Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 26, 2024, 02:03:47 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231961 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Geneza zła - trudne pytania
« poprzedni następny »
Strony: 1 2 [3] 4 5 Drukuj
Autor Wątek: Geneza zła - trudne pytania  (Przeczytany 10424 razy)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #30 dnia: Września 19, 2017, 23:46:07 pm »

Cytuj
Ale poza Bogiem nic nie ma,, Jestem, który jestem " wiec wszystko jest w Bogu. Zło też? Wiec jak to jest?

To prowadzi do głębokiej, długiej i poważnej dyskusji metafizycznej. Kluczowe będą tu pojęcia takie jak monizm, dualizm, nie-dualizm, panteizm, panenteizm itd. No, panteizm odrzucamy, wiadomo. Panenteizm - 'wszystko jest w Bogu, ale zarazem Bóg jest transcendentny wobec wszystkiego' - to już bliżej; zresztą pańskie zdanie idzie w tę stronę. Podobny pogląd mogliby wyrazić niektórzy prawosławni - i niektórzy katolicy.

Np. Rama Coomaraswamy widzi to tak:

Podczas gdy Najwyższa Zasada sama w sobie nie jest ani transcendentna, ani immanentna, ale "jest tym, czym jest" (that which it is), na poziomie manifestacji potrzebny jest transcendentny Stwórca, a powstające w ten sposób stworzenie potrzebuje immanencji dla samego swego istnienia. Obie są zjednoczone w teofanii, w Logosie, Bogu-Człowieku.

Innym błędem New Age jest niezrozumienie metafizycznego sformułowania "wszystko jest jednym", a więc nauczania widocznego w modlitwie Kościoła - proszącego, by "zjednoczyć wszystko w Chrystusie". Ten błąd również wynika z fałszywych przesłanek panteistycznych. Oczywiście w Zasadzie istnieje Jedność, ale w manifestacji zawsze panuje wielość. Jak mówi Tao Te Cing: - Droga zrodziła Jedno - Jedno zrodziło Dwoje - Dwoje zrodziło Troje - Troje zrodziło Dziesięć Tysięcy.

Jesteśmy złączeni z Boską Jednością (Divine Unity) czy też Transcendencją z powodu boskiej immanencji, ale musimy wpierw "pojąć" (realize) tę immanencję, zanim zaczniemy twierdzić, że osiągnęliśmy to, co mistycy zwali "Najwyższą Tożsamością" (The Supreme Identity).

Ale kolejną pomyłką New Age związaną z teologią apofatyczną jest twierdzenie, iż Bóg sytuuje się poza wszelkimi przeciwieństwami. Twierdzą oni, że Bóg sam w sobie jest poza dobrem i złem. New-agersi wierzą, że kosmiczna jedność - znów pojęta jako super-umysł lub 'boska świadomość', nie jako transcendentna jedność Boga - jest przywracana poprzez wyjście w tym życiu poza dobro i zło.

Ale podczas gdy rzeczywiście Bóg in principio może być poza wszelkimi opozycjami, oni twierdzą, że nawet w tym 'zamanifestowanym' świecie dobro i zło są jednym i tym samym, że zło to jedynie 'ciemna strona mocy', jak określa to jeden z modnych ostatnio filmów.


Ale oczywiście to jest dyskusyjne - i wielu katolików, zwłaszcza takich jak bywalcy tego forum :-), zapewne nie zgodzi się z podziałem na Boga 'in principio' / 'w manifestacji', a więc na przeświadczenie, że choćby tylko na jakimś poziomie (najwyższym) Bóg skupia wszystko w sobie w sensie bycia ponad opozycjami.

Właśnie stwierdzenie "poza Bogiem nic nie ma" jest dyskusyjne. Mnie się nawet podoba, ale oczywiście w razie czego trzeba być wiernym doktrynie. A przecież można powiedzieć, że poza Bogiem jest... Stworzenie, no właśnie. Że istniejemy dzięki Bogu, przez Boga - ale nie w Bogu itd. No, jak mówię: wchodzimy w grubszą metafizykę.

