Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 20, 2024, 00:52:47 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231948 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Narkotyki
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 Drukuj
Autor Wątek: Narkotyki  (Przeczytany 4598 razy)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« dnia: Października 04, 2011, 19:08:58 pm »

Ponieważ większość miejscowych forumowiczów zapewne jest przeciwna legalizacji tzw. narkotyków...

...a zarazem ta większość zapewne korzysta (miejmy nadzieję, iż z umiarem!) z jednego z najnędzniejszych i najbanalniejszych narkotyków, tj. alkoholu (ja też zresztą)...

...to prosim o sensowną i przekonującą argumentację za tym, by narkotyki byli nielegalni, a piwo-wino-wódka - dopuszczalni.

W zasadzie jedyne wyjaśnienie argumentacji, że alkohol powinien być legalny i wolno go pić, ale "narkotyki" są już beee, brzmi mniej więcej tak:

Owszem, alkohol to też narkotyk, to też substancja odurzająca i uzależniająca. Cóż, pogódźmy się z tym, że większość ludzi potrzebuje czasem takiego kopa, tego czy innego rodzaju. Ale właśnie dlatego zdecydujmy się na ten jeden, jedyny wentyl bezpieczeństwa - żeby wszystkie zagrożenia skupiały się w tym znanym, dobrze opisanym obszarze alkoholu, a nie obejmowały żadnych innych, coraz to nowszych i bardziej podejrzanych substancji.
Co więcej, alkohol ma pewne plusy. Raz, że można go pić powolutku, i to w niewielkim stężeniu (vide piwo), dzięki czemu da się w miarę kontrolować jego wpływ, rozłożyć w czasie, pić dla smaku etc. - podczas gdy jednak większość innych substancji wali się "na raz" w celu tylko i wyłącznie odurzenia - nikt nie popija makiwary dla smaku czy przy towarzyskiej pogawędce, nikt (lub prawie nikt) nie dawkuje sobie kokainy czy amfetaminy ot, tak, leciutko, troszeczkę, żeby się minimalnie podkręcić bez ryzyka etc. Co za tym idzie alkohol może spełniać pewne funkcje towarzyskie, jednoczące itd. - i w zasadzie je spełnia, trudno natomiast powiedzieć to np. o kompocie walonym w żyłę czy o mocnym halucynogenie - takie odurzenie każdy przeżywa sam, odrealnia się, odrywa się od wspólnoty, od życia.
Dwa, alkohol ma mocne umocowanie w naszej kulturze. Cóż, widocznie raz już ktoś go kiedyś wybrał jako ów wentyl bezpieczeństwa, stąd mamy wokół niego pewne obyczaje (toasty), żarty, kulturę (estetyka etykiet), nawet pewien szlif i szyk (piękne butelki z drogimi trunkami itd.). Trudno natomiast wyobrazić sobie stylową reklamę czy eleganckie opakowanie heroiny albo kokainy, kultury z tym związanej nie mamy, to są tylko "zimne leki", nieoswojone, niezbadane kulturowo i społecznie, stąd podejrzane.
Dlatego alkohol na tym polu jako-tako wygrywa i skoro człek musi sobie przywalić, żeby nie zwariować, to niech robi to za pomocą starego, dobrego, oklepanego alkoholu, niż jakichś tajemniczych proszków, ziół i płynów w strzykawkach.


Tyle że taka argumentacja jest tak naprawdę mocno dziurawa i zależna od różnych mętnych, naciąganych określeń typu "w zasadzie", "jakoś tak to jest", "wydaje się, że", "a no bo kultura i w ogóle, zawsze tak było" etc., od rozmytych pojęć typu "swojskość alkoholu", "uwarunkowania kulturowe", "zawsze tak było" etc.
Np. można "towarzysko" czy też grupowo "tripować" na psychedelikach, można zarzucać na tyle niewielkie dawki opiatów, że człowiek jest w stanie funkcjonować (tyle że wewnętrznie mocno "uspokojony", choć niekoniecznie otoczenie to od razu zauważy!), wokół substancji psychedelicznych i wokół marihuany funkcjonuje (już) pewna sub- czy też pop-kultura etc. Więc wszystko to jednak takie arbitralne argumenty. Ostatecznie sprowadza się to do czegoś w rodzaju: "Ech, no niech po prostu zostanie, jak jest, po cholerę wydziwiacie, walnijcie sobie browara i przestańcie kombinować, bo nie wiadomo co z tego wyniknie!".

