To oczywiste, że poddani JKM-ci modlą się za nią. "Boże chroń króla!/królową" wykrzykiwał niejeden katolik na szafocie za Heńka VIII i Elki Pierwszej. Wciąż w Wielkiej Brytanii jest wielki szacunek do monarchii czego my w Polsce nie rozumiemy. Jest tam już oczywiście moda na "antymonarchizm" i republikanizm, ale jak miałem się okazje parę razy przekonać jest to pogląd wyrażany często nieszczerze i tylko po to aby być "trendy". Tak jak trendy jest być anty-chrześcijaninem a najlepiej buddystą.
Trzeba się modlić za królową Elżbietę: "(...)
long may she reign! (...)" (niech nam długo panuje). I to mimo że jest zadeklarowana anglikanką (
), bardzo ortodoksyjną w dodatku.
Jej syn Karol III
in spe (ale mawiają, że zostanie Jerzym VII) już dawno zadeklarował, że zrezygnuje z tytułu "
Fidei Defensor", który jego pra-wujek dostał od papieża zanim wypiął sie na Rzym za wiadomą sprawę. JKW Karol von Battenberg (ksywa: Windsor) nie chce obrazić licznych w tym (ongi wspaniałym) kraju, muzułmanów, hinduistów, buddystów i wielu innych "-istów". Będzie to bardzo szczere, bo książę Karol nie jest chrześcijaninem z przekonania, wyznaje własną religię zbliżoną do buddyzmu, bardzo modnego w średnich i wyższych klasach. Oczywiście Karol bywa na anglikańskich nabożeństwach, (analogicznie jak post-PZPR-owcy swego czasu w pielgrzymkach na Jasną Górę) - ale to należy do jego obowiązków zawodowych i towarzyskich.
Wnuk królowej - Wilhelm V in spe (chyba że wzorem pradziadka zmieni sobie imię) - to jedna wielka niewiadoma. Nie wiadomo nawet czy wstąpi na tron.
Byłaby to wielka strata dla "Albionu". Monarchia brytyjska a zwłaszcza obecna dynastia, jest największym skarbem kultury brytyjskiej, z którym, żaden artefakt, żadna starożytna budowla nie może sie równać. Obecna dynastia sama w sobie jest pomnikiem - żywym pomnikiem. Elżbieta II ma w sobie krew nie tylko Wilhelma Zdobywcy, co wszyscy wiedzą, ale także kilku dynastii saskich, w tym zwłaszcza jest ona udokumentowaną potomkinią Cerdica, króla saskiego, który w 519 roku n.e. dokonał inwazji południowej Brytanii. Jest też prawdopodobną potomkinią anglijskich władców Kentu, być może także samego Hengista (tego co według niektórych historyków miał walczyć z legendarnym celtyckim królem Artoriusem pod koniec V wieku) lub jego brata - Horsy (który w tej bitwie zginął). Elżbieta jest też potomkinią starożytnych dynastii celtyckich Walii (głównie przed Tudorów), Szkocji (liczne powiązania) i Irlandii (kilka linii). Ma liczne powiązania z dynastiami wikińskimi. Naturalnie jest też krewną licznych dynastii europejskich (np. pochodzi od Mieszka I) - ale to już inna historia.
[oczywiście zakładając, że królowe były wierne swym królom !!!!, buhahahahaha
]
W chwili obecnej brytyjska rodzina królewska jest najdłużej otrzymującą się na tronie królewską rodziną w Europie. Prawie 1500 lat na tronie (z przerwą na Cromwella) - to już jest Coś! (Niestety prawie 1/3 tego czasu to trwanie w schizmie i herezji).
Owa "złota nić" wiodąca od Cerdica aż do księcia Williama Windsora, z której brytyjczycy sa tak dumni jest poważnie zagrożona
Jedyne co chroni Dynastię Cerdica, to koneksje z masonerią. Ale to chyba i tak za mało. Monarchia brytyjska przynosi co prawda wielkie zyski, ale jest jedyną tej wielkości niezależną instytucją pozostająca poza regulacja prawną. I poza wpływami korupcyjnymi wielkiej finansjery. Wielka Brytania nie ma konstytucji. Każde nieodwołane prawo tam obowiązuje, choćby miało 1000 lat. Wszyscy wiemy, że królowa może rozkazywać co najwyżej swojej pokojówce ale mało kto wie, że obecny stan prawny w sumie jest taki, że królowa ma absolutną władzę, której na mocy zwyczajów nie wykorzystuje. Ale mogłaby! Oczywiście gdyby spróbowała to szybko zrobiliby z nią porządek. Niemniej ten stan rzeczy jest solą w oku liberałów, którzy (jak to liberałowie) nie cierpią, gdy wszystko (łącznie z żuciem gumy) nie jest ujęte w paragraf. No i nie można Winsorów nijak przekupić, bo nie mają realnej władzy. Liberałowie (wszelkiej maści) chcieliby mieć raczej prezydenta z większym zakresem uprawnień, żeby mieć na niego wpływ.
Parę lat temu liberałowie zlikwidowali dziedziczność Izby Lordów. Kiedyś Izba Lordów była ciałem wbrew pozorom mogącym sporo - zgłaszać poprawki, zastrzeżenia, zapytania, dyskutować i przewlekać w nieskończoność (czasem do następnych wyborów do Izby Gmin). W dodatku zasiadali w niej dziedziczni arystokraci, których jedynym interesem było trwanie - zabezpieczenie własnego interesu, a nie interesu Wielkiej Międzynarodowej Finansjery. Teraz Izba ma mniejsze możliwości - głównie przez to, że stara arystokracja, straciła tam dziedziczne miejsca a ich miejsce zajęli "lordowie" pochodzący z wyboru, siedzący w kieszeni swych sponsorów.
Teraz liberałowie zabiorą się za Monarchię. Będzie "król" wybierany raz na 4 lata, za pieniądze korporacji.
Tak więc módlmy się za królową, oby długo i miłościwie nam panowała, choć to heretyczka.
A co się stanie z biednymi anglikanami jeśli ich głową zostanie prezydent np. Muhammad Abu Ahammahhmammmammmadamad i jeszcze Khan?
Zgodnie z zasadą
cuius regio eius religio będą musieli przeredagować Cranmera i napisać "
Book of Common Koran".
God save the Queen!