Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 25, 2024, 10:09:53 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231960 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Gdzie się kończą granice uporczywej terapii a zaczyna eutanazja
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 Drukuj
Autor Wątek: Gdzie się kończą granice uporczywej terapii a zaczyna eutanazja  (Przeczytany 7651 razy)
Richelieu
aktywista
*****
Wiadomości: 858


« dnia: Lutego 08, 2009, 16:11:20 pm »

W kontekście tematu wątku, za http://wiadomosci.onet.pl/1912607,12,item.html [PAP, PKo/13:20]:

Dramatyczny apel lekarza Jana Pawła II

Papieski lekarz Renato Buzzonetti zaapelował, by nie porównywać przypadku Eluany Englaro, będącej od 17 lat w stanie wegetatywnym i właśnie odłączonej od sztucznego odżywiania, do postawy Jana Pawła II, który w ostatnich dniach życia powiedział: "Pozwólcie mi odejść do Domu Ojca".

W wywiadzie dla niedzielnego wydania dziennika "La Repubblica" lekarz wyraził opinię, że słów tych nie można traktować jako prośby o zaprzestanie kuracji i dlatego błędem jest używanie ich jako argumentu, że papież chciał umrzeć i jego wola została spełniona.

- Nie jest prawdą, że Jan Paweł II na swym łożu cierpienia poprosił o to, by więcej go nie leczyć. Prawdziwe jest coś przeciwnego. Papież (Karol) Wojtyła był otoczony opieką do samego końca z każdego punktu widzenia i każdy, kto utrzymuje coś przeciwnego, się myli - stwierdził doktor Buzzonetti.

Jego zdaniem słowa umierającego papieża były wyrazem "najwyższej ascezy" i zostały przez niego wypowiedziane w chwili cierpienia, gdy "oddawał się w ręce Boga, ale bez proszenia lekarzy, by przerwali kurację". Buzzonetti zauważył, że Jan Paweł II powiedział to nie do lekarzy, ale po polsku do siostry Tobiany.

Następnie Renato Buzzonetti podkreślił, że do ostatniego momentu życia polski papież miał zapewnioną wszelką terapię, a także był odżywiany. Opieka medyczna nie została ani na chwilę przerwana - zapewnił.

- To prawda, bardzo cierpiał, ale przyjmował wszystko z wielkim spokojem i gotowością. Dopiero kiedy stwierdziłem, że nastąpiła śmierć, która nadeszła w sposób naturalny, zdecydowaliśmy przerwać wszelką formę kuracji, to znaczy odłączyliśmy sondę nosowo-gastryczną, kroplówkę i odżywianie - powiedział Buzzonetti.

Przykład Jana Pawła II w dyskusji o życiu Eluany przywołał między innymi ostatnio emerytowany arcybiskup Foggii Giuseppe Casale. Powiedział on: "Także Jan Paweł II prosił w końcu, by nie upierać się przy nieskutecznej terapii".

W wywiadzie dla dziennika "La Stampa" 85-letni hierarcha, wyrażając całkowicie odmienną od stanowiska Kościoła opinię stwierdził, że "położenie kresu kalwarii Eluany będzie przejawem chrześcijańskiej miłości". Zdaniem kościelnego hierarchy sztuczne odżywianie "można przyrównać do terapii, a kiedy leczenie nie przynosi żadnych rezultatów, wolno je przerwać".

18 stycznia 1992 roku mając 20 lat Eluana uległa wypadkowi samochodowemu, w rezultacie którego doznała ciężkiego uszkodzenia mózgu. Jej stan uznano za nieodwracalny. Umieszczona została w klinice w Lecco w Lombardii, gdzie od 1994 roku karmiona była przez sondę.

