- im wyższy poziom życia, tym gorzej z pobożnością,
Cytat: Michał Szymański w Kwietnia 24, 2009, 13:00:11 pm- im wyższy poziom życia, tym gorzej z pobożnością, Ja sie na przyklad nie zgadzam,ze im bogatszy tym mniej pobozny...Oczywiscie wiem,ze to kawalek zdania wycialem i nie odzwieciedla tego co w nim bylo
Czy ostatnie zmiany polityczne i gospodarcze w RP nie skutkują osłabieniem religijności?Czy gdyby w 1945 wyzwolili nas alianci z Zachodu, gdyby wprowadzono plan Marshala, gdybyśmy nie zostali wasalem ZSRR i względnie szybko dogonili "Zachód" , nie byłoby papieża Polaka a Kościół stałby sie teraz bardziej holendersko-podobny?Jak przyszłość czeka polską religijność gdy narodowi się poprawi a kraj gospodarczo rozkwitnie?Czy nasze (tu na forum) aspiracje do "znormalnienia" Kościoła, powrotu MT, to tylko pobożne życzenie, które rozpłyną się w materializmie i kulcie forsy?(N.B. nie wszystkie tu przedstawione myśli są moimi poglądami. Dla inicjacji dyskusji to tylko czynię.)
Jest wg mnie pewne, że pięćdziesiąt lat komuny skutecznie zakonserwowało polski katolicyzm w środku Europy.
Rzeczywiście przychylam się do stwierdzenia, że im większa bieda, tym większa wiara w Boga.
Chyba najbardziej religijnymi kontynentami na świecie (i nadzieją dla chrześcijaństwa) jest Afryka i Azja.
A laicyzacja w Polsce jest nieunikniona i radze się z tym poglądem oswoić.
a dokładniej (bo w tytule się nie mieści): zależność ustroju politycznego, poziomu życia obywateli danego kraju od religijności i intensywności praktyk religijnych. Trwoga egzystencjalna, strach przed śmiercią, powinna dopaść każdego niezależnie od warunków i poziomu życia. Czy to żebrak, czy milioner, każdy myślący człowiek musi zadać sobie pytanie o sens istnienia, o Boga, o życie po życiu. Od teologii nie uciekniesz - można by rzec. Jednak, biorąc pod uwagę polski, względnie jeszcze żywy katolicyzm, warto by się jeszcze zastanowić w jakiej mierze polska przysłowiowa bieda i niedola wypełnia(ła) kościoły. Spotkałem się z taką ludową mądrością, że "Panie u nas naród bidny to do kościoła chodzi. Na Zachodzie ludziom dobrze się żyje to kościoły puste." Prostackie to trochę i głupie, ale gdyby tak wnikliwiej rozważyć....Materializm, hedonizm, konsumpcjonizm - opróżniają kościoły. Nędza, prześladowania, przypadki męczeństwa - zapełniają je.Proponuję (by odsapnąć na chwilę od kwestii jakiego koloru powinien mieć skarpetki kardynał sprawujący Mszę żałobną) porozmawiać na ten temat.Czy ostatnie zmiany polityczne i gospodarcze w RP nie skutkują osłabieniem religijności?Czy gdyby w 1945 wyzwolili nas alianci z Zachodu, gdyby wprowadzono plan Marshala, gdybyśmy nie zostali wasalem ZSRR i względnie szybko dogonili "Zachód" , nie byłoby papieża Polaka a Kościół stałby sie teraz bardziej holendersko-podobny?Jak przyszłość czeka polską religijność gdy narodowi się poprawi a kraj gospodarczo rozkwitnie?Czy nasze (tu na forum) aspiracje do "znormalnienia" Kościoła, powrotu MT, to tylko pobożne życzenie, które rozpłyną się w materializmie i kulcie forsy?(N.B. nie wszystkie tu przedstawione myśli są moimi poglądami. Dla inicjacji dyskusji to tylko czynię.)