50% "Nie myślę, więc jestem!" - dostrzeżony przez przełożonych
Te moje typowania opieram na spotkaniach z proboszczami.
Jeden jest doktrynalnie przeciwny, inny wdaje się w ciekawe długie rozmowy, jeszcze inny jest młody, super rzeczowy, b.sprawny intelektualnie.
Wszyscy mówią : nie. Każdy inaczej argumentuje... ale wspólnym mianownikiem był strach. Strach - lepiej lub gorzej skrywany.
A argumenty były różne, skrajne:
1. tak zawsze było w historii. Kiedyś tępiono myślących postępowo, teraz Was. Jak mnie biskup każe odprawiać "bokiem do wiernych" też odprawie. To moja 1-sza parafia. Nie chcę by była ostatnią.
2. Wie Pan, dużo zrobiłem dla parafii... np. wybudowałem tu i tam, remontowałem... kawał życia. No wie Pan...szkoda by było...poza tym ludzie nie rozumieją, to trzeba powoli... może krzyż przysunę do ołtarza?
3. Mój brat jest na wózku... nie mam rodziny, muszę się nim zaopiekować, myślałem by może przyjechał tu...
4.(z opowiadania znajomego) proboszcz "konserwatywny" w W-wie-Mokotowie. Grupa
posoborowa zaproponowała (sic!) "a może by tak Tridentinę?" Ks. proboszcz znalazł się na liście kandydatów na biskupa. W związku z tym, aby nie ryzykować, zapadł się dla posoborowej grupy pod ziemię. Jest nieosiągalny (był). Podobno chce przeczekać, bo wdanie się w dyskusję może źle wpłynąć na jego notowania. Czyli strach.