Na początku stycznia Eluana została przewieziona do kliniki w Udine w północno-wschodnich Włoszech.
Zapisane
Miles_Christi
Gość
« Odpowiedz #1 dnia: Lutego 08, 2009, 16:23:10 pm »

Nie znam się na tych sprawach, chce tylko powiedzieć że na mój chłopski rozum oddycha = żyje...
Zapisane
Richelieu
aktywista
*****
Wiadomości: 858


« Odpowiedz #2 dnia: Lutego 08, 2009, 16:29:38 pm »

Ja również nie jestem fachowcem, ale spotkałem się z opiniami, że jako kryterium życia człowieka można przyjąć życie pnia jego mózgu (co w przypadku wspomnianej przez Pana czynności ośrodka oddechu ma chyba miejsce).
Jest tu pole dla teologów - w którym momencie następuje odłączenie duszy człowieka od jego ciała i w konsekwencji dochodzi do jego biologicznej (w odróżnieniu od klinicznej) śmierci.
Zapisane
kurak
aktywista
*****
Wiadomości: 2076


Damnat quod non intelligunt !!!

« Odpowiedz #3 dnia: Lutego 08, 2009, 16:32:04 pm »

Zlozony temat,ale tez jestem ciekawy opinii kogos madrzejszego w tej kwestii :)
Zapisane
Zawsze Wierni - Prawdzie katolickiej, Prawdzie Jedynej...
Richelieu
aktywista
*****
Wiadomości: 858


« Odpowiedz #4 dnia: Lutego 26, 2009, 20:10:28 pm »

Myślę, że jesteśmy świadkami czasów rozpętywania takich ponurych praktyk - http://www.bibula.com/?p=7000 :

Wczoraj Eluana, dzisiaj Krzysztof

Aktualizacja: 2009-02-23 3:42 pm

-Chcę eutanazji dla mojego dziecka. Pozwólcie Krzysiowi godnie umrzeć, tak jak Eluanie ? mówi matka 40-latka, cierpiącego na rzadkie powikłanie po odrze.

Na konsekwencje zabójstwa Eluany nie musieliśmy długo czekać. W kilka dni po śmierci Włoszki media poinformowały o odłączeniu od aparatury podtrzymującej życie kobiety w Korei Południowej. Można było się spodziewać, że i u nas ktoś wkrótce wywoła temat.

? Chcę eutanazji dla mojego dziecka. Pozwólcie Krzysiowi godnie umrzeć, tak jak Włoszce Eluanie ? domaga się Barbara Jackiewicz w dzisiejszym ?Dzienniku?. Jej syn od 24 lat nie ma kontaktu ze światem, a jego choroba doprowadziła do zaniku mózgu.

Krzysztof Jackiewicz mając 16 lat stracił w szkole przytomność. Od tego czasu czynny jest u niego tylko pień jego mózgu - oddycha i bije mu serce. Większość ludzi umiera podobno po trzech latach od ujawnienia się tej choroby. - Zniszczenia, jakie czyni w mózgu zmutowany wirus odry, są nieodwracalne. Po tylu latach choroby nie można się spodziewać poprawy. Wszelkie reakcje chorego, które mogą się wydawać jakimiś przebłyskami świadomości, są automatyczne ? mówi ?Dziennikowi? prof. Jerzy Kulczycki, neurolog.

Prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego tłumaczy, że polski sędzia nie wydałby zgody na zaprzestanie karmienia, tak jak stało się to w przypadku Eluany, bo nie jest ono uporczywą terapią. Zolla nie przekonuje również uzasadnienie, jakie wydał włoski sąd. - To było zabójstwo ? stwierdza jednoznacznie.

Walkę o eutanazję dla Krzysztofa Jackowskiego popiera oczywiście prof. Magdalena Środa. Jej zdaniem ?ta historia powinna rozpocząć poważną debatę na temat eutanazji, której w Polsce brakuje?. Poseł Jarosław Gowin, autor projektu ustawy bioetycznej, w którym zawarty jest zapis o tzw. testamencie życia, podkreśla zrozumienie dla dramatu matki. -Mam do niej wielki szacunek ? mówi. - Nie można jednak dla jej przypadku zmieniać prawa i dopuszczać eutanazji - dodaje Gowin.

