@ TatoPonieważ strasznie Pan grymasi nad Forum FSSPX to wydaje mi się że może Pan rozważyć dwa wyjścia:1. Zwrócenie się z dezyderatem do ks. Stehlina , by usunął buractwo z moderacji i zaproponowanie następców np. siebie czy kogoś , do którego ma Pan pełne zaufanie2. Założenie sobie np. FORUM ZAWSZE I NIEUSTAJĄCO WIERNYCH FSSPX i problem szerokich i swobodnych rozmów znika od ręki
malo ze grymasi, wprost obmawia ludzi stamtad, moderację i innych ktorych na pewno nie zna, a jakby nawety znal to go nic do takiego czegos nie upowaznia. Tu mlodzi ludzie tez czytaja to forum i jaka nauka plynie dla nich? I calkowicie podzielam pana zdanie, a dla pana taty i dla innych co w tym chorze tez spiewają, polecam lekture Katolickiej Etyki Wychowawczej - Ojca Jacka Woronieckiego OP - gdzie w tomie II/2 czytamy:"...Wszystkie niemal grzechy języka uderzają w to, co człowiek najbardziej sobie ceni- w jego sławę i cześć, które starają się pomniejszyć w oczach innych. Jedne bywaja jawne i te nazywamy obelgami lub złorzeczniami. Maja one miejsce wtedy, gdy ktoś w obecności bliźniego mówi mu słowa obelżywe, czyni wyrzuty za przewinienia, o których może nie wie otoczenie, wypomina wady, braki lub choćby tylko niezawinione ułomności, które go w oczach innych poniżają, lub wreszcie kiedy go przeklina i złorzeczy mu.Nie tylko wszakże obelgą można zawinić przeciw bliźniemu. Groźniejsza pod pewnym względem jest dla niego obmowa i potwarz, czyli oszczerstwo, przeciw którym obrona może być trudniejsza. Różnica polega nie tylko na tym, że pierwsza jest jawna, rzucana w oczy, gdy druga stara się szkodzić zaocznie: obelga atakuje raczej cześć człowieka, której on sam jest strażnikiem, i dopiero pośrednio pomniejsza jego sławę u ludzi, o ile wyrządzona zostaje przy świadkach; obmowa i potwarz boją się niejako uderzyć wprost w cześć człowieka, lecz staraja się poza jego oczami pomniejszyć sławę, którą cieszy się w swym otoczeniu, co z kolei dotyka i jego czci....Różnica między obmowa a potwarza i oszczerstwem jest ogólnie znana. Obmowa polega na tym, że człowiek źle mówi o bliźnim, ale to, co mówi, odpowiada prawdzie, natomiast potwarz lub inaczej oszczerstwo, jest to opowiadanie o bliźnich rzeczy nieprawdziwych, które szkodzą ich sławie; jasne jest zatem że potwarz i oszczerstwo sa cięzszym przewinieniem niż obmowa, zawierają bowiem w sobie nieprawdę.... Dodajmy jeszcze, że mówienie o bliźnim rzeczy złych i nieprawdziwych, jest zawsze potwarzą i nigdy nie może być dozwolone. Inaczej jest, gdy chodzi o mówienie o bliźnim rzeczy złych, ale prawdziwych. Nie zawsze będzie tam miała miejsce obmowa, a miara może tu być ścisły obowiazek ostrzeżenia kogoś, komu grozi krzywda. Nieraz, np. w walkach politycznych, konieczne będzie publiczne napietnowanie postępowanie postępowania niebezpiecznego dla dobra ogółu.... Jako wskazówka do rachunku sumienia w tym przedmiocie może służyc chwila zastanowienia, czy w przypadkach, kiedy konieczność każe mówić o kimś źle, czyni się to z zadowoleniem, czy tez nie. Zadowolenie swiadczy o tym, że w charakterze jest juz zakorzeniona pewna skłonność do obmawiania bliźniego i trzeba pilnie czuwać, aby się nie ugruntowała bardziej. Pod jednym względem obmowa jest gorsza od potwarzy - jest trudniejsza do naprawienia.... Św. Paweł tych, którzy lża innych, jak i tych, co ich obmawiaja, nazywa na równi obmierzłymi Bogu."