To jest cały czas argument odwołujący się do tego, że teraz-tu-i-obecnie "subkultura marihuanowa" ma taki, a nie inny (lewacko-liberalno-hedonistyczny) wymiar, że z tym się "kojarzy" (i faktycznie się kojarzy!) i tak dalej. Ja nawet to rozumiem i w sumie to jest jeden z powodów, dla których nie jestem jednak jakimś bezwzględnym entuzjastą legalizacji tzw. narkotyków, ba - nawet gdybym był, to nie poszedłbym na Marsz Konopii, właśnie dlatego, że jest pełen hedonistycznie nastawionych luzaków i pajaców, że mniej lub bardziej wiąże się z lewackimi subkulturami i stylem życia MWzWM etc. W porządku.

Ale czekam na argument ogólny, nie odwołujący się do obecnych uwarunkowań etc., na dowód, że zawsze, wszędzie, w każdej grupie ludzi i w każdym społeczeństwie istnieje jakaś zasadnicza różnica między alkoholem (który miałby być, jak rozumiem, legalny), a całą resztą substancji narkotycznych (marihuana, heroina, kokaina, LSD), argument odnoszący się nie do wytworzonej np. wśród hipisów czy rastamanów otoczki, ale do samej istoty tychże substancji.

Otóż obawiam się, że takiego argumentu nijak nie ma. Z tego powodu przeciwnicy legalizacji muszą siłą rzeczy uciekać się do argumentacji takiej, jaką w jednym z poprzednich postów wyłożyłem kursywą, tj. do argumentacji z obecnych uwarunkowań i skojarzeń, z alkoholu jako wąskiego wentyla bezpieczeństwa, z pewnych społecznych tradycji, mitów i obyczajów związanych z alkoholem etc. etc.

Natomiast porażką będzie każde dowodzenie, że kiedy skini / menele / Sarmaci / Polacy na weselu / dobrzy katolicy chleją piwsko i wódę, a potem słaniają się, bełkoczą i wyczyniają głupoty, to mimo wszystko nie są "narkomanami", a nawet jest w tym pewien urok i coś swojskiego - - - a kiedy miłośników psychodelików zarzuci leki na kaszel, w czasie gdy jego kolega będzie palił zioło, a koleżanka łykać kodeinę - o, to już są "narkomani", to już jest "bagno ludzkie", to jest "ostateczny upadek" etc.
Zapisane
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #1 dnia: Października 04, 2011, 21:32:36 pm »

Cytuj
Ponieważ większość miejscowych forumowiczów zapewne jest przeciwna legalizacji tzw. narkotyków...
Nie wszyscy  ;)
Jestem absolutnie za legalizacją (nie mylić z używaniem) wszystkich naturalnych substancji odurzających dla dorosłych.

Cała reszta to już kwestia wolnej woli.
Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5779


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« Odpowiedz #2 dnia: Października 04, 2011, 23:06:29 pm »

Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
m.a.p.w
Gość
« Odpowiedz #3 dnia: Października 04, 2011, 23:57:34 pm »

Ponieważ większość miejscowych forumowiczów zapewne jest przeciwna legalizacji tzw. narkotyków...

...a zarazem ta większość zapewne korzysta (miejmy nadzieję, iż z umiarem!) z jednego z najnędzniejszych i najbanalniejszych narkotyków, tj. alkoholu (ja też zresztą)...

...to prosim o sensowną i przekonującą argumentację za tym, by narkotyki byli nielegalni, a piwo-wino-wódka - dopuszczalni.

W zasadzie jedyne wyjaśnienie argumentacji, że alkohol powinien być legalny i wolno go pić, ale "narkotyki" są już beee, brzmi mniej więcej tak:

Owszem, alkohol to też narkotyk, to też substancja odurzająca i uzależniająca. Cóż, pogódźmy się z tym, że większość ludzi potrzebuje czasem takiego kopa, tego czy innego rodzaju. Ale właśnie dlatego zdecydujmy się na ten jeden, jedyny wentyl bezpieczeństwa - żeby wszystkie zagrożenia skupiały się w tym znanym, dobrze opisanym obszarze alkoholu, a nie obejmowały żadnych innych, coraz to nowszych i bardziej podejrzanych substancji.
Co więcej, alkohol ma pewne plusy. Raz, że można go pić powolutku, i to w niewielkim stężeniu (vide piwo), dzięki czemu da się w miarę kontrolować jego wpływ, rozłożyć w czasie, pić dla smaku etc. - podczas gdy jednak większość innych substancji wali się "na raz" w celu tylko i wyłącznie odurzenia - nikt nie popija makiwary dla smaku czy przy towarzyskiej pogawędce, nikt (lub prawie nikt) nie dawkuje sobie kokainy czy amfetaminy ot, tak, leciutko, troszeczkę, żeby się minimalnie podkręcić bez ryzyka etc. Co za tym idzie alkohol może spełniać pewne funkcje towarzyskie, jednoczące itd. - i w zasadzie je spełnia, trudno natomiast powiedzieć to np. o kompocie walonym w żyłę czy o mocnym halucynogenie - takie odurzenie każdy przeżywa sam, odrealnia się, odrywa się od wspólnoty, od życia.
Dwa, alkohol ma mocne umocowanie w naszej kulturze. Cóż, widocznie raz już ktoś go kiedyś wybrał jako ów wentyl bezpieczeństwa, stąd mamy wokół niego pewne obyczaje (toasty), żarty, kulturę (estetyka etykiet), nawet pewien szlif i szyk (piękne butelki z drogimi trunkami itd.). Trudno natomiast wyobrazić sobie stylową reklamę czy eleganckie opakowanie heroiny albo kokainy, kultury z tym związanej nie mamy, to są tylko "zimne leki", nieoswojone, niezbadane kulturowo i społecznie, stąd podejrzane.
Dlatego alkohol na tym polu jako-tako wygrywa i skoro człek musi sobie przywalić, żeby nie zwariować, to niech robi to za pomocą starego, dobrego, oklepanego alkoholu, niż jakichś tajemniczych proszków, ziół i płynów w strzykawkach.


Tyle że taka argumentacja jest tak naprawdę mocno dziurawa i zależna od różnych mętnych, naciąganych określeń typu "w zasadzie", "jakoś tak to jest", "wydaje się, że", "a no bo kultura i w ogóle, zawsze tak było" etc., od rozmytych pojęć typu "swojskość alkoholu", "uwarunkowania kulturowe", "zawsze tak było" etc.
Np. można "towarzysko" czy też grupowo "tripować" na psychedelikach, można zarzucać na tyle niewielkie dawki opiatów, że człowiek jest w stanie funkcjonować (tyle że wewnętrznie mocno "uspokojony", choć niekoniecznie otoczenie to od razu zauważy!), wokół substancji psychedelicznych i wokół marihuany funkcjonuje (już) pewna sub- czy też pop-kultura etc. Więc wszystko to jednak takie arbitralne argumenty. Ostatecznie sprowadza się to do czegoś w rodzaju: "Ech, no niech po prostu zostanie, jak jest, po cholerę wydziwiacie, walnijcie sobie browara i przestańcie kombinować, bo nie wiadomo co z tego wyniknie!".

To jest cały czas argument odwołujący się do tego, że teraz-tu-i-obecnie "subkultura marihuanowa" ma taki, a nie inny (lewacko-liberalno-hedonistyczny) wymiar, że z tym się "kojarzy" (i faktycznie się kojarzy!) i tak dalej. Ja nawet to rozumiem i w sumie to jest jeden z powodów, dla których nie jestem jednak jakimś bezwzględnym entuzjastą legalizacji tzw. narkotyków, ba - nawet gdybym był, to nie poszedłbym na Marsz Konopii, właśnie dlatego, że jest pełen hedonistycznie nastawionych luzaków i pajaców, że mniej lub bardziej wiąże się z lewackimi subkulturami i stylem życia MWzWM etc. W porządku.

Ale czekam na argument ogólny, nie odwołujący się do obecnych uwarunkowań etc., na dowód, że zawsze, wszędzie, w każdej grupie ludzi i w każdym społeczeństwie istnieje jakaś zasadnicza różnica między alkoholem (który miałby być, jak rozumiem, legalny), a całą resztą substancji narkotycznych (marihuana, heroina, kokaina, LSD), argument odnoszący się nie do wytworzonej np. wśród hipisów czy rastamanów otoczki, ale do samej istoty tychże substancji.

Otóż obawiam się, że takiego argumentu nijak nie ma. Z tego powodu przeciwnicy legalizacji muszą siłą rzeczy uciekać się do argumentacji takiej, jaką w jednym z poprzednich postów wyłożyłem kursywą, tj. do argumentacji z obecnych uwarunkowań i skojarzeń, z alkoholu jako wąskiego wentyla bezpieczeństwa, z pewnych społecznych tradycji, mitów i obyczajów związanych z alkoholem etc. etc.

