bojownicy OAS prowadzili zawziętą walkę – w szczególności przeciwko tajnej policji rządowej. Ale uciekanie się do terroryzmu było śmiertelnym błędem, którego rezultatem stało się skalanie sprawy Algierii Francuskiej jako takiej w oczach mieszkańców Francji metropolitalnej. Moralnie słuszne dzieło ocalenia wspólnoty francuskiej w Algierii mogło dokonać się bez udziału metod rewolucyjnych i niemoralnych.

Uzasadniona obrona czy terroryzm?

Błędem OAS, jak napisał Rieunier, było odpowiadanie gaullizmowi za pomocą jego własnej broni. Niegdyś rycerstwo stosowało przemoc w służbie słabych i prześladowanych, ale dbało o określenie jej reguł i ograniczeń. OAS wolna była od skazy w zakresie sprawy, której broniła. Nie było tak jednak, gdy chodzi o metody, jakie stosowała. Ale metody, jakich przywódcy i żołnierze OAS użyli w 1962 to te same, których de Gaulle nauczył ich nadając z londyńskiego BBC.

Trzeba także powiedzieć, że OAS, jak wszystkie podziemne ruchy, bardzo szybko została zinfiltrowana przez agentów policji i tajnych służb, których rekrutowano w metropolitalnej Francji, po czym wysyłano do Algierii, aby infiltrowali nacjonalistów, zabijali ich lub porywali - albo działali jako prowokatorzy.

Nasz ojciec, który był księdzem parafialnym w Villemaur w tamtych czasach, był przychylny OAS za jej obronę Algierii Francuskiej, potępiając zarazem metody, jakich organizacja używała, a których nie pojmował. Gdy został zatrzymany i osadzony w areszcie w roku 1962 przez gaullistów w porozumieniu z okropnie zachowującymi się władzami episkopalnymi, wyraził swoje zdanie w liście napisanym dla braci ze wspólnoty:

“Przedstawmy zatem sytuację jasno: kto zaczął, kto ataktował ludzi i zagrażał dobru wspólnemu? Postrzegam FLN jako organizację przestępczą, zbrodniczą w swojej istocie i metodach. Chrześcijańska moralność nie może nigdy, pod żadnym warunkiem, obdarzyć ich amnestią lub spełnić ich żądania. Byłoby to krzywdą dla pokojowo nastawionej ludności, którą FLN terroryzował przez tyle lat. Poza tym rząd jest godzien potępienia za naruszenie dobra wspólnego poprzez zwolnienie samego siebie z najwyższej odpowiedzialności, to jest ochrony osób i mienia, a zarazem także, ochrony dobra wspólnego narodu. Jego działania są niekonstytucyjne, nielegitymowalne i niemoralne – tak jest i tak będzie, póki jego intencją będzie zdrada algerii i oddanie jej FLN. Demokratyczne odwołanie do popularności nie ma znaczenia w moralności: rząd w pierwszej kolejności za swe działania odpowiedzialny jest przed Bogiem. Masy, które zostały oszukane i ogłupione, są za zbrodnię odpowiedzialne jedynie w drugorzędny sposób, tylko w zkaresie w jakim mogą wiedzieć, co czynią. Dużo bardziej odpowiedzialne są społeczne elity, przede wszystkim i w największym stopniu hierarchia i kler, które pozwalają, by fałsz, terror i inne bronie rządu panowały, paraliżując wszelką opozycję przeciw złu, które on czyni lub w którym pośredniczy. Kościół jest ponad tyranami i jest niezależny od woli demokratycznej.

A co z OAS? Mówiąc wprost, ma ona prawo do indywidualnej i wspólnej, uprawnionej obrony – ponieważ francuska wspólnota w Algierii została całkowicie zdradzona i wydana przeciwnikom. Ma ona prawo, niestety, przeciw każdemu wrogowi, w pierwszej kolejności przeciw państwu i jego narzędziom przemocy, w drugiej przeciw FLN i agentom tajnej policji, wreszcie przeciw mieszkańcom Francji metropolitalnej, armii, klerowi i każdemu, kto współpracuje z jej (OAS) przeciwnikami. OAS jako narzędzie obrony życia i uświęconych praw Algierczyków – jest w pełni uprawniona. To nie znaczy, że każdy akt przemocy jest z tego powodu uprawniony z moralnego punktu widzenia. Każdy pozostaje odpowiedzialny za swoje czyny i za czyny, które rozkazuje wykonywać”.

