Ciekawą krytykę sedeprywacjonizmu w zastosowaniu do obecnej sytuacji przedstawił Don Curzio; podkreślił mianowicie, że w obliczu nieuznawania ważności święceń biskupich "ks. Ratzingera" cała teoria nie może się do niego odnosić, gdyż nie można uznać jego papiestwa nawet materialiter.
To rozróżnienie miałoby sens wyłącznie wtedy, gdyby "ks. Ratzinger" nawrócił się na wiarę ("przedsoborową"), ale nie chciał przyjąć (choćby "sub conditione") święceń biskupich w naszym rycie. Nie ma znaczenia, czy "papieżem - okupantem" jest "tylko" biskup heretyk, czy "nie-biskup heretyk".
uściślijmy wszakże, że mężczyzna nieżonaty - zatem my obaj się tu nie kwalifikujemy
Ale nie wiem, czemu biskupstwo miałoby być kluczowe przy elekcji kandydatów na konklawe wg Biskupa Guerarda, skoro jeszcze w XIX wieku papieżem został Grzegorz XVI, który był kardynałem bez wyższych święceń biskupich.
Wiem, że już "późny" Guerard rozważał porzucenie sedeprywacjonizmu na rzecz sedewakantyzmu, ale nie znam szczegółów.
«Chi dichiara attualmente: “mons. Wojtyla non è per nulla papa [neanche materialmente]”, deve: o convocare il conclave [!], o mostrare le credenziali che lo costituiscono direttamente e immediatamente Legato di Nostro Signor Gesù Cristo [!]»
Chodzi o "materialnie" w znaczeniu potocznym i scisle tomistycznym, w jakim go uzywal GdL. Causa formalis, causa materialis. Choc u ortodoksyjnego tomisty samo oderwanie materii od formy zapala czerwone swiatelko.
Cytat: Tato w Listopada 23, 2009, 11:13:24 amCytuj....lecz właśnie ów CIC 1917 w swych kanonach jasno i precyzyjnie wykłada treść owej Konstytucji, mianowicie iż ten kto popadnie w publiczną herezję ( w formalną herezję ) ipso facto traci urząd , tytuły i godności i przestaje być Członkiem Kościoła Katolickiego , zaś wszelkie jego zarządzenia, decyzje etc, są niebyłe i nieważne i w ogóle żadne. Czyli w formalną herezję tzn. świadome odrzucenie - prawdy wiary. Skąd ma pan pewność o świadomym odrzuceniu przez papieża prawd wiary?Christus RexJeśli papież nie był świadomy inaczej mówiąc postradał rozum, a mam tu na myśli Pawła VI podpisując dokument Soboru Wat II o wolności religijnej (Dignitatis humanae), potępionej już wcześniej m.in. przez Piusa IX (Syllabus błedów, Quanta Cura oba dokumenty są ex catedra i spełniają warunki ex catedra już to omawiałem). 7.XII. 1965, to podpisując to przeczy nieomylnemu Magisterium Piusa IX wyrażonemu w tych obu dokumentach Piusa IX, podważając dogmat nieomylności papieża, nieomylność samych dokumentów i dogmat pełnej władzy papieskiej (czyli prawdy wiary) ::to też już opisywałem ale jak ktoś chce to opiszę jeszcze raz:: , Tu mały przykładzik jak dokument Dignitatis humanae przeczy otwarcie NIEOMYLNEMU dokumentowi Syllabusowi Błędów Piusa IX:LXXIX. Otóż fałszywym jest twierdzenie, że wolność obywateli w wyborze jakiegokolwiek kultu przyznana wszystkim i pełna swoboda głoszenia i wypowiadania publicznie jakichkolwiek poglądów sprzyja zepsuciu obyczajów i charakterów, a także rozszerzaniu się szkodliwego indyferentyzmu.Przemówienie Numquam fore z dnia 15 grudnia 1856 roku. Syllabus błędów :LXXVIII. Stąd w niektórych państwach katolickich chwalebnie zostało zastrzeżone w prawie, by osoby tam przebywające miały całkowitą swobodę sprawowania publicznego jakiegokolwiek kultu.Przemówienie Acerbissimum z dnia 27 września 1852 roku.Pius IXEncyklika z 1864 r.Quanta cura Ponadto nie wahają się twierdzić, wbrew nauce Kościoła i Świętych Ojców, że