The distant and indirect cause of what we rightly call evil – namely privation of the good – is the mystery of All-Possibility: that is to say that the latter, being
infinite, necessarily embraces the possibility of its own negation, thus the “possibility of the impossible” or the “being of nothingness.” This paradoxical possibility, this
“possibility of the absurd” – since it exists and since nothing can be separated from the Good, which coincides with Being – has of necessity a positive function, which is to
manifest the Good – or the multiple “goods” – by means of contrast
, as much in “time” or succession as in “space” or co-existence.


Tak to wyjaśnia F. Schuon, co nie jest zresztą specjalnie odkrywczą tezą: że oto w Absolucie rzeczywiście mieści się w 'paradoksalny' sposób jego negacja, której funkcją jest ukazywanie Dobra w kontraście (do zła).

Czy w innym miejscu:

What ought to be said is that God sees the privative manifestations only in connection with the positive manifestations that compensate for them; thus evil is a provisional factor in view of a greater good, of a “victory of the Truth”; vincit omnia Veritas.

Czyli że zło jest tymczasowym czynnikiem z uwagi na większe dobro. Ale to jest umiarkowanie przekonujące, bo sugeruje, że Upadek był jakąś koniecznością; albo że gdyby go nie było, to Dobro nie byłoby widoczne czy rozpoznawalne z braku tła w postaci zła. No tak średnio, bym powiedział.

Cytuj
Oznaczałoby to, że cokolwiek robimy to i tak po śmierci jesteśmy w Bogu, czyli w niebie.

No ale tak jak Pan to przedstawił, to równie dobrze już teraz mógłby Pan powiedzieć, że jesteśmy "w Bogu, czyli w niebie", bo i teraz partycypujemy we 'wszystkim', a skoro wszystko jest 'w Bogu', poza Bogiem nic nie ma itd. ... :-)
« Ostatnia zmiana: Września 19, 2017, 23:59:42 pm wysłana przez Adimad » Zapisane
Anawim
bywalec
**
Wiadomości: 96

« Odpowiedz #31 dnia: Września 21, 2017, 14:47:42 pm »

Nie ma konieczności, by tzw. wolność woli (lepiej: wolność wyboru) pociągała za sobą alternatywę w postaci zła. Można sobie wyobrazić świat, gdzie wybór dokonuje się pomiędzy mniejszym i większym dobrem. Zresztą przed Ockhamowskim nomiznalizmem (od Augustyna) wola była pojmowana jako pragnienie dobra umysłowego, a nie decydowanie pomiędzy dobrem i złem. Zło (moralne!) jest tam traktowane jako skutek defektu natury (zaciemnienia rozumu przez zmysłowość, błąd poznania).

Klasyczna odpowiedź jest następująca: świat, w którym zło jest dopuszczone, jest doskonalszy, niż świat w którym zło nie jest dopuszczone. Leibnizowski najlepszy z możliwych światów; u św. Tomasza współczesnym językiem byłoby to wyrażone jako najlepszy z możliwych światów w tej klasie światów (np. w klasie światów, gdzie zaistniał człowiek).

Dziś wartałoby już się pochylić nad zgodnością klasycznych teodycei z obecnym paradygmatem naukowym. Ciekawe przyczynki ku temu to tzw. teologia probabilistyczna, która nie neguje występowania przypadków w świecie. Inaczej wtedy rozkładają się akcenty związane z odpowiedzialnością Boga za zło.
Zapisane
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3617


« Odpowiedz #32 dnia: Września 21, 2017, 16:44:17 pm »

Ciekawe przyczynki ku temu to tzw. teologia probabilistyczna, która nie neguje występowania przypadków w świecie. Inaczej wtedy rozkładają się akcenty związane z odpowiedzialnością Boga za zło.

Może Pan cos wiecej napisać o tej teologii probabilistycznej?

