Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 25, 2024, 09:12:43 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231960 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Rozwody
« poprzedni następny »
Strony: 1 ... 3 4 [5] 6 Drukuj
Autor Wątek: Rozwody  (Przeczytany 18957 razy)
jp7
Administrator
aktywista
*****
Wiadomości: 5521


« Odpowiedz #60 dnia: Kwietnia 09, 2014, 13:15:18 pm »

Pytanie odnośnie przypadku K. Marcinkiewicza....

Czy jeśli mąż opuszcza żonę, bierze rozwód i "żeni" się z inną, a po iluśtam latach chce do prawowitej żony wrócić kompletnie żałując za swoje postępowanie, to czy wówczas żona ma obowiązek go przyjąć jako męża, wybaczyć mu jakby nigdy nic i żyć z nim jakby się nic nie stało?

Nie interesują mnie Państwa odczucia czy sądy, ale co mówi na ten temat teologia moralna.
Paster Hermasa mówił, że ma obowiązek. Z nowszych  nie wiem.
Zapisane
Kyrie Eleison!
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?
Jarod
aktywista
*****
Wiadomości: 2525


« Odpowiedz #61 dnia: Kwietnia 09, 2014, 18:47:08 pm »

Pytanie odnośnie przypadku K. Marcinkiewicza....

Czy jeśli mąż opuszcza żonę, bierze rozwód i "żeni" się z inną, a po iluśtam latach chce do prawowitej żony wrócić kompletnie żałując za swoje postępowanie, to czy wówczas żona ma obowiązek go przyjąć jako męża, wybaczyć mu jakby nigdy nic i żyć z nim jakby się nic nie stało?

Nie interesują mnie Państwa odczucia czy sądy, ale co mówi na ten temat teologia moralna.
Paster Hermasa mówił, że ma obowiązek. Z nowszych  nie wiem.
Hardcore...  Czy są jakieś inne opinie? Co na to księża?

btw, polecam dyskusję małżeńską na ten temat :)

Zapisane
ryszard1966
aktywista
*****
Wiadomości: 4698

« Odpowiedz #62 dnia: Kwietnia 09, 2014, 18:59:37 pm »

A z jakiej racji żona ma przyjmować Marcinkiewicza? Niech go utrzymuje Izabell i TVN24(ciąglę tam siedzi). Może i x. Kazimierz Koloratka Sowa z TVN niech coś dorzuci na jego utrzymanie. :)
Zapisane
Pavlvs
adept
*
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #63 dnia: Kwietnia 20, 2014, 18:08:06 pm »

Prof. Jacek Bartyzel zauważył kiedyś, że nasz konkordat jest wadliwy w aspekcie prawa małżeńskiego, ponieważ mimo iż dopuszcza ślub konkordatowy,
a więc taki, który ma skutki cywilne, to te skutki cywilne nie są "katolickie". W tym sensie, że katolik, który zawarł ślub konkordatowy
już z racji samego konkordatu powinien nie mieć możliwości domagać się cywilnego rozwodu. Ciekawe, czy gdyby tak funkcjonowało to u nas,
to czy dalej większość ślubów (bo chyba takich jest większość) byłaby konkordatowa  ;)
Ja tam jestem za tym, żeby zakazać rozwodów. Można dopuścić separację i - chyba -
coś na kształt świeckiej procedury stwierdzenia nieważności. Bo w końcu ślub cywilny też można zawrzeć w sposób nieważny,
choćby kłamiąc co do swojej tożsamości.
Zapisane
Pavlvs
adept
*
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #64 dnia: Kwietnia 20, 2014, 18:13:16 pm »

Prof. Jacek Bartyzel:
Cytuj
Małżeństwu sakramentalnemu, w rozumieniu prawa kanonicznego, przyznano wprawdzie nareszcie (choć właściwie sankcjonując tylko faktyczny od trzech lat stan rzeczy) skutki cywilne, bez upokarzającej katolików konieczności poprzedzania go zawarciem kontraktu przed urzędnikiem państwowym. Cóż jednak z tego, skoro skutki te obwarowano wymogiem przekazania Urzędowi Stanu Cywilnego odpowiedniego zapisu, i to w nadzwyczajnym (pięć dni!) pośpiechu, wytłumaczalnym znów tylko chęcią pokazania kto tu jest naprawdę „ważny”. Gdyby nie ta intencja, czyż nie prościej byłoby przekazać parafiom obowiązek prowadzenia – jak ongiś bywało – ksiąg stanu cywilnego?

Ale, co najważniejsze, państwo nie odważyło się – a raczej ani chciało o tym słyszeć – uznać wszystkich konsekwencji wynikających z zawarcia małżeństwa sakramentalnego, to znaczy przede wszystkim jego nierozerwalności. W obliczu tego faktu szczytem hipokryzji ze strony polskich czynników rządowych należy nazwać podpisanie się pod sformułowaniem art. 11 konkordatu: „Układające się Strony deklarują wolę współdziałania na rzecz obrony i poszanowania instytucji małżeństwa i rodziny, będących fundamentem społeczeństwa”. Zdania tego – w odniesieniu do strony rządowej – nie sposób zinterpretować inaczej, jak za pomocą dobrze nam znanej dialektyki, skoro szanując rzekomo i broniąc tych instytucji, podpisać się pod nauką o „godności nierozerwalności małżeństwa” państwo polskie już nie mogło! A przecież chodzi tu wyłącznie o uszanowanie nierozerwalności małżeństwa sakramentalnego: innowierców i bezwyznaniowców nikt do jego zawierania nie przymusza!

