Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Marca 29, 2024, 11:20:23 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231859 wiadomości w 6626 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Modlitwa notorycznego grzesznika - pytanie do pana Mirosława Salwowskiego.
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 3 ... 6 Drukuj
Autor Wątek: Modlitwa notorycznego grzesznika - pytanie do pana Mirosława Salwowskiego.  (Przeczytany 11672 razy)
Artur Rumpel
aktywista
*****
Wiadomości: 1183


Prawdziwe Boze Narodzenie
« dnia: Grudnia 08, 2011, 21:16:37 pm »

Swego czasu czytałem na jakims heretyckiem forum Pańska wypowiedź potępiajaca pewną pobożną katolicka legendę o zbóju, który całe życie ciężko grzeszył, ale codziennie odmawiał trzy Zdrowaś Maryja. Kiedyś napadli go inni zbóje i odcięli mu głowę, która jeszcze trzy dni żyla, do czasu, gdy przechodził tamtędy kapłan i wyspowiadał owego zbója.

Czy nie wierzy Pan w to, ze wszelkie modlitwy grzesznika nieposiadającego łaski uświęcającej są w niebie zaliczane jako modlitwy o jego własne nawrócenie?
A może nie wierzy Pan w to, że wieloletnią codzienną modlitwą można sobie wyprosić nawrócenie?
Zapisane
Highlander
bywalec
**
Wiadomości: 77


« Odpowiedz #1 dnia: Grudnia 08, 2011, 22:48:15 pm »

Czy ta legenda jest wspomniana w "Pochwałach Maryi" św. Alfonsa Marii de Liguori?
Zapisane
Mirosław Salwowski
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 220


« Odpowiedz #2 dnia: Grudnia 09, 2011, 10:21:29 am »

Swego czasu czytałem na jakims heretyckiem forum Pańska wypowiedź potępiajaca pewną pobożną katolicka legendę o zbóju, który całe życie ciężko grzeszył, ale codziennie odmawiał trzy Zdrowaś Maryja. Kiedyś napadli go inni zbóje i odcięli mu głowę, która jeszcze trzy dni żyla, do czasu, gdy przechodził tamtędy kapłan i wyspowiadał owego zbója.