Dzięki za ów cytat Panie Robercie, niech każdy sobie wyciągnie zeń wnioski. Ja do siebie wyciągnę na pewno, ale tez jak ulał pasuje do szyderczego nazywania usuwanych z forum wiernych "sedeckimi męczennikami", czy "zatroskanymi" w odróżnieniu od jedynie "prawdziwie zatroskanych" samych siebie...to tyle. Wiecej do tego tematu nie wracam.
Cytat: Tato w Czerwca 10, 2012, 16:59:41 pmDzięki za ów cytat Panie Robercie, niech każdy sobie wyciągnie zeń wnioski. Ja do siebie wyciągnę na pewno, ale tez jak ulał pasuje do szyderczego nazywania usuwanych z forum wiernych "sedeckimi męczennikami", czy "zatroskanymi" w odróżnieniu od jedynie "prawdziwie zatroskanych" samych siebie...to tyle. Wiecej do tego tematu nie wracam.to raczej tam pan powinien wejsc i powiedziec co pana boli, np. "jestem sedekiem!" i proszę mnie nie nazywac "sedeckim męczennikiem" i wszystkich mnie podobnych etc ... " tym bardziej, że powyzej pan napisal, ze jest tam jako uzytkownik, wiec moze pisac.
Tato: Cytuj"...Rzecz w tym, że niestety natura ludzka ułomną jest, zaś tematy te stały się publiczne ( co nie jest może rzeczą dobrą, ale co jest już niestety faktem ) i wzbudziły wielki niepokój i emocje. Teraz już tego tak po prostu zostawić nie można myślę. Dlaczego ? Ano dlatego, bo spowodować to może jedynie wielkie spustoszenie i dezorientację maluczkich. Wywiady i komunikaty, oraz inna "wiedza zakryta" dostępne są dla ludzi inteligentnych jak Kolega.Maluczcy zaś siię stresują, plotkują, boją, roją sobie etc - stąd potem takie a nie inne fazy i wzajemne niechęci, podejrzliwości, oskarżenia o "zdrady", "opętania" czy fałszywe ( bo jakżeby inne skoro ktoś się z nami nie zgadza )"zatroskanie". Stąd powinno się nad tym starać przynajmniej zapanować."Zgadzam sie, ale tylko po czesci. Intelektualne, teologiczne elity, to tylko garstka. Ogromna wiekszosc wiernych Bractwa nie sledzi wszystkiego na internecie (albo nie lubia, albo nie potrafia, albo nie maja czasu), swoje pytania i wnioski opieraja na tym co uslyszeli w kazaniach, przeczytali w wydrukowanym DICI, Fideliter etc.
"...Rzecz w tym, że niestety natura ludzka ułomną jest, zaś tematy te stały się publiczne ( co nie jest może rzeczą dobrą, ale co jest już niestety faktem ) i wzbudziły wielki niepokój i emocje. Teraz już tego tak po prostu zostawić nie można myślę. Dlaczego ? Ano dlatego, bo spowodować to może jedynie wielkie spustoszenie i dezorientację maluczkich. Wywiady i komunikaty, oraz inna "wiedza zakryta" dostępne są dla ludzi inteligentnych jak Kolega.Maluczcy zaś siię stresują, plotkują, boją, roją sobie etc - stąd potem takie a nie inne fazy i wzajemne niechęci, podejrzliwości, oskarżenia o "zdrady", "opętania" czy fałszywe ( bo jakżeby inne skoro ktoś się z nami nie zgadza )"zatroskanie". Stąd powinno się nad tym starać przynajmniej zapanować."
Ludzie mowia "od lat slyszymy, ze caly Vatican 2 jest zly, a teraz, ze nie wszystko tam jest do zanegowania" i inne takie przyklady. Slysza i patrza po sobie zdziwieni.
Konferencje ks. Pflugera sa doskonalym odzwierciedleniem tego jak zamacic w glowach, aby juz nikt nic nie zrozumial. Zakladanie Omerty nie pmaga w poparciu bp. Fellay'a, bo trzebaby bylo wylozyc wiernym jasno na co Bractwo sie naraza, prawda nawet gorzka lepsza jest niz krecenie.
