Ten wniosek wysunął nikt inny tylko ś.p. ks. Blachnicki.
Ale co ten ksiadz pisze, ze "nie byłoby w tym nic złego..." - przecież to bełkot jakiś. Oczywiście, że to jest złe, po pierwsze jest złe, bo sprzeciwia się przykazaniom Bożym, a po drugie, to skoro widać, jakie skutki tego są (co było przewidzenia, skoro jest przeciwne prawu Bożemu), to po co w tym tkwić? Żeby jeszcze większe zło z tego wyszło?
Oczywiście, że to jest złe, po pierwsze jest złe, bo sprzeciwia się przykazaniom Bożym
przecież to bełkot jakiś
Sprawa jest niezmiernie prosta. Kościół posoborowy jest mieczakowaty, zniewieściały i infantylny.Nie ma żadnych wyzwań. Męska natura wymaga wyzwań, walki choćby z samym sobą i własnym grzechem.Brak ostrego traktowania i ciężkich pokut to dla mięczaków. Zamiast Miłosierdzia ultramiłosierdzie to też dla mięczaków. Poza tym Kościół to nie rewia mody.Śpiewy też nie do wytrzymania.A baba w prezbiterium(najczęściej nawiedzona miejscowa dewotka).Odwrócenie się celebransa wbiło gwóźdź do trumny, bo facet który widzi gadatliwego faceta, jego humory, mimikę to nie do wytrzymania. A jak pojawili się zniewieścieli księża to już całkowita masakra. Jak ma się takiego słuchać to lepsza dobra flaszka z kumplami lub mecz.
Podbijam. Może nie tak radykalnie, ale jednak. Pamiętam, że największy respekt wzbudzali we mnie zawsze kapłani wymagający, którzy potrafili krzyknąć i ludziom sprawić solidny opr z ambony, a nie fircyki - "Jezus Cię kocha".
Pan się kontroluje, jak pisze? Bo ostatnie zdanie to niezły odlot.
Gówno Pan wiesz, gównoś Pan widział, gówno Pan rozumiesz.