Swoją drogą trudno mi sobie wyobrazić, aby kiedykolwiek udało sie znaleźć zadowalającą odpowiedź na pytanie o genezę zła. Są dwie alternatywy:
1) albo Pan Bóg stwarzając świat znał całą jego przyszłość, a zatem całe zło jakiw w nim sie pojawi
2) nie znał tej przyszłości, świat więc jest od Niego poniekąd niezależny i "idzie swoja drogą"

Alternatywa 1) oznacza, że Pan Bóg świadomie dopuścił zło. Alternatywa 2) oznacza, że jego wszechwiedza jest ograniczona. Żadna z tych alternatyw nie jest całkiem zadowalająca, choć  dla mnie bardziej akceptowalną zdaje ta pierwsza.

Wiem wiem, wylano tony atramentu na próby wyjaśnienia powyższego, ale nigdy nie widziałem zadowalającej odpowiedzi. Pewnie dlatego, że odpowiedzi nie ma.
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
Anawim
bywalec
**
Wiadomości: 96

« Odpowiedz #33 dnia: Września 22, 2017, 10:48:00 am »

Więcej pewnie mogę napisać, choć nie wiem, czy na tyle dobrze rozeznaję się w temacie, by było prostymi słowy. Chyba najłatwiej jest to zrozumieć poprzez zestawienie ujęcia klasycznego (św. Tomasz) i probabilistycznego

Ujęcie klasyczne
1. Przyczynowość jednoznaczna
Bóg jest Pierwszą Przyczyna i naczelną przyczyną. U św. Tomasza Boże przyczynowanie rozciąga się na wszystko co istnieje: koniecznie i przygodnie. To, że jakaś przyczyna ma charakter przygodny (tj. może, ale nie musi prowadzić do określonego skutku) jest też uprzyczynowane przez Boga. Innymi słowy, przypadki są tylko pozorne, następują wtedy, gdy przecinają się ciągi przyczynowe w taki sposób, że my, badając jeden ciąg przyczynowy spodziewalibyśmy się konkretnego skutku, ale on nie nastąpił, bo inny ciąg przyczynowy uniemożliwił to. Np. płynie strumień - ciąg przyczynowy wskazuje nam jego kierunek. Jednak wiatr (inny ciąg przyczynowy) przewraca drzewo, które zmienia bieg strumienia. My możemy tylko żywić przypuszczenia co do skutków przyczyn przygodnych, ponieważ nie znamy wszystkich ciągów przyczynowych. Bóg jest jednak przyczyną wszystkich przyczyn pośrednich, zatem odwiecznie zna wszystkie stkutki.
Jeśli zaczyna się palić lampka "toż to determinizm" to bardzo słusznie. To jest determinizm, wprost jak nazywa to św. Tomasz: fatum.

2. Zło naturalne
Samo stworzenie implikuje pewien brak w dobru. Świat nie jest Bogiem, zatem każde stworzone dobro nie jest dobrem najdoskonalszym, tylko pod pewnymi względami niedoskonałym. Można powiedzieć, że Bóg chce takiego zła, oczywiście pośrednio, chcąc stworzeń, które są niedoskonałe. To jest w miarę oczywiste chyba, w świecie stworzonym, podlegającym zmianom, coś ginie i coś powstaje.

3. Zło moralne
Bóg nie chce zła moralnego, tj. grzechu, który odwodzi od Niego. Natomiast chce, by było możliwe jego zaistnienie.
Nie podejmuję się powiedzieć, czym w świetle przyczynowości jednoznacznej jest takie dopuszczenie. Wola człowieka i jej akty są stworzeniami przecież, które podlegają Przyczynie Pierwszej.


