To zdanie jest wyjęte oczywiście z kontekstu (por.
http://nowyruchliturgiczny.blogspot.com/2009/04/ks-nicola-bux-i-ks-salvatore-vitiello.html).
Przytaczam cały akapit:
Stąd zaczęto mówić o „przedsoborowej teologii”, która musi być zwyciężona i wymazana raz na zawsze, zastępując ją „teologią Soboru”. Zauważmy, że autentyczna teologia nigdy nie mówi, że posiada prawdę absolutną, która ma być przyjęta przez wszystkich z powodu wiary; dana opinia lub szkoła teologiczna nie może mienić się wyłącznym sposobem życia wiarą ani też „ekskomunikować” pozostałych szkół i opinii.
Prawdziwa teologia jest próbą interpretacji nauki wiary, zawsze opartej na dogmatach, nigdy niestawiającej opinii ponad słowem Bożym. Nigdy nie usiłuje wykluczać dogmatu (usuwać jego części, traktując wybiórczo „artykuły wiary”) ani też uznać dogmatu za przestarzały (dodając nowe „artykuły wiary”).
Cały artykuł jest staranny i sympatyczny, ale... mimo tej staranności autor napisał zdanie (tytułowe), które mnie wydaje się nieprawdziwe. Wszak jak dla mnie teologia jest nauką o Bogu, zatem czyż nie może dochodzić do zdań obiektywnie prawdziwych a zatem absolutnych? Np. dogmat o Niepokalanym Poczęciu NMP.
Mamy takie zdanie:
Prawdziwa teologia jest próbą interpretacji nauki wiary, zawsze opartej na dogmatach, nigdy niestawiającej opinii ponad słowem Bożym. Nigdy nie usiłuje wykluczać dogmatu (usuwać jego części, traktując wybiórczo „artykuły wiary”) ani też uznać dogmatu za przestarzały (dodając nowe „artykuły wiary”. Podoba się? Jednak zdanie to świadczy, że autor (lub tłumacz) nie rozumie co pisze (lub łagodniej powiem, nie dba o precyzję wypowiedzi). No bo popatrzcie; co to za pojęcie "nauka wiary"? Jak wiadomo "Wiara – jak nas uczy katechizm – jest to cnota przez Boga w serca nasze wlana, która sprawia, że uznajemy za nieomylną prawdę to wszystko, co Pan Bóg objawił a przez Kościół Swój święty do wierzenia podaje." czym więc jest ta "nauka wiary"? Nauką o pewnej chwalebnej cnocie? Wtedy to nie ma sensu. Zatem załóżmy, że słowo "nauka wiary" oznacza tak na prawdę naukę o dogmatach... no ale to też nie ma sensu (zdąża do tautologii), bo: "Prawdziwa teologia jest próbą interpretacji nauki o dogmatach" - słowo nauka jest niepotrzebne... jednym słowem modernizm tak charakterystyczny dla dzisiejszych czasów.
Próbując coś wyciągnąć to widzę, że autor przeciwstawia magesterium (dogmaty) i teologię (która może je tylko próbować interpretować, nawet nie może ich interpretować!), co jest kompletną bzdurą; teologia i magisterium nie są oddzielnymi bytami, ale - jeśli chodzi o znaczenie dogmatów - teologia jest
językiem który dogmaty te wyraża. Dogmaty bez teologii nie istnieją i odwrotnie - i jedno i drugie jest w mocy Magisterium (jak sama nazwa mówi!).
Po raz kolejny mam wrażenie, że ktoś robi mnie w bambuko pod pretekstem naukowości (nie chcę myśleć gorzej). Czy zdanie "Prawdziwa teologia jest próbą interpretacji nauki wiary" nie przypomina Państwu dzisiejsze nawracania przez dialogowanie? W obu nie chodzi o meritum (prawdę) ale o "wykonywanie czynności związanej z zagadnieniem" (albo o próbowanie interpretowania czy to dialogowanie).
Potem jest z pozoru prawdziwy akapit:
Dlatego też obecny kryzys wiary pośród katolików jest wynikiem poważnego błędu mylenia teologii z magisterium i odwrotnie. Teologów stawia się, bądź oni sami stawiają się ponad biskupów i samego papieża, i uważa się ich niemalże za prawnych interpretatorów Soboru Watykańskiego II, którzy twierdzą że „przewidzieli” i następnie „zainspirowali” Sobór. Tymczasem prawda katolickiej wiary pochodzi wyłącznie z papieskiego magisterium oraz magisterium biskupów, pozostających z nim w pełnej jedności.
No ale tak było zawsze: teologowie snuli swe teorie nie po to, żeby "próbować interpretować naukę wiary" a papieże teologów walił po głowach jak chciał (lub głaskał za ich wymysły).
Po co to piszę? Aby podzielić się z Państwem jeszcze jednym przykładem, jak bardzo nie jest znana podstawa dzisiejszego kryzysu w Kościele: zapaść władzy papieskiej. I zwalają to na takich ludzi jak TdC i innych, że swoimi teologicznymi teoriami rozwalają kościół. W IV w. i w XVI w. Kościół poradził sobie z heretyckimi teologiami bo wykrzesał w sobie siłę władzy biskupiej, a dzisiaj?