Cytat: gnome w Sierpnia 17, 2012, 14:50:26 pmChciałbym zapytać osoby kompetentne w dziedzinie wojskowości (a wiem, że są tu na forum takie osoby), na ile opisywana przez autora wojna ponowoczesna i sposób walki jaki proponuje są "realne". Nie są.Cytat: gnome w Sierpnia 17, 2012, 14:50:26 pm czy w dobie gigantycznego zadłużenia wyszkolone społeczeństwo jest w stanie zastąpić zawodowe wojsko przy relatywnie niskich kosztach;Nie jestCytat: gnome w Sierpnia 17, 2012, 14:50:26 pm czy po za wspomnianą przez autora Austrią, Szwajcarią (i jak ostatnio czytałem Wenezuelą) są znane przypadki (nowoczesne) aby kraj przekazywał kwestie obronne na ręce obywateli rezygnując z rozwijania zawodowej armii? Nie.Cytat: gnome w Sierpnia 17, 2012, 14:50:26 pmNo i ostatnie pytanie - z jakim rezultatem (czy możemy tutaj jako przykład potraktować konfrontację Rosja kontra Afganistan i czy bez specyficznego górzystego układu terenu w Afganistanie, wojna miałaby szansę zakończyć się takim samym wynikiem?)Ale górzystość terenu nie ma tu za wiele do rzeczy. Kwestia kluczowa: pomoc z zewnątrz. Bez stałego zaopatrzenia (w broń, amunicję i PIENIĄDZE) - i Afgańczycy i wietnamscy komuniści wojnę by przegrali z kretesem. Góry czy dżungla czynią taką pomoc możliwą. Ale przy ich braku - wojna "przeniosła by się " do miast, albo wsi (jak w Irlandii)Proszę się zastanowić, dlaczego w dywizji liczącej 18000 ludzi udział w walce bierze max 6-8tyś żołnierzy (3 pułki, pułk/dywizjon artylerii, batalion saperów i rozpoznawczy).A co do artykułu - autor to kompletny ignorant w tej dziedzinie. "zmasowanych ataków z powietrza" już raczej się nie stosuje. Atak jądrowy- może mieć różny przebieg - od głowicy międzykontynentalnej (przed którą nikt się jak na razie nie obroni) poprzez aktówką z bombą. Tarcze antyrakietową (jakąś) możemy sobie kupić - z patriotami, asterami albo choć s-300/400. Lotnictwo mamy najsilniejsze od 30 lat (choć się dość szybko wykruszy, jednak nie bez strat po stronie przeciwnika). Floty - fakt - nie posiadamy. Choć nawet Kobbeny potrafią na Bałtyku nieźle namieszać. "Korpusy ekspedycyjne" - nie iem co autor tekstu palił." a tak w ogóle ONZ do niczego już nie jest potrzebna i należałoby ją rozwiązać." - z tym się zgodzę (tle, ze 50 lat za późno)Co do wojen postnowoczesnych - to wystarczy popatrzeć na zdjęcia z Afganistanu, żeby uznać ze i czołgi i (przede wszystkim) artyleria mają tam spory udział. Cała reszta - brednie. Irak i Afganistan pokazuje jak pojazdy "okupacyjne" stają się niemal niezniszczalne dla broni ręcznej. Dopiero kilkusetkilogramowe fugasy (IED) powodują jakieś ofiary. Sensowniejsze było by wyposażenie każdego obywatela f czarny foliowy worek...
Chciałbym zapytać osoby kompetentne w dziedzinie wojskowości (a wiem, że są tu na forum takie osoby), na ile opisywana przez autora wojna ponowoczesna i sposób walki jaki proponuje są "realne".
czy w dobie gigantycznego zadłużenia wyszkolone społeczeństwo jest w stanie zastąpić zawodowe wojsko przy relatywnie niskich kosztach;
czy po za wspomnianą przez autora Austrią, Szwajcarią (i jak ostatnio czytałem Wenezuelą) są znane przypadki (nowoczesne) aby kraj przekazywał kwestie obronne na ręce obywateli rezygnując z rozwijania zawodowej armii?
No i ostatnie pytanie - z jakim rezultatem (czy możemy tutaj jako przykład potraktować konfrontację Rosja kontra Afganistan i czy bez specyficznego górzystego układu terenu w Afganistanie, wojna miałaby szansę zakończyć się takim samym wynikiem?)
To nie jest takie proste z tą prywatyzacją. Tym bardziej, że nawet Kościół przed SWII nie popierał całkowitej prywatyzacji.
Ma Pan rację Panie Majorze. Pan Bobek z oczywistych względów nie może pamiętać chociażby grabieży majątku narodowego z lat 90, aferzystów, których Wałęsa miał ,,puścić w skarpetkach", a którzy póżniej zrobili karieli także w polityce.