Ujęcie probabilistyczne (moja wiedza jest tutaj mocno ograniczona!)
1. Przyczynowość wieloznaczna
Postuluje się realne istnienie przypadków, tj. sytuacji, gdy przyczyna jest wieloznaczna. Określona przyczyna może dać różne skutki, ale to, który konkretnie z tych skutków zaistnieje nie ma swojej odrębnej przyczyny. Jednoznacznie możemy określić rozkład prawdopodobieństwa skutków, ale nie ma żadnej przesłanki, dla której ten oto konkretny skutek zaistniał w danej chwili.
W takim ujęciu Boża wszechwiedza pochodzi z wiecznego oglądu, natomiast nie pochodzi z uprzyczynowania skutków. To wyklucza "projekt" czy "idee" wg których zachodzą KONKRETNE skutki. W świecie konieczne są prawa natury (tutaj można mówić o idei i projekcie), natomiast w ramach tych praw natury działają przypadki. Bóg oczywiście zna rachunek prawdopodobieństwa i zna MOŻLIWE skutki jakby "uprzednio" w ciągach przyczynowych, ale konkretne realizacje tych skutków są mu znane z wiecznego oglądu.
Taki wszechświat jest ewolucyjny i kreatywny, zmiany w nim zachodzące mogą skutkować pojawieniem się nowych jakości w drodze emergencji. W odróżnieniu od wszechświata deterministycznego który jest jałowy/statyczny.

2. Zło naturalne
Przypadki zdają się być wyłomem w naszej racjonalności, czymś złym, co spada na nas niespodziewanie. Przypadkowe mutacje w stronę komórek nowotworowych, przypadkowe najechanie na przedmiot na autostradzie itd. To jest cena wszechświata takiego, jakim go znamy: w którym możliwa jest mutacja genetyczna zapewniająca zmienność czy dokonywanie wyborów, które wyłamują się ze szponów prostego determinizmu. W ujęciu probabilistycznym zdecydowanie mocniej wybrzmiewa argument, że nasz wszechświat może być Leibnizowsko najlepszym z możliwych wszechświatów. Ale nie jak chciał Leibniz na skutek harmonijnego uporządkowania przez Boga do najmniejszego szczegółu, ale wszechświata, którego historia jest otwarta.

3. Zło moralne
Nic mądrego tutaj nie napiszę, zresztą jak przy ujęciu klasycznym. Wydaje się, że w ujęciu probabilistycznym Bóg zdecydowanie więcej dopuszcza (realność przypadków!). W ujęciu klasycznym dopuszczenie Boże w odniesieniu do grzechu jest niezrozumiałe ze względu na wszystoogarniające fatum; tutaj ten problem znika. Ale oczywiście pojawiają się inne trudności: choćby przypadkowy charakter pojawienia się człowieka na świecie.
« Ostatnia zmiana: Września 22, 2017, 10:57:18 am wysłana przez Anawim » Zapisane
Anawim
bywalec
**
Wiadomości: 96

« Odpowiedz #34 dnia: Września 22, 2017, 10:55:44 am »

Gdyby Pan chciał pozgłębiać temat, to mogę polecić takie pozycje: Filozofia przypadku (Heller), Opatrzność Boża, wolność, przypadek (Łukasiewicz), Bóg a zło. Problematyka teodycealna w filozofii analitycznej (Hubaczek).
Zapisane
Pentuer
aktywista
*****
Wiadomości: 854

« Odpowiedz #35 dnia: Września 22, 2017, 11:57:09 am »

Bóg chce widzieć w nas Swe dzieci, Swych synów i córki, nie zaś posłusznych niewolników. Chce, abyśmy mając do wyboru dobro i zło wybierali dobro i to nie ze strachu przed karą, ale z miłości do Niego jako Stwórcy. Bez możliwości czynienia zła nie ma wolności, lecz niewolnictwo. (Ot, z lemowskiego "Kobyszczęcia" - tyle w nich Dobra, ile w tramwaju, który dlatego nie może cię przejechać, gdy stoisz na chodniku, bo z szyn nie wyskoczy). A to by kłóciło się z  Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. - Rdz 1, 26.
W teologii wschodniej czyni się rozróżnienie między "obrazem" (godność osoby i wolna wola) i "podobieństwem" (do tego mamy dążyć, do życia tak, jak pokazał to nam Chrystus w swym ziemskim życiu). Wolność ludzka - voilà Syr 15, 11 i nast..
Edit: Reszta wydaje mi się przysłowiowym dzieleniem włosa na czworo
« Ostatnia zmiana: Września 22, 2017, 11:58:50 am wysłana przez Pentuer » Zapisane
Ecclesia ibi est, ubi fides vera est - (S. Hieronymus, Ecclesiae Doctor)
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #36 dnia: Września 22, 2017, 13:36:17 pm »


