próbuję to tłumaczyć, że władza jest rzeczywiście władzą jeśli może realnie wyegzekwować jakieś swoje żądania. Jeśli jest wysokie prawdopodobieństwo, że nie rozliczając PIT-u pójdzie się siedzieć, to nawet uważając, ów PIT za kradzież, obywatel-ofiara z roztropności, raczej lepiej żeby go rozliczyła, bo inaczej straci więcej (grzywna, wolność). Natomiast jeśli człowiek ma praktyczną pewność, że popełniając wykroczenie nie zostanie za to ukarany (urzędnicy się nie dowiedzą) to w tej konkretne j kwestii władza w istocie nie jest żadną władzą. Tak sobie tłumaczę myśl św. Pawła.Oczywiście Prawo Moralne, to inna kwestia!!!
Mnie się jednak wydaje, że jaka by władza nie była, to obowiązkiem jest np. płacenie PIT, CIT itp. Mogę sobie uważać co chcę, ale płacę jak i inni obywatele, nie oszukuję, nie wyłudzam ulg. Choćby dlatego by nie przyzwyczajać się do robienia szwindli i potem nie mieć pokusy wykorzystać tej wiedzy przeciw bliźniemu swemu. Pamiętać należy też o tym, że pieniądze w budżecie są jakby nie było zabrane/zagrabione od uczciwych obywateli, a ja wyłudzając np. nienależną ulgę oszukuję nie tyle państwo co ich.
Pamiętać należy też o tym, że pieniądze w budżecie są jakby nie było zabrane/zagrabione od uczciwych obywateli, a ja wyłudzając np. nienależną ulgę oszukuję nie tyle państwo co ich.
np. zatajanie dochodów do uzyskania stypendium socjalnego.
zwyczajnego oszustwa- czyli wyłudzania pieniędzy, które się nie należą (np. zatajanie dochodów do uzyskania stypendium socjalnego).