najlepszą jest taka struktura społeczeństwa, w której władzy państwowej nie przyznaje się obowiązku nakładania ustalonych kar na tych, co występują przeciwko religii katolickiej, z wyjątkiem sytuacji, w których domaga się tego spokój publiczny. Na podstawie tego całkowicie fałszywego pojęcia o władzy w społeczeństwie nie cofają się przed popieraniem owego błędnego poglądu, ze wszech miar zgubnego dla Kościoła katolickiego i narażającego dusze ludzkie na utratę zbawienia, a przez świętej pamięci Grzegorza XVI, Naszego Poprzednika, nazwanego szalonym pomysłem, a mianowicie, że wolność sumienia i kultu jest własnym prawem każdego człowieka, które powinno być ogłoszone i sformułowane w ustawie w każdym właściwie ukonstytuowanym społeczeństwie. Dignitatis humanae :"DWR 4. Wolność, czyli zabezpieczenie od przymusu w sprawach religijnych, przysługująca poszczególnym osobom, powinna być im przyznana również wtedy, gdy działają wspólnie. Zarówno bowiem społeczna natura człowieka, jak i społeczna natura samej religii wymagają istnienia wspólnot religijnych.Wspólnotom tym więc, dopóki słuszne wymagania porządku publicznego nie są naruszone, należy się prawnie wolność, aby rządzić się mogły według własnych norm, czcić najwyższe Bóstwo kultem publicznym, pomagać swym członkom w praktykowaniu życia religijnego i wspierać ich nauczaniem oraz rozwijać takie instytucje, w których członkowie mogliby ze sobą współpracować przy układaniu własnego życia według wyznawanych zasad religijnych.Podobnie przysługuje wspólnotom religijnym prawo do tego, by władza cywilna nie przeszkadzała im środkami prawnymi czy działalnością administracyjną w wybieraniu, kształceniu, mianowaniu i przenoszeniu swych własnych kapłanów, w komunikowaniu się z władzami i wspólnotami religijnymi znajdującymi się w innych krajach, we wznoszeniu budowli religijnych, a także w nabywaniu i użytkowaniu odpowiednich dóbr.Wspólnoty religijne mają też prawo do tego, aby nie przeszkadzano im w publicznym nauczaniu i wyznawaniu swej wiary słowem i pismem. W rozpowszechnianiu zaś wiary religijnej i wprowadzaniu praktyk trzeba zawsze wystrzegać się wszelkiej działalności, która miałaby posmak przymusu albo nieuczciwego czy niedostatecznie usprawiedliwionego nakłaniania, zwłaszcza w stosunku do ludzi prostych czy ubogich. Taki sposób postępowania należy uznać za nadużycie własnego prawa i naruszenie prawa innych.Poza tym wymaga wolność religijna, aby wspólnotom religijnym nie przeszkadzano w swobodnym okazywaniu szczególnej wartości ich nauki dla organizowania społeczeństwa i ożywiania całej aktywności ludzkiej. A wreszcie w społecznej naturze człowieka i w samej istocie religii ma fundament prawo, przysługujące ludziom do tego, by kierując się własnym zmysłem religijnym, mogli swobodnie odbywać zebrania i zakładać stowarzyszenia w celach wychowawczych, kulturalnych, charytatywnych i społecznych.----------------------------------------------------------------------------------------DE 3. W tym jednym i jedynym Kościele Bożym już od samego początku powstały pewne rozłamy, które Apostoł surowo karci jako godne potępienia. W następnych zaś wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, a niemałe Społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty (communio) z Kościołem katolickim, często nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony. Tych zaś, którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością. "Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego." Faktem