Czy nie wierzy Pan w to, ze wszelkie modlitwy grzesznika nieposiadającego łaski uświęcającej są w niebie zaliczane jako modlitwy o jego własne nawrócenie?
A może nie wierzy Pan w to, że wieloletnią codzienną modlitwą można sobie wyprosić nawrócenie?
Nie przypominam sobie, abym "potępiał" akurat tą konkretną legendą. Owszem jednak krytykowałem tego rodzaju podejście, które można wyrazić w słowach "Jeśli tylko będziesz odmawiał codziennie trzy Zdrowaś Mario to będziesz zbawiony, choćbyś i był największym złoczyńcą na świecie".
Tego rodzaju postawę krytykował i potępiał też św. Ludwik Maria Grignon de Monfort w swym dziele "Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP":
Czciciele zuchwali to grzesznicy, pozostający niewolnikami swych namiętności, lub miłośnicy świata, którzy pod pięknym mianem chrześcijan i czcicieli Maryi ukrywają pychę i skąpstwo, nieczystość lub niesprawiedliwość, złość, obmowę lub przekleństwo. Pod pozorem, że są czcicielami Matki Najświętszej, trwają spokojnie w złych nałogach, nie zadając sobie najmniejszego trudu, by się poprawić. Wmawiają sobie, że Pan Bóg im przebaczy, że nie umrą bez spowiedzi i że nie będą potępieni, ponieważ odmawiają Różaniec, poszczą w soboty, należą do Bractwa różańcowego, do Szkaplerza lub Sodalicji i noszą medalik Matki Bożej.
Jeśli im ktoś zwróci uwagę, że ich nabożeństwo jest tylko złudzeniem szatańskim lub zgubnym zuchwalstwem, które może ich doprowadzić do wiecznego potępienia, nie chcą wierzyć. Odpowiadają, że Bóg jest dobry i miłosierny, że nie po to nas stworzył, by nas potępić, że nie ma człowieka, który by nie grzeszył, że nie umrą bez spowiedzi, że żal doskonały za grzechy w chwili śmierci wystarczy, zwłaszcza że mają nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, że noszą szkaplerz, odmawiają codziennie, nie chełpiąc się tym, siedem Ojcze nasz i siedem Zdrowaś Maryjo na Jej cześć, że odmawiają nawet od czasu do czasu Różaniec i Godzinki do Najświętszej Panienki, że poszczą itp.
By uzasadnić swe złudne twierdzenia i zaślepić się tym więcej, przytaczają rozmaite zdarzenia, które słyszeli lub czytali w książkach, prawdziwe lub zmyślone, mniejsza o to. Opowiadają więc, że pewne osoby, które zmarły w grzechu śmiertelnym bez spowiedzi, zostały cudem wskrzeszone, aby się mogły wyspowiadać, że w innym przypadku dusza biednego grzesznika pozostała cudownym sposobem w ciele tak długo, dopóki tenże nie odprawił spowiedzi, że wielu otrzymało od Boga przez miłosierdzie Najświętszej Maryi Panny łaskę doskonałego żalu za grzechy i ich odpuszczenie w chwili śmierci i dostąpiło zbawienia. A to wszystko stało się dlatego, że osoby te za życia odmawiały pewne modlitwy lub spełniały niektóre praktyki religijne na cześć Najświętszej Panny, więc i oni spodziewają się tego.
Nie ma w chrześcijaństwie nic tak godnego potępienia, jak ta szatańska zuchwałość. Bo czyż może ktoś mówić szczerze, że kocha i czci Najświętszą Pannę, jeśli swymi grzechami kłuje, przebija, krzyżuje i znieważa bezlitośnie Jezusa Chrystusa, Jej Syna? Gdyby Maryja przez swe miłosierdzie ratowała z reguły tego rodzaju ludzi, to wprost popierałaby zbrodnię i dopomagała w ukrzyżowaniu i znieważaniu swego Syna. Któż ośmieliłby się coś podobnego przypuścić?
Twierdzę, że nadużywać w ten sposób nabożeństwa do Najświętszej Panny Maryi, które po czci Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jest najświętsze i najistotniejsze, znaczy popełniać przerażające świętokradztwo, które po niegodnej Komunii św. jest największe i najmniej godne przebaczenia.
Przyznaję wprawdzie, że aby być prawdziwym czcicielem Najświętszej Maryi Panny, nie potrzeba koniecznie być tak świętym, by wystrzegać się wszelkiego grzechu, jakkolwiek byłoby to rzeczą bardzo pożądaną. Wszakże, aby być prawdziwym czcicielem Maryi, trzeba przynajmniej (proszę dobrze uważać na to, co teraz powiem):
Po pierwsze: mieć szczere postanowienie unikania co najmniej wszelkiego grzechu śmiertelnego, który Matkę tak samo znieważa, jak Syna.
Po drugie: trzeba zapierać się siebie, by unikać grzechu.
Po trzecie: trzeba wstąpić do jakiegoś bractwa, odmawiać Różaniec lub inne modlitwy, pościć w soboty itp.
Wszystko to przyczynia się przedziwnie do nawrócenia nawet najzatwardzialszych grzeszników. Jeśli czytelnik znajduje się w ich liczbie, to radzę mu - choćby jedną nogą był już nad przepaścią - zastosować te ćwiczenia pod warunkiem jednak, że będzie je wykonywał w intencji uzyskania u Boga za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny łaski żalu doskonałego za grzechy i przebaczenia oraz pokonania złych nałogów i że nie będzie żył spokojnie w stanie grzechu mimo wyrzutów sumienia i wbrew przykładowi Jezusa Chrystusa i świętych oraz wbrew zasadom świętej Ewangelii.