Już po ogłoszeniu tekstu konkordatu jeden z głównych jego (rządowych) negocjatorów – pan minister Jan Maria Rokita z wyraźnym samozadowoleniem oświadczył, że państwo musiało bronić twardo „prawa” (katolików???) do rozwodu. Zauważmy przy okazji, że Pan minister zwierzał się był niedawno publicznie, iż swoją edukację polityczną zawdzięcza konserwatystom krakowskim. Ciekawe byłoby wiedzieć, u którego to ze Stańczyków p. Rokita nauczył się „bronić prawa” do poligamii i poliandrii? Bo nam się coś widzi, że rzekomy adept Stańczyków, acz niewątpliwy Galicjanin, zapatrzył się raczej w inne i wcześniejsze nieco, rakuskie wzory – „józefińskie”. Pamiętamy jeszcze, jak p. Rokita przynaglał Kościół do „popierania reform”; toż tego samego chciał oświecony cesarz Józef II, kasujący „próżniacze” zakony kontemplacyjne, lecz zachowujący łaskawie proboszczów, by nauczali „ciemnych kmiotków” handlu i higieny.

http://haggard.w.interia.pl/konkordat.html
Zapisane
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2325


« Odpowiedz #65 dnia: Kwietnia 20, 2014, 19:10:34 pm »

Coś podobnego było w prawie z 1836 r., które wprowadzało zmiany do Kodeksu Napoleona obowiązującego w Królestwie Kongresowym:

https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/9985/1/Fastyn.pdf
Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
Andris krokodyl różańcowy
aktywista
*****
Wiadomości: 1371


« Odpowiedz #66 dnia: Czerwca 25, 2014, 14:11:33 pm »

Jak powinna wyglądać sprawa "rozwodów" w państwie katolickim?
Powinny być oczywiście niemożliwe. W zamian za to możnaby sądownie orzekać rozpad więzi rodzinnej? Kary za przyczynienie się do rozpadu małżeństwa? Więzienie za rozbicie/próbę rozbicia czyjegoś małżeństwa?
Zapisane
Początkowo zamierzaliśmy nie odpisywać na Pański list, ale ponieważ Pan nalega, pragniemy poinformować, że nie odpowiemy na zadane pytanie.
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3722

« Odpowiedz #67 dnia: Czerwca 25, 2014, 19:31:34 pm »

A noszenie burek też Pan proponuje?
Zapisane
Krusejder
aktywista
*****
Wiadomości: 6651


to the power and the glory raise your glasses high

mój blog
« Odpowiedz #68 dnia: Czerwca 25, 2014, 20:31:04 pm »

Słaba forma Panie Majorze, przecież w islamie rozwody są dozwolone ;) To raczej do Pana można wyskoczyć z argumentem o burkach :D
Zapisane
zapraszam na mój blog: http://przedsoborowy.blogspot.com/ ostatni wpis z dnia 20 IX 2022
Kamil
aktywista
*****
Wiadomości: 1368


« Odpowiedz #69 dnia: Czerwca 25, 2014, 21:37:38 pm »

Można dopuścić separację i - chyba -
coś na kształt świeckiej procedury stwierdzenia nieważności. Bo w końcu ślub cywilny też można zawrzeć w sposób nieważny,
choćby kłamiąc co do swojej tożsamości.
W prawie świeckim w Polsce funkcjonuje coś takiego jak "unieważnienie małżeństwa". Nie jest to dokładnie to samo, co świecki odpowiednik kościelnego stwierdzenia nieważności, bo np. z niektórych powodów możliwość wystąpienia z powództwem ograniczona jest terminem, np. od wykrycia błędu co do tożsamości drugiej strony. A zatem ustawodawca uznał, że ważne wyrażenie zgody małżeńskiej wymagane do zawarcia ważnego (z cywilnoprawnego punktu widzenia oczywiście) małżeństwa może niejako powstać w sposób konkludentny w innym momencie, niż samo zawieranie tego małżeństwa. Jest to, zdaje się, różnica w stosunku do małżeństwa w rozumieniu kościelnym, bo chyba Kościół wymaga swobodnie wyrażonej zgody przez obie strony w momencie zawierania małżeństwa i jeżeli była wyrażona pod wpływem np. błędu czy przymusu, to nie może być później uznana za konwalidowaną w żaden inny sposób, niż "ponowne" zawarcie tegoż małżeństwa (w sensie ponowne wyrażenie woli jego zawarcia w formie przewidzianej przez prawo kościelne, tym razem w sposób ważny)- chyba, że się mylę.
Unieważnienie małżeństwa w prawie cywilnym może być przeprowadzone tylko z przyczyn wyczerpująco wskazanych w przepisach kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
Zapisane
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 3938