jest, że z powodu rozbieżności utrzymujących się w różnej formie między nimi a Kościołem katolickim, czy to w sprawach doktryny, a niekiedy też zasad karności, czy odnośnie do struktury Kościoła, pełna łączność (communio) kościelna napotyka niemało przeszkód, częstokroć bardzo poważnych, które przełamać usiłuje ruch ekumeniczny. Pomimo to usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa"KK 15. Co zaś się tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty (communio) pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów. Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo święte, jako normę wiary i życia, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z miłością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa Syna Bożego, Zbawiciela, naznaczeni są chrztem, dzięki któremu łączą się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne sakramenty w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych. Wielu z nich posiada również episkopat, sprawuje Świętą Eucharystię i żywi nabożeństwo do Dziewicy Bogarodzicielki. Dochodzi do tego łączność (communio) w modlitwie i w innych dobrodziejstwach duchowych, a co więcej, prawdziwa jakaś więź w Duchu Świętym, albowiem Duch Święty przez swe łaski i dary wśród nich także działa swą uświęcającą mocą, a niektórym spośród nich dał nawet siłę do przelania krwi. Tak oto we wszystkich uczniach Chrystusowych Duch wzbudza tęsknotę i działanie, aby wszyscy, w sposób ustanowiony przez Chrystusa, w jednej trzodzie i pod jednym Pasterzem zjednoczyli się w pokoju. Aby zaś to osiągnąć, Kościół - Matka modli się ustawicznie i trwa w nadziei i rozwija działalność, a synów swoich zachęca do oczyszczenia się i odnawiania, żeby znamię Chrystusa jeszcze mocniej jaśniało na obliczu Kościoła.Apostaci więc, heretycy i schizmatycy przestają być członkami Kościoła, choćby Kościół wyraźnie ich nie wyklinał, gdyż odłączenie ich dobrowolnym jest i od Kościoła niezależnym; dlatego to nigdy zdarzyć się nie może, że apostatów, heretyków i schizmatyków za wyłączonych ze społeczności swojej Kościół uważać nie będzie; w przeciwnym razie Kościół przestałby być Kościołem, cios śmiertelny sam boskiemu swojemu ustrojowi, jedności wiary i jedności głowy, wymierzając. Ks. Jan Nepomucen OpielińskiKOMENTARZ DO CENZUR KOŚCIELNYCH PO DZIŚ DZIEŃ OBOWIĄZUJĄCYCH. NAPISAŁ X. J. N. OPIELIŃSKI, POZNAŃ 1896, ss. 43-44.Pozwolenie Władzy Duchownej:AprobataDzieło pod tytułem "Komentarz do cenzur kościelnych po dziś dzień obowiązujących" dokładnie przejrzałem i polecam je do Imprimatur tem goręcej, że gruntowne i wyczerpujące objaśnienia, jakie podaje, będą dla Kapłanów, zwłaszcza w trybunale Pokuty św., nader wielką pomocą w rozwiązywaniu przypadków pod względem cenzur choćby najzawilszych.GNIEZNO, d. 29. sierpnia 1895.podp. † X. Andrzejewicz, Bp.Cenzor ksiąg duchownych.ImprimaturGnesnae, die 30. Augusti 1895.Consistorium Generale Archiepiscopale.