Oczywiście, modlitwa choćby i wielkiego grzesznika ma swą wartość, ale nie każde recytowanie pobożnych słów, można nazwać ty mianem. Odsyłam do jednego z kazań św. Jana Vianney:
Powiedzieliśmy wcześniej, że modlitwa dobrego chrześcijanina powinna być ożywiona miłością Boga i nienawiścią grzechu, jako największego zła, a także szczerym pragnieniem unikania tegoż grzechu i tępienia go na każdym kroku. Jednak i tego warunku nie spełnia modlitwa grzesznika, który w ogóle nie żałuje tego, że obraził dobrego Boga, skoro bez przerwy krzyżuje Go w swoim sercu. Kiedy odmawia akt skruchy, zabawia się w kłamcę i zwykłego błazna. Niech sobie mówi: <Boże, Ty widzisz moje grzechy, ale patrz również na skruchę mego serca!> - Gdzie ten twój żal, człowieku? Przechwalasz się tylko, ale skruchy w sobie nie masz. Mieli ją święci pustelnicy żyjący po lasach - ludzie, którzy w dzień i w nocy opłakiwali swoje grzechy. Gdybyśmy przeszli szczegółowo każdą modlitwę, którą odmawia grzesznik, dostrzeglibyśmy tam same fałsze i obłudę.
Czytamy w Ewangelii, że żołnierze wprowadzili Jezusa Chrystusa do pretorium, zdjęli z Niego szaty, zarzucili Mu na ramiona szkarłatny płaszcz, wcisnęli na Jego skronie cierniową koronę, bili Go kijami po głowie, policzkowali Go, pluli Mu w twarz i prześmiewczo zginali przed Nim kolana. Czy może być większa zniewaga niż ta? Tak samo postępuje grzesznik, który wcale nie ma zamiaru się poprawić. Bo w swoim sercu na nowo krzyżuje Chrystusa i zadaje Mu obelgi, jako że wszystko co robi, robi po to, żeby Zbawicielowi zadać nową śmierć - gdyby tylko mógł On jeszcze raz umrzeć. Jak długo więc trwamy w grzechach, tak długo wzorem żydów krzyżujemy Chrystusa w swoich sercach, a wzorem żołnierzy szyderczo zginamy przed Nim kolana, przybierając z zewnątrz postawę modlitwy.
Powiecie może: Ale my tego nie chcemy, kiedy zabieramy się do modlitwy. Niech nas Bóg broni od podobnych bluźnierstw! Piękna wymówka! Kto grzeszy, nie chce stracić łaski, a przecież ją traci. Czy z tego powodu jest mniej winny? Potępieńcy, którzy się teraz palą w piekle, też nie mieli ochoty iść na potępienie. Ale czy są z tego powodu mniej winni? Nie. Bo wiedzieli dobrze, że przez taki czyn albo przez takie słowo dopuszczają się grzechu śmiertelnego. Grzesznik, który się modli, nie ma zamiaru naigrawać się z Boga, a przecież się naigrawa, kiedy na przykład, nie chcąc powstać z grzechu, mówi: Boże mój, kocham Cię. Bo nie kocha Stwórcy, skoro kocha grzech. Taka modlitwa nie może być aktem pobożności; ona jest obłudą, a fałszem i obłudą nie można Bogu oddawać czci. Jest haniebną zniewagą, jeżeli na ustach mamy imię Jezusa Chrystusa, a jednocześnie w sercu Go krzyżujemy...
Przyznacie więc, że modlitwa grzesznika jest samym tylko splotem kłamstw i sprzeczności. Potwierdzają tę prawdę słowa Ducha Świętego: <Kto odwraca uszy swe, aby nie słuchał zakonu, modlitwa jego obrzydła będzie> (Prz 28, 9). Niestety, może połowa tych, którzy mnie teraz słuchają, należy do rzędu tych zaślepieńców! A przecież ci ludzie stoją tu spokojni - moje słowa ich nudzą, jakby wcale ich nie obchodziły. Diabeł ich zaślepił, omotał ich serce i zamienił je w kamień. O drogi Boże, do jak okropnej przepaści wiedzie człowieka grzech!
Ale może powiecie: Z tego wynika, że trzeba przestać się modlić, skoro to tak bardzo znieważa Boga. - Nie o to mi chodziło, kiedy dowodziłem, że wasze modlitwy w stanie grzechu są kłamstwem. Chciałem tylko, żebyście wołali do Boga: <Boże, ja Cię teraz nie kocham, ale spraw, żebym Cię kochał>. Zamiast mówić: <Boże, bardzo żałuję, że Cię zasmuciłem - mówmy raczej: Boże, nie czuję żalu za grzechy; udziel mi skruchy, której tak bardzo potrzebuję. Niech porzucę złości, niech się ich boję. O Boże, spraw, żebym występek miał w wiecznej nienawiści, dlatego, że to Twój największy wróg - wróg, który spowodował Twoją mękę i śmierć krzyżową, który pozbawia człowieka Twojej łaski i przyjaźni i na zawsze oddziela go od Ciebie>.
Spraw, Boski Zbawicielu, żeby nasze modlitwy pochodziły z serca wolnego od grzechu i kochającego Ciebie. Amen.
*
« Ostatnia zmiana: Grudnia 09, 2011, 10:27:52 am wysłana przez Mirosław Salwowski » Zapisane
"Szczęśliwi, których droga nieskalana, którzy postępują według Prawa Pańskiego. Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia, całym sercem Go szukają, którzy nie czynią nieprawości, lecz kroczą Jego drogami." - Psalm 119, 1-3.
Krzysztof Kałębasiak
aktywista
*****
Wiadomości: 1136