Wolność ludzka - voilà Syr 15, 11 i nast..
Reszta wydaje mi się przysłowiowym dzieleniem włosa na czworo



Dokładnie tak! Można filozofować, co nie zmienia faktu, że Bóg nie jest sprawcą, stworzycielem zła! Bóg stworzył aniołów po to, aby mu służyli. Stworzył również ludzi, aby oddawali mu cześć. Akt stworzenia wiązał się z nieograniczoną miłością Stwórcy, który zechciał podzielić się swym istnieniem z innymi bytami. Wszystko, cokolwiek Bóg stworzył, było dobre, ponieważ powstało z Niego. Miłość Boga dała ludziom i aniołom wolność woli, ponieważ Istota pałająca miłością chciała, by kochane stworzenia wykonywały wszelkie posługi dobrowolnie, a ich cześć nie płynęła z niewolniczego podporządkowania i strachu (Syr 15, 14). Taki był początek.

Maria z Agredy w swoich objawieniach pisała wprost, że bunt Lucyfera wybuchł w chwili, gdy aniołowie zostali wezwani do złożenia hołdu Przeczystej Dziewicy. Hiszpańska mistyczka opisuje te wydarzenia następująco: "Stan szczęśliwości, w którym Bóg stworzył pierwszych rodziców rodzaju ludzkiego, trwał tylko krótki czas; wnet bowiem obudziła się przeciwko nim zazdrość węża, który z natężoną ciekawością oczekiwał ich stworzenia. Lucyfer (jeden z książąt aniołów - przyp. AM.) nie mógł wprawdzie widzieć stworzenia Adama i Ewy, albowiem Pan nie chciał objawić mu stworzenia człowieka i utworzenia Ewy z żebra; wszystko to Boski Majestat zakrył przed nim na tak długo, dopóki oboje nie byli stworzeni. Skoro jednak diabeł ujrzał cudowne utworzenie natury ludzkiej, piękność Adama i Ewy na duszy i ciele, gdy widział, z jaką ojcowską dobrocią Pan na nich spogląda, jak ich wywyższył na panów i władców całego stworzenia i obiecał im żywot wieczny, wtedy zapłonął gniewem gwałtowniejszym, aniżeli kiedykolwiek przedtem. ( ... ) Zazdrość pobudzała go, aby ich zabić, i byłby to uczynił jako lew drapieżny, gdyby mu w tym nie przeszkodziła moc wyższa. Zastanawiał się nad środkami, którymi mógłby pozbawić ich łaski Najwyższego i podburzyć ich przeciwko Bogu.

Lucyfer jednak oszukał sam siebie. Zaraz na początku bowiem Pan dał mu w tajemniczy sposób poznać, że Słowo Odwieczne stanie się w łonie Dziewicy człowiekiem; nie objawił mu jednak sposobu, w jaki się to stanie, ani czasu, kiedy się to dopełni - dlatego zakrył przed nim stworzenie Adama i utworzenie Ewy, aby odczuł swoją nieświadomość co do tajemnicy Wcielenia. Ponieważ zaś gniew Lucyfera skierowany był przeciw Chrystusowi i Maryi, więc powziął on podejrzenie, że Adam narodził się z Ewy, że Ewa jest Matką, a Adam Słowem Wcielonym. Podejrzenie to wzmagało się tym bardziej, że odczuwał potęgę Bożą, która mu nie pozwalała wyrządzić im krzywdy. Wątpliwości jego rozwialy się, kiedy z rozmowy Adama i Ewy dowiedział się o przykazaniach, które im dał Bóg. Zaczął teraz podsłuchiwać ich rozmowy, szpiegować ich, krążył wokół nich niby lew zgłodniały, aby poprzez słabości, które w każdym z nich odkrył, wejść do ich duszy. Zanim jednak upewnił się całkowicie, błądził pomiędzy gniewem, którym pałał przeciwko Chrystusowi i Maryi, a obawą, aby nie został przez nich pokonany. Najbardziej obawiał się wstydu, który by go spotkał, gdyby zwyciężyć go miała Królowa Niebios; nie była Ona Bogiem przecież, tylko stworzeniem"