(L. S) J. Simon,Vicarius in Spiritualibus et Officialis Generalis.Nr. 4683/95.X. Pasikowski.Sobór Watykański 1870 r.Projekt konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony ojcom do rozpatrzenia.Pius Biskup sługa sług Bożych za aprobatą soboru na wieczną rzeczy pamiątkę.Rozdział VWidzialna jedność KościołaPonieważ taki jest prawdziwy Kościół Chrystusowy, dlatego oświadczamy, że ta widzialna i rozpoznawalna społeczność jest owym Kościołem boskich obietnic i zmiłowań, który Chrystus zechciał wyróżnić i ozdobić tylu uprawnieniami i przywilejami. Jest on w swoim ustroju tak wyraźnie oznaczony, że inne społeczności, oddzielone od jedności wiary lub wspólnoty tegoż ciała, nie mogą być nazwane jego częścią lub członem; ani też nie obejmuje on ani ogarnia różnych odłamów religijnych z nazwy chrześcijańskich, lecz sam w sobie zjednoczony i ściśle zespolony w swojej widzialnej jedności stanowi ciało niepodzielone i niepodzielne, które jest właśnie Mistycznym Ciałem Chrystusa. O nim to mówi Apostoł: jedno ciało i jeden duch, jak jesteście wezwani w jednej nadziei wezwania waszego. Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nad wszystkimi i poprzez wszystko i we wszystkich nas.Kanon IV. Gdyby ktoś głosił, że prawdziwy Kościół nie jest jednym zwartym ciałem, lecz składa się z różnych oddzielnych społeczności z nazwy chrześcijańskich, które niejako obejmuje, albo też kto by twierdził, że rozmaite społeczności, różniące się między sobą wyznaniem wiary i odłączone od jedności Kościoła tworzą jako człony lub części jeden i powszechny Kościół Chrystusowy, niech będzie wyklęty.------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Sobór WAt II:Nasi bracia odłączeni sprawują wiele chrześcijańskich obrzędów, które - zależnie od różnych warunków każdego Kościoła lub Wspólnoty - niewątpliwie mogą w rozmaity sposób wzbudzić rzeczywiste życie łaski i którym trzeba przyznać zdolność otwierania wstępu do społeczności zbawienia. Same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu.Rozdział VI.Kościół jest społecznością absolutnie konieczną do osiągnięcia zbawieniaDlatego wszyscy powinni zrozumieć, jak konieczną do osiągnięcia zbawienia społecznością jest Kościół Chrystusowy. Tak wielka jest bowiem ta konieczność, jak wielką jest konieczność związku i zjednoczenia z Chrystusem Głową i Jego Mistycznym Ciałem, poza którym nie ożywia On ani nie popiera żadnej innej społeczności, jak to czyni ze swym Kościołem, który jedyny umiłował i "wydał samego siebie za niego, aby go uświęcić, oczyściwszy go obmyciem wody w słowie życia, aby sam sobie przysposobił Kościół chwalebny, nie mający w sobie skazy ani zmarszczki albo czegoś podobnego, ale żeby był święty i niepokalany"więcej tu:http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,556.msg17766.html#msg17766 i to nie wszystko --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------to i tak traci godność :Może się też tak stać jak to przewiduje prawo kanoniczne z 1917 r:''Gdyby duchowny dopuścił się jawnej herezji, traci tym samym, przez milczące zrzeczenie się i bez dalszej deklaracji, wszystkie swe urzędy kościelne (kan. 188 n. 4).''Ks. Franciszek Bączkowicz CM, PRAWO KANONICZNE. PODRĘCZNIK DLA DUCHOWIEŃSTWA, T. I, 1957. WYDAWNICTWO DIECEZJALNE ŚW. KRZYŻA W OPOLU, ss. 159-161.Papież głoszący herezje traci urząd''Papież utraciłby również swój urząd wskutek popadnięcia w zupełny i stały obłęd, oraz według powszechnie przyjętego zdania wskutek publicznej herezji, gdyby w nią popadł jako osoba prywatna''.Ks. Franciszek Bączkowicz C.M., Prawo kanoniczne. Podręcznik dla duchowieństwa, T. I., Opole 1957, s. 437Ale też poniżej może popaść w herezje publicznie :Wernz-Vidal w swoim ośmiotomowym dziele “Ius Canonicum” wydanym w 1943 roku, i uznawanym za jedno z najbardziej renomowanych komentarzy do Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku, stwierdzają:“Gdyby poprzez notoryczną i otwarcie okazywaną herezję