„religiawyzwala czy uzależnia"z o. Jackiem Prusakiem SJ,teologiem i psychoterapeutą,rozmawiają Sławomir Rusin i Marcin Jakubionek (...)To źle?To samo w sobie nie jest złe. Niemniej osoby, które nie tolerują w życiu żadnej ambiwalencji, szukają często w religii potwierdzenia swojej postawy. Religia służy im do usprawiedliwienia biało-czarnego obrazu rzeczywistości, daje jasne odpowiedzi na wszystkie złożone problemy, jakie niesie ze sobą życie. Tacy ludzie łatwo ulegają pokusie dogmatyzmu i fundamentalizmu, są zaślepieni, myląc formację duchową z religijną indoktrynacją, zostają ubezwłasnowolnieni przez „wspólnotę" i zatracają własne poczucie tożsamości. Uzależnieniem od religii, choć mniej niebezpiecznym w skutki emocjonalne, jest tradycjonalizm. „Wiara" postrzegana jest w nim jako antidotum na niemożność pogodzenia się z tym, że życie nie jest takie jednoznaczne, że jest w nim niepewność, ryzyko, poczucie zagubienia itd. Wielu tradycjonalistom religia służy właśnie do usprawiedliwienia ich postaw wobec świata. Świat ciągle się zmienia, a im bardziej się zmienia, tym bardziej, ich zdaniem, nie może zmieniać się religia. Dlatego obsesyjnie trzymają się tego, co „stare" i panicznie boją się wszelkich zmian.
z o. Jackiem Prusakiem SJ,teologiem i psychoterapeutą,
Cytuj„religiaUzależnieniem od religii, choć mniej niebezpiecznym w skutki emocjonalne, jest tradycjonalizm. „Wiara" postrzegana jest w nim jako antidotum na niemożność pogodzenia się z tym, że życie nie jest takie jednoznaczne, że jest w nim niepewność, ryzyko, poczucie zagubienia itd. Wielu tradycjonalistom religia służy właśnie do usprawiedliwienia ich postaw wobec świata. Świat ciągle się zmienia, a im bardziej się zmienia, tym bardziej, ich zdaniem, nie może zmieniać się religia. Dlatego obsesyjnie trzymają się tego, co „stare" i panicznie boją się wszelkich zmian.
„religiaUzależnieniem od religii, choć mniej niebezpiecznym w skutki emocjonalne, jest tradycjonalizm. „Wiara" postrzegana jest w nim jako antidotum na niemożność pogodzenia się z tym, że życie nie jest takie jednoznaczne, że jest w nim niepewność, ryzyko, poczucie zagubienia itd. Wielu tradycjonalistom religia służy właśnie do usprawiedliwienia ich postaw wobec świata. Świat ciągle się zmienia, a im bardziej się zmienia, tym bardziej, ich zdaniem, nie może zmieniać się religia. Dlatego obsesyjnie trzymają się tego, co „stare" i panicznie boją się wszelkich zmian.
Narasta liczba atakow na tradsow. Proponuje zalozyc osobny watek z tymi atakami. To jednak dobry znak - znak, ze tradycjonalizm sie rozszerza a niektorzy sie go boja.
Cytat: Jarod w Kwietnia 28, 2009, 20:42:40 pmNarasta liczba atakow na tradsow. Proponuje zalozyc osobny watek z tymi atakami. To jednak dobry znak - znak, ze tradycjonalizm sie rozszerza a niektorzy sie go boja. Przeglądając zapis sympozjum z Lublina z tamtego roku ("Mszał Piusa V czy Mszał Pawła VI") kilkanaście razy rzuciło mi się w oczy słowo "tradycjonalista" w różnych jego odmianach. Generalnie autorzy, a szczególnie ks. Migut, pisze tylko - podobnie jak ostatnio ks. Sobeczko - że "jak mylnie twierdzą tradycjonaliści", "jakby chcieli tradycjonaliści" itp.
A ja bym proponował rozpoczęcie kampanii pijarowskiej, która ma na celu wyzwolenie się spod etykiety tradycjonalizmu. My nie jesteśmy żadnymi tradycjonalistami, jesteśmy nowoczesnymi katolikami, którzy sięgają dalej w przyszłość niż wszyscy inni. Naszą przyszłością jest Chrystus.