AJ/Dz

Za: Fronda.pl
Zapisane
Jacek Rządkowski
uczestnik
***
Wiadomości: 110

« Odpowiedz #5 dnia: Lutego 26, 2009, 20:51:54 pm »

W tej kwestii przeżyłem ongiś istotne doświadczenia:

Mój Kolega taternik z Krakowa został odkopany z lawiny 40 minut po zasypaniu, zasadniczo już zmarły, ale organizm młody (niespelna 23 lata) więc dało się "uruchomić" serce, i potem miesiąc żyła za niego aparatura, podczas gdy lekarze robili wszystko by zbadać czy żyje mózg. Nie udało się... Miesiąc później oficjalnie stwierdzono, że Piotr umarł... tzn., któryś już raz zatrzymało się podtrzymywane sztucznie oddychanie i krążenie i kolejna reanimacja zakończyła się definitywnym stwierdzeniem zgonu...

Sądzę, że przyrównywanie sytuacji Jana Pawła II do Eluany jest niestety tylko kolejną szarżą zwolenników eutanazji i robieniem sztucznej sensacji wobec problemu, który dla człowieka wierzącego powinien być oczywisty. Człowiek wierzący rozpatruje te sprawy we własnym sumieniu w odniesieniu do woli Pana, a nie szuka odpowiedzi w sztywnych definicjach Magisterium czy tym bardziej w wypocinach dziennikarzy. Człowiek w pełni świadom swych decyzji i w pełni świadom nadchodzącej śmierci może prosić o zaprzestanie uporczywej terapii zdając się wszak na wolę Pana i sumienie i wiedzę tych którzy są za niego odpowiedzialni, natomiast zabicie kogoś pozostającego w stanie nieświadomości poprzez odłączenie odżywiania jest po prostu zwyczajnym morderstwem, nawet jeśli dokonuje się w tzw. "majestacie prawa", choć tak naprawdę bezprawia, bo nie ma żadnego prawodawstwa, które nakazałoby w takiej sytuacji człowieka zabić - to zrobił tylko sądowy urzędas na wyraźne zlecenie czekających na sensację medialnych hien.
Zapisane
Adam
aktywista
*****
Wiadomości: 764

« Odpowiedz #6 dnia: Czerwca 06, 2009, 20:34:49 pm »

Ciekawy wywiad dzisiaj się ukazał. Czy Kościół może pomóc w takiej sytuacji? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Cytuj
Matka ciężko chorego chłopca apeluje o pozwolenie na eutanazję

Rozmowa z Barbarą Jackiewicz, matką Krzysztofa, autorką apelu o eutanazję dla syna.

 - Jak minął czas bez Krzysztofa?
- A jak mógł wyglądać? Płakałam, dzwoniłam. Wyjechałam odpocząć nad morze, ale chodziłam tam i z powrotem, zupełnie bez sensu. Nie mogłam się odnaleźć. Gdyby go już nie było, wiedziałabym, że nie ma odwrotu...

- Ale jest.
- I dlatego musiałam być przy nim.

- Wielu rodziców pozostaje przy dzieciach, choć umieścili je w ośrodkach.
- W Toruniu leżą 22 osoby, wszyscy chorzy, ale Krzysztof jest szczególnie chory. W jego pielęgnacji trzeba znać tyle szczegółów, że bez osobnego terapeuty nie sposób dać sobie rady. Tam nie ma możliwości opieki jeden na jednego, a ja jestem przekonana, że on takiej opieki wymaga. Stan Krzysztofa jest skutkiem szczepienia na odrę. Fatalna rosyjska szczepionka sprawiła, że organizm nie zwalczył wirusa, który uaktywnił się po latach i zaatakował mózg. Na początku choroby Krzysztof leżał w szpitalu, zabrałam go stamtąd z kilkudziesięcioma odleżynami. Uporałam się z tym, wyleczyłam, a były to jeszcze trudne lata 80. W ciągu tych 24 lat wypracowałam swoje metody pielęgnacji. Stosuję na przykład sondy do karmienia. Są to sondy wprowadzane przez nos, silikonowe, bardzo kosztowne. Przy takiej sondzie trzeba cały czas pilnować, czy plasterek jest dobrze doklejony, żeby jej nie zepsuć. A kto ma na to czas? Tylko ja. Gdybym go zostawiła, umarłby. Może nie od razu, ale w końcu by do tego doszło.