papież miał stać się heretykiem, przez sam ten fakt (ipso facto) uważa się go za pozbawionego całej władzy prawodawczej (jurysdykcji), nawet przed wydaniem przez Kościół deklaracji [o utracie urzędu] (...) papież popadając w herezję przestaje być ipso facto członkiem Kościoła, a co za tym idzie przestaje też być Jego głową”. (Ius Canonicum, T. II: De Personis, s. 453) Si Papa (1198), Papież Innocenty III:– "Papież nie powinien chlubić się ze swej władzy, ani nie powinien nieroztropnie szczycić się swoimi zaszczytami i wysoką pozycją, ponieważ im mniejszy jest jego osąd w oczach ludzi, tym większa jest jego ocena w oczach Boga. Tym bardziej nie powinien chlubić się rzymski Papież, ponieważ może być osądzony przez ludzi, a raczej, może być ukazane, że już został osądzony, jeżeli na przykład popadnie w herezję; gdyż ten, kto nie wierzy już został osądzony. W takim wypadku powinno się o nim powiedzieć: «Jeśli sól utraci swój smak, jaki z niej będzie pożytek jak tylko by została wyrzucona i podeptana przez ludzi»".św.Bellarmin :“Papież, będący jawnym heretykiem automatycznie (per se) przestaje być papieżem i głową Kościoła, jako że natychmiast przestaje być chrześcijaninem (katolikiem) oraz członkiem Kościoła. Z tego powodu może on być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców [Kościoła], którzy nauczali, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję”. (De Romano Pontifice. II, 30.)Introductio in Codicem (1946), Udalricus Beste:– "Niemała liczba kanonistów uczy, ze prócz śmierci i abdykacji, papieska godność może również zostać utracona przez popadnięcie w pewien stan choroby umysłowej, który prawnie równoważny jest śmierci, jak również wskutek jawnej i uporczywej herezji. W tym ostatnim przypadku, papież automatycznie utraciłby swą władzę i to rzeczywiście bez ogłaszania żadnego wyroku, ponieważ pierwsza Stolica (tj., Stolica Piotrowa) przez nikogo nie jest sądzona... Powód tego jest taki, iż papież popadając w herezję przestaje być członkiem Kościoła. Ten, kto nie jest członkiem społeczności, nie może być, rzecz jasna, jej głową".Epitome Juris Canonici (1949), A. Vermeersch– "Zgodnie przynajmniej z bardziej rozpowszechnionym nauczaniem rzymski Papież jako prywatny nauczyciel może popaść w jawną herezję. Wtedy to, bez żadnego deklaratywnego wyroku (jako że najwyższa Stolica nie jest sądzona przez nikogo), automatycznie (ipso facto) utraciłby tę władzę, której ten, kto nie jest już członkiem Kościoła nie jest zdolny posiadać".LUK A sedewkantystą Christus Rex
Cytuj....lecz właśnie ów CIC 1917 w swych kanonach jasno i precyzyjnie wykłada treść owej Konstytucji, mianowicie iż ten kto popadnie w publiczną herezję ( w formalną herezję ) ipso facto traci urząd , tytuły i godności i przestaje być Członkiem Kościoła Katolickiego , zaś wszelkie jego zarządzenia, decyzje etc, są niebyłe i nieważne i w ogóle żadne. Czyli w formalną herezję tzn. świadome odrzucenie - prawdy wiary. Skąd ma pan pewność o świadomym odrzuceniu przez papieża prawd wiary?
....lecz właśnie ów CIC 1917 w swych kanonach jasno i precyzyjnie wykłada treść owej Konstytucji, mianowicie iż ten kto popadnie w publiczną herezję ( w formalną herezję ) ipso facto traci urząd , tytuły i godności i przestaje być Członkiem Kościoła Katolickiego , zaś wszelkie jego zarządzenia, decyzje etc, są niebyłe i nieważne i w ogóle żadne.
Paneie LUK - cytuje Pan dokumenty w których mowa jest o herezji notorycznej. Co to znaczy?