A co do podawania linkow, to fakt, powinno sie podawac link zrodlowy, ale zdarza sie, ze jest on w jezyku rzadziej znanym, albo strona jest mniej klarowna, zreszta...jezeli ktos poda link domiejsca malo wiarygodnego, to nic prostszego, jak mu to powiedziec i basta.
...czy też niemal wszystkim (prócz ... Przełożonego Generalnego) jest dobrze dlatego, że mogą robić, co faktycznie chcą ?!
Otóż :- przeświadczenie o dobrej woli Papieża - oparte niestety na niejasnych przesłankach i ani jednym spotkaniu bezpośrednim - tu bardzo ciekawym zdania Pani Cabbage, która tak wierzyła w owe "kontakty" ;
- proponowana "zmiana optyki:" względem SV II o czym sam Biskup Superior mówi w wywiadzie ( "będziemy się obecnie skupiać na innych działaniach")przynajmniej gdy idzie o rozłożenie akcentów;
Musimy zatem dążyć do przezwyciężenia bardziej doniosłych problemów.
Dziś niektórzy hierarchowie w Rzymie traktują różnice w rozumieniu soboru jako coś, co nie jest decydujące dla przyszłości Kościoła, ponieważ Kościół jest ponad soborem. I rzeczywiście, Kościoła nie da się zredukować do soboru — jest on czyś o wiele większym. Musimy zatem dążyć do przezwyciężenia bardziej doniosłych problemów. Ta nowa świadomość może nam pomóc w zrozumieniu tego, co się naprawdę dzieje: zostaliśmy wezwani, by pomóc przybliżyć innym ten skarb Tradycji, który potrafiliśmy zachować.Tak więc to nie my zmieniliśmy zdanie, lecz zmieniło się podejście oficjalnych czynników kościelnych. Nie my prosiliśmy o porozumienie — to papież chce nas uznać.
- proponowana przez Rzym jako "praktyczne rozwiązanie" prałatura personalna na takich samych warunkach jak OD , bez egzempcji spod władzy ordynariuszy;
Dodajmy do tego okoliczność, że jedynym dostępnym dziś przykładem prałatury personalnej jest Opus Dei. Jednakże, powiedzmy to wyraźnie, jeśli zostanie nam przyznana prałatura personalna, to nasza sytuacja nie będzie taka sama. Aby lepiej zrozumieć to, co może nastąpić, musimy zauważyć, że nasz status daleko bardziej przypominałby ordynariat polowy, bo posiadalibyśmy nad wiernymi jurysdykcję zwyczajną. W ten sposób stanowilibyśmy pewnego rodzaju diecezję, której jurysdykcja rozciągałaby się na wszystkich jej wiernych niezależnie od tego, gdzie zamieszkują.
Wszystkie kaplice, kościoły, przeoraty, szkoły i dzieła Bractwa oraz stowarzyszonych z nim wspólnot zakonnych zostałyby uznane z zachowaniem rzeczywistej autonomii ich posługi.
Niemniej jest prawdą — bo takie jest prawo Kościoła — że aby otworzyć nową kaplicę lub podjąć posługę, należałoby mieć zgodę ordynariusza miejsca. Oczywiście informujemy Rzym o tym, jak trudna jest nasza obecna sytuacja w diecezjach, a Rzym wciąż nad tym pracuje.
Nasze relacje nie będą wcale przypominały tych łączących zgromadzenie zakonne z biskupem [miejsca], lecz raczej te pomiędzy jednym biskupem a drugim, podobnie jak to jest z Ukraińcami i Ormianami w diasporze. A zatem jeśli dany problem nie będzie znajdował rozwiązania, to zostanie przedstawiony w Rzymie i tam rozstrzygnięty.
- jedyny kontrargument w postaci zarzutu zagrożenia "realną schizmą" w przypadku odrzucenia porozumienia oraz zarzut "sedevacantyzmu" w stosunku do Biskupów oponentów;
Szczerze powiem trochę słabo by przekonać nieprzekonanych, zwłaszcza kierujących się trzeźwym spojrzeniem opartym na całkiem uzasadnionych obawach zastosowania przez Rzym pułapki i możliwej marginalizacji i pacyfikacji FSSPX.