Murka
|
|
« Odpowiedz #305 dnia: Listopada 14, 2012, 22:55:51 pm » |
|
@PawełP
Przepraszam za zwłokę w odpowiedzi. Najpierw w kwestii zaufania - niepotrzebnie wyciera Pan sobie buzię Biblią, niepotrzebnie wywraca Pan kota ogonem, niepotrzebnie powtarza Pan w kółko "ślepe" czy "bezkrytyczne". Zaufanie Bogu to zawierzenie zw. bezpośrednio z cnotą nadziei. Zaś zaufania do człowieka nie nazywamy ślepym, najwyżej apriorycznym. Jak idzie Pan do knajpy, to chyba nie zabiera Pan ze sobą jakiegoś "pregustatora" na okoliczność zbadania, czy przypadkiem kucharz nie usiłuje Pana otruć. Jak kupuje Pan towar w sklepie, to transakcja nie odbywa się z ręki do ręki, najpierw Pan płaci, potem pakuje towar, i zapewne nie obawia się Pan, że po zapłacie ekspedient nie wyda towaru. Apriorycznie powinniśmy ufać ludziom nie tylko na podstawie konwencji społecznych, ale również stosownym osobom w hierarchii społecznej. Lekarzowi, sędziemu, rodzicom, nauczycielowi, kapłanowi. Zaufanie to może zostać zachwiane konkretnymi uczynkami. Jeśli zachwiane zostało w stos. do całej grupy społecznej, tzn. że ulegliśmy zgorszeniu. Utrata zaufania do kapłanów katolickich w ogólności to szczególnie paskudne zgorszenie. A już opinia, że nie należy im ufać, bo jest to niegodziwością wobec Boga, jest absurdem, z którym nie spotkałam się nigdy dotąd. Rozumiem jednak, że jest Pan gotów przeprowadzać tu karkołomne próby udowodnienia najdziwniejszych rzeczy, byle tylko odwrócić kota ogonem. Ten kot w pozycji normalnej prezentuje się następująco: dokonał Pan paskudnych insynuacji w temacie osób, które nie uczyniły nic takiego, co upoważniałoby kogokolwiek do takich insynuacji. Dokładnie to Pan napisał: "Biskup F i biskup W są kretami modernistów. Czyli są różnymi instrumentami w jednej orkiestrze. Razem przejmują całą władzę nad Tradycją i niszczą ją, każdy na swój sposób. Nie ma w tym niczego sprzecznego z ZP, toteż ta opcja, jako jedyna, przechodzi ten test."
Uczciwy człowiek, zamiast iść w zaparte i pogrążać się w niszczeniu dobrego imienia innych osób, bez żadnych powodów czy przesłanek, powiedziałby zwyczajnie "zagalopowałem się, przepraszam". Bardzo łatwo z tego wybrnąć. I o wiele korzystniej dla duszy, niż bronić do upadłego złej sprawy.
|