Mimo wszystko chyba lekka przesada z tym "świadomie doprowadzał do (...) nędzy duchowej (...)".
Cytat: Teresa w Maja 04, 2009, 12:30:02 pmAkurat o stanie czyjejś świadomości nie mamy prawa wypowiadać się kategorycznie, gdyż nie mamy dostępu do duszy delikwenta.Znam przynajmniej trzy przypadki (zresztą proszę zwrócić uwagę na ich wspólny mianownik), że Pani wypowiedź jest kompletnie fałszywa:1. Gdy wychowujemy dzieci i sądzimy ich czyny to musimy wniknąć w ich swiadomość2. Gdy prawdziwy sąd sądzi oskarżonego to musi wniknąć w jego swiadomość (vide salomonowy wyrok)3. Gdy kapłan wysłuchuje spowiedzi musi wniknąć w świadomość penitenta (koniecznie przy grzechach śmiertelnych).Proszę zwrócić uwagę, że w tych sytuacjach trzeba wejść i dotrzeć do świadomości osób sądzonych. W tych (przynajmniej) przypadkach bowiem otrzymaliśmy od Pana Boga władzę sądzenia. Właśnie ci - co propagują polityczną poprawność - usiłują zniszczyć w nas ten nałożony przez Boga obowiązek.
Akurat o stanie czyjejś świadomości nie mamy prawa wypowiadać się kategorycznie, gdyż nie mamy dostępu do duszy delikwenta.
@Pani TeresaCytat: Teresa w Maja 04, 2009, 12:30:02 pmAkurat o stanie czyjejś świadomości nie mamy prawa wypowiadać się kategorycznie, gdyż nie mamy dostępu do duszy delikwenta.Znam przynajmniej trzy przypadki (zresztą proszę zwrócić uwagę na ich wspólny mianownik), że Pani wypowiedź jest kompletnie fałszywa:
Ja jestem uczestnikiem forum i "mimo to" wychowuję dzieci ergo muszę od czasu do czasu wniknąć w ich świadomość. Zwykle to robię pytając : "A cożeś ty sobie dziecię myślałoś gdyś to czyniło?). No i proszę zwrócić uwagę, że częściowo, ale jednak, Pani Teresa przyznała mi rację? Może to oznaczać chwalebną spolegliwość Pani Teresy ale może też oznaczać rozumową zgodę (choćby częsciową) z moją argumentacją.
He he, właśnie jedna z córek - nieczytając co piszę - powiedziała, ze musi przeglądnąć co ja właściwie tu smaruję Czyż nie jest to dowód przez przykład, ze i na forum jesteśmy rodzicami?
Dziwna sprawa, jak czytam w opisany sposób Sumę Teologiczną, to wszystko rozumiem; jedne rzeczy wynikają z drugich. Jak czytam w ten sposób Chestertona, to wszystko staje się jasne; u niego wszystko się doskonale zazębia. Jak czytam kard.Newmana rozumiem rozwój Kościoła. Niestety jak czytam o niektóre "uznane" dzieła (chwalone choćby niedawno przez niektórych uczestników tego forum) to muszę powiedzieć, że nic nie rozumiem. Po prostu mieszanina emocji i zdań ogólnych. Żadnej ale to żadnej dbałości o ZROZUMIENIE. Wyłącznie apologetyka. Owszem mozna ludzi tym gadaniem nawrócić, ale na jak długo? Przyjdzie potem diabeł pod przebraniem intelektualisty i całą tą gadaną konstrukcję w naszym "nawróconym" błyskawicznie zniszczy, utwierdzając - już byłego nawróconego - w jego odstępstwie. I to jest przyczyna dla której wręcz walczę o jak najdokładniejsze rozumienie tego co naprawdę się pisze a nie co wydaje się, że się pisze.
CytujDla nas, chrześcijan, Stary i Nowy Testament zawsze stanowią jedną całość. Pisma Starego Testamentu są jakby pierwszym krokiem. W naszym przekonaniu, same w sobie pozostają niezrozumiałe dla kogoś, kto nie przeczytał Nowego Testamentu, który stanowi jakby drugi krok.Jak sie to Panu podoba?
Dla nas, chrześcijan, Stary i Nowy Testament zawsze stanowią jedną całość. Pisma Starego Testamentu są jakby pierwszym krokiem. W naszym przekonaniu, same w sobie pozostają niezrozumiałe dla kogoś, kto nie przeczytał Nowego Testamentu, który stanowi jakby drugi krok.