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #70 dnia: Czerwca 26, 2014, 10:06:49 am »

Bardzo ciekawa sprawa panie Kamilu! A co z małżeństwami przez zasiedzenie? W sensie prawnym.
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
Kamil
aktywista
*****
Wiadomości: 1368


« Odpowiedz #71 dnia: Czerwca 26, 2014, 16:09:56 pm »

Bardzo ciekawa sprawa panie Kamilu! A co z małżeństwami przez zasiedzenie? W sensie prawnym.
Nie ma czegoś takiego jak zasiedzenie małżeństwa. Po prostu nie można z niektórych przyczyn unieważnić małżeństwa po upływie jakiegoś terminu od ustania przeszkody czy od dowiedzenia się o powodzie nieważności (czyli jest zastosowane jakby domniemanie, że skoro takie osoby nic nie robią w celu uznania ich małżeństwa za nieważne, pomimo tego, że wiedzą o przeszkodzie i już mogą żądać- to konsensus małżeński powstał później, ale ze skutkami de facto od dnia złożenia ślubowania). Np. jeżeli małżeństwo było zawarte nieważnie z powodu przeszkody wieku, to nie można żądać jego unieważnienia po osiągnięciu przez nupturientów odpowiedniego wieku (i co ciekawe- w przypadku zajścia w ciąże kobiety).
Tu można sobie poczytać ;) :
http://kodeks-cywilny.org/kodeks-rodzinny-i-opiekunczy/I-malzenstwo/zawarcie-malzenstwa
Zapisane
Kamil
aktywista
*****
Wiadomości: 1368


« Odpowiedz #72 dnia: Czerwca 26, 2014, 16:18:35 pm »

Coś podobnego było w prawie z 1836 r., które wprowadzało zmiany do Kodeksu Napoleona obowiązującego w Królestwie Kongresowym:

https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/9985/1/Fastyn.pdf
Tak brzmiał przepis:
Art. 249 Kodeksu cywilnego Królestwa Polskiego:
Nieważność małżeństwa, rozwiązanie onegoż i rozłączenie co do stołu i łoża, jedynie przez wyrok prawomocny właściwego Sądu cywilnego na zasadzie ustaw wyznania małżonków uznanemi być mogą. W skutku czego: 
a) Gdy współmałżonek żąda unieważnienia lub rozwiązania małżeństwa, winien zawezwać przez wręczenie pozwu na termin rozprawy sądowej, Duchownego
obrońcę związku małżeńskiego, tego wyznania, którego jest pozywający.
b) Obrońca duchowny w województwie dla każdego wyznania, tamże istniejącego, przeznaczyć się mający, winien bronić całości związku religijnego i oświecać Sędziów w stosownych do przypadku prawidłach religijnych.
c) Rozłączenie co do stołu i łoża może być przez właściwy Sąd Cywilny bez assystencyi obrońcy wyrzeczone, równie jak połączenie małżonków co do stołu i łoża rozłączonych.
d) Od wyroku pierwszej instancyi, unieważnienie lub rozwiązanie małżeństwa, bądź uznającego, bądź odmawiającego, wolno nie tylko współmałżonkom, ale i Obrońcy Duchownemu appellować.
e) Sprawy o unieważnienie i rozwiązanie małżeństwa jako i rozłączenie co do stołu i łoża, zawsze przy zamkniętych drzwiach sądzone być mają.

Całkiem rozsądnie.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 26, 2014, 16:21:41 pm wysłana przez Kamil » Zapisane
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2325


« Odpowiedz #73 dnia: Czerwca 26, 2014, 17:26:57 pm »

Tak brzmiał przepis:

"Zasadniczym problemem stał się, dotyczący tej kwestii, art. 249. Stanowił on, że nieważność, rozwiązanie i rozłączenie małżeństwa może dokonać się mocą orzeczenia sądu cywilnego, ale na zasadzie ustaw religijnych małżonków. To rozstrzygnięcie doprowadziło do bojkotu nowego ustawodawstwa małżeńskiego przez kler katolicki. Duchowni odmawiali respektowania orzeczeń sądów powszechnych unieważniających małżeństwa katolickie. Małżonkowie tacy byli wprawdzie "wolni", ale nie mogli zawrzeć ponownych związków w Kościele katolickim, ponieważ duchowni katoliccy odmawiali asystowania przy ich zawieraniu".

W przypadku prawa z 1836 r. decydował po prostu sąd kościelny:
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=8639 (od str. 57)
Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
Kamil
aktywista
*****
Wiadomości: 1368


« Odpowiedz #74 dnia: Czerwca 26, 2014, 17:42:37 pm »

A, faktycznie- w 1836 przepisy te skreślono z kodeksu. Tak czy inaczej dziś nawet taka regulacja, jak w latach 1825- 1836 była by o niebo lepsza, niż obecna. 
Zapisane
Strony: 1 ... 3 4 [5] 6 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Rozwody « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!