Natomiast porażką będzie każde dowodzenie, że kiedy skini / menele / Sarmaci / Polacy na weselu / dobrzy katolicy chleją piwsko i wódę, a potem słaniają się, bełkoczą i wyczyniają głupoty, to mimo wszystko nie są "narkomanami", a nawet jest w tym pewien urok i coś swojskiego - - - a kiedy miłośników psychodelików zarzuci leki na kaszel, w czasie gdy jego kolega będzie palił zioło, a koleżanka łykać kodeinę - o, to już są "narkomani", to już jest "bagno ludzkie", to jest "ostateczny upadek" etc.

1. nie ma sensu myśleć o legalizacji póki z podatków idą pieniądze na służbę zdrowia

2. jak wygląda legalizacja i z czym się wiąże widziałem w Holandii - nie ma sielanki

3. Pan Jezus pił wino, a niczego nie palił, dał nam przykład, po co kombinować?

4. to, że ludzie się upijają i robią złe rzeczy, to nie znaczy, że można palić

odpowie ktoś jednoznacznie i sensownie (jakiś ksiądz najlepiej): czy palenie marihuany to grzech ciężki, jeśli tak to dlaczego?

już było kilka razy na forum ale nigdy nikt nie dał odpowiedzi
Zapisane
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 3938


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #4 dnia: Października 05, 2011, 15:34:45 pm »

Dziękujemy za wyraźną implikację : " czy palenie marihuany to grzech ciężki i dlaczego"...
... nie jest.
Jak weźmiesz katechizm Gasparczyka to zupełne nic znajdziesz w temacie odurzaczy.
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
m.a.p.w
Gość
« Odpowiedz #5 dnia: Października 05, 2011, 20:38:41 pm »

nie rozumiem

chodziło mi, że jeżeli jest - to dlaczego

w nowym katechizmie jednak jest o informacja, jednak dla mnie niejasna

na jakiej podstawie Pan twierdzi, że palenie np. marihuany nie jest grzechem ciężkim? konsultował Pan to z jakimiś kapłanem czy to tylko prywatna opinia?
Zapisane
animus60
aktywista
*****
Wiadomości: 1126

« Odpowiedz #6 dnia: Października 06, 2011, 07:07:52 am »

Panie ATW! Proszę porozmawiać z matką narkomana i nie zakładać idiotycznych wątków.
Zapisane
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #7 dnia: Października 06, 2011, 07:28:04 am »

Jestem absolutnie za legalizacją (nie mylić z używaniem) wszystkich naturalnych substancji odurzających dla dorosłych.
Dziękuję, wyjaśnił mi Pan przy tej okazji swoje chore poglądy polityczne w kontekście zbliżających się wyborów.

Jak weźmiesz katechizm Gasparczyka to zupełne nic znajdziesz w temacie odurzaczy.
A jak weźmiesz Pan żydowski talmud to zupełnie nie znajdziesz Pan jak koszerny żyd ma podróżować w szabat odrzutowcem. I co ma zrobić jak mu zabierają przy wejściu na pokład szklana butelkę z wodą (do włożenia pod siedzenie).

P.S. A co to za wyrażonko: "katechizm Gasparczyka"?
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #8 dnia: Października 06, 2011, 07:37:16 am »

Cytuj
Dziękuję, wyjaśnił mi Pan przy tej okazji swoje chore poglądy polityczne w kontekście zbliżających się wyborów.
O proszę, następny mędrek co lepiej ode mnie wie co jest dla mnie dobre.

Ja proszę Pana jestem prawicowcem, ja rezerwuje sobie kompetencję do zarządzania wyłącznie sobą (i swoimi dziećmi).
Wasze lewackie fantasmagorie odrzucam z zasady!
Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #9 dnia: Października 06, 2011, 08:06:11 am »

Ja proszę Pana jestem prawicowcem, ... 
jak z koziej pupy klarnet. Nie rozwijam tematu kalumni o lewicowości, bo to dla Pana za skomplikowane. Wystarczy, że dmie Pan a komuchami i trockiastami z UW w ten sam organ.
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #10 dnia: Października 06, 2011, 11:23:37 am »

Tak długo, jak swoje fantasmagorie aplikuje Pan sobie, nic mnie one nie interesują.

Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
Krzysztof Kałębasiak
aktywista
*****
Wiadomości: 1136


« Odpowiedz #11 dnia: Października 07, 2011, 08:22:49 am »



Jestem absolutnie za legalizacją (nie mylić z używaniem) wszystkich naturalnych substancji odurzających dla dorosłych.