Ojciec de Nantes konkludował: „Odcinam się od kleru, który – z powodu ślepoty, tchórzostwa albo demokratycznej, liberalnej lub rewolucyjnej ideologii – broni muzułmańskiego FLN, światowego komunizmu, siły, która zdradza, torturuje, kłamie i psuje wszystko; przeciw Francuzom i chrześcijanom, którzy chcą pozostać wolni we francuskim, chrześcijańskim kraju. Oby Bóg towarzyszył nam w tej walce”.

W ten sposób ocalił honor Kościoła francuskiego, którego hierarchia była wtedy po stronie siły i władzy, przeciwko pokonanym, na przekór prawu i moralności.

Przemoc w służbie prawa Bożego i braterskiego miłosierdzia

Pod koniec swej jesiennej sesji, która trwała w Paryżu od 11 do 13 października 1961 roku, Zgromadzenie Kardynałów i Arcybiskupów Francji opublikowało „Deklarację na temat przemocy wobec prawa Bożego”, która kategorycznie potępiała użycie przemocy, jakiegokolwiek rodzaju.

Abbe de Nantes napisał żywiołową odpowiedź na ten dokument, której żaden przegląd nie miał odwagi wydrukować. Wrócił do niej sześć miesięcy później, precyzując kwestie:

“Gdy komuniści i ich wspólnicy mordowali w roku 1944, wybaczano im i chroniono ich. Gdy Wietnamczycy i fellahowie rozpoczęli to samo, nie znalazł się nikt, kto wprost by ich potępił i wspomógł Francję w sprawiedliwej wojnie, chrześcijański świat w krucjacie. Zabójcy byli buddystami lub muzułmanami; mówiło się, że nie jest rzeczą Kościoła potępiać ich. Wkrótce więc zobaczyliśmy po ich stronie oddziały bojowników i księży poświęcających się na rzecz triumfu ich „ideału”. Cóż za promocja dla Judasza! A potem, pewnego pięknego dnia, każdy kto mówi i pisze w Kościele francuskim zaczął się tym chwalić, głosząc, jakoby przykazaniem Bożym było prawo narodów do samostanowienia – ten arogancki i krwawy wynalazek Rewolucji. W ten sposób od nieuczciwych kompromisów doszliśmy do zdrad, a po 18 latach tolerancji wobec zdeklarowanych wrogów Boga i Kraju dotarliśmy do skandalu z roku 1961, który polegał na nauczaniu nas nowej doktryny moralnej, nigdy dotąd w Kościele nie słyszanej: jakoby każda przemoc była godna potępienia, każde użycie siły było wewnętrznie złe, bez czynienia różnicy między agresorem, a jego ofiarą, bez rozpoznania uprawnionej obrony lub właściwej walki w sprawiedliwej wojnie. Pokój miałby spaść na nas z góry dzięki jednostronnemu rozejmowi i bezwarunkowej miłości do zatwardziałego podżynacza gardeł. Cóż za czysta głupota! Najpewniejszą drogą wyegzekwowania tego byłoby wydać nakaz aresztowania najniewinniejszych z naszych kolonistów i żołnierzy, a dla duchownych – nakaz amnestionowania Yacefa Saadi i jego gangu nożowników.”

Jeśli nasz Ojciec był jedynym we Francji, który ujawnił zdradę dokonaną przez pasterzy, którzy wyli wraz z wilkami, to inaczej było w Algerii. „W Oranie, jak donosił generał Jouhaud, kler katolicki wspierał nas moralnie, a niektórzy z księży angażowali się wręcz w działania, wierząc, że od chwili, gdy ktoś poprze rebelię, winien w niej uczestniczyć”.


***

bonusowo:

Roger Degueldre i OAS oczami nacjonalistów:

http://rebelya.pl/forum/watek/60421/
« Ostatnia zmiana: Stycznia 19, 2013, 22:48:03 pm wysłana przez ATW » Zapisane
Strony: [1] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: OAS oczami tradycjonalisty katolickiego « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!