CytujWg mnie aby nabyć prawa własności do czegokolwiek, należy w realny sposób wziąć go w posiadanie No, ale właśnie o to idzie: co to znaczy "realny sposób"? Np. czy jeśli Wielki Bogaty Kapitalista podpisuje (np. z rosyjskim rządem) kontrakt, że kupuje od niego Kamczatkę i będzie teraz ją "posiadał" - to jest to ok? Czy też ok jest jedynie sytuacja, w której Wielki Bogaty Kapitalista musi zejść do poziomu Małego Biednego Farmera, który posiada jedynie tyle ziemi, ile jest w stanie obrobić wraz z rodziną względnie wspólnikami na równych prawach (wersja mutualistów, anarchoindywidualistów, być może też dystrybucjonistów).
Wg mnie aby nabyć prawa własności do czegokolwiek, należy w realny sposób wziąć go w posiadanie
Jedynym powodem, dla którego Steve Jobs wstawał rano, jechał do firmy i knuł nad iPadem była chciwość, chciał mieć jeszcze więcej. Jakoś 7 miliardów ludzi na świecie nie wpadły na ten pomysł - on wpadł, bo miał do tego talent.Tępienie jego talentu byłoby nie tylko ze stratą dla samego Jobsa i Appla ale i dla całego świata.
Ale wie pan, to co Pan nazwał "limitowaniem własności" to w jednej z form jest akurat arcy-libertariański pomysł ;-) - oczywiście w obrębie lewicowego libertarianizmu. Ale to już tylko taki niuans. Natomiast ci, którzy mówią, że kupno tejże Kamczatki przez WZKapitalistę nie jest w porządku, nie czepiają się tego, że on tam nie buduje etc. - po prostu czepiają się samego pomysłu "posiadania" Kamczatki i ogólnie posiadania ziemi, której się nie miesza bezpośrednio z własną pracą. Ot, stare pytanie o zyski, czynsze i procenty. De facto wynika to, jak sądzę, z laborystycznej teorii wartości. Vide fragment z "Definicji i rozróżnień", który zacytowałem nieco wyżej.
Cytat: gnome w Września 10, 2012, 10:19:45 amJedynym powodem, dla którego Steve Jobs wstawał rano, jechał do firmy i knuł nad iPadem była chciwość, chciał mieć jeszcze więcej. Jakoś 7 miliardów ludzi na świecie nie wpadły na ten pomysł - on wpadł, bo miał do tego talent.Tępienie jego talentu byłoby nie tylko ze stratą dla samego Jobsa i Appla ale i dla całego świata.Akurat ten przykład nie do każdego trafi :-)Ja bym się wcale nie zmartwił, gdyby Apple nigdy nie powstała, i gdyby na świecie nie było i-podów/padów/phonów, czy czego tam jeszcze. Nawet powiem, że świat w wersji bez-Applowej bardziej by mi odpowiadał.
Bogaci się bogacą a biedni biednieją z racji sitwy państwowo-bankowej. Klasa panująca państwo-banki tworzy pieniądz ex nihilo i wzbogaca jego pierwszych posiadaczy (zwłaszcza siebie i zaprzyjaźnionych biznesmenów) kosztem reszty, do której pieniądz dochodzi później. Wielu prawicowców tego nie rozumie,bo to zbyt skomplikowane-lepiej użalać się że menel bierze zasiłek i tępo bronić wszystkich bogaczy. Z drugiej strony w czystym kapitalizmie-nie opartym na ingerencji państwa nie ma nic złego. Praca najemna będzie istnieć także w nim, gdyż nie każdy ma chęć,talent do prowadzenia własnej firmy.
Wiem,że pieniądz fiducjarny (nie "finducjarny") nie jest efektem procesów rynkowych. Rynek nie wybrał by papieru jako środka wymiany-do tego trzeba przymusu państwa. Państwo odebrało siłom prywatnym tworzenie gotówki, ale żeby bankierzy nie byli pokrzywdzeni zaproponowało im ochronę ich nieuczciwych praktyk (rezerwa cząstkowa). Bankierzy się na to zgodzili, więc wina nie spoczywa tylko na państwie,ale jak najbardziej na bogatych bankierach także.
Aktualny patologiczny system finansowy jak najbardziej powoduje bogacenie bogatych i biednienie biednych- poprzez mechanizm inflacji, który jest prosty do zrozumienia i opisany w mym poprzednim poście. Jednocześnie istnieją inne mechanizmy (pewna doza wolnego rynku), które sprawiają,że biedni odrabiają sobie to,co stracili na inflacji. Dlatego masy są bogatsze niż 200 lat temu-to prawda.
Jednak tego rynku będzie coraz mniej, gdyż państwa będą musiały skądś brać środki na spłatę długów.
BTW Jest Pan minarchistą, a co sądzi Pan o prawie do secesji? Książę Liechtensteinu chciał przyznać każdemu obywatelowi prawo do odłączenia się od państwa. Jednak pomysł nie przeszedł. A Pan by go poparł?
Oj Panie Marjuszu. Dlaczego mnie Pan wysyła do tych idiotów z Krytyki Politycznej. Ja po prostu nie lubię tych cwaniaków którzy traktują swoich pracowników jak niewolników albo jeszcze gorzej za nędzne grosze. I tłumaczenie korwinowskie że jak się nie podoba to nie trzeba pracować jest chybione w wypadku gdy ktoś ma rodzinę. Jest to wykorzystywanie sytuacji tłumaczone jakimś kryzysem. Ale to nie pracownicy najemni wywołują kryzys.Dlatego jeśli chodzi o politykę gospodarczą i społeczną trzymam z kard. Wyszyńskim.