- Opieka w Toruniu była nieodpowiednia?
- Z wszystkich ośrodków, które widziałam, a widziałam wiele, ten jest najlepszy. Panie bardzo się starają, czystość jest utrzymywana nie tylko na pokaz, jak w innych ośrodkach. Ale ja, żeby mieć spokojne sumienie, musiałabym się przeprowadzić do Torunia albo jeździć tam non stop. A na to nie mam siły. A tu, w domu, mam swoje kąty, wszystko pod ręką. W domu jest inaczej niż w zbiorowisku chorych. Krzysiek jest w stanie wegetatywnym, on reaguje na niewygody, marszczy czoło, denerwuje się. Po powrocie do domu cały czas jeszcze jest zdenerwowany, przeżywa to wszystko.
Nie wykluczam, że jak się ze mną coś stanie, wróci do Torunia, drzwi za sobą nie zamknęłam. A tymczasem męczę się dalej. Ci, którzy mnie pytają, dlaczego jednak zabrałam Krzysztofa z oddziału, musieliby znaleźć się w mojej sytuacji. Tylko wtedy będą w stanie zrozumieć. Inaczej nie zrozumieją. Ja jestem nadwrażliwa, chętnie bym wszystkim pomogła i ulżyła, ale siły się kończą.

- Będzie pani czasowo oddawała Krzysztofa do ośrodka, żeby odetchnąć?
- Nie, tym bardziej że w Toruniu planowany jest remont i rozbudowa. A ja boję się, że Krzysztof będzie źle reagował na hałas.

- Koszty opieki nad jednym pacjentem w każdej placówce są horrendalnie wysokie. W jaki sposób dają sobie z tym radę rodziny, które same troszczą się o chorego?
- Sama nie wiem. Obecny system uniemożliwia takim rodzinom korzystanie z publicznej służby zdrowia. W jaki sposób - jeśli mam jeszcze chorego męża - mogę biegać i załatwiać pieniądze na te wszystkie cewniki, worki, sondy, zasypki, soki, odżywki?! Co zrobić, gdy trzeba wypisać receptę? Trzeba wstawać o szóstej rano i biegać po numerek do lekarza pierwszego kontaktu. A kto w tym czasie zatroszczy się o Krzysztofa? Więc proszę lekarza prywatnie i płacę. Całe to załatwianie pomocy urzędową drogą kosztuje tyle czasu i nerwów, że dałam sobie z tym spokój. Ja nic nie dostaję ze służby zdrowia, wszystko sama kupuję. Gdyby zliczyć wszystkie koszty, będzie tego 2-2,5 tysiąca miesięcznie.



- Rodziny innych chorych zwracały się do pani o radę?
- Pytali głównie o odleżyny. Ale gdy mówiłam, że z odleżynami można sobie poradzić, tylko trzeba na to życie poświęcić, każdy się załamywał.

- Wystosowała pani apel o legalizację eutanazji. Po wydarzeniach ostatnich miesięcy zmieniła pani zdanie w tej kwestii?
- Wiem, że rozpętałam burzę i nie wycofuję się z tego. Będę się konsekwentnie domagać zmian w prawie. Dla Krzysia i wszystkich nieuleczalnie chorych ludzi. Szkoda, że pan Palikot, który miał przygotować ustawę o eutanazji, wycofał się z tego. Bo obecnie nie ma w Polsce miejsca dla ludzi chorych i niechcianych, nie ma rąk do pracy. Jeśli władze nie chcą eutanazji, niech stworzą w Polsce dla chorych warunki takie, jakie ja stworzyłam dla Krzysztofa w 42-metrowym mieszkaniu w dwóch pokoikach.

