Jakoś nie zauważyłem dotąd rozpieszczania o. Krzysztofa przez wiernych, choć znam go ca. 10 lat. Wręcz przeciwnie, często jest kłopot, by oddać mu elementarną sprawiedliwość.Na klasycznem pierwszokomunijnem Nowusie podziękowania końcowe zajmują od 5 do 10 minut. Nie widzę analogicznego ryzyka w tej sytuacji.
1. Na Karolkowej przeszkadza mi antyrodzinna godzina. W dniu I Komunii jest to już jest szczyt antyrodzinności. Rodzice zastanawiają się jak dzieci wytrzymają post eucharystyczny. Podać wczesny obiado - kotlet? (jak radził Kolega Barcikowski) potem post? a po Komunii... uroczysty deser dla rodziny..? różne są koncepcje . Ja podobny debilizm godzinowy juz przezywałem i cieszę się, ze mam ten element Indultu za sobą.
@ KrusejderCytujJakoś nie zauważyłem dotąd rozpieszczania o. Krzysztofa przez wiernych, choć znam go ca. 10 lat. Wręcz przeciwnie, często jest kłopot, by oddać mu elementarną sprawiedliwość.Rozpieszczanie, wyręczanie w pracy, po prostu pomoc - to codzienność. My Polacy codzienność mamy w d. Ale imprezy, akcje... to to co tygrysy lubią najbardziej. Zamanifestujemy, że jest git.Narzekać będziemy od poniedziałku na fk, za plecami o.K. - i taka postawa jest świńska ale niestety nasza Polska (w różnych branżach)
Jakoś nie zauważyłem dotąd rozpieszczania o. Krzysztofa przez wiernych, choć znam go ca. 10 lat. Wręcz przeciwnie, często jest kłopot, by oddać mu elementarną sprawiedliwość.
(chyba, że kto trzeba przeczyta ten post, a wiem, że czyta, (...)
1. Na Karolkowej przeszkadza mi antyrodzinna godzina. W dniu I Komunii jest to już jest szczyt antyrodzinności.
@ KrusejderPozyjemy zobaczymy.Na prymicjach x Sergiusza wierszyki klepane były, ciasta były, tłumy były.... co nie przeszkadza wypierać z pamięci: x.Sergiusz ? IBP ? nie pamietamy... - tchórzliwa amnezja CytujJakoś nie zauważyłem dotąd rozpieszczania o. Krzysztofa przez wiernych, choć znam go ca. 10 lat. Wręcz przeciwnie, często jest kłopot, by oddać mu elementarną sprawiedliwość.Na klasycznem pierwszokomunijnem Nowusie podziękowania końcowe zajmują od 5 do 10 minut. Nie widzę analogicznego ryzyka w tej sytuacji.Rozpieszczanie, wyręczanie w pracy, po prostu pomoc - to codzienność. My Polacy codzienność mamy w d. Ale imprezy, akcje... to to co tygrysy lubią najbardziej. Zamanifestujemy, że jest git.Narzekać będziemy od poniedziałku na fk, za plecami o.K. - i taka postawa jest świńska ale niestety nasza Polska (w różnych branżach)
Dotknął Pan tu bardzo ważnej rzeczy. Jedną z rzeczy, którą najwyżej cenię u o. Krzysztofa jest to, że potrafi dziękować za współpracę tym, którzy chcieliby mu wejść na głowę. Wolę "one man show" niż sytucję, w której pewna grupa wiernych steruje xiędzem i co 2 dzień podejmuje go ciastkami. W ten ciastkowy sposób straciliśmy 1 z najlepszych naszych księży; dla ułatwienia dodam, że chodzi mi o 1go wyświęconego w rycie tradycyjnym dla instytutów tradycyjnych.
Ok. rozumiem Pana, ale nie wpadajmy w skrajności. Pomiędzy wchodzeniem na głowę a wazeliniarstwem, jest partnerstwo. Jezeli duszpasterz dokonał wspólnych ustaleń z wiernymi a potem: bedzie tak jak zapodam w stosownym czasie, ktory uznam jezeli uznam za stosowne uznać, odmaszerować....to znaczy, ze myli duszpasterstwo ze wspomnieniami z Z-ki z prl-u ("Z-ka" Zasadnicza Słuzba Wojskowa)
typ dyplomacji.
Tu jest wątek o działalności o. Krzysztofa u św. Klemensa a nie o Piasecznie.
CytujPóki co, to co pan opisał, to są czyny dla Mszy świętej i wiernych z Piaseczna. Msza sw. to obowiazek o. K i w tym obowiazku wierni mu pomagają. Pani po prostu coś się pozajaczkowało. Pomoc dotyczy spraw kościelnych.
Póki co, to co pan opisał, to są czyny dla Mszy świętej i wiernych z Piaseczna.