« Odpowiedz #3 dnia: Grudnia 10, 2011, 16:43:28 pm »

To co? Grzesznicy maja przestac sie modlic, bo i tak nie maja szans na zbawienie?
Kościół niepotrzebny? Mesjasz przyszedl dla jaj?
Zapisane
Mirosław Salwowski
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 220


« Odpowiedz #4 dnia: Grudnia 10, 2011, 18:12:32 pm »

To co? Grzesznicy maja przestac sie modlic, bo i tak nie maja szans na zbawienie?
Kościół niepotrzebny? Mesjasz przyszedl dla jaj?
W cytowanym przeze mnie kazaniu św. Proboszcz z Ars daje odpowiedź na tą wątpliwość:
Ale może powiecie: Z tego wynika, że trzeba przestać się modlić, skoro to tak bardzo znieważa Boga. - Nie o to mi chodziło, kiedy dowodziłem, że wasze modlitwy w stanie grzechu są kłamstwem. Chciałem tylko, żebyście wołali do Boga: <Boże, ja Cię teraz nie kocham, ale spraw, żebym Cię kochał>. Zamiast mówić: <Boże, bardzo żałuję, że Cię zasmuciłem - mówmy raczej: Boże, nie czuję żalu za grzechy; udziel mi skruchy, której tak bardzo potrzebuję. Niech porzucę złości, niech się ich boję. O Boże, spraw, żebym występek miał w wiecznej nienawiści, dlatego, że to Twój największy wróg - wróg, który spowodował Twoją mękę i śmierć krzyżową, który pozbawia człowieka Twojej łaski i przyjaźni i na zawsze oddziela go od Ciebie>.
Zapisane
"Szczęśliwi, których droga nieskalana, którzy postępują według Prawa Pańskiego. Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia, całym sercem Go szukają, którzy nie czynią nieprawości, lecz kroczą Jego drogami." - Psalm 119, 1-3.
Krzysztof Kałębasiak
aktywista
*****
Wiadomości: 1136


« Odpowiedz #5 dnia: Grudnia 10, 2011, 19:51:12 pm »


W cytowanym przeze mnie kazaniu św. Proboszcz z Ars daje odpowiedź na tą wątpliwość:
Ale może powiecie: Z tego wynika, że trzeba przestać się modlić, skoro to tak bardzo znieważa Boga. - Nie o to mi chodziło, kiedy dowodziłem, że wasze modlitwy w stanie grzechu są kłamstwem. Chciałem tylko, żebyście wołali do Boga: <Boże, ja Cię teraz nie kocham, ale spraw, żebym Cię kochał>. Zamiast mówić: <Boże, bardzo żałuję, że Cię zasmuciłem - mówmy raczej: Boże, nie czuję żalu za grzechy; udziel mi skruchy, której tak bardzo potrzebuję. Niech porzucę złości, niech się ich boję. O Boże, spraw, żebym występek miał w wiecznej nienawiści, dlatego, że to Twój największy wróg - wróg, który spowodował Twoją mękę i śmierć krzyżową, który pozbawia człowieka Twojej łaski i przyjaźni i na zawsze oddziela go od Ciebie.
Dzieki za przypomnienie.

W moim modlitewniku jest kilkadziesiat modlitw na prawie kazda okazje. Czy uwaza pan, ze nalezy dokladnie, glosno czytac te teksty, czy lepiej jest pomodlic sie po swojemu?

« Ostatnia zmiana: Grudnia 10, 2011, 19:53:54 pm wysłana przez Krzysztof Kałębasiak » Zapisane
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3721

« Odpowiedz #6 dnia: Grudnia 10, 2011, 20:57:19 pm »

A ja uważam że św. Proboszcz troszkę się zagalopował. To że ktoś grzeszy nie znaczy że nie kocha Boga i popełniając grzechy robi to złośliwie. Ale ja nie jestem tologiem moralistą i mogę się mylić. Ma ktoś podobne zdanie do mojego?
Zapisane
Artur Rumpel
aktywista
*****
Wiadomości: 1183


Prawdziwe Boze Narodzenie
« Odpowiedz #7 dnia: Grudnia 10, 2011, 21:13:32 pm »