3.5. Przestępstwo notoryczne prawnie i faktyczniePrzestępstwo notoryczne w sensie prawnym. Przestępstwo staje się notoryczne w sensie prawnym jedynie wówczas, gdy kompetentny sędzia wydał wyrok skazujący. Ponieważ zaś papież nie ma przełożonych, nikt nie ma nad nim władzy jurysdykcyjnej15. Z tego względu heretycki akt papieża nie może być notoryczny w sensie prawnym.Przestępstwo notoryczne w sensie faktycznym. Co możemy powiedzieć o faktycznej notoryczności herezji papieża? Po to, by herezja była faktycznie notoryczna, akt ten musi być powszechnie uznawany zarówno za heretycki, jak też za umyślny – rzec można: zatwardziały. Oznacza to, że herezja nie może być jedynie notoryczna materialnie, czyli powszechnie znana, lecz także notoryczna formalnie, czyli powszechnie uważana za umyślne przestępstwo formalnej herezji. Wyjaśniają to komentarze kanonistów:CytujWykroczenie jest notoryczne w sensie faktycznym, jeżeli jest powszechnie znane i zostało popełnione w takich okolicznościach, że nie może zostać w żaden sposób ukryte ani zgodnie z prawem usprawiedliwione żadnym wytłumaczeniem, tzn. zarówno sam fakt wykroczenia, jak i jego umyślny czy przestępczy charakter muszą być powszechnie znane.Tak więc papieski akt herezji byłby notoryczny faktycznie jedynie wówczas, gdy tak sam czyn, jak i jego „umyślny czy przestępczy charakter”, byłyby publicznie znane. Ponieważ nie ma kompetentnego ludzkiego sędziego, który mógłby stwierdzić winę papieża, jego herezja może być notoryczna jedynie przez powszechną świadomość, że papież popełnił umyślne przestępstwo. W takim przypadku wymagane jest, żeby czyn ten nie mógł być w żaden sposób usprawiedliwiony – czy to przez odwołanie do błędu, jakiejś formy samoobrony, czy w ogóle w jakikolwiek prawnie dopuszczalny sposób. Konieczne jest także, by nie dało się go w żaden sposób ukryć.
Wykroczenie jest notoryczne w sensie faktycznym, jeżeli jest powszechnie znane i zostało popełnione w takich okolicznościach, że nie może zostać w żaden sposób ukryte ani zgodnie z prawem usprawiedliwione żadnym wytłumaczeniem, tzn. zarówno sam fakt wykroczenia, jak i jego umyślny czy przestępczy charakter muszą być powszechnie znane.
Wykroczenie jest notoryczne w sensie faktycznym, jeżeli jest powszechnie znane i zostało popełnione w takich okolicznościach, że nie może zostać w żaden sposób ukryte ani zgodnie z prawem usprawiedliwione żadnym wytłumaczeniem, tzn. zarówno sam fakt wykroczenia, jak i jego umyślny czy przestępczy charakter muszą być powszechnie znane.Tak więc papieski akt herezji byłby notoryczny faktycznie jedynie wówczas, gdy tak sam czyn, jak i jego „umyślny czy przestępczy charakter”, byłyby publicznie znane. Ponieważ nie ma kompetentnego ludzkiego sędziego, który mógłby stwierdzić winę papieża, jego herezja może być notoryczna jedynie przez powszechną świadomość, że papież popełnił umyślne przestępstwo. W takim przypadku wymagane jest, żeby czyn ten nie mógł być w żaden sposób usprawiedliwiony – czy to przez odwołanie do błędu, jakiejś formy samoobrony, czy w ogóle w jakikolwiek prawnie dopuszczalny sposób. Konieczne jest także, by nie dało się go w żaden sposób ukryć.[/quote]
To mamy sytuację, w której co jak co ale "Dignitatus Humanae" i "nauki" w niej zawarte stanowią notoryczną herezję, której "nie da się w żaden sposób ukryć". O ile nie można sądzić Papieża o tyle można każdego innego katolika, "świadomość zaś powszechna" obejmuje jak mniemam zdanie katolików a nie np. "czcicieli weży" "eskimosów" etc zatem w "powszechnej świadomości" katolików, którzy nie popadli w herezję modernizmu i "wolności religijnej" a przez to nie "wypadli" per se z Kościoła jest fakt iż "DH" jest dokumentem głoszącym naukę heretycką i wszelkie inne akty go podtrzymujące i rozwijające wydane później również....
To mamy sytuację, w której co jak co ale "Dignitatus Humanae" i "nauki" w niej zawarte stanowią notoryczną herezję, której "nie da się w żaden sposób ukryć".