Maria z Agredy, "Mistyczne miasto Boże".
Zapisane
Pentuer
aktywista
*****
Wiadomości: 854

« Odpowiedz #37 dnia: Września 22, 2017, 23:11:20 pm »

/.../
Swoją drogą trudno mi sobie wyobrazić, aby kiedykolwiek udało sie znaleźć zadowalającą odpowiedź na pytanie o genezę zła. Są dwie alternatywy:
1) albo Pan Bóg stwarzając świat znał całą jego przyszłość, a zatem całe zło jakiw w nim sie pojawi
2) nie znał tej przyszłości, świat więc jest od Niego poniekąd niezależny i "idzie swoja drogą"

Alternatywa 1) oznacza, że Pan Bóg świadomie dopuścił zło. Alternatywa 2) oznacza, że jego wszechwiedza jest ograniczona. Żadna z tych alternatyw nie jest całkiem zadowalająca, choć  dla mnie bardziej akceptowalną zdaje ta pierwsza.

Wiem wiem, wylano tony atramentu na próby wyjaśnienia powyższego, ale nigdy nie widziałem zadowalającej odpowiedzi. Pewnie dlatego, że odpowiedzi nie ma.

Dlaczego się aż tak ograniczać? Bóg zna przyszłość, zna więc z góry Swe własne zamiary i postanowienia. Wiedział zatem, że stworzy świat, w którym pojawi się zło. Wiedział, i nic z tym nie zrobił. Nie mógł? Jakże to? Gdzie Jego wszechmoc? Nie wiedział? Gdzie Jego wszechwiedza? Paradoks?

Bóg jest ponad czasem, nie ma wszak początku i nie będzie miał końca. Skoro tak jest, to nie ma dla Niego znaczenia, czy coś już się zdarzyło, czy dopiero się zdarzy. Czyli wszystko widzi "tu i teraz", czego nasz skończony umysł już zupełnie nie jest w stanie pojąć. Nasz skończony umysł w ogóle zawodzi, gdy usiłuje rozumować w kategoriach nieskończoności. A zagadnienie genezy zła wydaje mi się należeć do tych właśnie kategorii. Można sobie mnożyć różne koncepcje, przyczynowości takie czy owakie, ale żadna nie wytrzyma krytyki. Intelektualna jałowość.
Aż chce mi się przypomnieć słynną opowiastkę św. Augustyna o dziecku próbującym przelać ocean przy pomocy wiaderka...
To właśnie miałem na myśli pisząc w poprzednim mym wpisie o dzieleniu włosa na czworo.
Zapisane
Ecclesia ibi est, ubi fides vera est - (S. Hieronymus, Ecclesiae Doctor)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #38 dnia: Września 23, 2017, 00:27:27 am »

Cytuj
Wiedział zatem, że stworzy świat, w którym pojawi się zło. Wiedział, i nic z tym nie zrobił. Nie mógł? Jakże to? Gdzie Jego wszechmoc? Nie wiedział? Gdzie Jego wszechwiedza? Paradoks?