- Czy dobrze rozumiem - byłaby pani w stanie zastosować eutanazję wobec syna?
- A dlaczego miałabym nie zastosować? Inna sprawa, że nie wiem, czybym to przeżyła. Ale gdyby pan zobaczył jego neurologiczne ataki - jak wyje, poci się i pręży, to może by pan pomyślał to samo co ja, gdy całą noc przy nim stoję. Taki moment trzeba byłoby wykorzystać. Bo po co on ma się męczyć? Ile razy jeszcze trzeba będzie mu włożyć rękę w odbyt, żeby mógł się wypróżnić? Trzeba powiedzieć prawdę, nazwać rzecz po imieniu. Dla matki to jest okrutne, ale są granice wytrzymałości. Nie ma sensu przedłużać życia w nieskończoność, bo jak ja umrę, Krzysztof będzie się tylko poniewierał. Dobrze, jeśli trafi do Torunia. Ale wówczas nie będę widziała, nie będę słyszała, więc nie będę cierpiała. Za sprawą tej eutanazji otworzyłam się na świat. I jak tylko minie okres wyborczy, znowu będę musiała tę sprawę ruszyć. Bo to był tylko pierwszy krok, po nim muszą być kolejne.

- Jak znajomi zareagowali na pani deklaracje?
- Są za. Sąsiedzi zaczepiają mnie na ulicy i mówią, że popierają. Bo każdy myśli, co się z nim stanie, gdy ja już zaniemogę.

- Pani nie ma już siły. Może kto inny tę siłę znajdzie?
- Tak mówi pan Gowin - że może ktoś inny go pokocha. A po co mają Krzysztofa kochać? Jemu trzeba ulżyć, a nie pokochać. Więc ja się z poparcia dla eutanazji absolutnie nie wycofuję.

- Nie wierzy pani, że Krzysztof jeszcze kiedyś się obudzi?
- Jak on może się obudzić, jeśli wirus odry bezpowrotnie zniszczył mózg? I tak Krzyś jest chyba najdłużej żyjącym w Polsce człowiekiem w takim stanie. On ma wewnętrzne wodogłowie, czynny jest tylko pień mózgu, który zarządza oddychaniem. Sama nie wiem, dlaczego on jeszcze marszczy czoło, prawdopodobnie to jedynie odruchy, tak samo jak te nocne ataki. Lekarz rozkłada ręce, mówi żeby podawać relanium. Więc ja myślę sobie - umieraj, Krzysiu, umieraj, ulżysz sobie.

- ...
- To nadal moje chore dziecko. I pamiętam, jak wartościowym dojrzałym i uczynnym był dzieckiem, prawdziwą podporą. Pamiętam, jak mówił, że gdy dorośnie, chciałby mieć czterech synów.
Krzysztof, słyszysz? Pan redaktor do ciebie dzwoni. O, proszę, znowu otworzył oczy.
Przepraszam, ziemniaki kipią, a my musimy się jeszcze dzisiaj ogolić, umyć zęby i całe ciało - pod pachami, za uszami, w pachwinie. Jak zwykle. Całkowicie mu się poświęciłam, bo on przecież nie zasłużył na takie cierpienie."
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090606/OPINIE/916803864
« Ostatnia zmiana: Czerwca 06, 2009, 20:36:36 pm wysłana przez Adam » Zapisane
Adam
aktywista
*****
Wiadomości: 764

« Odpowiedz #7 dnia: Czerwca 07, 2009, 20:22:49 pm »

Naprawdę nikt nie skomentuje tej rozmowy? Odnoszę wrażenie, że wiele osób oprócz liturgii nic więcej nie obchodzi. A czyż chrześcijaństwo nie polega właśnie na miłości bliźniego? Co my, jako Kościół mamy do powiedzenia i jaką pomoc oferujemy tej kobiecie i jej synowi?
Zapisane
Kalistrat
aktywista
*****
Wiadomości: 1429


« Odpowiedz #8 dnia: Czerwca 07, 2009, 20:42:39 pm »