Cała reszta to już kwestia wolnej woli
.
a ja jestem za tym, zeby zaden rzad nie mogl zabronic doroslemu robienia tego na co dorosly ma ochote.
Nawet jesli dorosly chce glosowac na klamcow, oszustow i innych komunistow, to nikt nie powinien mu tego zabraniac, a tym bardziej zezwalac.
Zapisane
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #12 dnia: Października 07, 2011, 08:44:50 am »

Tak długo, jak swoje fantasmagorie aplikuje Pan sobie, nic mnie one nie interesują.
Tylko, że Pańskie urojenia mają wymiar ogólnospołeczny. To tak jak grzech, popełnia się go indywidualnie a skutki ma ogólnoludzkie (i dlatego jest grzechem).
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
gnome
aktywista
*****
Wiadomości: 1849


« Odpowiedz #13 dnia: Października 07, 2011, 11:26:42 am »

Cytuj
a ja jestem za tym, zeby zaden rzad nie mogl zabronic doroslemu robienia tego na co dorosly ma ochote.
No widzi Pan, niestety dookoła Pana czają się całe hordy mędrków którzy wierzą święcie, że lepiej od Pana wiedzą, co Panu potrzebne, co Panu szkodzi, co dla Pana dobre itd.
Cytuj
Tylko, że Pańskie urojenia...
Po pierwsze to nie Ja mam urojeń. Ja Panu nic nie zabraniam ani nic nie nakazuje a Pan się ode mnie w zamian zechce odp**lić!
Tak wiem to niemożliwe, totalniacy mają "misję", zmusić wszystkich (choćby siłą) aby dobrowolnie przystali na ich pomysły  :)
Urojenia to ma człowiek który jest przekonany, że lepiej ode mnie wie co jest dla mnie dobre. Taki człowiek poza tym, że jest wariatem to jest jeszcze niezwykle niebezpieczny. Kilku takich dochodziło już do władzy, kończyło się to ... no wszyscy wiemy jak.
Cytuj
... mają wymiar ogólnospołeczny.
Jak każdy totalista boi się Pan, że inni widząc wolnego człowieka również zapragną być wolni. To prawda, chęć wolności jest zaraźliwa. Najróżniejsze mury budowano (także w europie) aby niewolnikom nie pokazać ludzi wolnych, to było niezwykle niebezpieczne dla władzy.
Cytuj
To tak jak grzech, popełnia się go indywidualnie a skutki ma ogólnoludzkie (i dlatego jest grzechem).
Nie, nie dlatego grzech jest grzechem.
Trudno chwalić głodującego biedaka, że nie popełnia grzechu obżarstwa. Żeby wybrać dobro trzeba mieć najpierw możliwość wyboru, bez tego koncepcja wolnej woli nic nie znaczy.
Oczywiście nie oszukuje się, że może to pojąć zwolennik kaczyzmu!
 



Zapisane
Podczas jednej z ceremonii w Bazylice św. Piotra, gdy wnoszono na sedia gestatoria papieża św. Piusa X, lud rzymski żywiołowo zareagował oklaskami, Papież widząc entuzjazm wiernych rozkazał zatrzymać pochód. Gdy tłum się uciszył rzekł do wiernych, że *nie należy czcić sługi w domu jego Pana.
Joker
uczestnik
***
Wiadomości: 216

« Odpowiedz #14 dnia: Października 07, 2011, 12:56:40 pm »

1. nie ma sensu myśleć o legalizacji póki z podatków idą pieniądze na służbę zdrowia

  Jest sens myśleć o dokonanej jednocześnie legalizacji narkotyków i delegalizacji okradania pracujących ludzi na biurokratów i służbę zdrowia.



2. jak wygląda legalizacja i z czym się wiąże widziałem w Holandii - nie ma sielanki

 Wojny gangów narkotykowych to też nie sielanka.


Pan Jezus pił wino, a niczego nie palił, dał nam przykład, po co kombinować?

 Ale my nie dyskutujemy o tym czy ćpanie jest grzechem (pewnie zazwyczaj jest),ale o tym czy ma być ono nielegalne. 

to, że ludzie się upijają i robią złe rzeczy, to nie znaczy, że można palić

   To,że według aktualnej nauki KK "nie można palić" marichuany nie znaczy,że państwo musi tego pilnować. Nie można też jeść w piątek mięsa,tylko co państwu do tego. Jedzenie mięsa w piątek też ma społeczne konsekwencje,bo jest grzechem, grzech rodzi inne grzechy i w końcu bliźni odczują skutki deprawacji danego człowieka.
Zapisane
Strony: [1] 2 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Narkotyki « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!