W książce o filozofii Indii, którą czytam, opisano jeden z modeli teodycei w systemie nyaya: otóż Bóg jedynie wykreował wyjściowe, bazowe środowisko, w którym dusze (ludzie) mają szansę uwznioślać się przez dobre uczynki - doświadczać skutków swoich czynów tak, by osiągnąć wewnętrzną doskonałość (móc osiągnąć). Tym niemniej założono tam, że porządkiem świata rządzi zasada karmana, co pociągało za sobą przyjęcie, że Bóg nie ma wpływu na ten obszar (co więcej, same dusze nie są nawet przezeń stworzone). Tak więc świat już rządzi się po swojemu według tej niestworzonej więzi pomiędzy ludźmi i ich uczynkami. To nie do pogodzenia z naszą koncepcją Boga, ale i nie tylko z naszą, bo tam również niektórzy myśliciele wybrali opcję wszechmocy Boga. Tym niemniej nie rozumiem, czemu ten argument - zło dopuszczone dla kontrastu i możliwości uwznioślenia się przez wybór dobra - miałby być aż tak słaby, jak to niektórzy zdają się sugerować?
Zapisane
Pentuer
aktywista
*****
Wiadomości: 854

« Odpowiedz #39 dnia: Września 30, 2017, 22:01:18 pm »

Z wątku Bóg istnieje, ale piekła nie ma:

Przepraszam, ale nie uzyskałem odpowiedzi to jest tylko opisywanie stanu faktycznego.  Wolność to nie zło. Wybieram coś, co już jest. Ale jak to powstało to nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Tu dotykamy tematu przymioty Absolutu.

Bez urazy, ale p. Binraf sprawia na mnie dziwne wrażenie. Jakby przypuszczał, że żeby człowiek w ramach swej wolności mógł wybrać zło, to zło musiało już istnieć, być przedtem stworzone (w domyśle przez Boga, gdyż nikt inny nie ma zdolności stwarzania ex nihilo). Nie mogło być też tak, że to Lucyfer posłużył się czymś, co już zostało stworzone i przekształcił to w zło. Żeby tak było, musiałby sam być zły, a jakim cudem, skoro jak każdy anioł był stworzeniem doskonałym? Nie da się tego wyjaśnić inaczej niż wolną wolą i prawem wyboru.
Przepraszam za trywialny przykład, ale to nie jest tak, że żeby Adam się przykładowo zdenerwował, to Bóg musiał "przedtem" stworzyć zdenerwowanie. Albo zanim się pierwszy raz przestraszył, Bóg "wcześniej" musiał stworzyć strach. Bóg nie musiał "przedtem" stwarzać czegoś takiego jak rozpacz żeby prarodzice po wygnaniu z raju w tę rozpacz popadli.
PS Aż się boję zamieszczać tego posta, ale niech tam. ;D
« Ostatnia zmiana: Września 30, 2017, 22:04:41 pm wysłana przez Pentuer » Zapisane
Ecclesia ibi est, ubi fides vera est - (S. Hieronymus, Ecclesiae Doctor)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #40 dnia: Października 01, 2017, 08:51:41 am »

Słusznie waćpan rzecze. Brak nie jest 'pozytywną jakością'. To, że "w ścianie jest dziura na wylot", to tylko wygodny opis faktycznego stanu rzeczy, który jest następujący: "na tym a tym obszarze nie ma ściany".
Zapisane
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3617


« Odpowiedz #41 dnia: Października 01, 2017, 15:54:56 pm »

Wiem, że "zło=brak dobra" do idea o mocnym umocowaniu filozoficzno-teologocznym, ale zdrowy rozsądek buntuje się przeciw niej. :)

Jeżeli np. żebrak prosi mnie o datek, to mogę mu dać (dobro) lub nie dać (brak dobra). Ale jeżeli mu nie dam i jeszcze wymierzę kopniaka, to czy to można to nazwać tylko "brakiem dobra"?
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
Anawim
bywalec
**
Wiadomości: 96

« Odpowiedz #42 dnia: Października 02, 2017, 09:36:08 am »

Z wątku Bóg istnieje, ale piekła nie ma:

Bez urazy, ale p. Binraf sprawia na mnie dziwne wrażenie. Jakby przypuszczał, że żeby człowiek w ramach swej wolności mógł wybrać zło, to zło musiało już istnieć, być przedtem stworzone (w domyśle przez Boga, gdyż nikt inny nie ma zdolności stwarzania ex nihilo). Nie mogło być też tak, że to Lucyfer posłużył się czymś, co już zostało stworzone i przekształcił to w zło. Żeby tak było, musiałby sam być zły, a jakim cudem, skoro jak każdy anioł był stworzeniem doskonałym? Nie da się tego wyjaśnić inaczej niż wolną wolą i prawem wyboru.
Przepraszam za trywialny przykład, ale to nie jest tak, że żeby Adam się przykładowo zdenerwował, to Bóg musiał "przedtem" stworzyć zdenerwowanie. Albo zanim się pierwszy raz przestraszył, Bóg "wcześniej" musiał stworzyć strach. Bóg nie musiał "przedtem" stwarzać czegoś takiego jak rozpacz żeby prarodzice po wygnaniu z raju w tę rozpacz popadli.
PS Aż się boję zamieszczać tego posta, ale niech tam. ;D

No tradycyjnie podobno w raju lew leżał obok jagnięcia. Pytanie, czy pazury, kły, nie mówiąc już o gospodarce hormonalnej pojawiły się w nim już po upadku człowieka. Byłby to spektakularny przykład skokowej ewolucji, o której nawet miłośnikom "projektów inteligentnych inaczej" się nie śniło.

Nie istnieje rozpacz jako jakiś abstrakt, ale jak najbardziej istnieją nasze mózgi i trzewia dzięki którym możliwe jest przeżywanie rozpaczy. W tradycyjnym ujęciu zestawionym ze współczesną wiedzą o biologicznych podstawach działania emocji wyłania się obraz Boga, który z góry zaprojektował człowieka do tego, by mógł odczuwać lęk, gniew i rozpacz, nie mówiąc już o bólu.
Zapisane
binraf
aktywista
*****
Wiadomości: 1266


« Odpowiedz #43 dnia: Października 02, 2017, 10:45:51 am »

/.../
Swoją drogą trudno mi sobie wyobrazić, aby kiedykolwiek udało sie znaleźć zadowalającą odpowiedź na pytanie o genezę zła. Są dwie alternatywy:
1) albo Pan Bóg stwarzając świat znał całą jego przyszłość, a zatem całe zło jakiw w nim sie pojawi
2) nie znał tej przyszłości, świat więc jest od Niego poniekąd niezależny i "idzie swoja drogą"

Alternatywa 1) oznacza, że Pan Bóg świadomie dopuścił zło. Alternatywa 2) oznacza, że jego wszechwiedza jest ograniczona. Żadna z tych alternatyw nie jest całkiem zadowalająca, choć  dla mnie bardziej akceptowalną zdaje ta pierwsza.

Wiem wiem, wylano tony atramentu na próby wyjaśnienia powyższego, ale nigdy nie widziałem zadowalającej odpowiedzi. Pewnie dlatego, że odpowiedzi nie ma.

Dlaczego się aż tak ograniczać? Bóg zna przyszłość, zna więc z góry Swe własne zamiary i postanowienia. Wiedział zatem, że stworzy świat, w którym pojawi się zło. Wiedział, i nic z tym nie zrobił. Nie mógł? Jakże to? Gdzie Jego wszechmoc? Nie wiedział? Gdzie Jego wszechwiedza? Paradoks?




Czyli Bóg stworzył zło. Nic samo z siebie nie powstaje.
Zapisane
Wolność gospodarcza jako źródło sukcesu. Etyka jako fundament wolności.
binraf
aktywista
*****
Wiadomości: 1266


« Odpowiedz #44 dnia: Października 02, 2017, 10:53:44 am »


Bóg nie grzeszy. Nie jest wolny? Jest




Co w momencie znalezienia się duszy w niebie będzie bezwolnym robotem, czy wolna?




Gdyby zła nie było to by człowiek go nie wybrał.  Wtedy była by otchłań neutralna nieszkodząca nikomu.




Czy piekło jest wieczne? Jeśli tak to miałoby pierwiastki absolutu a to nieprawda.
Zapisane
Wolność gospodarcza jako źródło sukcesu. Etyka jako fundament wolności.
Strony: 1 2 [3] 4 5 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Geneza zła - trudne pytania « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!