Nie wiem dlaczego Pan oczekuje komentarzy... w końcu w tej kwestii akurat wszyscy użytkownicy tego forum mają chyba to samo zdanie - trzeba się pochylić nad cierpieniem człowieka, modlić się za niego i jego rodzinę i iść dalej przez życie. Ludzie bardziej majętni mogą pomóc jeśli zechcą. Cały bezsens eutanazji zawiera się w jednym zdaniu: "Jemu trzeba ulżyć, a nie pokochać." Kobieta w takim stanie umysłu nie może decydować o czyimś losie (jeśli chodzi o to kto ma się opiekować, bo co do śmierci, to akurat o tym to może decydować tylko Bóg).
« Ostatnia zmiana: Czerwca 07, 2009, 20:44:27 pm wysłana przez Kalistrat » Zapisane
Richelieu
aktywista
*****
Wiadomości: 858


« Odpowiedz #9 dnia: Czerwca 07, 2009, 20:43:42 pm »

Daleki byłbym od sformułowań tego typu: "nie obchodzi". Może po prostu ci milczący czują się zbyt mali wobec ogromu trudności takich sytuacji ...
Bo co można napisać - o potrzebie dźwigania krzyża, jaki Panu spodobało się nałożyć ?  O wartości każdego ludzkiego życia, o bezwzględnym obowiązywaniu boskiego nakazu "nie zabijaj" ?  To wszystko jest prawda. Tyle tylko, że bardzo wygodnie jest pisać o niej tutaj, a co innego powiedzieć patrząc w oczy takim ludziom w ich życiowych sytuacjach.
Zapisane
Kalistrat
aktywista
*****
Wiadomości: 1429


« Odpowiedz #10 dnia: Czerwca 07, 2009, 20:51:23 pm »

Tu Panie Richelieu widać dobrze jak bardzo potrzebne jest niektórym słabym ludziom kierownictwo duchowe ze strony kapłana, który zna dobrze temat, a jednocześnie ma kręgosłup moralny.

@ Adam
Ja wypowiadam się na temat liturgii (która notabene wcale nie jest mniej ważna od tematu "eutanazja"), gdyż wydaje mi się, że przeczytałem dość dużo na ten temat i co nieco na ten temat wiem, natomiast nie potrafię wskazać gdzie kończy się uporczywa terapia, a zaczyna eutanazja. Nad tematem eutanazji po prostu się pochylam zawierzając wszystko Bogu, który powiedział "nie zabijaj".
Zapisane
Adam
aktywista
*****
Wiadomości: 764

« Odpowiedz #11 dnia: Czerwca 07, 2009, 21:00:21 pm »

Właśnie takich komentarzy oczekiwałem jak te wyżej. Dzięki.
Zapisane
Hyacinthus Stanislaus
rezydent
****
Wiadomości: 315


« Odpowiedz #12 dnia: Czerwca 07, 2009, 22:55:49 pm »

Ja dodam tylko tyle, że nasi dziadowie i pradziadowie modlili się często o dobrą śmierć. By mieć czas na na ostatni sakrament pokuty, ostatnią Komunię Świętą i ostatnie namaszczenie. Myślę, że to jest sprawa o którą bezsprzecznie warto Pana Boga prosić.

A sam przypadek ś+p Eluany wspomnianej na początku wątku? Chyba wszyscy wiemy, że to było zwykłe morderstwo ze szczególnym okrucieństwem (śmierć z głodu).

Natomiast w sytuacjach pokroju tej, którą przytacza Pan Adam, Kościół przede wszystkim może pomóc modlitwą. Kto może, winien pomóc i czynem w zakresie swych możliwości. To truizmy, ale naprawdę nie widzę tu wielkiego pola do debaty.
Zapisane
Berek
Gość
« Odpowiedz #13 dnia: Czerwca 08, 2009, 00:55:01 am »

...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 03, 2009, 12:10:56 pm wysłana przez Berek » Zapisane
JRWF
aktywista
*****
Wiadomości: 1291


« Odpowiedz #14 dnia: Czerwca 08, 2009, 01:02:32 am »

Więc albo rybki, albo akwarium.  ???

Tu się nie ma co dziwić. Długie lata takiej pracy nie mogą nie pozostawić negatywnego wpływu na psychice człowieka. Zwłaszcza matki...
Zapisane
Strony: [1] 2 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Gdzie się kończą granice uporczywej terapii a zaczyna eutanazja « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!