Pojęcie przestępcy notorycznego i zatwardziałego jest jasne jedynie w teorii. Konkretne jego zastosowanie jest szalenie trudne, zwłaszcza w przypadku papieża. Główny powód jest taki, że zatwardziałość w przestępstwie ostatecznie określa się przez odniesienie do publicznego orzeczenia herezji, pochodzącego od uprawnionej władzy. W naszym przypadku nie tylko wiadomość o tym, że papież popadł w herezję, musiałaby rozprzestrzenić się szeroko w Kościele – co oczywiście nie ma miejsca, skoro jedynie maleńka mniejszość, mniej niż jeden promil członków Kościoła, twierdzi, że tak się stało – ale także byłoby konieczne, aby informacja o tym, że jest to ze strony papieża zawinione, formalne, uparte trwanie w herezji, była szeroko znana. Byłoby konieczne, żeby nie dało się znaleźć żadnej wymówki, która mogłaby zmniejszyć winę: żadnego odwołania do wątpliwego przekładu tekstów czy do fotomontaży; żadnego odwołania do piszących błędne teksty przemówień; żadnego odwołania do podeszłego wieku; żadnego odwołania do ignorancji lub błędu w jakiejś kwestii doktrynalnej; żadnego odwołania do pomyłki w piśmie lub wymowie; żadnego odwołania na tej podstawie, że to, co papież powiedział, było „w jakiś sposób zgodne z depozytem wiary, o ile weźmiemy pod uwagę używany przez niego język współczesnej filozofii”; żadnego odwołania do jakiegoś rodzaju samoobrony względem panującej współcześnie w społeczeństwie i Kościele wrogiej atmosfery. Nawet jeśli przestępstwo nie mogłoby pozostać w ukryciu i nie byłoby żadnego dopuszczalnego w prawie wytłumaczenia lub obrony, mimo to większa część Kościoła musiałaby wiedzieć o moralnej winie papieża i o tym, że nie znalazło się dlań żadne zgodne z prawem wytłumaczenie. Byłoby także konieczne, by ani duchowieństwo, ani prasa katolicka nie mogli w żaden sposób, przy użyciu żadnych środków, ukryć tego przestępstwa przed wiernymi.Rzeczywistość wygląda dziś jednak tak, że spośród wielu społeczności na ziemi Kościół ma w tej kwestii najwięcej środków do dyspozycji, a wierni są najbardziej ulegli i pełni uszanowania. Niemal nikt nie uznaje więc nawet istnienia herezji papieża, nie wspominając o jej umyślności czy braku jakiegokolwiek prawnego wytłumaczenia. Co więcej, duchowni i wierni sami przyjęli te same herezje, które głosił np. Jan Paweł II, sądząc, że wszystko jest w porządku, a nawet uważając go za „największego papieża w historii”, jak można usłyszeć z wielu stron. Nawet przeważająca większość bardzo nielicznych w obliczu całego Kościoła katolików, którzy nie przyjęli tych samych herezji, nie dostrzega ani nie przyjmuje, że był on heretykiem – a maleńka garstka tych, którzy to dostrzegają, raczej stara się wytłumaczyć te herezje, traktując je nie jako zatwardziałe przestępstwo, lecz jako wynik ogólnej sytuacji w Kościele, zwłaszcza po Vaticanum II, który uczynił niemal wszystkich ślepymi na wiele elementów prawdziwego depozytu wiary. Herezja Jana Pawła II jest więc tajna w kategoriach prawa kanonicznego, niezależnie od tego, jak jasna się ona wydaje różnym „tradycjonalistom”: jego czyny nie zostały powszechnie uznane ani za heretyckie, ani za umyślnie przestępcze, ani za prawnie niewytłumaczalne. Dlatego jego herezja nie może być prawnie uznana za faktycznie notoryczną. Nie jest zatem w ogóle notoryczna, a więc prawne warunki, które kanoniści uznają za konieczne, by papież mógł utracić urząd, nie zostały spełnione.
Szkoda, że nie sięgnął Pan do dalszej części linkowanego artykułu lub do jakiegoś podręcznika prawa kanonicznego, gdzie przedstawiono, co to znaczy przestępstwo faktycznie notoryczne.
Czyż można było potępić Lutra i Husa, a w przypadku herezji promulgowanej oficjalnymi dokumentami milczeć?