A ja uważam że św. Proboszcz troszkę się zagalopował. To że ktoś grzeszy nie znaczy że nie kocha Boga i popełniając grzechy robi to złośliwie. Ale ja nie jestem tologiem moralistą i mogę się mylić. Ma ktoś podobne zdanie do mojego?
Dokładnie tak, zwłaszcza w średniowieczu, opwym Złotym Wieku Koscioła, było wielu ludzi bardzo religijnych, poboznych i mocno Boga kochających, a jednocześnie intensywnie grzeszących
Zapisane
Piscator
bywalec
**
Wiadomości: 69

« Odpowiedz #8 dnia: Grudnia 10, 2011, 22:17:47 pm »

Nie chciałbym Panom przeszkadzać w dyskusji, ale jeżeli doszło już do "intensywnie" grzeszących to przypomnę Panom taki oto fragmencik z Sumy:
ZAGADNIENIE 24
A r t y k u ł 1 2
CZY MIŁOŚĆ TRACI SIĘ PRZEZ JEDEN
UCZYNEK GRZECHU ŚMIERTELNEGO ?
"Do trwania sprawności w podmiocie nie
jest wymagane ciągłe dokonywanie jej uczynków, dlatego uczynek sprzeczny ze
sprawnością nie usuwa zaraz sprawności nabytej. Natomiast miłość, będąc
sprawnością wlaną, zależy od działania Boga ją wlewającego, który we wlewaniu i
utrzymaniu jej jest tym, czym słońce w oświecaniu powietrza, o czym była mowa
poprzednio. Jak światło przestaje oświecać powietrze natychmiast, gdy ktoś postawi
przeszkodę promieniom słonecznym, tak miłość przestaje być w duszy, gdy tylko
zaistnieje przeszkoda w przepływaniu jej od Boga do duszy.
Otóż jest rzeczą oczywistą, że każdy grzech śmiertelny, ponieważ jest
sprzeczny z przykazaniami Bożymi, stanowi przeszkodę przeciw wspomnianemu
przepływaniu, jako że z faktu, iż człowiek własnym wyborem dał pierwszeństwo
grzechowi przed przyjaźnią z Bogiem, a przyjaźń ta wymaga byśmy szli za wolą
Boga, wynika natychmiastowa utrata sprawności miłości na skutek jednego choćby
uczynku, będącego grzechem śmiertelnym."
Zapisane
Krusejder
aktywista
*****
Wiadomości: 6651


to the power and the glory raise your glasses high

mój blog
« Odpowiedz #9 dnia: Grudnia 11, 2011, 00:25:46 am »

A ja uważam że św. Proboszcz troszkę się zagalopował. To że ktoś grzeszy nie znaczy że nie kocha Boga i popełniając grzechy robi to złośliwie. Ale ja nie jestem tologiem moralistą i mogę się mylić. Ma ktoś podobne zdanie do mojego?
Dokładnie tak, zwłaszcza w średniowieczu, opwym Złotym Wieku Koscioła, było wielu ludzi bardzo religijnych, poboznych i mocno Boga kochających, a jednocześnie intensywnie grzeszących

Pojęcie "intensywnie grzeszących" jest niejasne. Myślę, że nawet pośród kanonizowanych świętych osoby które nigdy nie zgrzeszyły grzechem śmiertelnym są mniejszością.

Chodzi raczej o to, by nie usprawiedliwiać modlitwą czy spowiedzią grzechów bez jakiejkolwiek poprawy na gruncie życia duchowego i moralnego,
Zapisane
zapraszam na mój blog: http://przedsoborowy.blogspot.com/ ostatni wpis z dnia 20 IX 2022
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3721

« Odpowiedz #10 dnia: Grudnia 11, 2011, 08:53:32 am »

Ale trzeba wspomnieć że grzech śmiertelny u jednego nie oznacza że taki sam grzech u innego jest grzechem śmiertelnym.
Zapisane
Mirosław Salwowski
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 220


« Odpowiedz #11 dnia: Grudnia 12, 2011, 22:50:21 pm »


W cytowanym przeze mnie kazaniu św. Proboszcz z Ars daje odpowiedź na tą wątpliwość:
Ale może powiecie: Z tego wynika, że trzeba przestać się modlić, skoro to tak bardzo znieważa Boga. - Nie o to mi chodziło, kiedy dowodziłem, że wasze modlitwy w stanie grzechu są kłamstwem. Chciałem tylko, żebyście wołali do Boga: <Boże, ja Cię teraz nie kocham, ale spraw, żebym Cię kochał>. Zamiast mówić: <Boże, bardzo żałuję, że Cię zasmuciłem - mówmy raczej: Boże, nie czuję żalu za grzechy; udziel mi skruchy, której tak bardzo potrzebuję. Niech porzucę złości, niech się ich boję. O Boże, spraw, żebym występek miał w wiecznej nienawiści, dlatego, że to Twój największy wróg - wróg, który spowodował Twoją mękę i śmierć krzyżową, który pozbawia człowieka Twojej łaski i przyjaźni i na zawsze oddziela go od Ciebie.
Dzieki za przypomnienie.

W moim modlitewniku jest kilkadziesiat modlitw na prawie kazda okazje. Czy uwaza pan, ze nalezy dokladnie, glosno czytac te teksty, czy lepiej jest pomodlic sie po swojemu?
Uważam, że lepiej jest skupiać się na tym by nasze modlitwy były szczere, wyrażając w autentyczny sposób, stan naszego ducha, aniżeli koncentrować uwagę na ich zewnętrznej, technicznej stronie (dokładność wymawianych formuł, głośność, etc). Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, iż należy potępić używanie w modlitwie gotowych formuł, napisanych przez kogoś słów, etc. Jeśli te formuły, słowa, wyrażają pragnienia naszego serca w modlitwie to jest OK. Nie ma jednak sensu modlić się np. "... jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", jeśli w sercu żywimy do kogoś nienawiść, należy się wtedy raczej modlić "Boże nienawidzę tego człowieka, nie przebaczyłem mu, ale błagam Cię, spraw bym szczerze go pokochał i życzył mu dobrze".
Zapisane
"Szczęśliwi, których droga nieskalana, którzy postępują według Prawa Pańskiego. Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia, całym sercem Go szukają, którzy nie czynią nieprawości, lecz kroczą Jego drogami." - Psalm 119, 1-3.
thomas12345
aktywista
*****
Wiadomości: 1468


Ave crux, spes unica!

Wydawnictwo Te Deum
« Odpowiedz #12 dnia: Grudnia 12, 2011, 22:51:46 pm »

A ja uważam iż czasem lepiej zamilknąć w pokorze przed niezmierzonymi drogami Boskimi, niż nad nimi dyskutować.
Zapisane
Credo [...] in unam, sanctam, catholicam at apostolicam Ecclesiam ...

Merci, Monseigneur

Protestantów  uważam za braci odłączonych, ale to nie znaczy że heretyk przestaje nim być, kiedy można go nazwać inaczej.
Mirosław Salwowski
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 220


« Odpowiedz #13 dnia: Grudnia 12, 2011, 22:52:47 pm »

A ja uważam że św. Proboszcz troszkę się zagalopował. To że ktoś grzeszy nie znaczy że nie kocha Boga i popełniając grzechy robi to złośliwie. Ale ja nie jestem tologiem moralistą i mogę się mylić. Ma ktoś podobne zdanie do mojego?
Dokładnie tak, zwłaszcza w średniowieczu, opwym Złotym Wieku Koscioła, było wielu ludzi bardzo religijnych, poboznych i mocno Boga kochających, a jednocześnie intensywnie grzeszących
To są bardzo dwuznaczne wypowiedzi. Grzech powszedni osłabia miłość do Boga, a grzech śmiertelny ją niszczy. Stąd jasny wniosek, że nie można jednocześnie prawdziwie kochać Pana Boga i być w stanie grzechu ciężkiego.
Zapisane
"Szczęśliwi, których droga nieskalana, którzy postępują według Prawa Pańskiego. Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia, całym sercem Go szukają, którzy nie czynią nieprawości, lecz kroczą Jego drogami." - Psalm 119, 1-3.
Mirosław Salwowski
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 220


« Odpowiedz #14 dnia: Grudnia 12, 2011, 22:55:04 pm »

A ja uważam iż czasem lepiej zamilknąć w pokorze przed niezmierzonymi drogami Boskimi, niż nad nimi dyskutować.
Boże drogi nie są na tyle "niezmierzone", by nie wiedzieć, iż praktyczne zachęcanie kogoś do zuchwałego grzeszenia musi wyrządzać duszom wielką szkodę.
Zapisane
"Szczęśliwi, których droga nieskalana, którzy postępują według Prawa Pańskiego. Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia, całym sercem Go szukają, którzy nie czynią nieprawości, lecz kroczą Jego drogami." - Psalm 119, 1-3.
Strony: [1] 2 3 ... 6 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Modlitwa notorycznego grzesznika - pytanie do pana Mirosława Salwowskiego. « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!